„Nadwywiad” rządu londyńskiego a infiltracja podziemnej komórki więziennej |
W jaki sposób przechytrzyć członków wywiadu? Należy powiedzieć, że jest się członkiem „Nadwywiadu„. Ten z pozoru prosty sposób infiltracji poczynił istotne szkody w wywiadzie więziennym polskiego podziemia. W wyniku działalności agentów ”Nadwywiadu”, udało się przejąć kontrolę nad przepływem informacji między Pawiakiem a światem zewnętrznym. Jakie były dzieje tajemniczej organizacji i kto był jej szefem?
Na czele organizacji mieniącej się „Nadwywiadem” rządu londyńskiego stanął Józef Hammer-Baczewski. Jeszcze przed serią wiosennych aresztowań 1942 roku na Pawiaku i wykryciem szefa organizacji, która kontrolowała przepływ grypsów przez Pawiak, był on inicjatorem wielu innych organizacji podziemnych funkcjonujących w okupowanej Polsce. Zakładał je jednak z polecenia okupanta, który finansował prowokacyjne przedsięwzięcia Baczewskiego. Skupił on uwagę podziemia na długo przed wydarzeniami na Pawiaku, choć nie wiedziano, kogo tak naprawdę należało szukać. Ponadto w późniejszym czasie zdołano ustalić, że Baczewski już podczas I wojny światowej był agentem niemieckim.
„Nadwywiad” rządu londyńskiego
Według oceny kontrwywiadu, organizacja „Nadwywiadu„ miała powstać z inspiracji Gestapo i Abwehry. Była organizacją wyjątkową – co sugeruje już sama nazwa – bowiem miała być ściśle zakonspirowana i sprawować kontrolę nad polskim podziemiem. Stąd rzekome pełnomocnictwo, jakoby ”Nadwywiad” działał z polecenia Londynu. Gdy werbowano kolejnych członków do organizacji, przedstawiano dokument ze sfałszowanym podpisem generała Władysława Sikorskiego. Starano się sprawiać wrażenie, iż cała struktura jest ściśle zakonspirowana i niejako elitarna. Skoro miała kontrolować polskie podziemie, to nie można było afiszować się z przynależnością do niej.
W taki sposób Hammer-Baczewski tworzył podległych sobie agentów, którzy, przekonani o uczciwych zamiarach rozmówcy, przyłączali się do pracy w organizacji z jak najlepszymi intencjami poświęcenia się na rzecz odzyskania niepodległej Polski. Od nowych członków przysięgę odbierał duchowny, czyniąc wstąpienie do grupy „Nadwywiadu” jeszcze bardziej wiarygodnym.
Werbowali również agenci niemieccy, podszywający się pod emisariuszy rządu londyńskiego. Sam Baczewski okazał się być człowiekiem bystrym, umiejętnie wykorzystującym swój atut tajemniczości i elitarności. O jego skutecznym działaniu nie świadczą wyłącznie owe wymienione wcześniej mocne strony. Członkowie konspiracji, którzy skusili się na pracę dla Baczewskiego – i trzeba pamiętać, że działali z jak najlepszymi intencjami – złamali podstawową zasadę konspiracji, tj. jeśli ktoś się z nimi kontaktował, należało o tym natychmiast meldować. Należy pamiętać jednak, że Hammer-Baczewski mamił wizją organizacji sprawującej kontrolę nad polskim podziemiem, więc trudno oczekiwać trzeźwej i rozsądnej reakcji, gdy rozmówcą miał być człowiek wysłany przez rząd w tak ważnym celu.
Ostatecznie Hammera miała zgubić zbytnia pewność siebie – zbyt często wizytował Gestapo przy Alei Szucha. Zanim Baczewski wpadł w ręce podziemia, w końcowej fazie jego prowokatorskiej działalności skupił się na infiltracji wywiadu więziennego, czyniąc niemałe spustoszenie w szeregach pracowników więzienia na Pawiaku, którzy przyczyniali się m. in. do kontaktowania się z aresztowanymi, choćby w celu uzyskania informacji o okolicznościach aresztowania, czy też informacji dotyczących tego, kto ujawnia informacje podczas przesłuchań.
Infiltracja więzienia
Komórka więzienna dzieliła się na wewnętrzną i zewnętrzną. Wewnętrzna obejmowała funkcjonariuszy czy lekarzy, natomiast zewnętrzna to łącznicy, kierownictwo oraz inne osoby. Początkowo stanowiła osobny referat „998„ w strukturach Wydziału Bezpieczeństwa i Kontrwywiadu II Oddziału KG AK, a następnie sekcję referatu o kryptonimie „Kratka„. Na czele jej komórki stanął Kazimierz Gorzkowski „AS„. Z „Asem” kontaktował się sam Baczewski, próbując przeniknąć dalej do podziemnych struktur. Gorzkowski jednak zameldował o spotkaniu z Baczewskim, który przedstawiał się jako szef wywiadu komunistów polskich. Ostatecznie ”Asa” odwołano, głównie ze względu na jego nieostrożność w prowadzeniu niezwykle delikatnej komórki więziennej. Mimo, że ”AS” wzbraniał się przed nakazanym opuszczeniem Warszawy i istniały obawy, czy pozostanie lojalnym, ujawnił cenne informacje związane z komórką, w tym o osobie Władysława Ryszkowskiego, pracownika więzienia, którego przedstawił jako człowieka ideowego i uczciwego.
To właśnie Ryszkowski miał stać się kluczową postacią w rozpracowaniu Baczewskiego. Komórka więzienna była bardzo czułym fragmentem działań konspiracyjnych. Trudności w dostaniu się do uwięzionych mogli przełamywać pracownicy więzienia. W momencie gdy Hammer-Baczewski przeciągnął na swoją stronę część pracowników, ten odcinek pracy stawał się narażony na niebezpieczeństwo. Poza przeciekami grypsów, które zamiast do konspiratorów dostawały się w ręce Gestapo, następowały aresztowania wśród pracowników więzienia, a ci, którzy pozostawali przy pracy, byli odsuwani od dotychczasowych obowiązków.
Przełamanie
Kluczem dla rozwikłania sprawy był Władysław Ryszkowski „Jacek„. Zanim grypsy docierały do Gorzkowskiego, przechodziły przez ręce „Jacka„. Postanowiono skonfrontować Ryszkowskiego ze znanymi już faktami. Sprawą zajął się Józef Garliński „Long”. Dotarcie do Ryszkowskiego, przekonanie do rozmowy i, przede wszystkim, umożliwienie mu swobodnej, nieskrępowanej wypowiedzi ułatwił jego kuzyn Mieczysław Kuśnierz, którego podziemie podstawiło Baczewskiemu, gdy szef ”Nadwywiadu” szukał specjalisty do podrabiania dokumentów. Kuśnierz podjął się pośredniczenia w rozmowie, dzięki czemu Ryszkowski mógł zaufać swym rozmówcom.
Józef Garliński i Stefan Ryś, po owocnej, choć trudnej rozmowie, przekonali „Jacka„ o prowokatorskiej działalności Hammera. Baczewski był już wtedy zupełnie spalony. Jak wspomina Garliński, jego mistyfikacja została prędko odkryta, gdy KG wyjaśniła, że Londyn nie przysłał nikogo z takim mandatem, jakim chełpił się Baczewski. Ryszkowski rozpoznał swego przełożonego na wskazanych fotografiach i tożsamość przełożonego ”Jacka” została potwierdzona.
