„Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium” - J. Herrin - recenzja (2)


Cesarstwo Wschodniorzymskie, Cesarstwo Bizantyjskie, Bizancjum, Konstantynopol – to nazwy, które każdy z nas na pewno słyszał, w końcu mowa o państwie o ponad tysiącletniej historii. Wiemy, że powstało w ramach podziału imperium rzymskiego. Wiemy, że upadek Konstantynopola, uznawany przez część historyków za umowny koniec Średniowiecza, oznaczał koniec jego samego. Być może kołacze gdzieś w głowie Justynian i jego kodyfikacje. Na ogół na tym wiedza przeciętnego Polaka się kończy. Tymczasem historia Bizancjum jest niezwykle barwna i pełna ważnych zdarzeń. W swojej książce Judith Herrin przybliża nam zmienne losy cesarstwa.

Tematyka Bizancjum na lekcjach historii w polskich szkołach jest traktowana nieco „po macoszemu”, chociaż istnienie tego państwa wyznacza ramy czasowe epoki Średniowiecza. Oczywiście dla Polaka ważniejsza jest historia własnej Ojczyzny: powstanie państwa, rozbicie dzielnicowe, jego zjednoczenie, bitwa pod Grunwaldem. Jest to element naszego dziedzictwa narodowego, który kształtuje każdego z nas. Warto jednak zauważyć, że dzisiejsza jednocząca się Europa powołuje się na korzenie filozofii greckiej, rzymskiego prawa oraz religii chrześcijańskiej. Wcześniej te elementy łącznie występowały właśnie w Cesarstwie Bizantyjskim, które przez ponad tysiąc lat stało się ich powiernikiem.

We wstępie Judith Herrin wskazuje na motywy napisania recenzowanej publikacji: w trakcie rozmowy z robotnikami budowlanymi, usiłowała odpowiedzieć na pytanie, co to jest bizantystyka. Oddając jej głos:

„Długie lata zajęć dydaktycznych nie przygotowały mnie na to. Usiłowałam streścić całe życie badań w dziesięciominutowej rozmowie. Podziękowali mi wylewnie, powiedzieli: ciekawa rzecz, to Bizancjum, i zapytali, dlaczego nie piszę o tym dla nich. Jako autorka licznych publikacji o Bizancjum miałam ochotę zaprotestować, ale oczywiście wiedziałam, o co im chodzi. Powstaje mnóstwo książek na ten temat – zbyt wiele, by dało się je zliczyć, i w większości zbyt długich, by dało się je czytać. Niewiele z nich jest na tyle atrakcyjnych, by wzbudzić zainteresowanie robotników budowlanych, czy w ogóle ludzi nie będących specjalistami w tej dziedzinie.”

Z powyższego fragmentu płyną dwa wnioski. Po pierwsze, autorka jest ekspertem w dziedzinie, o której pisze. Judith Herrin swoją karierę poświęciła badaniu dziejów Bizancjum i jest jednym najbardziej uznawanych mediewistów w Wielkiej Brytanii. W dotychczasowej pracy naukowej opublikowała wiele publikacji związanych z tematyką bizantyjską m.in. na temat porfirogenetów, pozycji i roli kobiet w Bizancjum, prawosławia, ikonoklastów i ikonodulów, czy mozaiki. W chwili obecnej pracuje jako profesor w King’s College London.

Drugim aspektem jest mnogość publikacji okołobizantyjskich, przynajmniej w Wielkiej Brytanii, które charakteryzują się metodologią naukową i szczegółowością odstraszającą przeciętnego czytelnika, niebędącego profesjonalnym historykiem. Na tym tle książka Judith Herrin stoi w całkowitej opozycji. Formą przypomina ona kompendium wiedzy o Bizancjum, w którym odnajdujemy najważniejsze informacje przedstawione w sposób syntetyczny i jednocześnie klarowny.

