Dolary szmuglowane w klubowym autokarze, czyli kontakty zagraniczne „Pogoni” Szczecin


Początki „Pogoni„ datuje się tradycyjnie na rok 1948, kiedy pracownicy zatrudnieni przy odbudowie portu szczecińskiego uprawiający boks i zrzeszeni w kole sportowym Związku Walki Młodych „Zryw„ oraz piłkarze Koła Sportowego ”Portowiec” postanowili utworzyć wspólny klub sportowy.

Tak oto 21 kwietnia 1948 powstaje klub sportowy „Sztorm„, wspierany przez Okręgowy Związek Zawodowy Transportowców w Szczecinie. Sekcja piłki nożnej „Sztormu„ rozpoczyna udział w rozgrywkach klasy organizowanych przez Zachodnio-Pomorski Okręgowy Związek Piłki Nożnej, odnosząc kilka wysokich zwycięstw. W latach następnych, w wyniku kolejnych przekształceń organizacyjnych i zmianach nazw - najpierw na KS Związkowiec Szczecin (w roku 1949) potem zaś na Koło Sportowe przy Zarządzie Portu Szczecin (1950 r.) - ostatecznie jesienią 1955 roku szczeciński klub przyjmuje nazwę ”Pogoń” Szczecin, a w 1958 awansuje po raz pierwszy w historii do I ligi.

Historia Morskiego Klubu Sportowego „Pogoń„ to nie tylko mecze na krajowym podwórku, ale także wiele „około sportowych„ zdarzeń, jak zatrudnianie zawodników na tzw. ”fikcyjnym etacie”, zakulisowe rozgrywki, czy też wyjazdy zagraniczne, w czasie, których działacze oraz piłkarze mogli nabywać produkty niedostępne w kraju. W niniejszym artykule przedstawiony zostanie właśnie ten ostatni aspekt historii szczecińskiej drużyny.

W okresie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej istniały spore ograniczenia dotyczące wyjazdów zagranicznych, zwłaszcza dla przeciętnych obywateli. Spore utrudnienia istniały m.in. w kwestii wydawania paszportów. Dla ludzi sprawujących funkcje w tamtym okresie wyjazdy na Zachód były swoistym oknem na świat, otwierającym wiele możliwości. W tej rzeczywistości szczególnie uprzywilejowani byli sportowcy. Uprawianie sportu umożliwiało nie tylko częstsze i, co równie istotne, darmowe wyjazdy poza granice Polski, lecz było też okazją do handlu – sprzedaży niektórych produktów krajowych lub zakupienia zwłaszcza tzw. towarów deficytowych, niedostępnych w ojczyźnie. Szczególnie zachęcająca była też szansa na pozyskanie zagranicznej waluty (dewiz). W związku z tym przez cały okres PRL istniał problem przestępstw celno-dewizowych, popełnianych przez zawodników.

W drugiej połowie lat 50. widoczna jest coraz większa ilość kontaktów zagranicznych, nawiązywanych przez szczeciński klub. W roku 1956 rozpoczyna się bowiem okres odwilży, dotyczący także wyjazdów zagranicznych. Dotychczas sprawami paszportowymi zajmował się Wydział Zagraniczny Głównego Komitetu Kultury Fizycznej. Od 15 listopada kwestie te przekazano Państwowemu Przedsiębiorstwu Imprez Sportowych. Skutkowało to znacznym zwiększeniem kontaktów z krajami Zachodniej Europy.

Mecze z klubami zagranicznymi

W 1956 r. „Pogoń” spotkała się w Szczecinie ze szwedzkim zespołem Lunds Bollklubb. Już w czerwcu następnego roku szczecińscy piłkarze pojechali do Szwecji z rewizytą. W tym roku rozegrano również spotkanie towarzyskie z węgierskim Torekves Szombathely, zremisowane 2:2.

W 1957 r. „Portowcy„ wyjechali do Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Rozegrali tam dwa mecze. Najpierw pokonali drużynę Einheit Gresiwald wynikiem 5:1. Kolejnym przeciwnikiem była drużyna Emporu Rostock (obecnie Hansa), wówczas czołowa drużyna NRD. Szczecinianie okazali się jednak lepsi od uznanego przeciwnika, zwyciężając 3:2. Ciekawą inicjatywą, mającą miejsce w tym samym roku, było spotkanie w Kijowie. Zawodnicy „Pogoni„, nieformalnie reprezentując Polskę, rozegrali mecz z miejscowym ”Dynamem” – kadrą ukraińską.

