Jak nasze prababki dbały o urodę? (część 1)


Dbanie o urodę, walka z oznakami starzenia, ukrywanie defektów i podkreślanie atutów – wszystkie te czynności kobiety wykonywały od zarania dziejów. Chęć podobania się nie zawsze wynika z próżności, wręcz przeciwnie – większość kobiet jest niezadowolona ze swojego wyglądu i dąży do osiągnięcia ideału, który zwykle jest podyktowany aktualnie panującą modą. Oczywistym jest fakt, że dziś obowiązujący model kobiecej urody różni się znacznie od tego, jaki opiewany był kilkadziesiąt lat temu. Zjawisko to występowało od zawsze, wraz ze zmianą gustów danej epoki zmieniał się również obowiązujący kanon piękna. Kobiety starały się go osiągnąć przez kształtowanie swojego ciała oraz umiejętne stosowanie zabiegów kosmetycznych. Każdy słyszał o renesansowych damach wyskubujących włosy, aby osiągnąć efekt wysokiego czoła, o stosowaniu bieli ołowianej przez barokowe pięknisie, o gejszach chwalących sobie maseczki i kremy ze słowiczych odchodów. Jednak stosowanie dziwnych, a czasem niebezpiecznych zabiegów kosmetycznych, nie jest domeną zamierzchłej przeszłości.

krem333puls0001_blog2

Przedwojenna reklama kremu/ fot. cosmeticandhouseholdmuseum.com

Przeczytaj także drugą część artykułu.

Wiek XX to czas wielkich przemian dotyczących przemysłu, kultury, polityki, obyczajowości a także... kosmetyki. Wielka Wojna przeobraziła ówczesny świat w ogromnym stopniu. Zjawisko powszechnej pracy kobiet, które pojawiło się po I wojnie światowej, wpłynęło na rozwój mody i kosmetyki. Większość kobiet, oprócz pracy zawodowej, musiało samodzielnie zajmować się gospodarstwem domowym. Do ich obowiązków należało gotowanie, pranie, prasowanie, prowadzenie rachunków domowych, naprawa i szycie odzieży oraz bielizny, a także opieka nad dziećmi. Dawne czasochłonne zabiegi pielęgnacyjne wykonywane w domowym zaciszu stały się niepraktyczne. Chęć dbania o siebie przy równoczesnym braku czasu sprawiła, że rozwinął się rynek drogeryjny i kosmetyczny. Powstawały firmy i zakłady, wydawano poradniki i broszury reklamowe. Materiał ten jest dziś bardzo ciekawym źródłem dla historyków, kostiumologów i rekonstruktorów, którzy chcą zgłębić tajniki kosmetyki dwudziestolecia międzywojennego.

Jak już wspomniano, usamodzielnienie się kobiet, które pod nieobecność mężczyzn musiały zająć się pracą zawodową zmieniło ich dotychczasowy tryb życia, co z kolei pociągnęło za sobą rewolucję w modzie, w tym również w stylizowaniu urody. Powszechna praca kobiet, wraz z ciągłym naciskiem na ich opiekuńczą rolę w stosunku do męża i dzieci, doprowadziła do sytuacji, w której brakowało im czasu na stosowanie czasochłonnych zabiegów kosmetycznych. Na tym gruncie rozkwitły liczne gabinety „racjonalnej” kosmetyki, oferujące swoim klientkom szeroką gamę zabiegów upiększających. Broszura reklamowa Laboratorium Kosmetyki Postępowej Dr J. Świtalskiej z lat trzydziestych w ten sposób przekonywała kobiety do korzystania z oferowanych przez nie zabiegów:

Tempo życia oraz liczne obowiązki kobiety nie pozwalają jej zbyt wiele czasu poświęcić na zabiegi kosmetyczne. Dlatego też nowoczesna kosmetyka lekarska, idąc z duchem czasu, przystosowała je do współczesnych warunków życia, dając każdej kobiecie możność korzystania z bardziej skomplikowanych zabiegów w gabinecie kosmetycznym1.