Baczewskiego obciążały nie tylko wsypy na Pawiaku. Informował też Gestapo o komunistycznych skoczkach zrzuconych na terenie Polski, jak również doprowadził do „zasypania„ samodzielnej sieci wywiadu ofensywnego „Lombard„ podległego Oddziałowi II KG. Wojskowy Sąd Specjalny wydał wyrok śmierci na Baczewskiego, a w likwidacji miał pomóc Władysław Ryszkowski. Zaprzysiężono go i nadano symboliczny pseudonim „Babinicz”. Jego rolą było ”wystawienie” swego przełożonego oddziałowi likwidacyjnemu.
Likwidacja szefa
Podążając za narracją świadka tamtych wydarzeń, Józefa Garlińskiego, likwidacja miała odbyć się 30 czerwca 1942 roku. Baczewskiego postrzelono, ale śmierć nastąpiła dopiero po przewiezieniu do szpitala. Ranny został również jeden ze współpracowników Hammera. Ryszkowski, który chwilę przed likwidacją uczestniczył w spotkaniu ze swym przełożonym, uniknął podejrzeń wskazujących, że mógł być tym, który zdradził miejsce spotkania i „wystawił„ swego szefa polskim egzekutorom. Dzięki temu mógł zostać wykorzystany do infiltracji ”Nadwywiadu” przez polskie podziemie.
Śmierć Baczewskiego nie zakończyła działalności rzekomego „Nadwywiadu„. Trudnym zadaniem było skłonienie dawnych współpracowników zabitego prowokatora do podjęcia współpracy z polskim podziemiem, nie zaś z organizacją będącą niemiecką prowokacją. Nie wszystkich udało się przekonać o nieuczciwości Hammera-Baczewskiego, sponsorowanego przez swych niemieckich mocodawców. Jedną z trwających w uporze pracownic Pawiaka skazano na karę śmierci; wyrok został wykonany. Pozostawienie jej przy życiu mogło narażać wszelkie dotychczasowe czynności zmierzające do odwrócenia gry i kontrolowaniu ”Nadwywiadu” przez polskie podziemie. Jest to dramatyczny wątek tej historii, bowiem kobieta ta była całkowicie przekonana o słusznej pracy na rzecz podziemnej Polski.
Po Baczewskim starano się wypełnić lukę i jego miejsce objął Edward Zajączkowski, którego także później zlikwidowano. „Nadwywiad” już nigdy nie odgrywał takiego znaczenia, co w czasach zarządzania przez Hammera-Baczewskiego. Organizacja miała zadatki na działanie w zdecydowanie większej skali, ale esencję jej pracy stanowiła infiltracja komórki więziennej. W skali makro poczynione szkody nie wydają się duże, jednak biorąc pod uwagę specyfikę miejsca i delikatność, jaką wymaga ten kierunek pracy konspiracyjnej, można je uznać za istotne.
Bibliografia:
- Bielecki R., Kulesza J., Przeciw konfidentom i czołgom: Oddział 993/W Kontrwywiadu Komendy Głównej AK i batalion „Pięść” w konspiracji i Powstaniu Warszawskim 1944, Warszawa 1996.
- Borodziej W., Terror i polityka: policja niemiecka a polski ruch oporu w GG 1939-1944, Warszawa 1985.
- Chlebowski C., W armii Państwa Podziemnego, Warszawa 2005.
- Garliński J., Niezapomniane lata: dzieje Wywiadu Więziennego i Wydziału Bezpieczeństwa Komendy Głównej Armii Krajowej, Warszawa 1993.
- Leski K., Życie niewłaściwie urozmaicone: wspomnienia oficera Kontrwywiadu i Wywiadu AK, Warszawa 2001.
- Lisiewicz P. M., W imieniu Polski Podziemnej: z dziejów wojskowego sądownictwa Armii Krajowej, Warszawa 1988.
- Wilamowski J., Honor, zdrada, kaźń: afery Polski Podziemnej 1939-1945, Warszawa 1999.
- Wywiad i kontrwywiad Armii Krajowej, red. W. Bułhak, Warszawa 2008.
Korekta: Adrianna Szczepaniak
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.