XXIV Letnie Igrzyska Olimpijskie (Seul 1988) – świat się jednoczy! Ostatnie Igrzyska Starego Świata


I znów, po 12 latach przerwy, do rywalizacji na Igrzyskach Olimpijskich stanął cały świat. Prawie cały, gdyż bojkot tych zawodów ogłosiła Korea Północna, a wraz z nią Kuba i Etiopia. Tym razem lepsi okazali się przedstawiciele (rozpadającego się) bloku socjalistycznego – najwięcej medali zgarnęli Sowieci oraz Niemcy z NRD. Dopiero trzeci byli Amerykanie. Gwiazdą Igrzysk została pływaczka Kristin Otto oraz… Polka, Teresa Folga.

Świat się jednoczy, a w Korei po staremu

Logo XXIV Letnich Igrzysk Olimpijskich, Seul 1988

Pomysł organizacji Igrzysk Olimpijskich w Seulu od początku wzbudzał mnóstwo kontrowersji. Swój sprzeciw wniosła oczywiście Korea Północna, w związku z czym rozważano rozdzielenie zawodów na dwa miasta – Seul oraz Pjongjang (Phenian). Ostatecznie MKO1 się z tego wycofał i w 1988 r. sportowcy z prawie całego świata zjechali się do Seulu. Po raz drugi w historii najważniejsza impreza w sportowym kalendarzu odbyła się w Azji (Tokio 1964). Bojkot imprezy natychmiast ogłosił Kim Ir Sen oraz Fidel Castro. Wkrótce dołączył do nich także establishment Etiopii, Albanii, Seszeli oraz Nikaragui. Niewiele brakowało a na Igrzyska XXIV Olimpiady nie pojechałyby także socjalistyczne kraje europejskie. Ostatecznie rywalizację podjęło aż 9593 sportowców ze 159 państw w rekordowych, 237 konkurencjach w 25 dyscyplinach sportowych (powrócił m.in. tenis ziemny, a nowością był tenis stołowy).

Hodori, Hodori, Hodori

Maskotką Igrzysk w Seulu został tygrysek „Hodori”, nawiązujący do starej, koreańskiej tradycji (w legendach tygrys zawsze jest przyjacielem człowieka) i symbolizujący siłę, mądrość oraz waleczność – wszystko czego potrzebuje sportowiec do osiągnięcia sukcesu. Samo imię ho-dori (wybrane spośród aż 2295 propozycji) składa się z dwóch części, oznaczających tygrysa oraz zdrobnienie męskiego imienia, wskazujące na to, że maskotką imprezy jest kociątko. Atrybutem tygrysa jest sang-ma, czyli mały, okrągły kapelusz ze sznurkiem, wykorzystywany w koreańskim teatrze ludowym jako swojego rodzaju „lasso„ umożliwiające aktorowi ”zagarnięcie” pozostałych aktorów, muzyków oraz publiczności do wspólnej zabawy. Co ciekawe, gdy osoba nosząca sang-ma zacznie się kręcić, sznurek przyjmuję figurę litery „S”, co wykorzystali organizatorzy Igrzysk (zwykle w takiej pozycji przedstawiano maskotkę na logach), jakoby nawiązywało to do Seulu.

Z bogatej koreańskiej tradycji czerpano również podczas tworzenia oficjalnego logo Igrzysk. Zdecydowano się na „sam tàegenk”, wzór sztuki dekoracyjnej przyjmujący formę spiralnego zwoju, używanego w ornamentach rzeźbiarsko-architektonicznych oraz w rzemiośle ludowym. Pomalowanie go w trzy kolory: niebieski, czerwony i żółty wniosło do tego logo głębszy sens – symbolizowało to harmonię wszechświata w obrębie którego współżyją niebiosa, człowiek i ziemia. Łączyło to również sferę duchową oraz fizyczną ludzi. Koreańczykom zależało także na połączeniu postępu, który przyniósł ich państwu dobrobyt, oraz tradycji, tak ważnej w tym konfliktowym regionie.

Garść statystyk

Igrzyska Olimpijskie z 1988 r. trwały 16 dni (17 września–2 października), wzięło w nich udział 9593 sportowców ze 159 krajów (delegacja Brunei pojawiła się na ceremonii otwarcia, ale żaden sportowiec z tego kraju nie uczestniczył w rywalizacji sportowej). Polska ekipa liczyła 152 zawodników, w tym 32 kobiety. Klasyfikację medalową zdominowali Sowieci, zdobyli aż 55 złotych medali, a do tego dołożyli 31 srebrnych i 46 brązowych. Równo 30 krążków mniej przypadło sportowcom z NRD – 37 złotych, 35 srebrnych oraz 30 brązowych. Podium zamknęła reprezentacja Stanów Zjednoczonych z 94 krążkami (36 złotych, 31 srebrnych i 27 brązowych). Dalej nastąpiła ogromna przepaść. Na czwartym miejscu znaleźli się gospodarze zdobywając aż o 61(!) medali mniej. Nota bene, według większości obserwatorów imprezy, wiele z tych medali „pomogli” im zdobyć sędziowie. Dla fanów futbolu, podobieństwo do Mistrzostw Świata z 2002 r. wydaje się oczywiste. Kolejne reprezentacje w klasyfikacji medalowej to: RFN, Węgry, Bułgaria, Rumunia, Francja oraz Włochy. Polska zajęła 20. miejsce, z 16 krążkami na koncie. Warto zauważyć, że aż pięć państw w pierwszej dziesiątce to kraje tzw. demokracji ludowej.

Igrzyska na sterydach?

Niekwestionowaną gwiazdą imprezy została 22-letnia Kristin Otto z Niemiec Wschodnich. Zdobyła aż 6 złotych medali w pływaniu na dystansie 50 m i 100 m stylem dowolnym, 100 m stylem motylkowym, 100 m stylem grzbietowym oraz w sztafetach 4 x 100 m stylem zmiennym oraz dowolnym. Warto dodać, że Otto była również wielokrotną medalistką Mistrzostw Świata i Europy oraz rekordzistką globu na 100 m stylem dowolnym oraz 200 m stylem zmiennym. Jej niesamowite wyczyny na pływalni przyciągnęły oskarżenia o stosowanie dopingu. Ostatecznie została uznana za ofiarę programu dopingowego w NRD z lat 1976–1988, a wywalczone medale zachowała. Tym sposobem wytłumaczono niesamowite wyniki wykręcane przez sportowców z jakby nie było, niewielkiego kraju.

Jeszcze głośniejszą aferę rozkręcił sprinter Ben Johnson, który zwyciężył w prestiżowym biegu na 100 m, ustanawiając przy okazji rekord świata – 9,79 s. Kanadyjczyk został dość szybko przyłapany na oszustwie i za stosowanie niedozwolonych środków odebrano mu medal oraz rekord. W związku z tym złotym krążkiem z Igrzysk w Seulu w biegu na 100 m mógł cieszyć się Carl Lewis, a jego wynik – 9,92 s został oficjalnym rekordem globu.

Na zwycięstwo Sowietów w klasyfikacji medalowej złożyła się m.in. wyśmienita dyspozycja zapaśników, którzy zdominowali tę dyscyplinę. W stylu klasycznym zdobyli 4 złote oraz po jednym srebrnym i brązowym medalu, co oznacza, że w 10 kategoriach wagowych na podium zabrakło ich tylko 4 razy, a mistrzami olimpijskimi zostali: Kamandar Madżidow (62 kg), Lewon Dżulfalakian (68 kg), Michaił Mamiaszwili (82 kg) oraz Aleksandr Karielin (130 kg). Jeszcze większy sukces odnotowali w stylu dowolnym, gdzie zdobyli 4 złote oraz 3 srebrne i 2 brązowe krążki. Reprezentanta ZSRS na podium zabrakło tylko w jednej kategorii wagowej (82 kg)! Mistrzami zostali: Siergiej Biełogłazow (57 kg), Arsen Fadzajew (68 kg), Macharbiek Chadarcew (90 kg) oraz Dawid Gobedżiszwili (130 kg). Przyglądając się nazwiskom medalistów sowieckich w zapasach widać wyraźnie jak wielki wpływ na rozwój tej dyscypliny mieli sportowcy z obecnych republik kaukaskich.

Gwiazdy, gwiazdeczki i niespodzianki

Mówiąc, a raczej pisząc o Igrzyskach w Seulu nie można nie wspomnieć o Matthew Biondi’m, amerykańskim pływaku, który starał się dorównać wspomnianej już Kristin Otto. Co prawda zdobył „tylko” 5 złotych krążków, ale za to dołożyć jeszcze po jednym srebrnym i brązowym, łącznie zdobywając ich aż 7! Mistrzem olimpijskim został na dystansie 50 m oraz 100 m stylem dowolnym oraz w sztafetach 4 x 100 m stylem dowolnym i zmiennym oraz 4 x 100 m stylem dowolnym. Drugie miejsce zajął w wyścigu na 100 m stylem motylkowym przegrywając z reprezentantem… Surinami Anthony Nesty’em, brąz przypadł mu na 200 m stylem dowolnym, gdzie przypłynął za fenomenalnym Australijczykiem Duncanem Armstrongiem, który pobił rekord świata, oraz Szwedem Andersem Holmertzem.