Kobietom mającym cerę normalną i mieszaną radzono odwiedzanie gabinetów kosmetycznych raz na 10 dni, a tym o cerze suchej raz na dwa tygodnie. Panie, które z różnych powodów nie mogły pozwolić sobie na to, zalecano wykonywanie zabiegów w domu i wizyty kontrolne raz na miesiąc lub co sześć tygodni. Minimum wizyt w gabinetach racjonalnej kosmetyki to trzy razy w roku. W tej samej broszurze można znaleźć informacje o podstawowych zabiegach wykonywanych przez gabinety kosmetyczne. Było to stosowanie przemiennie ciepłych i zimnych okładów oraz masaż żelazkiem japońskim2. Podkreślano, że nawet regularne odwiedzanie kosmetyczki nie wystarczy, aby zachować młody i świeży wygląd, a urodę trzeba dbać również we własnym domu. Aby osiągnąć optymalne efekty według broszury trzeba:

  1. Być zdrową.
  2. Prowadzić normalny i racjonalny tryb życia.
  3. Stosować systematycznie zabiegi kosmetyczne.

Już w najstarszych podręcznikach pojawiały się wątki przekonujące o zbawiennym wpływie tych czynników. Najstarszy z analizowanych podręczników – Przewodnik dla dam z 1842 roku, podkreśla znaczenie higieny, a w Podręczniku kobiety eleganckiej wydanym w 1922 roku czytamy:

Jeżeli trudno jest zmienić rysy – to wystarczy zmienić kolor cery lub wyraz twarzy, a nawet brzydka kobieta nabierze wdzięku, którego jej odmówiła natura3.

Do osiągnięcia tego celu należało prowadzić zdrowy i higieniczny tryb życia. We wszystkich poradnikach podkreślano, że alkohol, tytoń, huczne i częste zabawy, a nawet rozwiązłość negatywnie wpływają na urodę. Podręcznik Higiena kobiety we wszystkich okresach jej życia z 1925 roku opublikował listę zaleceń dla pań chcących jak najdłużej zachować młody i promienny wygląd:

  1. Przebywaj jak najwięcej na powietrzu i słońcu. 
  2. Nie jedz za dużo. Odżywiaj się przeważnie jarzynami, owocami i mlekiem. Co 3 miesiące powstrzymaj się od mięsa na 2 tygodnie. Żuj dobrze pokarmy.
  3. Bierz często kąpiel.
  4. Staraj się o codzienne wypróżnienia. Raz na tydzień przyjmij lekko czyszczący środek.
  5. Ubieraj się ciepło, lekko, wygodnie, nie uciskając szyi i kończyn.           
  6. Wstawaj rano i wychodź na powietrze, kładź się spać wcześnie. 
  7. Śpij w pokoju dobrze przewietrzonym od 6 do 7 i pół godzin.     
  8. W niedzielę i święta wypoczywaj od codziennych zajęć najlepiej poza miastem – wśród pól i drzew.
  9. Unikaj wstrząśnień moralnych. Ludzie nerwowi przedwcześnie się starzeją. Nie czyń innym przykrości.
  10. Unikaj późnych rozrywek i miejsc przeludnionych.        
  11. Wyklucz z użycia alkohol, tytoń, mocną kawę, herbatę, kakao.  
  12. Bądź wstrzemięźliwym płciowo.4

Z lat 20. pochodzi również kolejny poradnik pt.: Higiena piękności. Jego autor twierdził, że defekty urody mające swoje źródło w genetyce, takie jak nieproporcjonalna budowa, brzydki nos czy odstające uszy są nie do ominięcia, radził jednak dbałość o urodę, ponieważ:

Wielki nos nie będzie bardzo szpecił twarzy, która dzięki należytemu pielęgnowaniu odznaczać się będzie piękną cerą, lśniącemi białemi zębami i którą okalać będą bujne sploty włosów5.

Reklamy prasowe kosmetyków Tokalon. Lata 30-te XX w./ fot. http://cosmeticandhouseholdmuseum.com

Reklamy prasowe kosmetyków Tokalon. Lata 30-te XX w./ fot. http://cosmeticandhouseholdmuseum.com

Brzydka cera, zdaniem autora, to taka która przywodzi na myśl brak dbałości o zdrowie i higienę. Przykładowo wągry mogła spowodować niestrawność, czynności płciowe czy ostre pokarmy6. Radzono więc unikać zbyt tłustych, słonych czy mocno doprawionych potraw oraz słodyczy. Podkreślano, że dla piękna skóry każda dama powinna ograniczyć spożywanie mięsa do minimum oraz panować nad apetytem, mogą one bowiem doprowadzić do niepożądanej czerwoność twarzy i nosa. Inne wymieniane szkodliwe czynniki to nerwowość, spożywanie kawy, herbaty i alkoholu7.