Na przełomie lat 50. i 60. „Pogoń„ często jeździła na mecze towarzyskie z pierwszo- i drugoligowymi drużynami szwedzkimi. ”Portowcy”, będący wówczas w dobrej formie, wygrywali z nimi bez większego problemu. Wyjazdy takie odbywały się na zaproszenie, a często wyruszało na nie więcej działaczy partyjnych niż zawodników. Jednym ze środków lokomocji, przewożących piłkarzy do Skandynawii, był prom. Do podobnych spotkań z drużynami zagranicznymi dochodziło właściwie co roku. Grano również z zespołami z Austrii. Pod koniec lipca 1957 r. w ramach przygotowań do sezonu ekipa trenera Krygiera zmierzyła się z zespołem FAC Wiedeń.

W nagrodę za awans w październiku 1958 r. „Pogoń„ udała się na kilka sparingów do ZSRR, a ściślej rzecz biorąc na „radziecką Ukrainę„. Wyczerpujące tournée trwało dwa tygodnie. Rywalami były przede wszystkim radzieckie drużyny drugoligowe, m.in. Metalurg Zaproże i Dnipro Dniepropietrowsk. Zespoły te miały prezentować szybką i nowoczesną grę. ”Portowcy” przegrali tam wszystkie mecze, nie dziwi więc, że po trzydniowej, męczącej podróży nie kwapili się do rozmów z prasą.

W latach 50. nasi piłkarze grali również z „Karpatami” Lwów. Wyjeżdżali na kilka dnia na mecze towarzyskie do Wilna, które pozostało w ich pamięci jako bardzo piękne miasto. Nie wszystkie wspomnienia były jednak tak dobre. Donieck, z innego wyjazdu na Ukrainę, Eugeniusz Ksol pamięta jako miasto wybitnie przemysłowe i bardzo zadymione. Owe regularne wyjazdy drużyny skłoniły niektórych autorów opisujących dzieje klubu do dość daleko idących wniosków co do popularności zespołu. W albumie Morski Klub Sportowy „Pogoń” 1948-1978 przeczytać możemy, że „zagraniczne kontakty »Pogoni« sprawiły, iż nazwa szczecińskiego klubu jest znana ZSRR, NRD, CSRS, Bułgarii, Szwecji, Austrii, Danii, Libii, na Węgrzech i w wielu innych krajach”.

Ważnymi wydarzeniami w kontekście kontaktów zagranicznych „Pogoni„ było aż dziewięć występów w Pucharze Lata, tradycyjnie rozgrywanym w przerwie letniej między rozgrywkami, a toczył się on w kilku niezależnych od siebie grupach (w latach 80. turniej ten nazwano Pucharem Intertoto). W tych najmniej prestiżowych z europejskich rozgrywek „Portowcy„ zadebiutowali w roku 1964, mając za przeciwników Slovnaft Bratysława, Chemie Lipsk i NK Zagrzeb. Zdołali wygrać tylko jedno spotkanie z chorwacką drużyną. Kolejny występ w tym pucharze to rok 1976, kiedy przeciwnikami były szwedzkie Östers IF, duńskie Næstved IF i Belenenses Lizbona. Zdaniem ówczesnego trenera drużyny najgroźniejszym zespołem była właśnie drużyna z Portugalii, mająca grać typowy, latynoamerykański futbol. W roku 1977 nasza drużyna grała zaś z drużynami pokroju KB Kopenhaga, szwajcarskiego CS Chênois i Sturmu Graz. Od 26 czerwca do 31 lipca 1982 r. „Pogoń„ po raz kolejny bierze udział w Pucharze Lata. ”Portowcy” grają z drużynami IK Brage Borlinge (Szwecja, porażka i zwycięstwo), Wiener SC (remis i zwycięstwo) i Sparty Praga (zwycięstwo i porażka). Z dużym rozrzewnieniem wspominany jest też rok 1983, gdy Polacy zostali wspaniale ugoszczeni przez drużynę ze Szwajcarii, będącą gospodarzem imprezy. Graliśmy wtedy z ST. Gallen, Malmo i Werderem Brema. Później prezes niemieckiego klubu, Willy Lemke, przybył do Szczecina, aby odwiedzić dom przy ul. Jagiellońskiej, gdzie mieszkała jego rodzina. Oprócz tego ”Pogoń” grała w tych rozgrywkach w roku 1987 i 1988. Ogółem w Pucharze Intertoto rozegrała 40 meczów, odnosząc 17 zwycięstw, remisując 9 spotkań i doznając 14 porażek.