Przenosimy się na salę gimnastyczną, gdzie gwiazdą została zaledwie 16-letnia Rumunka Daniela Silivaș, mistrzyni olimpijska w aż trzech konkurencjach oraz wicemistrzyni w kolejnych dwóch i zdobywczyni jednego brązowego medalu. Wygrała w ćwiczeniach na podłodze oraz na poręczy i równoważni, srebro przyniósł jej wielobój indywidualny oraz drużynowy, a brąz konkurencja skoku. Konkurencje gimnastyczne zostały zdominowane przez kraje socjalistyczne, co widać szczególnie w zawodach kobiecych. Tylko jeden medal i to w dodatku brązowy wywalczyła osoba z Zachodu, a była to Phoebe Mills ze Stanów Zjednoczonych, która nota bene zajęła miejsce ex aequo z Rumunką Gabrielą Potorac. Wśród mężczyzn podobnymi osiągnięciami mógł się pochwalić Władimir Artiomow. Sowiecki gimnastyk zdobył 4 złote krążki (wielobój indywidualny i drużynowy, poręcz oraz drążek ex aequo z Walerym Liukinem) oraz 1 srebrny (ćwiczenia na podłodze).

Najmłodszą w historii triumfatorką konkursu ujeżdżania została 21-letnia Niemka – Nicole Uphoff. Została mistrzynią olimpijską zarówno w konkurencji indywidualnej, jak i drużynowo wraz z Monicą Theodorescu, Reinerem Klimke oraz Ann Kathrin Linsenhoff. Urodzona w Duisburgu jeźdźczyni powtórzy ten sukces również na Igrzyska w Barcelonie, w dodatku na tym samym koniu – Rembrandcie.

Wielka gwiazda skoku o tyczce – Siergiej Bubka zdobył w Seulu swój jedyny medal olimpijski w karierze. Co interesujące, w czasie całego konkursu zaliczył tylko jeden udany skok – 5,90 m dało mu jednak mistrzostwo, przed dwoma kolegami z reprezentacji, Riodionem Gataullinem (5,85 m) oraz Grigorijem Jegorowem (5,80 m). Bubka, pomimo statusu legendy skoku o tyczce, siedemnastokrotnego bicia rekordu świata na stadionie i osiemnastokrotnego w hali, nie zawalczy już o medale podczas następnych Igrzysk – w Barcelonie nie zaliczy żadnej wysokości, ze startu w Atlancie wyeliminuje go kontuzja, a w Sydney nie zakwalifikuje się nawet do konkursu głównego.

Najpiękniejszy sukces Polski

Polacy zdobyli na Igrzyskach Olimpijskich w Seulu łącznie 16 krążków – 2 złote, 7 srebrnych i 9 brązowych. Poza tym odnieśli jeszcze jeden duży sukces – nasza gimnastyczka, Teresa Folga co prawda nie zdobyła medalu olimpijskiego, ale została wybrana na… Miss Igrzysk. Niziutka i drobna dziewczyna, mająca 22 lata została zgłoszona do konkursu na wyraźne życzenie kierownictwa polskiej ekipy olimpijskiej; rok wcześniej, podczas Mistrzostw Świata zgarnęła już taki tytuł.

W momencie, gdy pokazała się publiczności południowokoreańskiej w stroju gimnastycznym, a następnie w narodowych barwach, aplauz był tak gorący, że jury nie mogłoby chyba wybrać inaczej. Folga niestety jeszcze w tym samym roku zakończyła karierę, co w świecie gimnastycznym nie jest jednak niczym niezwykłym. W konkursie wieloboju indywidualnego podczas właściwych zawodów zajęła siódme miejsce.

Polscy siłacze

Aż 10 z 16 zdobytych przez Polskę medali na Igrzyskach w 1988 r. zostało wywalczonych w dyscyplinach siłowych lub walki – judo, zapasach, boksie czy podnoszeniu ciężarów. Pozostałe krążki to szermierka, kajakarstwo, kolarstwo szosowe oraz pływanie. W oczy rzuca się brak konkurencji lekkoatletycznych czy gimnastyki. Wymowny jest też fakt, że reprezentanci Polski nie wzięli udziału w turnieju głównym żadnej dyscypliny zespołowej – w Seulu zabrakło polskich piłkarzy, siatkarzy, koszykarzy czy szczypiornistów.

Najtwardszy Kaszub

Złoty medal przywiozło Seulu dwóch panów – Andrzej Wroński i Waldemar Legień i przy nich chciałbym na chwile pozostać i szerzej opisać. Wroński zaczął swój turniej od wolnego losu. Pierwszym jego fizycznym przeciwnikiem był Kanadyjczyk Steve Marchall, którego Polak po dosyć zaciekłym boju ostatecznie pokonał. W kolejnym pojedynku został jednak dosłownie rozłożony na łopatki przez Gruzina Gurama Gedechauriego, co nie przekreśliło jego szans na medal, gdyż początkowa faza turnieju olimpijskiego rozgrywana była systemem grupowym. Wobec wygranej Wrońskiego z Jugosłowianinem Jozefem Tertei’em i pomyślnych wyników w pozostałych meczach, wszyscy zapaśnicy w grupie zostali z jedną porażką. Forma Polaka wyraźnie rosła i w kolejnej walce zmiażdżył on Rumuna, Vasile Andrei’a, i zameldował się wśród czwórki najlepszych w swojej kategorii wagowej (styl klasyczny, do 100 kg). W następnym pojedynku Wroński pokonał Amerykanina, Dennisa Koslowskiego i o złoty medal miał powalczyć z Gerhardem Himmelem. Był to niecodzienny finał, gdyż obaj zawodnicy nie zdobyli do tej pory żadnego znaczącego tytułu. W drugiej rundzie walki dzięki rzutowi z wyniesienia z parteru zdobył trzy punkty, a następnie udało mu się je obronić aż do końca walki. Wroński zdobył złoty medal olimpijski, dopiero drugi w historii polskich zapasów.

Waldek King #1

Waldemar Legień (waga lekkośrednia) przystępował do turnieju olimpijskiego z trochę innej pozycji niż Wroński. Rok wcześniej, na Mistrzostwach Świata w Essen zdobył brązowy medal, przegrywając tylko z Hirotako Okado, późniejszym mistrzem, i to po wyrównanej walce, uznanej przez obserwatorów za najciekawszy pojedynek całego turnieju. W związku z tym do Seulu Legień leciał z dużymi nadziejami na zwycięstwo. Niestety, los nie dał mu szans na rewanż z Okado, gdyż ten poległ w 1/8 finału z Francuzem Pascalem Tayotem, który z kolei poniósł potem porażkę z Niemcem Frankiem Wienekem i pozbawił Japończyka szansy walki choćby o brązowy medal. Legień przeszedł przez turniej jak burza, turbulencje dopadły go dopiero w półfinale, gdzie o jego zwycięstwie nad reprezentantem Związku Sowieckiego Baszirem Warajewowem musieli zadecydować sędziowie. W finale zmierzył się z pogromcą Tayota – Frankiem Wienekem. Walka była bardzo zacięta i na pół minuty przed końcem większość kibiców była pewna, że znów zadecydują arbitrzy. Stało się jednak inaczej. Do końca walki zostało 13 sekund, a Legień przypuszcza atak. Rzuca przeciwnika na matę, a sędzia nie ma wątpliwości – ippon! Złoty medal dla Polski. Warto dodać, że nie jedyny w judo – srebro zdobył jeszcze Janusz Pawłowski w wadze piórkowej. Pozostałe „siłowe” medale dla Polski zdobyli: Andrzej Głąb w zapasach (styl klasyczny, waga papierowa – srebro), Jan Dydak w boksie (waga półśrednia – brąz), Henryk Petrich w boksie (waga półciężka - brąz), Andrzej Gołota w boskie (waga ciężka – brąz), Janusz Zarenkiewicz w boksie (waga superciężka – brąz), Sławomir Zawada w podnoszeniu ciężarów (waga ciężka – brąz) oraz Józef Tracz w zapasach (styl klasyczny, waga półśrednia – brąz).

Z Zenonem Jaskułą po medal

Drużynowy wyścig kolarstwa szosowego odbywał się już pierwszego dnia Igrzysk Olimpijskich. Zawodnicy wyjechali na autostradę Tong-Il-Ro w składzie: Joachim Halupczok, Zenon Jaskuła, Marek Leśniewski oraz Andrzej Sypytkowski. Wyścig odbywał się na dystansie 100 km, a Polacy przegrali mistrzostwo z zawodnikami z NRD o… 6,5 sekundy! Jak stwierdził to potem trener Polaków Ryszard Szurkowski: „od zespołu NRD dzieliło nas przecież tylko kilkanaście mocniejszych depnięć na pedały”. O porażce Polaków z Niemcami mógł zadecydować nowoczesny sprzęt jakim dysponowali ci drudzy – rowery nowej generacji z ramami wykonanymi z włókna węglowego, choć według trenera była to wina najsłabszej trzeciej ćwiartki trasy, w której Polacy zmagali się z Kanadyjczykami i co przeszkadzało w łączności ze sztabem trenerskim. Fakt jest jednak taki, że Polacy zdobyli srebrny medal na rozpoczęcie Igrzysk Olimpijskich, co według naszego wielkiego tenisisty stołowego, Andrzeja Grubby rozluźniło atmosferę w ekipie i pomogło pozostałym olimpijczykom w rywalizacji. Srebrne medale zdobyli także kajakarze: Marek Dopierała i Marek Łbik w kanadyjce podwójnej na 500 m oraz szablista Janusz Olech. Brąz dorzucili wspomniani już kajakarze na 1000 m, Artur Wojdat w pływaniu na 400 m stylem dowolnym oraz jedyna kobieta wśród polskich medalistów – Izabela Dylewska w kanadyjce pojedynczej na 500 m.

