Jak Jan Zamoyski zatrzymał Rumunię...


Nie wiele osób zdaje sobie sprawę, iż państwo rumuńskie lub Rumunia mogły ukształtować się już na początku XVII wieku. Kraj, który dziś określamy tą nazwą powstał dopiero w 1877 roku i aż do lat pięćdziesiątych XX wieku zmieniał swoją strukturę narodową wraz z granicami. Można zadać pytanie, dlaczego opisując polskie wielkie zwycięstwa autor sięga do historii kraju, z którym wydawałoby się łączy nas odwieczna przyjaźń. Odpowiedź prowadzi nas do jednego z najlepiej znanych Polaków przełomu XVI i XVII wieku, hetmana i kanclerza wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego. Otóż, ów trybun szlachecki, a następnie druga (niektórzy twierdzą, że pierwsza) osoba w Rzeczypospolitej, zatrzymał na blisko trzysta lat możliwość ugruntowania się państwa rumuńskiego. Dokonał tego w październiku 1600 roku pod Bukowem nad rzeką Teleżyną, rozbijając wojska Michała Walecznego, pierwszego potencjalnego twórcy zjednoczonej Rumunii.

220px-MihaiViteazul

Michał Waleczny

Jak do tego doszło?

 Wołoszczyzna, Mołdawia i Siedmiogród, zwane księstwami naddunajskimi, przez stulecia były obszarem rywalizacji Polski Jagiellonów, a następnie Rzeczypospolitej, z Turcją Osmańską oraz Rosją. Dominacja nad poszczególnymi księstwami, lub jak często są one określane – hospodarstwami, oznaczała zasięg wpływów poszczególnych potęg. Rzeczpospolita w okresie swojej świetności opanowała hospodarstwo mołdawskie, na którego tronie zasiadali oddani Polsce Mohyłowie. Siedmiogród i Wołoszczyzna, od czasów klęski mohackiej w 1526 roku, pozostawały natomiast pod stałym protektoratem tureckim. Księstwa naddunajskie były całkowicie zależne od politycznych i gospodarczych zmian na arenie międzynarodowej. Swój niepodważalny wkład w nie miała elekcyjna Rzeczpospolita, która w roku 1576 „zaprosiła” na swój tron księcia siedmiogrodzkiego Stefana Batorego. Nie chcąc w tym miejscu rozprawiać o geopolitycznych skutkach tego wyboru, należy zauważyć, iż był to dogodny moment włączenia Siedmiogrodu, Wołoszczyzny i Mołdawii w orbitę interesów Korony i Litwy na długie lata. Rozliczne plany poległy wraz z przedwczesną śmiercią króla w roku 1586, która zmieniła kierunek działań Rzeczypospolitej. Batorowie, związani z Polską licznymi koligacjami i nićmi przyjaźni, zdołali utrzymać w swoich rękach Siedmiogród nieco ponad dekadę od śmierci króla Stefana.

W roku 1593 z pomocą sułtana tureckiego na tron hospodarstwa wołoskiego wszedł Michał, od swoich czynów zwany Walecznym. Ambitny przywódca wykorzystując zastój w polityce naddunajskiej Turcji, Moskwy i Rzeczypospolitej, rozpoczął wdrażać własny plan. Założeniem Michała było po pierwsze zjednoczenie wszystkich księstw naddunajskim pod swoim berłem, odebranie Pokucia Rzeczypospolitej, a następnie zawiązanie szerszego przeciw niej przymierza. Plany hospodara wołoskiego były mało realne w zestawieniu z tamtejszymi warunkami. Mimo to udało mu się w ciągu sześciu lat mocno uniezależnić od tureckiego zwierzchnika, a także pokonać propolskiego hospodara Mołdawii - Jeremiego Mohyłę. Wykorzystując talenty dowódcze i słabość przeciwnika również w roku 1599 podbił Księstwo Siedmiogrodu doprowadzając do śmierci Andrzeja Batorego, bratanka zmarłego króla Stefana. Trzymając w rękach podbite tereny, w oficjalnych pismach tytułował się hospodarem wołoskim, mołdawskim i księciem Siedmiogrodu. Przez wielu historyków rumuńskich, a także jemu współczesnych, uważany był za pierwszego władcę zjednoczonej Rumunii, który świadomie parł do stworzenia jednego kraju z naddunajskich księstw. Awanturniczy hospodar stał się zagrożeniem nie tylko dla interesów, ale i dla ziem Rzeczypospolitej, która nie mogła sobie wówczas pozwolić na oddanie Mołdawii w ręce ambitnego przywódcy.

Kozak_na_stanowisku

Józef Brandt, Kozak na stanowisku

Kampania mołdawska Jana Zamoyskiego

Informacje o ruchach Michała Walecznego i jego zamiarach względem Pokucia docierały na królewski dwór od maja 1600 roku. Rozpoczęto przygotowania do wyparcia ambitnego hospodara z Mołdawii, zabezpieczenia Pokucia, a w razie możliwości odebrania przeciwnikowi pozostałych terytoriów. W czasie trwania przygotowań, hetman polny koronny Stanisław Żółkiewski udał się w okolice Chocimia, ostatniej polskiej twierdzy na drodze Michała. Po zabezpieczeniu zamku, Żółkiewski podjął próbę skłonienia Kozaków Zaporowskich, aby stanęli wraz z nim przeciw nieprzyjacielowi. Działania zakończyły się sukcesem, hetman kozacki Samuel Koszka przyłączył się do wojsk koronnych. Przeciw hospodarowi stanęli nie tylko Zaporożcy i Rzeczpospolita. We wrześniu 1600 roku na tyłach Michała wybuchł bunt siedmiogrodzkich Węgrów, dowodzonych przez cesarskiego generała Georga Basta. 18 września siły węgierskie wsparte przez oddział cesarski pokonały Michała w bitwie pod Mirslau. Porażka sprawiła, iż waleczny hospodar utracił czasowo księstwo Siedmiogrodu. Ambitny przywódca stanął do trudnej walki na dwa fronty. Z jednej strony nadciągały wojska koronne hetmana wielkiego Jana Zamoyskiego, wsparte przez Kozaków Zaporowskich, z drugiej strony zwycięscy Węgrzy zajmujący Siedmiogród. Szybkie działania i pełne poświęcenie się sprawie spowodowało, iż Michał zdołał zgromadzić wokół siebie liczne wojska najemne z okolicznych ziem. Główne siły wysłał przeciw Zamoyskiemu, którego uważał za niebezpieczeństwo znaczenie poważniejsze. Drobniejszymi oddziałami starał się szachować sytuację w Siedmiogrodzie i czekać odpowiedniego momentu do kontrataku.

Jan_Zamoyski_Hetman

Hetman Jan Zamoyski

 Wojsko pod wodzą Zamoyskiego wyruszyło 1 września 1600 roku. Siły koronne nie były imponujące ale wydawały się adekwatne do potęgi nieprzyjaciela. Chociaż trudno ustalić dokładną liczbę żołnierzy, którzy podążyli do Mołdawii, można pokusić się o solidne przypuszczenia. Pod koniec sierpnia 1600 roku zebrano 7602 stawki żołdu, utworzono z tego 27 rot husarskich, 13 rot kozackich, oraz 350 piechoty, jako stałą załogę Kamieńca i Krakowa. Dodatkowo powołano oddziały wybranieckie z 11 województw zorganizowanych w 7 rotach. Łączna liczba zebranych żołnierzy wynosiła prawdopodobnie około 7000 ludzi. Poza wojskami kwarcianymi do kampanii przyłączyły się liczne poczty prywatne. Swoje oddziały przyprowadzili Adam Hieronim Sieniawski, Tęczyńscy, wojewoda lubelski Marek Sobieski, kasztelan lubelski Piotr Myszkowski, wojewoda bełski Stanisław Włodek, Mikołaj Daniłowicz, Jan Karol i Aleksander Chodkiewiczowie, Marcin Kazanowski i inni najmożniejsi panowie z Korony i Litwy. Wsparcie prywatnych oddziałów można szacować na około 2500 koni i 300 piechurów. Własne wojska współdziałające z Zamoyskim wystawił także chroniący się w Polsce Jeremi Mohyła. Zdetronizowanemu hospodarowi zależało na zwycięstwie najbardziej. Początkowo dysponował kilkoma setkami zaciągniętymi w Polsce i Śląsku żołnierzy, w trakcie pochodu przyłączali się natomiast do niego mieszkańcy Pokucia i Mołdawii. Na początku września dysponował już około tysiącem jazdy i pół tysięcznym oddziałem piechoty. Do samego starcia z Michałem mógł uzbierać nawet do 2 tysięcy żołnierzy. Dużym wsparciem kampanii były wojska Kozaków Zaporowskich, których siły można szacować na około 5 tysięcy. Nie jest to jednak liczba pewna, cześć z nich mogła brać udział w wyprawie do Siedmiogrodu pod dowództwem Jakuba Potockiego. Potencjał ogniowy wojsk koronnych to około 40 dział plus trudna do sprecyzowania artyleria kozacka. Całość armii polskiej biorącej udział w wyprawie przeciw Michałowi Walecznemu można szacunkowo określić od 15 do 17 tysięcy. Sztab dowódczy tych wojsk kierowany był przez hetmana wielkiego koronnego Jana Zamoyskiego, wspierał go hetman polny Stanisław Żółkiewski, który debiutował w tak poważnej wyprawie. Poza hetmanami znajdywali się tam zasłużeni oficerowie, Mikołaj Uhrowiecki starosta chełmski, starosta kamieniecki Jan Potocki, referendarz koronny Jan Tomasz Drohojowski, kasztelan halicki Jerzy Struś, wojewoda lubelski Marek Sobieski, Stanisław Golski wojewoda podolski, kasztelan lubelski Piotr Myszkowski oraz nabierający szlifów wojskowych Jan Karol Chodkiewicz.

Hetman wielki nie napotkawszy oporu po wkroczeniu do Mołdawii, podążał w kierunku miasta Ploeszti a następnie Bukaresztu. Celem Zamoyskiego było stoczyć z przeciwnikiem walną bitwę, rozbić jego wojska i systematycznie odbierać mu kolejne terytoria. Michał, zdając sobie sprawę z powagi przeciwnika, unikał początkowo starcia, naprzeciw siłom koronnym ruszały jedynie niewielkie forpoczty, które strona polska rozbiła 16 października pod wsią Naeni. Atakowanie hetmana małymi, ale zwrotnymi oddziałami miało spowodować spowolnienie armii koronnej i umożliwcie hospodarowi zajęcia dogodnej pozycji do obrony bliżej własnej stolicy. Sam hospodar dysponował bowiem siłami wynoszącymi około 15-17 tysięcy żołnierzy, należy podkreślić bardzo nie jednolitych ani narodowościowo, ani pod względem uzbrojenia.

155px-Ieremiamovila

Jeremi Mohyła

Pochód wojsk koronnych w kierunku Bukaresztu był stosunkowo sprawny. Przejmowane po drodze istotne punkty i zabezpieczanie ich odpowiednimi załogami nie opóźniło marszu, gdyż odbywało się bez oporu ze strony mołdawskiej. Wysłano także podjazdy i zwiad, który miał zlokalizować położenie głównych sił Michała. Wieści przyszły do obozu hetmana z 19 na 20 października. Pozostawiwszy w obozie kilka chorągwi w ramach zabezpieczenia Zamoyski wydał rozkaz wymarszu. Obóz hospodara wołoskiego rozlokowany był w pobliżu miejscowości Buków nad rzeką Teleżyną. Prowadziły do niego dwie drogi, co wykorzystał w swoim planie ataku hetman. W kierunku północno-wschodnim polski wódz wysłał kilka rot jazdy w ramach straży przedniej, ustawiając za nimi w szyku bojowym główne siły. Drugą trasą kierującą do obozu przeciwnika posłał hetman oddziały mołdawskie Jeremiego Mohyły, aby zabezpieczyć się przed kontratakiem z drugiej strony i odciąć przeciwnikowi drogę ucieczki.

Michał dobrze wykorzystał czas na przygotowanie obrony. Swoje siły ustawił w otoczonym wzgórzami i lasami miejscu, do którego dostęp był bardzo ograniczony. Nad brzegiem Teleżyny usytuował tabor, w okolicach brodu rzeki rozlokował piechotę, a w okolicznych lasach ukrył jazdę. Celem hospodara było symulować przygotowania do odwrotu, zachęcić Polaków do uderzenia, odeprzeć piechotą i taborem pierwszy szturm, a następnie - wykorzystując jazdę - otoczyć ich i rozbić. Plany Michała pokrzyżowało dobre rozeznanie terenu przez Zamoyskiego. Hetman znając topografię terenu obsadził swoim wojskiem okoliczne wzgórze, które pozwoliło mu dostrzec ukrytą w lesie jazdę i obsadzony piechotą bród. Świadomość ustawienia przeciwnika była dla strony polskiej dużym profitem, nie dawało to jednak pewnej wygranej. Polską specjalnością była od dekad ciężka szarża husarii, za którą podążały lżejsze chorągwie wieńczące dzieło. Warunki topograficzne teatru działań zbrojnych nie sprzyjały walce za pomocą jazdy. Wynikało to z dużego zalesienia, licznych wzgórz i stosunkowo ciasnych przepraw przez rzekę. Zdając sobie sprawę z niedogodnego położenia Zamoyski czekał i przygotowywał mozolnie plan ataku.

Do warunków terenowych i sposobu rozlokowania wojsk hospodarskich, hetman dostosował szyk własnej armii. Na wzgórzu leżącym naprzeciwko szykujących się sił Michała hetman usytuował artylerię. Prawe skrzydło tworzyli Kozacy Zaporowscy i piechota, którzy stojąc w pierwszym szeregu mieli szybko przejść rzekę, zatrzymać rozlokowane w lesie oddziały i zabezpieczyć przeprawę pozostałym. Lewe skrzydło składało się niewielkiej grupy jazdy ochotniczej wspieranej rotami Jakuba Potockiego i Michała Stanisławskiego. Za piechotą i Kozakami podążały główne siły Zamoyskiego: w środku 12 rot Żółkiewskiego, po prawej stronie 8 rot Marka Sobieskiego, po lewej 6 rot Mikołaja Uhrowieckiego. Za nimi, w drugim rzucie, stały pułki Jana Potockiego i Jana Tomasza Drohojowskiego, następnie pułki Zamoyskiego, Strusia, Stanisława Golskiego, w trzeciej linii pułk Piotra Myszkowskiego. Tak ustawione wojsko czekało rozkazu do ataku. Zanim Zamoyski zdecydował się go wydać, nakazał ostrzeliwać las, gdzie jego zdaniem przeciwnik ukrył wojsko. Ostrzał nie zadał hospodarowi wielkich strat, ale spowodował coś znacznie dla hetmana ważniejszego. Trudno określić z jakiego powodu, do polskiego obozu zbiegło dwóch żołnierzy mołdawskich, którzy przedstawili plan rozlokowania swoich wojsk oraz prawdopodobny manewr udawanego odwrotu. Był to dla Zamoyskiego prezent wielkiej wagi, pozwolił bowiem tak dostosować dalsze działania, aby nie wdać się w pułapki nieprzyjaciela.

Zamoyski wydał rozkaz ataku. Zgodnie z założeniami pierwsi przebyli rzekę Kozacy i piechota wspierana oddziałem ochotniczym. Wyparli oni wojska hospodara kryjące się w lesie, a piechota zabezpieczyła przeprawę dla wyczekującej jazdy. Po udanej przeprawie oddziały kozackie oddaliły się na północ od sił nieprzyjaciela, by potem zaatakować ich lewe skrzydło, oddziały ochotnicze zaatakowały natomiast prawe skrzydło wojsk hospodara. Obie operacje udały się w pełni. Zaporożcy wykorzystując element zaskoczenia rozbili piechotę Michała i poważnie nadszarpnęli jego lewe skrzydło, nie mało szkód spowodowali po przeciwnej stronie ochotnicy otwierając drogę głównym siłom. Zachęceni sukcesami elearowie (wojska ochotnicze) i oddziały kozackie na lewym skrzydle hospodara parły dalej czyniąc ogromne zamieszanie pośród Wołochów. Zza rzeki wyłaniały się już w pełniej krasie główne siły hetmana z ciężką husarią na czele. W tym momencie dał o sobie znać największy minus armii Michała Walecznego, różnorodność i niezdyscyplinowanie. Zamęt, jaki wywołały porażki na skrzydłach, przelał się na całe siły, które na widok armii Zamoyskiego rozpoczęły bezładny odwrót. Nim ostatni żołnierz polski przeszedł bród, wojsko hospodara uciekało nie stawiając oporu.

W wyniku dobrej strategii Zamoyskiego i słabego ducha walki Wołochów, bitwę pod Bukownem 20 października wygrały oddziały kozackie i ochotnicy. Około 5 tysięcy przedniej straży wojsk rozbiło minimum trzy razy większą armię Michała Walecznego. Największe straty odniósł hospodar wołoski w trakcie ucieczki, bezlitośni Zaporożcy i elearowie gonili przeciwnika aż do zmęczenia koni. Trudno oszacować poległych po stronie wołoskiej, śmierć poniosło zapewne około 2 tysięcy, reszta natomiast w rozsypce ukryła się po okolicznych lasach i wzgórzach. Polska strona straciła około stu żołnierzy, głównie pośród Kozaków walczących z Wołochami w pierwszym starciu. Zaraz po zwycięstwie Zamoyski zajął obóz hospodara i tam ulokował swoje siły. Było to dobre miejsce do dalszego działania na terenie Mołdawii. Trzy dni spędził hetman pod Bukowem przyjmując pod swoje chorągwie dezerterów z armii Michała.

300px-Mihai_1600

Zasięg panowania Michała Walecznego w 1600 roku

Koniec marzeń o zjednoczeniu księstwa i pierwszej Rumunii

 Bitwa pod Bukowem zakończyła się spektakularnie szybkim zwycięstwem Zamoyskiego. Od czasów antycznych właśnie takie wiktorie były najbardziej radosne, gdyż nie szły w parze z żałobą po poległych. Hetman wielki osiągnął to, co zamierzał. Złamał kręgosłup militarny ambitnego hospodara i odebrał mu zagarniętą Mołdawię. Odebrał mu całkowicie możliwość zrekonstruowania swojej siły i politycznego znaczenia, co dla Rzeczypospolitej było absolutnym priorytetem. Powstanie zjednoczonego z księstw naddunajskich państwa pod przywództwem ambitnego i zdolnego władcy, dodałoby Koronie i Litwie kolejnego trudnego przeciwnika i kolejne zagrożenie. Obalenie Michała Walecznego otwierało natomiast Zamoyskiemu drogę do zajęcia Wołoszczyzny i Siedmiogrodu, włączając je w orbitę wpływów Rzeczypospolitej. Część ambitnego planu została zrealizowana, na tron mołdawski powrócił Jeremi Mohyła, a hospodarem wołoskim został jego brat Szymon. Ponadto rozwiązanie przez hetmana kwestii Michała było niezwykle korzystne dla Turcji, która prowadziła z nim od lat nieskuteczne boje. Zadowalała ich także decyzja o nowych hospodarach w Mołdawii i Wołoszczyźnie. Los samego Michała Walecznego był analogiczny do bitwy pod Bukowem. Pozbawiony sił postanowił walczyć o ostatnie księstwo - Siedmiogród. Nie chcąc podporządkować się w tym celu cesarzowi, został zamordowany na polecenie namiestnika Górnych Węgier Jerzego Basty.

Śmierć Michała Walecznego, rodzina Mohyłów na tronach mołdawskim i wołowskim, duży sukces hetmana i szkoła wojenna dla przyszłych bohaterów. Odzyskanie na blisko dekadę Mołdawii i chwilowe podporządkowanie Wołoszczyzny w omawianym okresie były zupełnym sukcesem. Militarny tryumf, pokaz możliwości organizacyjnych Rzeczypospolitej w najlepszym wydaniu. Jest to jedna z niewielu kampanii, gdzie strona polsko-litewska odniosła bezdyskusyjny sukces polityczny i militarny, w którego tle nie widać licznych sporów, waśni i wewnętrznej konkurencji. Wiktoria na miarę hetmana i kanclerza Jana Zamoyskiego i ważna data do zapamiętania dla każdego, kto szuka w historii Polski tych jaśniejszych stron.

Bibliografia:

M. Kukiel. Zarys historii wojskowości w Polsce, Poznań 2006.

S. Leśniewski, Jan Zamoyski, Warszawa 2008

L. Podhordecki, Hetman Stanisław Żółkiewski, Warszawa 2011.

D. Skorupa, Bitwa pod Bukowem 20 października 1600 r., [w:] Staropolska sztuka wojenna XVI-XVII wieku. Prace poświęcone prof. J. Maciszewskimu, pod. red. M. Nagielskiego, Warszawa 2002.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

5 komentarzy

  1. kolokolo pisze:

    Ciekawy artykuł, aczkolwiek jeden mały drobiazg- chyba trochę zbyt często użyto określenia „ambitny” w odniesieniu do Michała Walecznego. Poza tym przyjemnie się czytało 😉

  2. Tomash pisze:

    Zastanawiam się czy ewentualne zjednoczenie ziem rumuńskich nie wyszłoby nam na dobre. Rzeczpospolita miałaby nowego sąsiada, zapewne dokuczliwego z powodu Pokucia, ale też o wiele mniej niebezpiecznego niż Turcja. Idealny bufor bezpieczeństwa.

  3. Andrzej pisze:

    Małe błędy: Kozacy Zaporoscy, nie Zaporowscy i tron wołoski, nie wołowski.

  4. Daro pisze:

    Chyba że nowy kraj wszedł by w sojusz z Imperium i wtedy byłby duży problem.

  5. Marcin Janakowski pisze:

    Dziękuję za informację o błędach, będziemy się starali ich unikać. Co do Rumunii jako przyjaznego buforu między RP a jej sąsiadami, jest to argument nieco życzeniowy. Buforem w czasach, do których odnosi się tekst można nazwać obszar oddzielający państwo X od potencjalnego przeciwnika, który to można szybko i łatwo opanować. Wynika to z prostej logiki i obserwacji wcześniejszych działań choćby względem Mołdawii. Jeżeli któreś z księstw naddunajskich stawało się wrogie dla RP i nie miało bezpośredniego wsparcia ze strony Imperium Osmanów czy Moskwy, było natychmiast ( prawie 🙂 ) „pacyfikowane”. W momencie utworzenia się Rumunii jako państwa należy spojrzeć na ówczesną mapę. Jedynym możliwym kierunkiem ekspansji władców potencjalnej Rumunii byłby południowo-wschodnie tereny Rzeczypospolitej, które wchodziły dopiero w okres organizacji osadniczej. Zostają jeszcze kolejne kwestie dotyczące ewentualnego wrogiego sojuszy i oczywiście kwestia Batorych, którzy dla Polski byli idealnym sojusznikiem i pewnym klinem między Osmanami a Habsburgami.
    Pozdrawiam.

Zostaw własny komentarz