Kierunki wyjazdów

Z akt paszportowych działaczy i piłkarzy w zbiorach Instytutu Pamięci Narodowej w Szczecinie możemy dowiedzieć się, do jakich krajów i regionów najczęściej wyjeżdżano. Najchętniej odwiedzanym przez „Pogoń„ krajem było NRD, w dalszej kolejności Skandynawia (zwłaszcza Dania); zdarzały się też wycieczki do USA, Belgii, Holandii, Węgier, Rumunii, a nawet Algierii. Pozwolenia na wyjazd niekoniecznie jednak obejmowały tylko jeden kraj - pojawiały się też zezwolenia wyjazdu obejmujące wszystkie kraje świata. W latach 80. załatwianiem spraw formalnych związanych z wyjazdami zagranicznymi zajmował się kierownik sekcji, Krzysztof Lewanowicz. Opiekował się on też sędziami przyjeżdżającymi z zagranicy, między innymi fińskim arbitrem spotkania z FC Koeln. To właśnie dziewiąta dekada XX wieku jest z pewnością okresem, w którym ludzie związani z ”Pogonią” podróżowali najczęściej.

Na marginesie warto przytoczyć ciekawe zdarzenie z roku 1982. Wtedy to jeden z zawodników „Pogoni”, będący na turnieju w Danii z reprezentacją juniorów, miał ukraść koszulki polo z jednego ze sklepów. O całej sytuacji zawiadamiał funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa przebywający z reprezentacją. Po powrocie zawodnika do Szczecina miało podobno wyjść na jaw, że kradzieży dokonał inny gracz.

Piłkarze wyjeżdżający na Zachód poddawani byli ścisłej kontroli (np. dokładnie prześwietlano ich życie rodzinne). Miewali również problemy z otrzymaniem paszportu, zwłaszcza jeśli istniało niebezpieczeństwo, że nie wrócą potem do Polski. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku jednego z bardziej znanych w latach 60. i 70. piłkarza, Teodora Gacka. Zawodnik ten często wyjeżdżał, m.in. do USA. Podejrzewano, że podczas jednego z takich wyjazdów może on nie wrócić do Polski, więc konsekwentnie odmawiano mu wydania paszportu. Ostatecznie piłkarz ten w 1979 r. uciekł do RFN razem z rodziną.

Piłkarze wielokrotnie prosili Eugeniusza Ksola o wyjazdy na sparingi. Można wręcz powiedzieć, że tydzień bez wyjazdu zagranicznego był tygodniem straconym.

Oprócz artykułów spożywczych w czasie wyjazdów zagranicznych chętnie kupowano np. kostiumy kąpielowe i inne artykuły codziennego użytku. Niejednokrotnie zakupy robione przy okazji takich wyjazdów budziły ogromne zdziwienie miejscowych. Tak było m.in. podczas jednej z wizyt „Pogoni” w Szwecji, gdzie obsługa sklepu nie mogła się nadziwić ilości cytryn zakupionych przez jednego z piłkarzy.

Już w latach 60. na każdym wyjeździe drużynie towarzyszą funkcjonariusze „pilnujący bezpieczeństwa”, w praktyce zaś baczący, by wszyscy członkowie ekipy wrócili do domu. Choć starali się pozostać nierozpoznani, ich zidentyfikowanie nie było trudne. Jeden z takich osobników zdekonspirował się tym, że nie znał gwarowego słowa sztynks.

