Działalność zapobiegawcza wobec klęsk pożarowych w Warszawie w latach 1796-1806 |
Pożary są nieodłącznym elementem towarzyszącym stałemu zamieszkaniu człowieka na danym terytorium. Pojawiają się niekiedy samoistnie na skutek wyładowań atmosferycznych bądź długotrwałej suszy, lecz największa ich ilość związana jest z gospodarką, dokładniej na skutek używania ognia. Szkody wywołane ogniem występowały już w bardzo wczesnych dziejach Warszawy, co nie odróżniało syreniego grodu od innych miast. Skutki pożaru odczuwano najboleśniej w rejonach miejskich, gdzie dominowała zabudowa drewniana. Dlatego jej zdecydowane usuwanie było jednym z najważniejszych punktów zaleceń przeciwpożarowych.
Walka z pożarami była ważną polityką organizacyjną pruskich władz Warszawy w latach 1796-1806. Straty powodowane przez ogień, który mógł trawić całe miasta bądź ogromne obszary leśne zmuszały centralne władze w Berlinie do przeznaczania ogromnych kwot na odbudowę oraz pomoc pogorzelcom. Mimo to, obowiązkiem dbałości o stan zabudowy i prewencyjną walkę obarczono społeczeństwo1.
Poszczególne przypadki pożarów
Pomimo prób powoływania w Warszawie etatowej straży ogniowej, której zapewniono pomoc ze strony policji miejskiej i cechu kominiarzy nie było możliwe skuteczne zwalczanie przyczyn pożarów. Wybuchało ich bardzo dużo każdego roku, ale na szczęście ogień nie powodował zniszczeń w skali dzielnicy lub całego miasta, co zdarzało się wielokrotnie w innych miastach prowincji Prus Południowych. Przyczyną powstawania pożarów najczęściej było porywanie przez wiatr iskier oraz kawałków rozżarzonego węgla wydostających się z kominów. Gdy spadły one na drewniany dach mogły spowodować jego zapłon. Niebezpieczeństwu sprzyjała również ciaśniejsza zabudowa gospodarcza, najczęściej drewniana. Również należy wspomnieć o działalności podpalaczy. Skala podpaleń bywała jednak przesadzona. W raportach można było znaleźć informacje o fali pożarów w departamencie warszawskim, które obok wzrastającej drożyzny zaliczano do plag trapiących pruską administrację na ziemiach polskich2. Wśród wielu przypadków pożarów warto wymienić kilka:
15 czerwca 1797 wybuchł pożar Pałacu Radziwiłłowskiego przy Krakowskim Przedmieściu, który gaszony był z pomocą wielu mieszkańców Warszawy. Ogień został szybko ugaszony, nie powodując tym samym większych szkód, poza całkowicie zniszczonym dachem oraz częścią pierwszego piętra lewego skrzydła Pałacu. Mimo wszystko, pożar ten przeszkodził w odbyciu uroczystego koncertu. Kilka dni później, 20 czerwca, na łamach dodatku do „Gazety Warszawskiej” opublikowane zostały podziękowania ze strony dyrekcji pruskiej policji3.
Dwa lata później, 28 grudnia 1799 roku, pożar strawił budynek centralny i część lewego skrzydła pałacu Mniszków przy ulicy Senatorskiej. Zdewastowany gmach został sprzedany w 1805 roku, a następnie został odbudowany.
Bardzo tragicznie mógł się skończyć pożar domów mieszkalnych na posesjach kościelnych przy ulicy Kanonia, który wybuchł w nocy z 25 na 26 maja 1800 roku. Na początku zapaliła się stajnia, a następnie ogień ogarnął błyskawicznie dwa budynki mieszkalne. Stajnia znajdowała się w bezpośrednim sąsiedztwie Zamku Królewskiego, a zagrożone były nawet zabudowania dzielnicy staromiejskiej. Kierujący akcją gaszenia pożaru prezydent von Tilly zmuszony został wezwać na pomoc wojsko. Łącznie ofiarą płomieni padły trzy domy, a czwarty został poważnie uszkodzony. Dochodzenie wszczęte przez policję pruską wykazało, że przyczyną pożaru była nieuwaga stajennego, chociaż nie wykluczano celowego podpalenia.
Zamek Królewski mógł ucierpieć również na skutek innego pożaru. Zimą 1806 roku paliła się kamienica zajmowana przez kanonika Weymana, a groźby przeniesienia pożaru na dziedziniec zamkowy zadecydowały o wyburzeniu dachów drewnianych stajni i remiz. Kolejne zagrożenie ogniowe skłoniło władze do zastąpienia obiektów gospodarczych zabudowaniami murowanymi4.
Inny pożar wybuchł 18 czerwca 1806 roku w kamienicy Księży Misjonarzy przy ulicy Świętojańskiej 2. Ogień najpierw zajął schody, następnie zagrodził drogę mieszkańcom domu. Byli oni zmuszeni uciekać skacząc z okien, z wysokości trzeciego piętra. Wielu z nich wyrzuciło wprzód zawinięte dzieci. Podczas ucieczki odnotowano jedną ofiarę śmiertelną i kilkoro rannych. Mieszkańcy przyległych kamienic zarzucali liny, dzięki którym pozostali mieszkańcy ewakuowali się bez szwanku. „Gazeta Warszawska” podkreśla pomoc kilku osób: państwa Bielińskich oraz H. Krasińskiego. Jedna z tych osób pomagała wcześniej podczas pożaru pałacu Mniszkowskiego tracąc przy tym zdrowie. Powyższą postawę bezimienny autor artykułu scharakteryzował następująco: iak chwalebne i znośne są cierpienia kiedy ie wewnętrzne ukontentowanie serca osładza5. Trzy miesiące później prasa wspomniała o nagrodzie przyznanej Janowi Fryderykowi Lange za pomoc przy gaszeniu pożaru kamienicy Księży Misjonarzy6. Przyznawane nagrody nie pomagały jednak w skutecznym gaszeniu ognia7.
Porządek ogniowy
Franciszek Giedroyć uzasadnił potrzebę prowadzenia działalności zapobiegawczej przez władze Warszawy następującymi słowami <Strzeżonego Pan Bóg strzeże>. Oto myśl przewodnia, którą kierował się urząd miejski (lub marszałkowski) ilekroć rozważał niebezpieczeństwo od ognia. I kiedy lud pobożny błagał po świątyniach <od powietrza, głodu, ognia i wojny zachowaj nas Panie!> władze przemyśliwały i układały przepisy, jak zabezpieczyć miasto od pożaru, a w razie jego wybuchnięcia, jak go stłumić8.
Polityka ta ma bardzo długą historię, sięgającą jeszcze do początków miasta9.
Jedno z zarządzeń, które zostało opublikowane po utracie niepodległości pochodzi z dnia 16 września 1795 roku. Warszawa nie została jeszcze przekazana władzom pruskim przed okupujące ją wojska rosyjskie. Generał Buxhoewden opierając się na wcześniejszych ustaleniach nakazał dziedzicom, possessorom, właścicielom i zawiadowcom pałaców, klasztorów, kamienic i domów położonych w Warszawie i na terenie jej przedmieść, aby posiadali oni pod ręką drabiny, siekiery, konwie i pojemniki do noszenia wody. Woda powinna również znajdować się w pobliżu zabudowań (z wyjątkiem mrozów). Zalecono również, aby w budynkach drewnianych nie składowali wódek, olejów i innych rzeczy łatwopalnych i nikomu, bez zezwolenia policji tych materiałów przechowywać nie pozwalali. Sprzętem przeciwpożarowym powinni zarządzać piwowarzy, furmani i utrzymujący remizy. W przypadku nie dochowania obowiązku przewidziano dla nich kary10.
W 1796 roku, w dniu 11 marca wprowadzono zwyczaj bicia larum na wypadek zaistnienia pożaru. Alarm powinien zostać podniesiony w pobliżu miejsca jego występowania11. Tym samym na początku XIX wieku osoba, która zauważyła najmniejszy nawet pożar miała obowiązek zawiadomić władze policyjne. W kościele stojącym najbliżej miejsca występowania pożaru uderzano w dzwony, a dozorcy okolicznych budynków ogłaszali alarm za pomocą bębnów lub grzechotek, wywieszali czerwoną chorągiew oraz zapalali latarnię zwracając ją w kierunku pożaru12.
Innego rodzaju obwieszczenie policji pruskiej datowane na dzień 30 marca, a opublikowane drukiem w dniu 4 kwietnia 1797 roku, stwierdzało, że zapłony sadzy w kominach następują często a niemal zawsze na skutek niedbalstwa właścicieli domów. Nałożono na nich automatyczną odpowiedzialność za pożary nakazując tym samym komisarzowi policji nakładać na nich kary13.
