„Pranie mózgu. Fałszywa historia Wielkiej Wojny” - M. Sołonin - recenzje


Tym razem Mark Sołonin zabiera się za mity i fałsze wojennej historii. Rzecz dotyczy Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czyli sowieckiej części II wojny światowej. Trzynaście rozdziałów w zupełności wystarcza autorowi, by w specyficzny dla siebie sposób obnażyć bzdury oficjalnej historiozofii, jakimi karmiono Rosjan przez kilka dekad.

pranie-mozgu-falszywa-historiaStąd też Sołonin ma tematów jak lodu, ale też musi przebijać się od lat między tłumami „oficjalnych” historyków, którzy wiedzą lepiej, choć w polemikę o faktach raczej nie stają. Stając odważnie do dyskusji, Mark żąda od nich spełnienia prostego wymogu. Chcecie powiedzieć, że nie mam racji? Podajcie fakty i ich źródło. Podajcie archiwum, zespół akt, teczkę i numer dokumentu. Jeśli nie, nie mamy o czym gadać. I sam z kolei prezentuje te z ocalałych dokumentów, które przeczą lub w zupełnie odmiennym świetle pokazują dotychczas uznane teorie historyczne, mające w Związku Sowieckim charakter państwowego dogmatu. W dwie dekady po jego rozpadzie, prawdy o wojnie powoli torują sobie drogę do społecznej akceptacji.

Nie ma tu sensu opisywanie kolejnych rozdziałów, ale warto chyba dać próbkę stylu. Historia sowieckiej wojny w dużej mierze opierana była na danych, statystykach, wykresach i porównaniach. Tu znajdowało się olbrzymie pole do nadużyć i prób udowadniania każdej niemal teorii. Głównie potrzebne były do usprawiedliwiania pierwszych miesięcy klęski w 1941 roku. Sowieci więc manipulowali statystykami. Że czołgów Niemcy mieli więcej, że pociski lepsze, że samoloty szybsze. Wystarczyło jednak zacząć uczciwie liczyć i wychodzi nieco śmiesznie, bo w czerwcu przegrywała armia znacznie silniejsza, ale zupełnie nie przygotowana do obrony, za to wyszkolona w manewrach zaczepnych.

Specyficznie dla Polaków ważny jest rozdział „Prawo do hańby”, gdzie opisany jest casus związany z mordem katyńskim. Dowiadujemy się, jak do dziś postsowieccy historycy walczą z trudną prawdą, będącą przecież tylko małym wyimkiem z szeregu stalinowskich zbrodni. Strach, że polska karta pokaże kolejne z całej talii, jest niezwykle wielki. Stalin zaś to wciąż zwornik sowieckiego wysiłku podczas wojny. Nie do końca więc się dziwimy, kiedy dyskutanci Sołonina wydają zbiór „prawomyślnych” artykułów o Katyniu, dając mu tytuł „Nie mamy za co przepraszać”.

Mamy też z tą książką problem, bo ostatni, trzynasty rozdział okazuje się nieco kłopotliwy dla znających prace Sołonina. Polskiemu czytelnikowi po raz kolejny podaje się jeden z artykułów. Poprzednio znaleźć go można było w zbiorze „Nic dobrego na wojnie”. Dotyczy ciekawej i bardzo ważnej kwestii wysokości strat osobowych Związku Sowieckiego podczas wojny, która w arytmetycznych podsumowaniach wahała się między sześcioma a dwudziestoma sześcioma milionami ludzkich istnień. Nie podoba mi sie taka powtórka, ale odpuszczam, bo gdyby ktoś trafił tylko na jedną książkę Sołonina, warto by tę część poznał.

Reporterski styl pisania autora powoduje, że nie znajdziemy tu przypisów, nie ma spisu literatury. Brak też ilustracji. Elokwencja Sołonina i jego czytelników ma wystarczyć za cały szereg zabiegów stosowanych w typowych książkach historycznych. Mamy więc do czynienia z klasyką słowa. Nie wszystkim polemiczne pisanie przypadnie do gustu, ale w popularnej literaturze historycznej zadomawia się coraz bardziej. Sołonin zaś należy do jej klasyków. W moim mniemaniu warto po raz pierwszy lub też kolejny sięgnąć po jego dyskusje z przeszłością. Nawet nie zgadzając się z prawidłowością części wywodów, trzeba przyznać, że logika podważania błędów historii należy się Rosji jak mało któremu państwu. Stąd też oczyszczająca rola pisarzy, takich jak Sołonin czy Suworow pozwala i nam podglądać proces zachodzący w demokratyzującym się społeczeństwie wschodniego sąsiada.

Dom Wydawniczy Rebis przygotował książkę bardzo przyzwoicie. Skład jest czytelny, rozdziały klarowne. Całość szyta. Poręczny format i twarda okładka, nawiązująca grafiką do wcześniej edytowanych przez wydawnictwo książek tego autora. Rzecz warta polecenia szukającym dobrej, choć nieskomplikowanej lektury, pokazującej dyskusje o wojennych prawdach. Dobre do poczytania przez tych, których wiedza historyczna zatrzymała się na szkolnych podręcznikach z PRL-u. Takimi czytelnikami walka z bełkotem historii i propagandy, uprawiana przez Sołonina, może nawet wstrząsnąć, czego im serdecznie życzę.

Plus minus:
Na plus:
+ specyficzny, polemiczny styl autora
+ tematyka rozprawiająca się z mitami historii
+ solidne edytorsko wydanie książki
Na minus:
- powtórzenie jednego z rozdziałów niedawno wydanego zbioru „Nic dobrego na wojnie”

Tytuł: Pranie mózgu. Fałszywa historia Wielkiej Wojny
Autor: Mark Sołonin
Wydawnictwo: Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie: Anna Pawłowska
Rok wydania: 2013
Oprawa: twarda
ISBN: 978-83-7510-977-1
Liczba stron: 368
Cena: ok. 35,00 zł
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Piotrek pisze:

    Uwag trzy:
    1. Sołonin, którego jedną z pozycji posiadam, czy Suworow - też kilka mają taki styl i tyle. Osobna sprawa, że tak naprawdę ze stylem jest jak z gustem: każdy lubi swój...
    2. Klasyk twierdzi: jest kłamstwo, wielkie kłamstwo i statystyka...
    3. RKKA, szerzej - wojska radzieckie, w zasadzie co roku traciły pełny lub niemal pełny skład osobowy wojska. Różnica była tylko w tym ile Niemcy traciły wojska.
    Małe PS. Żołnierze radzieccy naprawdę dokonywali wielkich czynów - te ataki na karabiny, szarże pancerne - w wymiarze czysto żołnierskim były to czyny wielkie, tylko niestety w wymiarze całości wojska czy z punktu widzenia całości strategii - bzdurne i bezsensowne.

Zostaw własny komentarz