Wznowiono proces przywódców Czerwonych Khmerów


W Kambodży przed trybunałem ONZ ds. ludobójstwa ponownie ruszył proces przywódców Czerwonych Khmerów, odpowiedzialnych za wymordowanie w latach 70. około 2 milionów ludzi.

Wczoraj w stolicy Kambodży Phnom Penh wznowiono w proces dwóch najwyższych rangą żyjących przywódców komunistycznych Czerwonych Khmerów: byłego prezydenta Demokratycznej Kampuczy Khieu Samphana i głównego ideologa Nuona Chea’y, zwanego Bratem Numer Dwa odpowiedzialnych za zbrodnie ludobójstwa w latach 1975-1979.

88-letni Nuon Chea będąc prawą ręką Pol Pota odpowiadał za najbardziej radykalne działania zbrodniczego systemu. Z kolei 83-letni obecnie Khieu Samphan, będąc formalnie szefem kambodżańskiego państwa stał na czele aparatu odpowiedzialnego za przygotowywanie i wykonywanie prześladowań ludności cywilnej. Jako jeden z niewielu przedstawicieli reżimu kontaktował się ze światem. Z kolei po wietnamskiej interwencji wojskowej w 1979 r. Samphan, który podkreślał swoją „niewiedzę na temat tego, co rzeczywiście działo się w kraju”, był premierem rządu Czerwonych Khmerów na uchodźstwie.

Obaj w sierpniu 2014 r. skazani na dożywocie za zbrodnie wojenne. Toczący się obecnie proces rozpoczął się w lipcu 2014 r. i dotyczy zarzutów ludobójstwa Wietnamczyków i muzułmańskiej mniejszości Czamów, przymusowych małżeństw i gwałtów, a także zbrodni, do których dochodziło w obozach pracy i więzieniach.

Proces został wcześniej zawieszony ze względu na bojkot ze strony obrońców byłego przywódcy Kambodży, a ostatnio z powodu hospitalizacji 83-latka. Trybunał ONZ ds. ludobójstwa w Phnom Penh powołano dopiero w 2003 r., zaś pracę rozpoczął aż 3 lata później. Był wielokrotnie krytykowany za powolne procedury, które nie wynikały jednak wyłącznie z opieszałości Organizacji Narodów Zjednoczonych. Zielone światło do osądzenia zbrodniarzy zostało bowiem dane dopiero w 2001, gdy Zgromadzenie Narodowe Kambodży przyjęło ustawę o powołaniu trybunału, a mimo to rząd nalegał, by proces odbywał się na miejscu z udziałem miejscowych sędziów. Podejrzewa się, że 27-letnie oczekiwanie na sprawiedliwy proces mogło wynikać zatem z faktu, iż wielu ludzi dzisiejszej władzy, łącznie z obecnym premierem Kambodży, Hun Senem należało niegdyś lub okresowo współdziałało z khmeryjską organizacją.

Kierowani przez Pol Pota Czerwoni Khmerzy byli komunistycznym ugrupowaniem, które przejęło władzę w Kambodży w 1975 roku, zmieniając jej nazwę na Demokratyczną Kampuczę.

Ideologię komunistyczną łączyli z khmerskim nacjonalizmem tworząc zbrodnicze i oceniane jako najbardziej skrajne państwo totalitarne na świecie.

Terror był ściśle związany z ideologią komunistyczną, mającą na celu stworzenie nowego społeczeństwa Kambodży. Zaraz po przejęciu władzy przystąpiono do realizacji tej koncepcji. Zamknięto szkoły, szpitale i fabryki, zlikwidowano banki i pieniądze, jak również religię i własność prywatną. Jedyną możliwą ideologią była oficjalna doktryna Khmerów.

Rozpoczęły się rządy terroru, prześladowania i masowe mordy. Ludność miast przymusowo przesiedlono do tzw. gospodarstw kolektywnych, będących w rzeczywistości wielkimi obozami niewolniczej pracy, gdzie wielu zmarło z wycieńczenia i głodu.

Przystąpiono do ścigania wszystkich osób związanych w jakimkolwiek stopniu z wcześniejszym ustrojem, bądź w rozumieniu władzy nieprawomyślnych. Oznaczało to dla nich bezwzględna eksterminacje. Oprócz opozycjonistów i osób powiązanych z poprzednim rządem Czerwoni Khmerzy planowo mordowali także inteligencję, przedstawicieli wolnych zawodów, wykształconych fachowców. Zabijano za samo tylko podejrzenie. Już posiadanie okularów bądź zbyt delikatnych dłoni oznaczało wyrok śmierci. Mordowano również mniejszość wietnamska, Czamów, chrześcijan, buddyjskich mnichów.

Ze względu na oszczędność amunicji egzekucje często przeprowadzano przy użyciu młotów, siekier, łopat, zaostrzonych kijów bądź plastikowych worków. Jak zeznawał na środowej rozprawie świadek oskarżenia, Meas Sokha, podczas 2,5-letniego pobytu w więzieniu Kraing Ta Chan, na południu kraju, widział, jak strażnicy zabili kilkuset osadzonych. Wśród ofiar byli jego ojciec i bracia:

„Widziałem jak zabijano więźniów - większości podrzynano gardła. (...). Z głośników puszczano głośną muzykę, która zakłócała odgłosy egzekucji”.

Gardła ofiar podrzynano nożami lub dla oszczędności chropowatymi liśćmi palmowymi, zaś główki noworodków rozbijano o pnie drzew. Ciała wrzucane były do masowych grobów, zwanych „polami śmierci”. Na rozprawie Meas Sokha zeznał także też, że członkowie Czerwonych Khmerów dopuszczali się aktów kanibalizmu.

Do dziś nie jest znana nawet przybliżona liczba ofiar. Ocenia się jednak, że w okresie rządów Czerwonych Khmerów w latach 1975-1979 w rezultacie niewolniczej pracy ponad siły, głodu spowodowanego polityka reżimu, braku opieki medycznej oraz masowych egzekucji zginęło od 1.2 do 2.3 mln osób - około jednej czwartej ludności kraju, choć niektóre szacunki podają liczbę ofiar nawet na 2.5 do 3 mln ludzi.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Staszek pisze:

    35 lat czekania na wyrok... I jak tu nie zauważać analogii do Polski? I tu i tu komunistyczni kaci śmieją się w twarz

  2. Marek pisze:

    10/10

Odpowiedz