23 sierpnia 1800 roku miało miejsce doprecyzowanie rozporządzenia sprzed kilku lat, które mówiło o konieczności posiadania zapasu wody na wypadek pożaru. Rozporządzenie to bywało źle rozumiane przez mieszkańców Warszawy, którzy niekiedy myśleli, że muszą posiadać oddzielne beczki na wodę, obok wody używanej w celach domowych – co wprawiało ich w zakłopotanie. W myśl znowelizowanego rozporządzenia wspomniano, że na każdym piętrze powinna znajdować się woda trzymana na zapas, na przykład w naczyniach kuchennych. Dzięki temu, w wypadku pożaru mieszkańcy nie będą musieli też przemieszczać się z piętra na piętro. Wykorzystano tym samym doświadczenia starych Prowincyów Królewskich. Obwieszczenie zostało opublikowane w warszawskiej prasie w dniu 29 sierpnia14.
Pierwsze próby stworzenia straży pożarnej
Zorganizowaną ochronę przeciwpożarową starano się powołać jeszcze w czasach średniowiecznych. Zabiegi te nie odniosły wówczas pożądanego rezultatu. Przez kilka następnych stuleci z obawy na konieczność podniesienia podatków wydawano raczej przepisy przeciwpożarowe niż tworząc stałe dyżury całodobowe grupy dysponującej własnym sprzętem przeciwpożarowym.
Po upadku Powstania Kościuszkowskiego ochrona przeciwpożarowa mocno podupadła. Władze pruskie wprawdzie wprowadziły nocną straż obywatelską, która przede wszystkim informowała o pożarach i okazała się tym samym mało skuteczna. Stróże ogniowi często przechadzali się po karczmach, bądź zasypiali pijani na ulicy. Intendent ogniowy zarządzał sprzętem miejskim, ale był on raczej administratorem niż fachowcem. Natomiast w ratuszu czuwał stróż miejski, który również wypatrywał ognia z wierzy15.
Pierwszą grupę osób, której zadaniem była walka z pożarami powołano (z prawem uprawiania własnego rzemieślniczego zawodu) powołano w 1797 roku. Składała się z czternastu dozorców sikawek i ich zastępców oraz z sześcioosobowej sekcji o składzie zmienianym co miesiąc. Wybranie kilkunastu osób, których zadaniem będzie walka z pożarami, było konieczne z uwagi na trudności, jakie powstawały w czasie, gdy pożary gaszone były przez wszystkich możliwych ochotników. Próby organizacji tego zjawiska miały miejsce już w wieku XVIII, w 1779 roku liczba ochotników wyniosła 515 ludzi, a już w 1794 roku postanowiono wprowadzić regulację ustalając ich liczbę na 50 osób z każdego rejonu miasta16.
Stały zespół ratunkowy stworzono w 1800 roku. Było to wynikiem działalności założonego przez osoby prywatne Stowarzyszenia Ratunkowego od ognia. Kilka lat później oddział pożarny powołano przy komendzie policji. Składał się on z urzędnika, kierownika i 4 szpryc-majstrów. W 1816 roku włączony on został w Magazynu Karowego, którego zadaniem było przede wszystkim oczyszczanie miasta. W pełni profesjonalną straż pożarną stworzono dopiero po Powstaniu Listopadowym, czyli w latach 30. XIX wieku17.
Ubezpieczenie od ognia
Jak już wspomniałem, władze pruskie starały się przychodzić z pomocą pogorzelcom, jednak niedobory finansowe w budżecie, utrudniały to znacząco. Pomoc była ograniczona najczęściej do jednorazowego wsparcia w postaci wypłacenia zapomogi o wysokości kilkuset talarów. Niesiono również pomoc doraźną, która zapewniała ofiarom pożarów zaopatrzenie w podstawowe środki do życia. Rozporządzenie z 1797 roku zapewniło im uprzywilejowaną pozycję, która uwolniła ich od obowiązku kwaterowania wojska. Pomimo tego kwaterunek wojskowy był środkiem dochodu, dlatego starano się w miarę szybko odbudować spalone gospodarstwa domowe. Również powszechną formą pomocy były ofiary pieniężne i dary, które ofiarowywane były poszkodowanym za pośrednictwem wielu komitetów organizacyjnych. Władze popierały tę formę pomocy, a nawet wielokrotnie do niej zachęcały na łamach prasy18.
