Niemiecki Kuba Rozpruwacz


Anglia miała swojego Kubę Rozpruwacza, Transylwania – wampira, a Düsseldorf... „potwora”, „upiora”, „Kubę Rozpruwacza” czy też „wampira”. Tak określano Piotra Kürtena, który dopuścił się dziewięciu zabójstw – za tyle skazał go sąd, choć popełnił ich zdecydowanie więcej.

Morderca kryjacy się w ciemnościach

Zdjęcia policyjne Petera Kürtena

Seryjni zabójcy – jak pokazuje historia - niczym szczególnym nie wyróżniają się. Potrafią być tłem, a nikt nie zwraca na nich uwagi. I taki był Piotr Kürten - zabójca niczym nie wyróżniający się, a wręcz niewidzialny. Pracował jako dorożkarz - krążył po ulicach i nikt nawet nie pomyślał, że ten mężczyzna może mordować. Do 1931 r. sąd skazywał go aż w czternastu sprawach za rabunki i oszustwa, a nie za morderstwa – po raz pierwszy został skazany w wieku 16 lat i łącznie w więzieniach (do 1931 r.) przebywał ok. 25 lat.

Jak wpadł?

Cóż... przypadek. W ręce policji dostał się list, który pewna służąca, Maria Budlick źle zaadresowała. Trafił on do pewnej kobiety, a ta po zapoznaniu się z treścią przekazała go na komisariat. W tym liście Budlick opowiadała swojej przyjaciółce o tym, jak ją zgwałcono. Na komisariacie służąca musiała jeszcze raz wszystko opowiedzieć. Tego pechowego dnia (14 maja 1930 r.) kobieta przyjechała do Düsseldorfu w poszukiwaniu pracy. Na dworcu zaczepił ją nieznajomy mężczyzna i powiedział, że zaprowadzi ją do schroniska dla kobiet. Jednak gdy mieli wejść do parku, przypomniał sobie o mordercy zabijającym w tym miejscu i stchórzył. W tym momencie pojawił się Piotr Kürten. Budlick wpierw zgodziła się pójść z nim do jego mieszkania, lecz potem zmieniła zdanie i chciała udać się do schroniska dla kobiet. Uszli kawałek, aż w pewnym momencie Kürten przycisnął ją do ściany, złapał za szyję i zgwałcił. Po tym zdarzeniu wsiedli razem do tramwaju, gdzie byli także policjanci. Jednak Budlick nie wykorzystała okazji ani do ucieczki, ani do poinformowania funkcjonariuszy o zajściu. Dopiero przez przypadek sprawa gwałtu wyszła na jaw, a tym samym rozwiązanie zagadki „potwora z Düsseldorfu”.

Policja odnalazła mieszkanie Kürtena. Gdy wtargnęli do środka, podejrzanemu udało się uciec. Po akcji policji mężczyzna wyjawił żonie, że jest gwałcicielem. Polecił jej, by poszła na policję i powiedziała, gdzie się znajduje. I tak 24 maja 1903 r. ujęto „potwora” – Kürten w kościele św. Rochusa ze spokojem czekał na policję. Gdy wtargnęli, miał rzec: „Nie ma potrzeby się bać”. Podczas przesłuchania zaszokował policjantów, gdyż prócz przyznania się do gwałtu, stwierdził, że jest „potworem düsseldorfskim”. Policja potwierdziła to w momencie, gdy Schulte, jedna z ofiar „upiora” (udało jej się przeżyć), rozpoznała w Kürtenie osobę, która próbowała pozbawić ją życia.

A jak to się wszystko zaczęło?

Piotr Kürten urodził się w 1883 r. jako trzecie z trzynaściorga dzieci w rodzinie mieszkającej w Mülheim nad Renem. Ojciec - alkoholik wykorzystywał seksualnie jego siostry, a potem Peter zaczął naśladować ojca. Bardzo szybko też wkroczył na drogę przestęczą, wpierw tylko (albo aż) kradnąc. Podczas przesłuchań twierdził, że po raz pierwszy zabił w wieku dziewięciu lat – w trakcie zabawy z rówieśnikami z jednym z nich popłynął tratwą i tam go utopił. Drugi kolega chciał uratować przyjaciela, lecz nie umiał pływać i utonął. Natomiast dużo o zabijaniu nauczył się od hycla, który zabijał złapane zwierzęta. Peter był wówczas dzieckiem, lecz już wtedy – jak mówił w trakcie przesłuchań – fascynowała go krew i śmierć.