Udane Igrzyska?

Pierwsze Igrzyska Olimpijskie od 12 lat, które przeprowadzono w duchu olimpizmu, rywalizacji sportowej całego (prawie) świata i pokonywania ludzkich możliwości (33 rekordy świata!). Były to w tamtym momencie najliczniejsze Igrzyska w historii, zarówno jeśli chodzi o liczbę uczestników, czy to indywidualnych czy ekip narodowych, jak i konkurencje sportowe, za które przyznawano medale. Rywalizacja na najwyższym możliwym poziomie, nienajgorsza 20. lokata polskiej reprezentacji w klasyfikacji medalowej sprawiły, że przynajmniej dla Polaków były to bardzo udane Igrzyska. Szkoda tylko, że bicie rekordów stanęło w cieniu afer dopingowych.

Bibliografia:

  1. Błaszczyk L. [et. al.] Na olimpijskim szlaku 1988: Calgary, Seul, Warszawa 1990.
  2. Falewicz R., Historia igrzysk olimpijskich, Poznań 2004.
  3. Lipoński W., Polacy na olimpiadach, Poznań 2008.
  4. Miller D., Historia igrzysk olimpijskich i MKOl: od Aten do Londynu 1894–2012, Poznań 2008.
  5. Minkiewicz W., Olimpijska gorączka: dzieje igrzysk inaczej, Poznań 1991.
  6. Pacek Z., Moje Olimpiady, czyli szczęśliwa „13”, Warszawa 2011.
  7. Rotkiewicz M., Symbole i Maskotki Olimpijskie, Warszawa 2012.
  8. Zmarzlik J., Polacy na Igrzyskach Olimpijskich, [w:] 100 lat igrzysk olimpijskich: kronika 1896-1996, Warszawa 1996.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Amator pisze:

    Dwie sprawy okiem amatora w dziedzinie historii sportu:
    a) Rekordy na tamtych igrzyskach to inna epoka lub jak chcą niektórzy inna apteka.
    b) Aż dziwne, że w artykule nie wspomniano o Flo-Jo i jej kosmicznych rekordach (patrz: punkt a) ). To była gwiazda tamtych igrzysk, do tego ekstrawagancka (paznokcie a’la Gail Devers w późniejszych czasach) i... długo nie pożyła. Niby nie udowodniono jej dopingu, ale jej wyniki z 1988 roku pachną turbodoładowaniem.
    Przed 1988 rokiem Florence miała rekord życiowy na 100 metrów wynoszący 10.96. W 1988 ustanowiła nie pobity do dziś rekord świata 10.49. Poprawka o 0.47 s. Na 200 m był jeszcze większy progres. Na rok 1987 jej najlepszy wynik 21.96 a w Seulu 21.34. Po Seulu szybko zakończyła karierę. Na igrzyskach i tuż przed zwracano uwagę na podejrzany i bardzo szybko wzrost masy mięśniowej. Tu w 1986 i 1988 roku: https://mholloway63.files.wordpress.com/2014/09/flojo_before_after.jpg

    Zmarła w 1998 roku zostawiając rekordy nie do pobicia.(chyba że któraś pani w przyszłości zastosuje niewykrywalny doping)

  2. Wojtek Cywiński pisze:

    Rzeczywiście, Florence to bardzo ciekawa postać, nie uwzględniłem jej w tym artykule właśnie ze względu na to, że wyniki ewidentnie wskazują na doping, a nie został on nigdy oficjalnie potwierdzony. Taka postawa nie powinna być, moim skromnym zdaniem, rozpowszechniana. Niemniej jednak, dziękuję za wyjaśnienie sedna sprawy i umożliwienie Czytelnikom jeszcze lepsze zrozumienie realiów ówczesnej epoki!

Zostaw własny komentarz