Już w połowie XIX wieku podkreślano, że istnieją różne rodzaje skóry wymagające innych sposobów pielęgnacji. W 1922 roku radzono: jeśli skóra jest za sucha – stosujemy dobry krem i mleko, jeśli za tłusta – masaż i ocet8. Autorka wydanej w tym samym okresie Higieny kobiety... twierdziła, że cery suche przeważają u blondynek, a tłuste u brunetek i szatynek. Pielęgnację skóry powinno wyprzedzać zdiagnozowanie jej typu i rozpoznanie jej wad. W latach trzydziestych pisano o domowym badaniu skóry, które powinno opierać się na trzech etapach:

  1. Badanie za pomocą wzroku, podczas którego można rozróżnić barwę i defekty skóry.
  2. Badanie za pomocą dotyku, kiedy można wyczuć grubość, gładkość i napięcie skóry.
  3. Badanie za pomocą reakcji chemicznej, kiedy możemy oszacować wrażliwość skóry na środki chemiczne i temperaturę9.

Do podstawowych defektów skóry zaliczano piegi i pieprzyki, plamy i wypryski, wągry oraz czerwoność nosa. Piegi, czyli żółte plamki, przedmiot rozpaczy pięknych pań, pojawiające się najczęściej z pierwszemi promieniami letniego słońca od wieków były uważane za ogromny defekt. Przewodnik dla dam z 1842 roku podkreśla, że przede wszystkim należy unikać pojawienia się piegów nosząc woalki, kapelusze lub parasolki, dzięki którym skóra twarzy nie jest bezpośrednio narażona na promienie słoneczne. Twarz powinno się myć za pomocą mleka migdałowego lub tenkturą benjoin10 jedynie wieczorem, ponieważ myjąc rano, skóra miękczeje i staje się skłonna do piegów. Środki pomocne przy pozbywaniu się piegów to również woda liliowa, balsam mexykański, mleko różowe11.

W latach 20. zachowanie pięknej skóry bez piegów stało się trudniejsze. Problem ten zauważyła autorka Podręcznika kobiety eleganckiej pisząc, że Kiedyś podobała się bladość i delikatność, dziś opalenizna i sportowość12. Kąpiele słoneczne zalecano także jako środek zbawiennie wpływający na kondycję skóry. Nie każda dama mogła jednak osiągnąć efekt modnej delikatnej miodowo-złotej opalenizny. Tym, którym promienie słoneczne nie służyły powodując ogorzałość lub powstawanie piegów, radzono nacierać skórę wodą siarkową lub roztworem sublimatu, czyli chlorku rtęci13. W Higienie piękności możemy z kolei przeczytać, że piegi należy leczyć za pomocą środków złuszczających, takich jak lampy kwarcowe i maści łuszczące. Osoby o skłonnościach do powstawania tych defektów powinny o ile to możliwe, ze względu na modę noszenie kapeluszy o szerokim rondzie, oraz woalu o żółtej lub brunatnej barwie14.

Podobny problem stanowiły pieprzyki. Te czarne i kształtne uważane były za ozdobę twarzy, ponieważ na zasadzie kontrastu podkreślały jej biel i gładkość. Tych zbyt dużych lub nieregularnych pozbywano się. Na szczęście autor odradza używanie maści i kwasów wypalających, a radzi udać się do specjalisty, który zajmie się usunięciem szpecącego pieprzyka.

W podręcznikach podawano również sposoby pozbawiania się niechcianej opalenizny. Można było stosować wybielanie kwasem bornym z wódką lub wodą z dodatkiem gliceryny i soku z cytryny. Strzegącym niepokalanej białości płci paniom autorzy Higieny piękności... proponowali obmywanie twarzy dwa razy dziennie serwatką ze zsiadłego mleka lub przecieranie plasterkami świeżych ogórków. Jeśli ktoś opacznie wystawił się na działanie promieni słonecznych i chciał zneutralizować ich działanie powinien zastosować się do następujących rad:

80 gr. słodkich i 20 gr. gorzkich drobno posiekanych migdałów, zagotować kilkakrotnie, poczem odwar przelać do czystego naczynia i zmieszać z szklanką czystego, płynnego miodu i ½ szkl. Wody różanej. Przy użyciu zmieszać pół na pół z wodą. Wcierać w twarz mocno, ale łagodnie. Używać na noc – rano zmyć ciepłą wodą15.

Jako inny sposób zwalczania opalenizny polecano maseczkę z poziomek, również nakładaną na całą noc. Podobne sposoby wydelikacenia skóry wraz z przepisami można znaleźć w starszym o ponad osiemdziesiąt lat Przewodniku dla dam.

           Ciekawym jest, że mimo znaczących zmian, jakie zachodziły w modzie w omawianym okresie, we wszystkich podręcznikach podkreślano, że piękno może być tylko naturalne, a zbytnia przesada w stosowaniu makijażu może tylko szkodzić. W XIX wieku pisano:

Nic nie sprzeciwia się tak niewinnej chęci podobania się jak używanie malowideł i kosmetyków (…) Kiedy kto jest obłąkany kokieteryą, niszczy zdrowie, używając najniebezpieczniejszych lekarstw, i tym sposobem nie można się stać mężowi miłą; gdyż używając tych malowideł staje się twarz bladą wymiękłą. Mężowie nawet nabierają wstrętu do żon; widząc je okryte maskami na noc, wchęci okazania się piękniejszymi w dzień16.

Przedwojenna reklama pudru.

Przedwojenna reklama pudru.

Tymi przestrogami starano się odwieść kobiety od używania kosmetyków, które nadwyrężają siły moralne, wycieńczają fundusze i zdrowie. Autor Przewodnika dla dam wymienia mnogość blanszów do zniszczenia płci stosowanych przez ówczesne kobiety: czernidła do włosów, farby do oznaczania żył na niebiesko, róże do policzków, karminy do ust i płyny mające nadać blask oczom. Już wtedy podkreślano, że w ich skład wchodzi wiele śmiertelnie szkodliwych substancji takich jak ołów czy rtęć, których stosowanie mogło doprowadzić do zniszczenia skóry, natarczywych migren, bólów stawów, utraty płodności, a nawet śmierci. Poza tym po zdjęciu wszelkich malowideł twarz posępnie wygląda17. Autor wymienia również śmieszne i obrzydliwe preparaty stosowane przez panie, chcące osiągnąć idealne piękno:

(…) łupinki od jaj tłuczone, cybula siekana, nogi i kiszki baranie, drób krajany na cząstki, młoda dynia, łój barani, kreda, łajno zwierzęce etc. To wszystko dystylowane, albo gotowane zwolna, z wszelkiemi owocami i zapachami, jakie tylko istnieją, zaleca, do nadania białości połysku płci18.

Dla kobiet, które chciały poprawić swój wygląd za pomocą bezpiecznych i skutecznych kosmetyków, radzono stosowanie Sławnego różu zielonego ateńskiego; nowo wynalezionego, którego używała Aspazyja Phryné. Pod tą szumną nazwą kryje się róż roślinny, zwany także różem w tabliczkach, czyli farba z krokoszu. Farba ta w stanie stałym miała kolor zielony, dopiero po rozcieńczeniu nabierała pięknego, różowego koloru, który nie niszczył skóry, a rozsądnie stosowany, spełniał swoją funkcję, w dyskretny sposób podkreślając atuty urody19.

Powszechnie twierdzi się, że w latach 20. makijaż stał się mocny i wyzywający. Model kobiety-wampa nie zgadza się jednak z radami, które w tym okresie zamieszczano w podręcznikach dla pań. W Podręczniku kobiety eleganckiej można przeczytać takie zdanie na temat kobiet sprzyjającym trendom mocnego makijażu:

Przyzwyczajenie do malowania się szpeci wiele kobiet, nie umiejących zachować miary:  ze szminką jest jak z perfumami: nie spostrzegamy, kiedy przechodzimy dozwoloną granicę, a nikt nie odważy się szczerze zwrócić uwagi komuś drugiemu20.

Podkreślano, że makijaż powinien być naturalny i zgodny z fizjonomią, a jego głównym elementem miał być puder, którego wybór w latach 20. był rzeczą trudniejszą niż można przypuszczać.

Ton cielisty, który nie jest ani biały ani różowy, ani brunatnawy – ale coś pośredniego między temi kolorami odpowiada najlepiej przeważnie wszystkim karnacjom. Puder nie może być widoczny, im więcej zbliża się do tonu cery, tym lepiej21.

Większość pudrów zawierała niebezpieczny dla zdrowia węglan ołowiu czy cynk. Najbezpieczniejsze, a zarazem najrzadsze były te, których głównym składnikiem była mączka ryżowa. Jak dziś, tak i dawniej drogie pudry były delikatniejsze, mniej widoczne i więcej pachnące jednak częściej zawierały szkodliwe substancje. W Podręczniku kobiety eleganckiej można również trafić na bardzo ciekawe informacje szokujące nawet dla dzisiejszych kobiet obeznanych ze światem makijażu artystycznego:

Wschodni gust wpłynął nie tylko na modę umeblowania, ale i na kolor cery. Widzimy kobiety umalowane i upudrowane na niebiesko, żółto czy ceglasto22.