Jego rodzina przeniosła się do Düsseldorfu w 1894 r. Tam kontynuował proceder przestępczy i został skazany za kradzieże i podpalenia. Natomiast w 1913 r. popełnił pierwsze morderstwo odnotowane przez policję – podczas włamania zabił 10-letnią dziewczynkę, Christine Klein. Za swe zbrodnie Kürten został skazany na osiem lat więzienia. Wyszedł w 1921 r. Wówczas zmienił miejsce zamieszkania – osiadł na cztery lata w Altenburgu, gdzie ożenił się i nota bene, co wydawało się dziwne dla psychologów i psychiatrów, zawsze starał się troszczyć o żonę. Nawet w momencie aresztowania w 1930 r. jedynie martwił się o nią i o to, by miała za co żyć.

W 1925 r. Kürten powrócił do Düsseldorfu – dalej mordował i gwałcił. Zabijał nie tylko kobiety, ale też mężczyzn i dzieci – najmłodsza dziewczynka miała 5 lat. Nie miał jednego sposobu zabijania – niektórych dźgał sztyletem (mechanika aż 20 razy, a pewną kobietę 24 razy), innych dusił, a jeszcze innych tłukł na śmierć młotkiem. Ofiary również molestował. Jakie miał motywy działania? Twierdził, że tu nie chodziło o przyjemność seksualną, lecz o zemstę za krzywdy, jakich doznał w domu rodzinnym i w więzieniu. Podczas przesłuchań i wywiadów z doktorem Karlem Bergiem przyznał się i bardzo szczegółowo opisał... 79 zbrodni, jakich dokonał. Twierdził, iż czasami próbował pić krew swych ofiar – stąd określano go „wampirem”.

Przed sądem

Proces zaczął się 13 kwietnia 1931 r. Specjalnie dla „potwora” zbudowano klatkę, by nie uciekł. Za nim umieszczono m.in. noże, szpadel, czaszki i kości ofiar stanowiące dowód w sprawie – prokurator szczegółowo wykazał rany, jakie zadawał Kürten. Publiczność, która przybyła na proces, była zszokowana „nie-potwornym” wyglądem oskarżonego. Otóż przed nimi stanął człowiek ubrany w garnitur i z idealnie ułożoną fryzurą. Jego obrońcą został młody adwokat, Wehner. Próbował udowodnić, że jego klient był obłąkany, lecz ta linia obrony nie okazała sie przekonująca. W sądzie Kürten początkowo nie przyznawał się do zbrodni, ale następnie doszło do „spowiedzi” – zdał relację z tego, w jaki sposób zabijał poszczególne ofiary. Czy żałował? Nie. Twierdził, że nie widział nic złego w swym postępowaniu.

Ostatecznie sąd skazał go za dziewięć morderstw i 7 prób zabójstwa. A swój żywot zakończył 2 lipca 1931 r. - śmierć poprzez ścięcie. A jego ostatnie życzenie? Chciał w chwili śmierci słyszeć, jak jego krew tryska z szyi.

Badania nad psychiką i zachowaniem Kürtena. badał przed egzekucją dr Karl Berg i swoje wnioski zawarł w książce „Sadysta”.

Opowieść o Kürtenie na filmowym ekranie

Już rzekomo film „M” z 1931 r. w reżyserii Fritza Langa był wzorowany na postaci „potwora z Düsseldorfu”. Film przedstawiał seryjnego mordercę dzieci, który działał na terenie Berlina. Jednak reżyser zaprzeczał temu, by wykorzystał sprawę „upiora”.

Kolejna produkcja przedstawiająca życie Kürtena pochodzi z 1965 r. - jest to film „Sekretny zabójca” w reżyserii Roberta Hosseina.

Natomiast kolejny film o „potworze” pochodzi z 1991 r. („Angels Gone”) i został oparty na sztuce napisanej przez Anthony’ego Neilsona w 1991 r. („Normal: Düsseldor Ripper”). Film ten ponownie trafił w ręce filmowców (ponownie czeskich) w 2009 r., a reżyserem i scenarzystą był Julius Ševčík. Milan Kňažko świetnie wcielił się w postać Kürtena. Choć sama sztuka, jak i te dwa filmy duży nacisk kładą na postać nie tyle „potwora”, co jego obrońcy Wehnera.

Postać Kürtena pojawiła się również na kartach książek, jak np. „The Bloody Red Baron” („Krwawy baron”) Kima Newmana czy „Miasteczko Salem” Stephena Kinga. Również muzycy nie pozostali obojętni i tak m.in. zespół Whitehouse cały album zadedykował Kürtenowi.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz