„Waffen SS. Piekło na froncie wschodnim” - Ch. Ailsby - recenzja |
Książka o działaniach Waffen SS na froncie wschodnim jest jedną z odsłon serii wydawniczej Zbrodnicze formacje, którą Bellona zakupiła od londyńskiego Amber Books Ltd. Jednak ci, którzy choć trochę interesują się przeszłością nazizmu, znać mogą tę pozycję już z poprzedniego wydania w Polsce, a miało ono miejsce w 2001 r. Dzisiejszy podtytuł był wówczas tytułem głównym.
Nie umniejszając treści, mam więc w ręku odgrzanego kotleta, ale od razu też zaznaczę, że nie sugeruję się ciepłotą dania, lecz jego smakiem. Bo trzeba zauważyć, że seria, w której pojawiła się pozycja Ailsby’ego jako jedna z dziesięciu, jest przedsięwzięciem dość ciekawym, prezentującym niemieckie jednostki - głównie dywizje Waffen SS - w popularnym, bogato ilustrowanym ujęciu. Autor trafił zaś do grona takich znanych pisarzy historycznych jak Chris Bishop czy Rupert Butler. Jest to zatem propozycja dla chcących lektury niezbyt trudnej, lekko podającej, nie zawsze łatwe, opowieści o formacjach zbrojnych przesiąkniętych ideami narodowego socjalizmu, a przez to także popełniających najgorsze z możliwych zbrodni wojennych. Z tym zastrzeżeniem, warto je przeczytać, ale niech to nie będzie jedyna lektura o esesmanach i ich działaniach na Wschodzie, bo tu obraz jest, w moim odczuciu, nieco za łagodny. Temat wymaga dodatkowego, jawnego pokazania bezpardonowości starć z bolszewikami oraz pogardy dla sowieckiej ludności cywilnej, uznawanej przez żołnierzy Waffen SS za podludzi.
Zaglądając do środka książki i wgłębiając się w jej treść, szybko można się przekonać, że próba zebrania informacji o jednostkach polowych SS na niemieckim froncie wschodnim jest właściwie opowieścią skupioną na walkach z Armią Czerwoną w latach 1941-1945. Inne działania, jak starcia w Polsce w 1939 r. czy koniec wojny w Jugosławii, potraktowane są przez autora marginalnie. Choć może dla całości działań nie są one symptomatyczne, to szkoda, że nie dopełniają obrazu. Jednak polski akcent jest tu dość silny, bo Ailsby szeroko przedstawił działania formacji Waffen SS przy tłumieniu Powstania Warszawskiego w 1944 r. Lecz znów chwalę go z pewnym zawahaniem, gdyż ten element, wobec wielu pominięć (np. brak jakiejkolwiek wzmianki o Powstaniu w getcie warszawskim), jest dowodem wybiórczości. Warto mieć jednak na uwadze, że każdy autor ma prawo wybrać, wedle własnych upodobań, tematy, które chce przedstawić.
I zaczął oczywiście od tego, że wytłumaczył, czym było Waffen SS jako oddzielna siła zbrojna, jakie miejsce zajmowało w hitlerowskim państwie i dlaczego wyróżniało się w walce większą bezwzględnością niż zwykłe oddziały Wermahtu. Wyselekcjonowani, pod różnymi względami, młodzi ludzie, specyficzny cykl szkolenia i bezwzględne posłuszeństwo wodzowi powodowały, że doborowe jednostki Waffen SS zasłużyły się podczas walk z Armią Czerwoną tak, że kierowano je na najbardziej zagrożone odcinki frontu. Esesmani działali jako straż przednia w ataku i ariergarda przy wycofywaniu się. Dowódcy chętnie rzucali ich tam, gdzie inni cofnęliby się w przerażeniu, a oni, często mimo wysokich strat, odważnie uczestniczyli nawet w krwawych starciach wręcz. Tak było pierwszej zimy rosyjskiej kampanii, kiedy w kotle pod Diemiańskiem wykrwawiła się dywizja Totenkopf, jednak mimo tego, nakazane pozycje utrzymywała przez kilka miesięcy.
Nieustępliwość esesmanów spowodowała, że w próbie wielkiej kontrofensywy pod Kurskiem, latem 1943 roku, to jednostki zgrupowane w II Korpusie Pancernym SS zostały ustawione w szpicy ataku. Mimo zażartego boju pod Prochorowką, Niemcy zostali zatrzymani. Niewiele później, Hitler osobiście zdecydował o odwołaniu zaangażowanych tu dywizji Leibstandarte, Das Reich i Totenkopf. Miało to na celu zduszenie rozpoczynającego się właśnie lądowania aliantów na Sycylii, czym być może ostatecznie pogrzebał próbę odwrócenia losów wojny na wschodzie.
Połowa wojny to też czas olbrzymiego rozwoju jednostek Waffen SS jako oddziałów międzynarodowych, gromadzących antybolszewickich ochotników z niemal całej Europy (zarówno zachodniej, jak i wschodniej), ponieważ pojawiły się dywizje: rosyjskie, bałtyckie, ukraińska oraz brygady kozackie. Większość z nich walczyła równie zażarcie, jak ich niemieccy koledzy, a symbolem stała się bitwa nad brzegami Narwy, choć i tam międzynarodowemu towarzystwu esesmanów nie udało się ostatecznie powstrzymać Sowietów przed powtórnym zajęciem Estonii i Łotwy. Autor nie zapomniał też przybliżyć roli SS w mordowaniu cywilów, funkcjonowaniu obozów koncentracyjnych, kwestii żydowskiej i akcjach antypartyzanckich.
W ostatnich miesiącach wojny oddziały Waffen SS, zgrupowane na południowym wschodzie, skierowane zostały do śmiałej kontrofensywy. Miały utrzymać węgierskie złoża ropy naftowej, bez których hitlerowskie Niemcy poniosłyby klęskę z powodu bezużytecznego sprzętu pancernego i zmotoryzowanego. Jednak pancerny klin został pod Balatonem unieruchomiony przez błoto, przez co Sowieci mogli postawić skuteczny opór. Większość zaangażowanych jednostek stopniowo wycofała się do Austrii. Podobnie na Pomorzu, gdzie część dywizji polowych SS walczyły na podejściach do Odry - ocalałe resztki cofnęły się do Berlina, w którym rozegrać się miał ostatni akt walk w obronie hitlerowskiej Rzeszy. Tam, gdzie jednostki Waffen SS miały na to szanse, przebijały się jak najdalej na zachód, skąd zaprzestali walki ze względu na zbliżających się Amerykanów.
Christopher Ailsby prowadzi czytelnika przez te wszystkie wydarzenia, wykorzystując też pokaźną porcję ilustracji. Są one ważnym elementem książki, zajmując nieraz więcej niż stronę. Co prawda, jakość reportażowych zdjęć wojennych nie zawsze powala na obszerne poznanie działania zarówno fotografów z jednostek propagandowych, jaki i autorów indywidualnie wykonywanych zdjęć w różnych miejscach frontu wschodniego. Ponadto książkę uzupełniają dwa dodatki pozwalające na sprawniejsze wyszukanie poszczególnych informacji: spis jednostek Waffen SS oraz używane w formacji stopnie wojskowe i ich polskie odpowiedniki. Wsparciem jest też indeks zbiorczy łączący nazwy geograficzne i nazwiska użyte w tekście.
Plus/Minus:
Na plus:
- książka popularna, aczkolwiek temat ukazuje w sposób ciekawy
- duża rola ilustracji w publikacji
- część sporej serii Zbrodnicze formacje
Na minus:
- zbyt słaby nacisk na zbrodnie jednostek polowych SS
- wyrywkowe potraktowanie niektórych walk
Tytuł: Waffen SS. Piekło na froncie wschodnim
Autor: Christopher Ailsby
Tłumaczenie: Maciej Antosiewicz
Wydawca: Bellona
Rok wydania: 2015
ISBN: 978-83-11-13986-2
Liczba stron: 240
Okładka: twarda
Cena: ok. 20 zł
Ocena recenzenta: 7,5/10
Korekta: Jagoda Marek
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.