Nie inaczej było pod tym względem w latach 80. Tak np. w wyjazdach za kadencji trenera Leszka Jezierskiego zawsze brał udział człowiek „z aparatu„. Trener Jezierski nie przejmował się jednak w ogóle obecnością tego rodzaju funkcjonariuszy państwowych. W czasie wyjazdu na turniej do Strasbourga cała drużyna poukrywała dolary przeznaczone „na handel„. Pieniądze włożono w butelki po piwie i w ozdobne plastikowe osłony autokaru. Przy tych czynnościach zupełnie nie przejmowano się obecnością tego człowieka, co więcej – pił on alkohol ze sztabem trenerskim drużyny. To dowód na to, że ówczesny sztab trenerski właściwie nic sobie nie robił z obecności tego typu ”opiekunów”. Jak zaznacza Jan Jucha, ani Leszka Jezierskiego, ani jego samego polityka nie interesowała, a oni starali się po prostu wykonywać jak najlepiej swoją pracę.

Na zagraniczne staże wyjeżdżali również trenerzy. W tego typu kursie do Rostocku na przełomie lat 50. i 60. wziął udział prowadzący wówczas grupy juniorskie Eugeniusz Ksol.

Europejskie puchary

W sezonie 1983/84 drużyna trenera Ksola zajmuje trzecie miejsce w ligowej tabeli, kwalifikując się, po raz pierwszy w historii, do rozgrywek Pucharu UEFA. „Portowcy„ odnoszą szereg korzystnych rezultatów – pokonują m.in. „Górnika„ Zabrze i dwukrotnie ”Ruch” Chorzów.

Ważny epizod dotyczący kontaktów zagranicznych miał miejsce latem. Okazuje się, że pierwszym rywalem „Pogoni” będzie czołowa drużyna niemieckiej ekstraklasy - FC Koeln. Na wieść o wynikach losowania w klubie nastąpiła szczególna mobilizacja. Jak stwierdził trener Ksol, zawodnicy z umiarkowanym zadowoleniem przyjęli tę informację i dawali z siebie wszystko na treningach.

Pierwszy mecz rozegrano w Szczecinie. Dzieci wcześniej zwalniano ze szkół. Mimo bardzo wczesnej pory – spotkanie rozegrano o godzinie 16 – „trybuny były pełne już kilka godzin przed meczem”.

W pierwszym spotkaniu z niemiecką drużyną „Pogoń” przegrała 0:1 po ładnej akcji Littbarskiego. Granatowo-bordowi nie wykorzystali dwóch rzutów karnych.

Przed rewanżem pracownicy FC Koeln dziwili się, że wysłano ze Szczecina ludzi do przeprowadzenia przedmeczowego rekonesansu. W Niemczech pojawił się Andrzej Rynkiewicz i Eugeniusz Ksol. W rewanżu niestety również przegraliśmy 1:2.

Kolejnym wielkim epizodem „Pogoni„ w Pucharze UEFA były mecze z Hellasem Verona. W rozpracowywaniu Verony pomógł zawodnik włoskiego zespołu Władysław Żmuda. Na przeszpiegi do Włoch wyjechał Rynkiewicz. Szczecińskiemu zespołowi pomógł też Zbigniew Boniek. Przed meczem odprawiona został msza w kościele na ul. Witkiewicza. Z relacji moich rozmówców wynika, że to wydarzenie bardzo zjednoczyło całą drużynę. W wypełnionym po brzegi kościele pojawiło się również wielu ”szalikowców”.

W pierwszym meczu w Szczecinie Włosi wygrali 1:2. Okoliczności meczu przedstawiła w ciekawym reportażu włoska telewizja. Możemy tu obejrzeć skrót szczecińskiego spotkania, przyjazd drużyny włoskiej do hotelu Neptun i ogromnej (około dwóch tysięcy osób) grupy włoskich kibiców. Zawodnicy Hellasu ocenili spotkanie jako trudne. W rewanżu, przy pięknej pogodzie i na wypełnionym po brzegi stadionie, „Pogoń” przegrała 3:1, tracąc dwa gole po katastrofalnych błędach obrony. Przeciwko naszemu zespołowi podyktowane zostały również dwa, zamienione na bramki, rzuty karne. Zarówno Jan Jucha, jak i Mariusz Kuras z nostalgią wspominają atmosferę spotkania w Veronie. Na pamiątkę meczu rewanżowego nasz zespół otrzymał od Włochów piękną, miedziano-srebrną paterę.

Drużyna szczecińska przystąpiła do tego niezwykle ważnego zgrupowania osłabiona brakiem podstawowego gracza linii pomocy. W czasie przedmeczowej gimnastyki w pokoju hotelowym kontuzji stopy doznał Mariusz Kuras i musiał zostać zastąpiony przez Jacka Cyzio. „Pogoń” była drużyną słabszą, dodatkowo szczecinianom nie sprzyjał portugalski sędzia, podejmując kilka kontrowersyjnych decyzji.

Współpraca z organami bezpieczeństwa państwa

Sport w PRL, w tym piłka nożna, nie był wolny od ingerencji aparatu bezpieczeństwa. Ważnym, choć przykrym aspektem kontaktów z PZPR jest współpraca niektórych piłkarzy i działaczy ze Służbą Bezpieczeństwa. Materiały archiwalne zgromadzone w Instytucie Pamięci Narodowej w Szczecinie dostarczają sporo ciekawych informacji na ten temat. Otóż, w ramach inwigilacji klubu prowadzone były dwie sprawy operacyjne o kryptonimach „Log„ (rozpoczęta 7 sierpnia 1985 r. pod pretekstem „nieprawidłowości w realizacji polityki płacowej„, zakończona w maju 1986 r.) i „Olimpiada„. W ramach drugiej z nich informatorom bezpieki nadano barwne kryptonimy nawiązujące do bóstw olimpijskich, np. „Neron” czy ”Cezar”. Najważniejszym źródłem informacji był dla SB agent o pseudonimie ”Scott”.

Kontakty z SB lub Milicją Obywatelską utrzymywali z pewnością znani działacze, dwóch czołowych piłkarzy, były trener zespołu i osoba związana zarówno z klubem, jak i Zarządem Portu Szczecin. Ludzie ci w różnym stopniu przyczyniali się do pozyskiwania przez władze informacji związanych z drużyną. Dostarczali wieści o sytuacji finansowej klubu czy sprawach osobistych piłkarzy. W dokumentach poruszono również kwestię sprzedawania i kupowania meczów. Oskarżano o to Adama Kensego, gwiazdę lat 80. Zaznaczmy, że sam Kensy był już wcześniej zamieszany w ustawianie meczów. Za czasów gry w „Zawiszy„ Bydgoszcz, gdzie odbywał służbę wojskową, miał przyjąć gratyfikację finansową za mecz z ”Widzewem” Łódź. Chociaż sam piłkarz zaprzeczał stawianym mu zarzutom, to został zawieszony na rok w obowiązkach zawodnika.

Ucieczki piłkarzy i działaczy

Ostatnią kwestią związaną z kontaktami z zagranicą, jaką trzeba poruszyć, są ucieczki piłkarzy. W 1988 r. na krótko pozostał w Danii Marek Leśniak, potem zresztą wrócił on do Polski. Nie była to jednak pierwsza próba „ucieczki„ Leśniaka z „Pogoni„. Na marginesie warto bowiem przytoczyć okoliczności ogromnego zamieszania w związku z transferem najlepszego naonczas napastnika do „Górnika„ Zabrze w 1985 r. Około dwa tygodnie przed wyjazdem do Zabrza do prezesa Wilczka zatelefonował prezes „Górnika” Zabrze o nazwisku Polus (był on również dyrektorem jednej z kopalni), proponując rozmowy w sprawie Leśniaka. Wilczek odmówił, mówiąc, że Leśniak nie jest na sprzedaż. Zawodnik poprosił jednak trenera Ksola o urlop i wyjechał na Śląsk bez zgody klubu. Działacze z Zabrza poinformowali kierownika drużyny szczecińskiej, gdzie przebywa Leśniak. W „Pogoni” wybuchła panika. Rozgorączkowany Andrzej Rynkiewicz zadzwonił do Ksola, krzycząc: ”Leśniaka nam porwali!”. Tymczasem działacze ”Górnika” wstępnie zaoferowali utalentowanemu napastnikowi w Gliwicach kontrakt o wartości 6 milionów złotych. Piłkarz po namowach rodziny wrócił jednak do Szczecina, gdyż jego żona była w zaawansowanej ciąży.

Inną słynną ucieczką na Zachód była sprawa Jarosława Biernata i Janusza Turowskiego. Obaj piłkarze w tajemnicy opuścili swoje mieszkanie i wyjechali na miesięczny pobyt do Niemiec, a potem nie wrócili do Polski.

Uciekali jednak nie tylko piłkarze, ale też inni pracownicy klubu. Po meczu w Veronie do Berlina Zachodniego przedostał się, razem z Makowskim, masażysta zespołu Eugeniusz Krawczyk. Ucieczkę zorganizowano dzięki bratu Krawczyka. Pokazuje to, że osoby związane z „Dumą Pomorza” ochoczo korzystały z zagranicznych wyjazdów, które stanowiły ważną część życia klubu. Po latach, niestety często pomijaną.

Podsumowując, kontakty zagraniczne „Pogoni” niewątpliwie przyczyniły się do rozsławienia marki szczecińskiej drużyny. W świetle przedstawionych faktów nie należy mieć wątpliwości, że ze względu na złożoność wzmiankowanych kontaktów, interakcje te stanowiły istotną część życia klubowego.

 

Bibliografia:

Archiwalia:

  1. Archiwum TVP Szczecin.
  2. Instytut Pamięci Narodowej Oddział w Szczecinie – sygnatury:

0010/1310

045020

0019/5307

352/20586

0053/23/Jacket

7219

Prasa:

  1. „Głos Szczeciński”
  2. „Kurier Szczeciński”
  3. „Pogoń Szczecin Tygodnik Kibiców”

Opracowania:

  1. Krygier F., 55 lat piłki nożnej w Pogoni Szczecin 1948-2003, Szczecin 2003.
  2. Parada W., Klubowe rywalizacje Pogoni, Szczecin 2013.
  3. Pasko A., Sport wyczynowy w polityce państwa 1944-1989, Kraków 2012.
  4. Tajne służby a piłka nożna, red. S. Ligarski i G. Majchrzak, Chorzów 2012.
  5. Wawrzynowski M., Wielki Widzew, Warszawa 2014.

Relacje:

  1. Wspomnienia Eugeniusza Ksola.
  2. Wspomnienia Jana Juchy.
  3. Wspomnienia Leszka Wolskiego.
  4. Wspomnienia Mariana Kielca.
  5. Wspomnienia Mariusza Kurasa.

Korekta: Adrianna Szczepaniak

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

7 komentarzy

  1. Gryf pisze:

    Artykuł perełka, szkoda, że mało zdjęć, ale czyta się fantastycznie.

  2. Szczeciniak pisze:

    Kawał historii Pogoni, ale pewnie tak się działo nie tylko w Szczecinie, w ogóle każdy kto wyjeżdżał, czy to marynarz, stewardesa, czy sportowiec, przywozili dewizy, albo produkty, których brakowało w celach sprzedaży i zakupu innych.

  3. Bilbo pisze:

    Artykuł dosyć kiepski, chaotyczny, bez ładu i składu.

  4. mroczne zycie pisze:

    Przeczytalem wszystko od deski do deski,ale czy cos nowego znalazlem ?Bylo pare ciekawszych zdarzen o ktorych tu nic nie ma,np temat Romana Klasy,albo tego srodkowego pomocnika zamieszanego w niezly kociol,on zdaje sie uciekl do USA ? itd itd

  5. Valdano pisze:

    Liczba podstawowych błędów w tym artykule poraża:
    1. „Pierwszy mecz rozegrano w Szczecinie.” Pierwszy mecz rozegrano w Köln.
    2. „W pierwszym meczu w Szczecinie Włosi wygrali 1:2.”. Był remis 1:1.
    3. „„Pogoń” przegrała 3:1, tracąc dwa gole po katastrofalnych błędach obrony. Przeciwko naszemu zespołowi podyktowane zostały również dwa, zamienione na bramki, rzuty karne.” To ile bramek w końcu straciła? 2 po błędach obrony i 2 po karnych?

  6. Hans Kloss pisze:

    Pamietam jak razem pilismy mleko z piersi jednej z kolezanek p. Benio

Odpowiedz