Długosz, Marzanna i… strachy polne? O rytach wczesnowiosennych |
Pierwszy dzień wiosny mamy już za sobą. Spaliliśmy i utopiliśmy Marzannę, a teraz celebrujemy okres wielkanocny, bowiem w tym roku święta te przyszły wyjątkowo szybko. Już niebawem będziemy przygotowywać się do następnych obrzędów. Powoli w niepamięć odchodzi to, co stare, ustępując miejsca nowemu. Nowa jest pora roku, nowa aura, rozpoczyna się cykl wegetatywny, bowiem natura budzi się z zimowego snu, aby wkrótce oddać człowiekowi to, co mu się należy. Natomiast człowiek wykorzystywał przeróżne rytuały, które miały mu zapewnić odpowiednie plony, sprawić, że natura nie będzie surowa.
Lada moment rozprzestrzeni się wiosna, dni staną się jeszcze dłuższe, będzie cieplej, a flora i fauna będzie budzić się do życia. Już od czasów średniowiecznych na terenie Polski odprawia się co roku obrzęd, którego celem jest pożegnanie znienawidzonej i męczącej swą srogością zimy. Jakkolwiek zima w tym roku nie dała się nam zbytnio we znaki, no może nieco srożej niż to było rok temu, ale rok roczny rytuał, w tym i pejoratywne nastawienie do tej pory roku, musi się odbyć. I tak 21 marca zwyczajowo pierwszego dnia wiosny szykuje się kukłę kobiety, która ma być personifikacją złej zimy. Ta lalka ma mieć cechy antropomorficzne, musi przypominać postać ludzką. Jan Długosz w pierwszej księdze swych „Roczników” nazwał ją Marzanną. Wedle niego miała być jedną z boginek, której kult odprawiali Polacy zarówno w okresie przedchrześcijańskim jak i w długi czas po chrzcie. Wykształcony Długosz skojarzył jej kult z rzymską Cererą, która z kolei była patronką urodzaju. Inna nazwa słomiano-szmacianej kukły to Dziewanna, ale też Morena, Marena, Mora czy też bardziej rozpoznawalnie, uwydatniając jej symboliczno-funkcyjne znaczenie, Śmierć, Śmiertka lub Śmiercicha. Warto dodać, że Długosz podjął się też wywodu etymologicznego Dziewanny i skojarzył ją wreszcie z rzymską Dianą.
Polacy co roku tak samo żegnają zimę
Polski lud podniecony faktem nadchodzącej wiosny, podejmował się iście magicznego rytuału, którego główną bohaterką była Marzanna. Kukła miała zostać spalona, ‘ co zresztą było jej symbolicznym uśmierceniem, a więc usunięciem złego czasu ze środowiska ludzkiego, a niekiedy też utopieniem jej w rzece lub stawie, co miało tę samą właściwość symboliczną, co oddanie na pastwę płomieni. Często stosowano dwa jednocześnie motywy uśmiercenia, a więc i palono i topiono Marzannę, co nosiło znamiona magii sympatycznej, terminu ukłutego przez Jamesa Frazera w trzecim rozdziale książki Złota gałąź. Taki rodzaj magii miał na celu usunięcie efektów jakie w tym przypadku niosła za sobą kukła Marzanny-Śmiercichy i poprzez jej uśmiercenie w postaci spalenia lub utopienia, zatrzymanie zimy a sprowokowanie nadejścia wiosny. Czyniono to wyjątkowo hucznie przy wrzawie, krzykach, śpiewie, a także grze na wszelakich instrumentach. Unicestwieniem Marzanny celebrowano kilkudniowy cykl obrzędowy zwany Jarym Świętem (Godami), który przypadał właśnie na okres przejścia z zimy na wiosnę.
Rytualno-magiczne poczynania z Marzanną
Marzanna musiała wyglądać dostojnie, jak na patronkę zimy przystało lub jak twierdzą inni, demona. Naturalnych, a często ponadnaturalnych rozmiarów kukła, była bogato zdobiona. Zwyczajowo wieszano jej u szyi korale, całą owijano białym płótnem, dodawano wstążki i wypychano słomą. Odprowadzano ją w paradzie, w której brały udział dzieci. Uczestnicy tego pochodu trzymali w rękach zielone gałązki jałowca, który w symbolice ludowej obdarzony był wieloma cechami. Marzanna była podtapiana w każdej napotkanej wodzie, a wieczorem przejmowała ją młodzież, która podpalała kukłę, a następnie topiła w pobliskim akwenie. Skojarzenie Długosza Dziewanny z Dianą i Marzanny z Cererą nie było przypadkowe. Diana patronowała florze i faunie, z kolei Cerera była boginią urodzaju. Obydwie klasyczne boginie opiekowały się sferami natury odnoszącymi się do szeroko rozpowszechnionego, a także najbardziej archaicznego kultu Matki-Ziemi. Dziewanna i Marzanna podlegały także tej właśnie sferze życia i kultu religijnego. Związane były z siłami naturalnymi, dodatkowo z przejściem w stan wegetatywny, płodności i urodzaju jaki kryje się w wiosennej porze roku. Wiemy też, że wszelkie kulty płodności i urodzaju powiązane są z kultami chtonicznymi, a więc pierwotnymi i najczęściej nawiązują do kultu w świat zmarłych. Etymologia imienia Marzanna nawiązuje do indoeuropejskiego rdzenia *mar-, *mor- i oznacza śmierć. Ma to swoje odzwierciedlenie w dosłownym nazywaniu personifikacji zimy, a więc Śmierć, Śmiertka, Śmiercicha itp. Długoszowskie bajędy o domniemanej, jak się okazuje, bogince Marzannie, której Polacy odprawiali rytuały, niczym w antyku Rzymianie Dianie i Cererze, jest zwyczajem ludowym mający swój rodowód w średniowieczu. Być może jest to reminiscencja danych przedchrześcijańskich czasów, kiedy to w słowiańskiej kulturze duchowej zachował się w pamięci kult jakiejś tajemniczej postaci boskiej lub demonicznej symbolizującej koniec zimy i początek wiosny, a odnoszący się jednocześnie do kultu urodzaju i płodności. Wydaje się jednak, że istniał, ba! nawet istnieje do dnia dzisiejszego, lecz w coraz bardziej uszczuplonej formie, zwyczaj, w którym pogodzić można archaiczny kult urodzaju i płodności, kult kukły urosły do rangi specyficznej sztuki ludowej, ponadto powiązać go możemy z dorocznym rytuałem zabaw i celebry z Marzanną 21 marca. Tym zwyczajem są strachy polne…
Stare poczciwe strachy polne
To niezwykle ciekawe i bardzo płodne tematycznie zjawisko, zupełnie zbagatelizowane przez świat antropologów kultury i etnografów, od jakiegoś czasu przechodzi swój renesans. Ośrodek Badań Historii Lokalnej przy Muzeum Regionalnym w Lubeni z siedzibą w Sołonce (ok. 30 km od Rzeszowa), założony przez Aleksandra Bielendę oraz piszącego te słowa, pochyla się nad tym (nie)typowym zagadnieniem ludowym. O symbolice, rytuale i dziejach stracha polnego pisał już Bielenda w albumie wydanym w 2013 roku pt. Strach polny – dzieje, rytuał, symbolika. Ta tematyka niesie za sobą wielkie nadzieje badawcze. Zapoczątkował je Jan Kurkiewicz, fotografik z Krakowa, dla którego strachy były inspiracją artystyczną, a później i zainteresowaniami etnograficznymi. Badania te wznowione niezależnie przez Bielendę, pierwotnie miały swoje odzwierciedlenie w stworzonej przez niego unikatowej na skalę światową stałej ekspozycji muzealnej strachów polnych. Dziś z całą stanowczością można powiedzieć, iż zwyczaj stawiania strachów polnych ma o wiele starszy rodowód, a także posiada wcale niemałą symbolikę, której znaczenie jest wyjątkowo rozbudowane.
Inne znaczenie stracha polnego?
Motyw Długoszowskiej Marzanny jest bardzo bliski tematyce strachów polnych. Mówiąc ściślej, nawet gdybyśmy przyjęli za pewnik, iż Marzanna nie była żadną pogańską boginią, tylko co najwyżej jakąś formą demona, zwyczaj jej palenia i topienia zachował się do naszych czasów. To tak samo jak ze strachami polnymi. Wszak w obydwu przypadkach mamy do czynienia z kukłami antropomorficznymi, które jak sama nazwa wskazuje, mają odnosić się do warunków fizycznych człowieka. Ponadto w obu przypadkach stosowano podobne materiały, a więc słomę, szmaty, kij na krzyż, ozdoby itp. Tak jak informowaliśmy, podstawą rytuału, w którym bierze udział Marzanna, jest jej spalenie. Według wszelkich prawideł ludowych, kiedy kończył się sezon rolniczy, stracha należało zdjąć z pola, sadu czy ogrodu, a następnie zniszczyć poprzez spalenie. Jest to dokładnie ten sam motyw jak z Marzanną, a więc Frazerowa magia sympatyczna. Idźmy dalej. Już u samego Jana Długosza w lekturze Roczników, w którym odnosi się do tematu Marzanny, doczytać możemy o przyporządkowaniu jej do rzymskiego kultu Cerery, a więc bogini urodzaju, a także poprzez Dziewannę, do kultu w Dianę – patronkę natury. Mamy tu zarysowane sfery naturalne, związane z Ziemią, kultem rolniczym, płodności, urodzaju itp. Również i strach polny podlegał tym samym sferom. Była to kukła stawiana na początku sezonu rolniczego będąca kimś w rodzaju strażnika upraw. Jego symbolika nacechowana była tymi samymi uwarunkowaniami co symbolika Marzanny. Obydwa rytuały z zastosowaniem antropomorficznych figur odbywały się mniej więcej w tym samym czasie, w więc na początku wiosny, w okolicach Jarego Święta. Ponadto jeśli Marzanna miała związek ze światem umarłych, czego dowodem jest etymologia jej imienia, strach polny posiadał identyczny związek, bowiem jego „żywot” na polu uprawnym kończył się mniej więcej w okolicach 1 listopada, a więc Święta Zmarłych i Zaduszek.
Ciekawostką jest to, iż pod Rzeszowem strachy polne nazywano dziadami, a to już logiczne skojarzenie ze starosłowiańskim misterium na cześć zmarłych, które zresztą stały się głównym motywem cyklu dramatów pióra Adama Mickiewicza. Jeśli do tego dodamy uwagi religioznawcy Andrzeja Szyjewskiego, iż niegdyś w Polsce kultywowano dwa w roku Święta Zmarłych – jedno późną jesienią, a drugie wczesną wiosną – wniosek nasuwa się samodzielnie, że strachy polne związane były również ze sferami chtonicznymi, a więc płodnością i urodzajem, ale też z kultem w świat zmarłych. Zestawiając ze sobą Marzannę i strachy polne można by było pokusić się o stwierdzenie, że popkulturowe „strachy na wróble” tak często bagatelizowane, wyśmiewane, a przez to ignorowane, są niejako przedłużeniem pod względem symbolicznym Śmiercichy. Ten stan rzeczy uchwytny jest zarówno w formie, jak i w zrytualizowanym przekazie praktykowanym w obydwu obrządkach, które miały i nadal mają miejsce na początku wiosny, a więc okresu aktualnie przeżywanego.
Jakub Pawłowski
Ośrodek Badań Historii Lokalnej
Muzeum Regionalnego w Lubeni z siedzibą w Sołonce
Bibliografia (wybór):
- Bielenda A., Strach polny – dzieje, rytuał, symbolika, Lubenia 2013.
- Frazer J.G., Złota gałąź, Warszawa 1969.
- Karczmarzewski A., Ludowe obrzędy doroczne w Polsce południowo-wschodniej, Rzeszów 2011.
- Kotula F., Przeciw urokom, Warszawa 1989.
- Kurkiewicz J., Beboki, [w:] Polska Sztuka Ludowa, R. XXIV, nr 1, (1970), s. 43-54.
- Moszyński K., Kultura ludowa Słowian, T. I, Warszawa 1967.
- Pawłowski J., Tajemniczy świat polnych strachów, [w:] „Podkarpacka Historia”, nr 5-6 (maj-czerwiec), (2015), s. 82-87.
- Szyjewski A., Religia Słowian, Kraków 2003.
- Tomiccy J. i R., Drzewo życia. Ludowa wizja świata i człowieka, Warszawa 1975.
- Zadrożyńska A., Powtarzać czas początku. O świętowaniu dorocznych świąt w Polsce, Cz. 1, Warszawa 1985.
Korekta: Diana Walawender
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.