„Początki państw. Gruzja” - J. Rohoziński - recenzja


Zapoczątkowana przez Wydawnictwo Poznańskie seria Początki państw jest niezwykłą kolekcją, przeznaczoną dla czytelników zainteresowanych procesem państwotwórczym w średniowiecznej Europie. W rocznicę Chrztu Polski, przypomnienie o wspólnych, ideowych korzeniach kontynentu jest bardzo dobrym pomysłem. Wydawnictwu Poznańskiemu należą się także wyrazy uznania za promocję różnorodności kulturowej tradycji chrześcijańskiej. Wydawnictwo nie ogranicza się jedynie do krajów związanych z chrystianizacją w obrządku łacińskim. Gruzja, podobnie jak Ruś, należy bowiem do bizantyjsko – ruskiego kręgu kulturowego. Leżąca na styku kultur Gruzja – najpierw, w starożytności i średniowieczu, odwieczne pole rywalizacji między Cesarstwem Rzymskim a wszystkimi geopolitycznymi odsłonami Iranu, a następnie Cesarstwem i światem Islamu, zasługuje na szczegółowe opracowanie swojej historii w pierwszym tysiącleciu po Chrystusie. Jednak czytelnik zamiast tego otrzymuje pracę pełną niedociągnięć i merytorycznych potknięć.

gruzjaJerzy Rohoziński jest historykiem, zajmującym się Islamem na obszarze sowieckim i postsowieckim, laureatem nagrody krajowej Przeglądu Wschodniego w 2005 roku za pracę Święci, biczownicy i czerwoni chanowie. Przemiany religijności muzułmańskiej w radzieckim i poradzieckim Azerbejdżanie oraz pracownikiem ambasady RP w Gruzji i współpracownikiem Ośrodka Studiów Wschodnich.

Autor podzielił pracę na pięć rozdziałów, które mają wprowadzać czytelnika w historię państw gruzińskich na przestrzeni ponad tysiąca lat. Rohoziński umiejętnie prowadzi narrację, starając się wyjaśnić czytelnikowi powody, dla których Armenia, Albania Kaukaska, Iberia i Lazyka miały szczególne znaczenie dla państw aspirujących do miana mocarstw w regionie Biskiego Wschodu. Ponadto opisuje wszystkie powody, dla których kraje strefy buforowej - między Cesarstwem a Iranem, a potem Kalifatem - nie miały trudności z lawirowaniem między mocarstwami. Kulturowo „ziranizowane” elity, nawet po przejściu na chrześcijaństwo, szybko asymilowały się z wybraną przez siebie stroną konfliktu. Autor przeplata historię poszczególnych krajów z historią Bizancjum, zdając sobie sprawę, że przedstawianie dziejów regionu o zdecydowanie peryferyjnym wobec centrów charakterze bez wprowadzenia w dzieje mocarstw, nie miałoby sensu. Niestety prowadzona przez autora narracja, dotycząca relacji między mocarstwami oraz niektóre passusy, mające mieć chyba charakter refleksji nad dziejami regionu, nie przynoszą autorowi powodu do dumy. Warto więc przyjrzeć się krytycznie niektórym z nich.

W pierwszej kolejności uwagę przyciąga błędna informacja na temat początku panowania Ardaszira I (226 – 241 r.). Rohoziński stwierdza, że na skutek pogłębiającego się w Iranie kryzysu na przełomie 222 i 223 roku, upadła dynastia Arsacydów i jej miejsce zajęli Sasanidzi1. We wskazanym przez autora okresie, czyli zimą z 222 na 223 rok, Arsacydzi wciąż panowali na Płaskowyżu. Symbolicznym złamaniem potęgi potomków Arszaka była dopiero bitwa na równinie Hormizdagan, mająca miejsce 28 IV 224 r., co przesuwałoby zmianę dynastii panującej w regionie dopiero na wiosnę 224 r. ((Ferdousi, Ardeshir’s War Against Ardavan; Ardavan is Killed, Zonaras, XII 15, K. Maksymiuk, Pogranicze persko-rzymskie w działaniach

  1. J. Rohoziński, Początki państw. Gruzja, Poznań 2016, s. 62. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Jerzy pisze:

    Szanowny Recenzencie,
    fakt ormiańskiego pochodzenia Herakliusza (a być może i od Arsacydów)jest dość powszechnie znany w bizantynistyce, bycie synem egzarchy Kartaginy w żadnym razie się z tym nie kłóci, przed atakowaniem autora warto lepiej poznać literaturę przedmiotu (także obcojęzyczną);

    zarzut „XIX-wiecznego europocentryzmu” w odniesieniu do przyjęcia przez Chazarów judaizmu a nie chrześcijaństwa brzmi dość kuriozalnie zważywszy, że chodzi tu o bizantyjski punkt widzenia, warto czytać książki ze zrozumieniem;

    pozostałe zarzuty mają dla książki trzeciorzędne znaczenie;

    trudno też czynić zarzut z uogólnień, gdy omawia się prawie tysiąc lat historii w tak niewielkiej książeczce;
    pozdrawiam
    autor

  2. Matylda pisze:

    Przeczytałam akapit dotyczący Arsacydów i nie ma w nim niczego nieprawidłowego, daty podane w nawiasie są datami panowania Ardaszira i Szapura I. Co do kaukaskich choinek: jest to wtrącenie ubarwiające lekturę książki i świadczące o znajomości i wyczuciu tematu i klimatu gruzińskiej ziemi. Jeszcze odnośnie do Aureliana: czytam, s. 59 Tomasz Sińczak, Wojny...., „Aurelian nie dotarł na wschodnie rubieże Cesarstwa. Został zamordowany podczas postoju między Herakleją i Bizancjum.”

    • Matylda pisze:

      przepraszam, chodziło mi oczywiście o Sasanidów, nie o Arsacydów (pierwsze zdanie mojego komentarza)