6 maja 1800 roku miał miejsce pożar domu przy ulicy Nowolipie, na skutek, którego wiele rodzin straciło dobytek. Ci ludzie nie byli w stanie zakupić dla siebie najpotrzebniejszych rzeczy. Jak zaznacza relacjonujący to wydarzenie Hoyol, składki zbierał między innymi jego sąsiad Zadera19. Warszawiacy chętnie pomagali także mieszkańcom innych miast. Po pożarze w Poznaniu z nocy 15 kwietnia 1803 roku, „Gazeta Warszawska” 19 kwietnia opublikowała na dwóch stronach wykaz szczegółowych strat20. Zbierano składki na pomoc potrzebującym w redakcji „Gazety” oraz dyrekcji poczty warszawskiej21. W kilku późniejszych numerach informowano, że pomoc zadelarowało wiele osób. Środki zbierano również podczas kilku koncertów braci Pixisów oraz opery Axur król Ormuz22.
Aby jeszcze skuteczniej nieść pomoc pogorzelcom, powołane zostało Towarzystwo Ogniowe. Stosowne rozporządzenie ogłoszono w Poczdamie 21 kwietnia 1803 roku, a 1 czerwca roku następnego Towarzystwo rozpoczęło swoją działalność. Pierwszy artykuł rozporządzenia mówił, że celem Towarzystwa Ogniowego będzie wypłacanie pogorzelcom odszkodowań za szkody spowodowane pożarami i stworzenie im na drodze pomocy finansowej możliwości szybkiej odbudowy. Wprowadzony został tym samym przymus zapisania się do Towarzystwa przez właścicieli wszystkich budynków miejskich. Zarządy miast musiały założyć księgi miejskie ewidencjonujące budynki, tzw. księgi ogniowe23. Od ubezpieczenia pożarowego wyłączono zwrot kosztów za straty materialne, które powodowane były przez działania wojenne. Na ogólny fundusz asekuracyjny składały się wpłaty uiszczane przez właścicieli nieruchomości zależnie od wysokości sum ubezpieczeniowych. Ich wysokość nie została przedstawiona w rozporządzeniu, a miała być podana do wiadomości publicznej w dalszych rozporządzeniach Dyrekcji Towarzystwa Ogniowego. Ściąganiem stosownych składek obarczone były władze miejskie korzystające z usług poborców podatkowych24.
- J. Kosim, Walka z pożarami i Towarzystwo asekuracyjne w Warszawie (1796-1806). „Rocznik Warszawski”. T: XIV, Warszawa 1976, s. 176. [↩]
- Ibidem, s. 192-193. [↩]
- Publicandum. [Podziękowanie za pomoc w ugaszeniu pożaru Pałacu Radziwiłłowskiego]. „Gazeta Warszawska”. R: 1797, nr 49 dodatek, s. 763. [↩]
- J. Kosim, Walka z pożarami..., s. 194-195. [↩]
- Cyt. za: Z Warszawy. „Gazeta Warszawska”. R: 1806, nr 49 dodatek, s. 796; J. Kosim, Walka z pożarami..., s. 193 [↩]
- Wielką klamrę srebrną pozłacaną opatrzono napisem: za troskliwą i odważną pomoc w dawaniu ratunku współobywatelom, przy pożarze w dniu 18 czerwca roku 1806 przez obywatela Jana Fryderyka Lange okazaną, ten dowód wdzięczności Obywatele Warszawy składają. W tym przypadku również bezimienny autor relacji opatrzył ją własnym komentarzem będącym zachętą do podobnych działań w przyszłości: pomnik ten miłą będzie pamiątką dla potomków tego obywatela, a dla wszystkich chwalebną zachętą do pięknych czynów, gdy te z takim uwieńczeniem przesyłane są do potomności. Cyt. za: Z Warszawy. „Gazeta Warszawska”. R: 1806, nr 75 dodatek, s. 1215. [↩]
- W. Jabłonowski, Warszawska straż ogniowa (1836-1939). Warszawa 2001, s. 26. [↩]
- Cyt. za: Fr. Giedroyć, Porządek ogniowy w Warszawie. Warszawa 1915, s. 1. [↩]
- W 1374 roku, a więc jeszcze w czasie panowania Ziemowita III w uchwałach radzieckich możemy się doszukać elementów porządku ogniowego. Pierwsza organizacja do walki z pożarami powołana została już w 1546 roku, a kolejne zalecenia uchwalano później wielokrotnie. Dla przykładu podać można daty 1617, 1642, 1650 czy 1779. M. Gajewski, Urządzenia komunalne Warszawy. Zarys historyczny. Warszawa 1979, s. 229-230. [↩]
- Departament Policyi Warszawskiej. [Obwieszczenie z 19 IX o obowiązku przygotowania sprzętu przeciwpożarowego]. „Gazeta Warszawska”. R: 1795, nr 75 dodatek, s. 852. [↩]
- Z Warszawy dnia 12 marca 1796 r. w sobotę. „Gazeta Warszawska”. R: 1796, nr 21, s. 223. [↩]
- W. Jabłonowski, Warszawska straż..., s. 26. [↩]
- [Obwieszczenie policji pruskiej o odpowiedzialności właścicieli domów za pożary w obrębie ich posesji]. „Gazeta Warszawska”. R: 1797, nr 27 dodatek, s. 396. [↩]
- Obwieszczenie. ”Gazeta Warszawska”. R: 1800, nr 69 dodatek, s. 1130. [↩]
- W. Jabłonowski, Warszawska straż...., s. 9, 22. [↩]
- M. Gajewski, Urządzenia komunalne..., s. 230. [↩]
- M. Gajewski, Urządzenia komunalne..., s. 230. Na ziemiach polskich zawodowe straże pożarne powstały również w szeregu innych miast: w Wilnie (1802 rok), Lwowie (1850), Gdańsku (1859), Tarnowie (1864), Przemyślu (1865), Sanoku (1868), Bydgoszczy (1872), Krakowie (1873), Lublinie (1874), Nowym Sączu (1874), Białymstoku (1875), Elblągu (1875), Poznaniu (1877), Siedlcach (1877), Jarosławiu (1887), Rzeszowie (1892), Katowicach (1903) i Toruniu (1909). W. Jabłonowski, Warszawska straż..., s. 9. [↩]
- J. Kosim, Walka z pożarami..., s. 196-197. [↩]
- Hoyoll, Prośba do osób dobroczynnych. „Gazeta Warszawska”. R: 1800, nr. 37, dodatek, s. 570. [↩]
- Spłonęły wówczas m.in. 283 domy w dzielnicy żydowskiej oraz wieża kościoła dominikańskiego. Część uszkodzonych przez ogień zabudowań była oddalona od siebie, w tym przypadku wiatr przenosił płonące elementy konstrukcyjne. Informację umieszczono w prasie na skutek żądania magistratu. [↩]
- Z Warszawy dnia 29 kwietnia r. 1803 w piątek. „Gazeta Warszawska”. R: 1803, nr 34, dodatek, s. 563-564. [↩]
- Rozmaite wiadomości. „Gazeta Warszawska”. R: 1803, nr 36, dodatek, s. 601; Ciąg ofiar dalszych dla pogorzelców w Poznaniu 3. maja. „Gazeta Warszawska”. R: 1803, nr 37, dodatek, s. 622; [Dochód z koncertu braci Pixisów w dn. 7 V na pogorzelców w Poznaniu]. „Gazeta Warszawska”. R: 1803, nr 38, dodatek, s. 449-450; [Dochód z wystawienia opery „Axur król Ormuz” na pogorzelców w Poznaniu]. „Gazeta Warszawska”. R: 1803, nr 39, dodatek, s. 656. [↩]
- Wpisano do nich lokalizację nieruchomości, podstawowy materiał użyty do jej budowy, nazwiska i adresy właścicieli, wartość pieniężną nieruchomości oraz sumy asekuracyjne, które wypłacane były w przeciągu kwartału tylko w wypadku strat wywołanych przez podłożenie ognia, zaniedbanie lub uderzenie pioruna. [↩]
- J. Kosim, Walka z pożarami..., s. 196-201. [↩]
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Ciekawy Tekst, taki nietypowy temat 😉
PZU to 1803 rok. To oni ubezpieczali?
Ale, jaki jest wkład pana Grzegorza Michalaka w prezentowany artykuł? Uwaga: właściwa straż ogniowa była efektem działania różnych osób w czasie rosyjskiego władztwa w Warszawie - rozpoczęła działania w styczniu 1836. Alarmowanie o powstaniu pożaru było obowiązkiem każdego mieszkańca od średniowiecza i podkreślenie tego obowiązku w czasach pruskich, jako czegoś nieznanego wcześniej, jest błędne.I tak dalej i tak dalej.