Propaganda niemiecka i sowiecka w latach 1939-1945 na przykładzie „Nowego Kuriera Warszawskiego” i lwowskiego „Czerwonego Sztandaru” |
Prasa gadzinowa spełniała ogromną rolę w procesie podporządkowania sobie społeczeństwa polskiego na terytoriach zdobytych przez Trzecią Rzeszę i Związek Sowiecki we wrześniu 1939 roku. Pod okupacją niemiecką wychodziło wiele wydawnictw prasowych redagowanych przez Niemców oraz kolaborujących z nimi Polaków. Ukazywały się takie tytuły jak: „Nowy Kurier Warszawski”, „Kurier Częstochowski”, „Goniec Krakowski”, „Dziennik Radomski”, „Goniec Codzienny”, „Ilustrowany Kurier Polski”, „Gazeta Lwowska” czy „Fala”. Gadzinówkami okupanta sowieckiego były „Prawda Wileńska”, „Prawda Komsomolska”, „Wolna Łomża” i „Czerwony Sztandar” we Lwowie.
Tematyka ta jest bardzo szeroka i dlatego przedmiotem artykułu będą tylko i wyłącznie przykłady propagandy i przekłamań na tle politycznym na łamach „Nowego Kuriera Warszawskiego” i „Czerwonego Sztandaru”.
Nowy Kurier Warszawski
Warszawa przed wojną była wielkim centrum życia literackiego i wydawniczego. Ukazywały się tutaj głównie pisma literackie i kulturalne. Po wybuchu wojny miasto stało się częścią Generalnego Gubernatorstwa, a jego rolę zredukowano do miasta departamentowego. Nastąpiło rozproszenie środowiska literackiego stolicy, wielu wybitnych pisarzy opuściło miasto, udając się niekiedy na emigrację do Francji i Anglii. Zaprzestano wydawania także większości tytułów prasowych na ich miejsce tworząc nowe. W zastępstwie „Kuriera Warszawskiego” powołano „Nowy Kurier Warszawski”, który wydawany był w Warszawie, a po powstaniu warszawskim w Łodzi, przez władze okupacyjne Generalnego Gubernatorstwa od października 1939 r. do stycznia 1945 r. Oprócz tego ukazywał się także tygodnik „Siedem Dni”, pornograficzny miesięcznik „Fala”, a także broszurka „Co miesiąc powieść”. Stosunkowo dużo wydawano kalendarzy czy różnego rodzaju pamiętników, a najmniej prac z zakresu literatury pięknej. W ocenie historyków, poziom literacki tych pism, wydawanych głównie przez kolaborantów, był bardzo niski. Były one relatywnie tanie, a broszury propagandowe rozdawano nawet za darmo.
W prasie gadzinowej okupowanej stolicy można wyróżnić dwa nurty - polityczny i militarny. Oba miały świadczyć o niezwyciężonej potędze państwa niemieckiego. W pierwszym okresie okupacji ich tematyka skupiała się na problematyce międzynarodowej. Nawet w obliczu klęsk „NKW” opisywał sukcesy na wszystkich frontach. Stosowano także mylne pojęcia, w rodzaju skracania frontu oraz zwiększano sztucznie straty przeciwnika. Rozpisywano się także na wyrost o sukcesach dyplomatycznych państw Osi. W przypadku spraw politycznych propagandowa rola „Nowego Kuriera Warszawskiego” sprowadzała się do podkreślenia trwałości rządów hitlerowskich, dyskredytowania przedwojennego rządu polskiego (analogicznie do „Czerwonego Sztandaru”), rozbijania wiary społeczeństwa w mocarstwa zachodnie, akcenty antysowieckie i antyżydowskie. Upowszechniano również tezę o odpowiedzialności Wielkiej Brytanii za wybuch wojny - w tym celu opublikowano dokumenty władz polskich, rzekomo odnalezione w Ministerstwie Spraw Zagranicznych mówiące o zamysłach rządu brytyjskiego, aby Polski użyć jako narzędzia do rozpętania wojny. Sugerowano również rozłam w imigracji polskiej, a rząd polski na obczyźnie pozbawiano legitymizacji.
Wąskim tematem, który co pewien czas pojawiał się na łamach tego pisma, były sprawy narodowe. Polska miała być gwarantem niepokoju w Europie, czy nawet igraszką w rękach Żydów. Podkreślano także na wiele sposobów nieudolność Polaków czy polskiej administracji. Wiele zarzutów dotyczyło rzekomego wstrętu do pracy, upadku nauki, kultury itp. Inną rolą propagandy było opisywanie dobrodziejstwa wynikającego z obecności niemieckich władz okupacyjnych: rozdawnictwie chleba, szczepieniach, porządkowaniu ulic miasta itp. Bez przerwy prowadzono kampanię antysemicką. Utożsamiano Żydów z plutokracją i międzynarodową finansjerą.
W kolejnych latach bardzo ważna stała się publikacja informacji o zbrodni katyńskiej. W dniu 14 kwietnia 1943 roku doniesiono o odkryciu grobów zamordowanych oficerów polskich, a jako jej prowodyrów wskazano sowieckich Żydów. Dla uwiarygodnienia informacji zamieszczano zdjęcia, notatki, wywiady czy listy znalezione przy szczątkach ofiar. Wiosną 1943 roku, po zerwaniu stosunków polsko-sowieckich, kampania propagandowa przybrała na sile. Zamieszczano opisy stalinowskich praktyk wobec Polaków, a także informacje o niskich moralach panujących w Armii Berlinga. Na koniec warto wspomnieć o zwróceniu się w stronę Polaków w obliczu zagrożenia przez armię sowiecką wkraczającą na polskie ziemie. Publikowano w tym celu listy poparcia, lojalności i woli współpracy z okupantem.
Czerwony Sztandar
W 1931 roku Lwów liczył 312 tysięcy mieszkańców, z czego 198 tysięcy wskazało język polski jako swój język ojczysty (blisko 25 tys. ukraiński, a prawie 68 tys. żydowski). W ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej ukazywało się tam około 300 tytułów dzienników i czasopism polskich, ukraińskich i żydowskich, z czego 6 polskich dzienników, a także filie pism z innych regionów kraju. Działania wojenne zdezorganizowały działania wydawnictw, a 18 września poinformowano o napaści wojsk sowieckich. Z powodu braku dostępu do pewnych źródeł informacji starano się utrzymywać neutralne stanowisko i uspokajać czytelników, a także wprowadzać mylne informacje mówiące o obronie kraju. Wymagała tego polska racja stanu oraz moralny obowiązek wobec polskich żołnierzy. 22 września 1939 Dowództwo Obrony Lwowa podpisało akt kapitulacji przed Armią Czerwoną. Tego samego dnia wojska sowieckie wkroczyły do miasta. Na terytoriach zagarniętych przez ZSRR po 17 września rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę depolonizację i integrację wszelkich dziedzin życia z wzorcami sowieckimi.
Początki „Czerwonego Sztandaru” sięgają wydawanego w dniach 18-24 września „Słowa Żołnierza”, które zawierało nieudolnie tłumaczone na język polski apele do wojsk polskich o składanie broni i przejście na stronę armii sowieckiej, a także reportażyki z powitań oddziałów sowieckich. Od numeru 6 z dnia 27 września pismo ukazywało się pod nową nazwą „Czerwony Sztandar” i było gazetą codzienną. Nad jej tytułem widniało hasło Proletariusze wszystkich krajów łączcie się! Nakład tego wydawnictwa wynosił 30 tysięcy egzemplarzy (dane z kwietnia 1940 roku). Nosiło ono wszystkie negatywne cechy prasy sowieckiej. Próżno szukać w niej odbicia problemów dotykających ludzi. Sporo było tekstów politycznych i propagandowych - na przykład w numerze 11 poinformowano o naradzie dziennikarzy w sprawie wyzwań stojących przed prasą (m.in. wyjaśniania konstytucji ZSRR oraz sowieckiej polityki narodowościowej). Prasa traktowana była jako organizator budownictwa socjalistycznego, narzędzie walki o linię generalną partii - przez co pozbawiono ją otwartości i różnorodności, a także jako narzędzie do rozprawienia sią z przeszłością - pierwsze miesiące to wręcz swoiste napaści przeciwko niepodległej Polsce, która przedstawiona była jako dom niewoli dla narodowości oraz mas pracujących. Określenie Pańska Polsza używane było niemal w każdym numerze przy negowaniu stosunków panujących w II Rzeczypospolitej. Znamiennym przykładem jest wiersz Elżbiety Szemplińskiej w którym padły słowa: Jak więc mamy płakać po Warszawie? Jak żałować kawiarń, kościołów, zamku? Kiedy dla nas tamta Polska, to Polska burżujów i drani, oficerów, obszarników, policjantów. Dodatkowo troską gazety było wpojenie społeczeństwu korzyści z włączenia tych ziem do ZSRR. Powyższe praktyki występowały także w niemieckiej prasie gadzinowej.
Innym przykładem manipulacji faktami było pomijanie tematów dręczenia ludności polskiej przez władze sowieckie, począwszy od wymiany pieniędzy a skończywszy na deportacjach, gdzie rzekomo w odległe rejony ZSRR wysyłano jedynie przestępców. Po inwazji niemieckiej na Związek Sowiecki pojawiły się po raz pierwszy informacje o terrorze pod okupacją niemiecką i o walce przeciwko faszyzmowi.
„Czerwony Sztandar” ukazywał się do 22 czerwca 1941 roku, czyli do momentu agresji III Rzeszy na ZSRR i zakończenia sowieckiej okupacji Lwowa. W ciągu swojej prawie dwuletniej działalności gazeta ta zamieściła ok. 250 informacji z życia miasta, co ciekawe brakowało ogłoszeń. Niewiele również można było się dowiedzieć o problemie oświaty. Niedostatek wiadomości lokalnych spowodowany był ogólną szarzyzną miasta i powszechnym zniechęceniem. Problemem miasta stało się przeludnienie oraz ogromne bezrobocie, które wykorzystywane było także w propagandzie - w Polsce bezrobotni mieli być źle traktowani, a obecnie już nie.
Prasę gadzinową zaliczono do środków masowego komunikowania stanowiących jeden z elementów nowego układu kultury. W opinii Tomasza Szaroty prasę tę traktować się powinno jako całość, narzędzie do masowego oddziaływania na odbiorcę w celu wywołania w nim określonych opinii. Było to narzędzie masowej propagandy. Warto także wspomnieć o jednoznacznym potępieniu pism gadzinowych przez społeczeństwo polskie, a siły tej broni upatrywano w używaniu przez te pisma języka polskiego, co miało specjalnie mylić.
Bibliografia:
Budzyński W., Miasto Lwów, Warszawa 2012.
Cieślikowa A., Prasa okupowanego Lwowa, Warszawa 1997.
Dunin-Wąsowicz K., Warszawa w latach 1939-1945, Warszawa 1984.
Lewandowska S., Prasa okupowanej Warszawy 1939-1945, Warszawa 1992.
Szarota T., Życie kulturalne na ziemiach polskich w latach wojny i okupacji, [w:] Wojna i okupacja na ziemiach polskich 1939-1945, red. W Góra, Warszawa 1984.
Węgierski J., Lwów pod okupacją sowiecką 1939-1941, Warszawa 1991.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Ciekawy temat. Szkoda, że artykuł nie oparty na źródłach, konkretnych przykładach i cytatach. Jakby dodać te elementy, to wyszłaby całkiem wartościowa praca.
Pozdrawiam.
Dziękuję za uwagę. Owszem, temat ten warty jest dalszych badań, ale w przypadku wymienionych przeze mnie gazet jest sporo opracowań im poświęconych (zob. bibliografia). Można by ewentualnie „poprawić” te badania, ale także i zająć się mniej znanymi „gadzinówkami”. Moim zamiarem w tym przypadku było opisanie problemu propagandy w dosyć pobieżny sposób. Pozdrawiam.
Mała uwaga: rocznik podaje języki: żydowski (czyt.: jidysz) i hebrajski.
Uwaga większa: jak sama nazwa wskazuje propaganda była i musiała być zgodnie i po linii z tym co mówił odpowiednio Berlin i Moskwa, czyli w tym wypadku była pochodzą relacji wzajemnych i relacji z Zachodem...
Uwaga taka sobie: plany Hitlera i Stalina względem narodu polskiego były delikatnie inne stąd wielkie nazwiska jakie mogły się pojawiać w prasie wydawanej pod auspicjami Moskwy....
1. Językiem używanym w mowie przez Żydów na ziemiach polskich był jidysz. Hebrajski był używany jako język liturgiczny w synagogach
2. Bo były inne (plany Stalina i Hitlera). W sowietach najogólniej mówiąc prowadzono walkę klasową, a Polacy posiadający wielkie majątki byli szczególnie prześladowani (m.in. pamiętano rok 1920). Jest ciekawa pozycja: E. Czop, Obwód Lwowski pod okupacją ZSRR w latach 1939-1941, Rzeszów 2004. „Wielkie nazwiska” też miały zasugerować społeczeństwo „właściwą” drogę - skoro taki Boy-Żeleński pisywał w tej gadzinówce i na dodatek opowiadał się za przyłączeniem Lwowa do Ukrainy Zachodniej, to musiało coś w tym być. Podpieranie się autorytetami zawsze było modne
Ad 1. Tak było, natomiast Mały Rocznik Stat. tego nie odróżniał, ujmując oba języki razem...
Ad 2. Trzeba zaznaczyć, że jak na warunki ściany wschodniej to Lwów i okolice bogate raczej były. Poza tym więcej było takich jak Boy - Żeleński. Z drugiej strony po niemieckiej stronie aż takich ilości gwiazd się nie spotykało.
Osobna kwestia, że jak świat światem tego typu prasa ma zwykle jeden cel: nasze jest najsłuszniejsze i jedyne. Czy gadzinówka to już kwestia nazewnictwa. Nb. ciekawe jak Czesi określają to co w prasie lokalnej Śląska Cieszyńskiego działo się na przełomie lat ’38 - ’39. Dla nich też pewnie była to jakiejś tam formie „gadzinówka”....