Autorka nie popierała jednak takich praktyk, twierdząc że piękno może równać się tylko z naturalnym wyglądem. Puder radziła nakładać za pomocą kawałka waty (w warunkach kiedy brak jest dostępu do lustra można było używać puszku łabędziego), następnie nadmiar ściągać za pomocą specjalnej szczoteczki o długim jedwabistym włosiu, a z brwi i rzęs usunąć go kawałkiem zwilżonej waty – i oto tualeta gotowa. Autorka twierdzi, że moda mocnego makijażu przyszła z Ameryki, a jego stosowanie jest dla niej dowodem złego gustu i bezsensownej pogoni za trendami, ponieważ może on tylko szpecić. Zauważając jednak powszechne stosowanie makijażu autorka radzi jak zrobić gustowny retusz:

Twarz dobrze umytą, natartą kremem i wytartą cienkim płótnem napudrować. Następnie różem umieszczonym w oprawie lekko wzmacnia się kolory policzków, końce uszów i brodę, później pudruje się i ściera szczotką23.

Z treści Podręcznika kobiety eleganckiej można wywnioskować, że jego autorka była zaciekłą przeciwniczką makijażu. Bardzo sceptycznie podchodziła również do stosowania tuszu do rzęs i brwi, który był dość popularny w latach 20. Twierdziła, że ciężko jest go dobrze dobrać i umiejętnie zastosować, oraz że nadaje on twarzy nieprzyjemny wyraz, a także może powodować chorobę oczu. Dla chcących podkreślić głębię spojrzenia polecała farbę w kolorze niebieskim lub brązowym, a słabe i jasne rzęsy wzmacniać, stosując olejek rycynowy. Konserwatywna autorka nie popiera również malowania ust na jaskrawe kolory, ponieważ gdy tylko usta są na czerwono umalowane szpecą twarz ogromnie. W zamian radzi stosować pomadkę lub róż w płynie24.

Część 2 artykułu dostępna TUTAJ

  1. Mój system pielęgnacji urody wedle wskazówek Dr Med. J. Świtalskiej oparty na najnowszych zdobyczach techniki kosmetycznej, Warszawa ok. 1930, str. 7. []
  2. Broszura, niestety, nie tłumaczy na czym miał polegać ten najbardziej nowoczesny zabieg, podkreśla jednak, że można go stosować do każdego rodzaju cery. []
  3. Podręcznik kobiety eleganckiej, Lublin 1922, str. 22. []
  4. Dr. J. Śmiarowska, Higjena kobiety we wszystkich okresach jej życia. Drugie wydanie poprawione i uzupełnione, Lwów 1925, str. 197. []
  5. Hygjena piękności. Jak być zdrową, młodą i piękną? Jak pokonać brzydotę? Jak zwalczać starość?, Warszawa 1920, str. 7. []
  6. Ibidem, str. 8. []
  7. Ibidem, str. 8. []
  8. Podręcznik kobiety eleganckiej, str. 21 []
  9. Mój system pielęgnacji urody, str. 2-3. []
  10. Benjoin, czyli styraks (benzoes, benzoin). Żywica balsamiczna pozyskiwana z drzew z rodzaju styraks. Używana była powszechnie jako składnik kosmetyków i perfum. []
  11. Przewodnik dla dam czyli rady dla płci pięknej, Warszawa 1842, str. 105. []
  12. Podręcznik kobiety eleganckiej, str. 21. []
  13. Ibidem, str. 34. []
  14. Higiena piękności, str. 11. []
  15. Ibidem, str. 13. []
  16. Przewodnik dla dam, str. 50. []
  17. Ibidem, str 51-52. []
  18. Ibidem, str. 54. []
  19. Ibidem, str. 56. []
  20. Podręcznik kobiety eleganckiej, str. 25. []
  21. Ibidem, str. 23. []
  22. Ibidem, str. 23. []
  23. Ibidem, str. 26. []
  24. Ibidem, str. 26. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

4 komentarze

  1. odnośnie zdjęć pisze:

    Uwielbiam stare reklamy, z humorem i gustem, a jednocześnie bardzo interesujące.

    „Ona nigdy nie będzie starą panną” - dzisiaj takie coś by nie przeszło.

  2. Bilbo pisze:

    Wtedy nie obowiązywały zasady politycznej poprawności.

  3. Jola pisze:

    Obrzydliwe uprzedmiatawiające reklamy. Dobrze, że czasy seksizmu mamy za sobą. Lata 30-te były chyba dla kobiet w Polsce najgorsze, tak jak dla Amerykanek lata 50-te. Jedne i drugie upłynęły kobietom pod batogiem szowinistycznych leni korzystających na darmowej sile roboczej, kobiet domowych.

Odpowiedz