Autorka podzieliła książkę na cztery pogrupowane chronologicznie części tj.: Fundamenty Bizancjum, Od Antyku do Średniowiecza, Średniowieczne Mocarstwo iOblicza Bizancjum. Natomiast w ramach tych części znajdują się rozdziały ułożone już w sposób tematyczny, dlatego jako „fundamenty” odnajdujemy prawosławie, świątynie Haga Sophia, miasto Konstantynopol czy prawo rzymskie. Autorka wskazuje na uniwersalność tych charakterystycznych dla Bizancjum elementów, które po dziś przywodzą nam na myśl to państwo. W kolejnych częściach jest podobnie i czytelnik zapoznaje się z najważniejszymi aspektami cesarstwa, takimi jak jego dwór, eunuchowie, porfirogeneci czy góra Athos. Przedstawione są również postaci Cyryla i Metodego – apostołów słowiańskich, Bazylego II Bułgarobójcy czy Anny Komneny. Autorka lapidarnie, acz sumiennie opisuje każdy z tematów jej zdaniem ważnych. Tak jak podkreślała we wstępie, nie jest jej celem przedstawienie liniowe wydarzeń mających miejsce w tysiącletniej historii Bizancjum, ale raczej zapoznanie czytelnika z najbardziej doniosłymi i niezwykłymi przejawami jego dorobku. Należy zaznaczyć, że styl J. Herrin jest bardzo przystępny i książkę czyta się szybko i przyjemnie. Na marginesie warto wspomnieć również, że cenną zaletą publikacji jest tendencja autorki do korzystania z wtrąceń i anegdot. Dzięki temu treść jest ciągle żywa, nawet gdy omawiane są sprawy mniej interesujące. Mnie szczególnie zapadła w pamięć historia Boemunda, który, by uciec z Antiochii, posłużył się podstępem: udawał trupa, a żeby uwiarygodnić ten stan, włożył do własnej trumny zdechłego koguta, którego zapach miał sugerować rozkład zwłok.

Oprócz przedstawienia kluczowych elementów dla Bizancjum, autorka stawia sobie drugi cel, jakim jest pokazanie różnych zakłamań, np.: przez wieki utarło się powiedzenie o chytrości czy obłudzie greckiej/bizantyjskiej. Choćby we wspomnieniach hrabiego Caulencourta znajdujemy fragment, o tym, ja to Napoleon Bonaparte mówi o carze Aleksandrze jako o przebiegłym Greku. Zresztą nawet obecnie w mediach, gdy mówi się o przywilejach władz, często pojawia się pejoratywnie nacechowane określenie „bizantyjski”, np. o bizantyjskiej polityce prezydenta. J. Herrin stara się przekazać czytelnikowi, na ile takie określenia mają potwierdzenie w faktach, a w ilu wypadkach jest to efekt wrogiej wobec cesarstwa propagandy. Z tego punktu widzenia bardzo interesująca jest jej analiza związku ruchu krucjatowego (ze szczególnym uwzględnieniem krucjaty roku 1204) z opinią o Bizancjum wśród ówczesnych, która to opinia była później przekazywana i obrastała w mity i stereotypy.

Forma „kompendium” ma swoje plusy, ale jest też druga strona medalu. Autorka musiała wybrać elementy historii Biznacjum, które są jej zdaniem najistotniejsze. Nie podejmuję się oceny, czy dokonany wybór jest trafny. Pozostawiam to czytelnikowi, który sam zdecyduje czy brakuje mu jakiegoś aspektu. Natomiast każdy z nich mógłby być opowiedziany w sposób znacznie dokładniejszy, a w książce, w myśl idei przewodniej autorki, jest synteza najważniejszych faktów. Dlatego mogą znaleźć się czytelnicy zawiedzeni takim skróceniem. Moim jednak zdaniem, książka J. Herrin jest niezwykle ciekawą i potrzebną pozycją, która powinna stać się przyczynkiem do pogłębiania wiedzy o Bizancjum. Po jej przeczytaniu czytelnik wybierze interesujące go tematy, które może znaleźć w szczegółowych monografiach naukowych.

Ostatnią kwestią jest elegancka strona edytorska. Książka ma solidną twardą okładkę, chroniącą przed przypadkowymi urazami. Poza tym niewątpliwym plusem są ilustracje, mapy i dodatki: lista władców Bizancjum i chronologiczny spis wydarzeń. W tym miejscu jeszcze mała uwaga. Mapy, pomimo że bardzo ułatwiają czytanie każdej książki z dużą ilością opiów miejsc geograficznych, są trochę niedokładne. Konstantynopol na jednej jest umieszczony na szerokości geograficznej z Pizą ( Północne Włochy), na drugiej zaś na szerokości Bari czyli na południu Półwyspu Apenińskiego.

Plus minus:
Na plus:
+ ciekawy temat, nieporuszany do tej pory w ten sposób
+ wielowątkowość
+ bogate źródła
+ styl narracji z anegdotami
+ klarowny i logiczny podział treści na części
+ dodatki: ilustracje, mapy, listy zdarzeń i cesarzy
Na minus:
- błędy na mapach

Tytuł: Bizancjum. Niezwykłe dziedzictwo średniowiecznego imperium
Autor: Judith Herrin
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
Rok wydania: 2013
ISBN: 978-83-7510-227-7
Stron: 454
Oprawa: twarda
Cena: ok. 50 zł
Ocena recenzenta: 8,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz