„Jack Strong”. Film Pasikowskiego o płk. Kuklińskim [zwiastun] |
„Jack Strong” to film sensacyjny, opowiadający jedną z najbardziej fascynujących historii szpiegowskich świata. To prawdziwa historia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego - człowieka, który, tkwiąc w środku systemu, podejmuje współpracę z CIA i staje się kluczowym aktorem czasu zimnej wojny.
Dzięki swojej determinacji, rozpoczyna wieloletnią, ryzykowną, wyczerpującą psychicznie współpracę z CIA. Odtąd życie jego i jego rodziny jest zagrożone, a jeden nieostrożny ruch może doprowadzić do tragedii.
Reżyseria: Władysław Pasikowski
Scenariusz: Władysław Pasikowski
Zdjęcia: Magdalena Górka
Muzyka: -
Czas: -
Premiera: 7 lutego 2014 r. (Polska i świat)
Obsada: Marcin Dorociński (Ryszard Kukliński), Maja Ostaszewska (Hanna Kuklińska), Mirosław Baka (Putek), Krzysztof Globisz (Siwicki), Zbigniew Zamachowski (Gendera), Paweł Małaszyński (Dariusz Ostaszewski), Krzysztof Pieczyński (Zbigniew Brzeziński), Ireneusz Czop (Marian Rakowiecki).
Logo zapowiadające film budzi skojarzenia z serią filmów o brytyjskim agencie Jamesie Bondzie:
Dziś w sieci ukazał się zwiastun filmu:
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Polski Bond, tylko prawdziwy. Chociaż nie jeden film z dobrym trailerem okazał się badziewiem, oby tak nie był tuta. Chociaż trailer mnie nie porywa...
Ani Jack ani Strong - Kukliński był jednym z całej masy szpionów mających dostęp do papierów. Gdzieś na necie pojawił się przedruk artykułu o tym co tak naprawdę mógł i o tym jak widoczne było jego bogactwo. Można iść o zakład, że jego szpiegowanie było znane polskiemu kontrwywiadowi... i żeby było śmieszniej mimo wiedzy bracia zza Wielkiej Wody nie ostrzegli „S”... Ech.. Kolejny mit taki polski i na polskie warunku...