Między wierszami historii – rzecz o polityce historycznej rządu Prawa i Sprawiedliwości


Refleksja nad historią kraju powinna być nieodłącznym elementem każdej władzy. W Polsce od momentu zwycięstwa w wyborach Zjednoczonej Prawicy nastąpiła zauważalna zmiana w podejściu do polityki historycznej, która odgrywa teraz kluczową rolę w gabinecie Beaty Szydło. Jednak w ostatnim czasie znaczącą rysą na jej monolicie stała się sprawa ludobójstwa na Wołyniu i zamieszanie wokół obchodów Powstania Warszawskiego.

Premier Beata Szydło na spotkaniu z Żołnierzami Wyklętymi / fot. premier.gov.pl

Premier Beata Szydło na spotkaniu z Żołnierzami Wyklętymi / fot. premier.gov.pl

Polityka historyczna powinna być szyta na miarę społecznych oczekiwań państwa i kompatybilna z jego polityką zagraniczną. Niestety nie zawsze da się uniknąć przesadnej heroizacji i nadinterpretacji historii. Swoim podejściem do historii Prawo i Sprawiedliwość pozyskało liczny elektorat, a przede wszystkim poparcie młodych, którym nie jest obojętna chwalebna przeszłość naszego narodu. Świetnie to widać zwłaszcza na przykładzie swoistego kultu  ,żołnierzy wyklętych. Corocznie obchodzony 1 marca Narodowy Dzień Pamięci o Żołnierzach Wyklętych urasta do rangi wielkiej patriotycznej manifestacji porównywalnej tylko z Marszem Niepodległości.

Znakomitym posunięciem rządu jest ustanowienie 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa na Wołyniu. Nie obyło się jednak bez znacznych kontrowersji. Rząd długo kluczył w tej sprawie, próbując przeforsować projekt ustanawiający 17 września Dniem Pamięci Męczeństwa Kresowian. Nie ulega wątpliwości, że 17 września 1939 r. był czarną datą w polskiej historii. Agresja ZSRR na ziemie II Rzeczypospolitej przyniosła Polakom zamieszkującym Kresy falę represji i szykan, będąc po części kontynuacją ludobójczej akcji polskiej NKWD z lat 1937–1938. W intencji PiS leży niezadrażnianie relacji z Ukrainą, uwikłanej w niekończący się konflikt w Donbasie. Na Ukrainie jednak prawdziwe odrodzenie przeżywa kult OUN–UPA i samego Stepana Bandery. Co jakiś czas kolejnym ulicom miast naszego wschodniego sąsiada nadaje się nazwy działaczy związanych z OUN–UPA. Na początku lipca grupa ukraińskich intelektualistów i polityków, w tym m.in. były prezydent Wiktor Juszczenko, wystosowała do Polaków list otwarty, wybaczając i prosząc o wybaczenie. Szczególnie perfidną zagrywką strony ukraińskiej było nazwanie wydarzeń lat 1943–1945 konfliktem polsko-ukraińskim. Polityka historyczna Ukrainy bazuje na gloryfikacji OUN–UPA i umniejszaniu zbrodni dokonanych podczas II wojny światowej przez Ukraińców. Cieszy, że wreszcie rząd polski nazwał po imieniu – ludobójstwem – zbrodnie dokonane na Wołyniu przez Ukraińców, nie bacząc na ich protesty. Polsce powinno zależeć na dobrych stosunkach z Ukrainą, lecz nie kosztem mijania się z prawdą i jawnych przekłamań na temat rzezi wołyńskiej.

Premier Szydło podczas 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego / fot. fot. P.Tracz, kprm.gov.pl

Premier Szydło podczas 72. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego / fot. P.Tracz, kprm.gov.pl

W kwestii Powstania Warszawskiego PiS zabrnęło jednak w ślepy zaułek. Decyzja ministra Antoniego Macierewicza o odczytaniu apelu smoleńskiego podczas obchodów zrywu warszawiaków spotkała się ze zmasowaną krytyką wielu środowisk, w tym, co najgorsze dla władzy, samych powstańców. Mimo że szef MON wycofał się z tego pomysłu, pozostał znaczny niesmak. Próba dołączenia odczytania nazwisk „poległych„ w Smoleńsku przeniosła temperaturę sporu o Powstanie na nowy poziom, dzieląc i tak skłócone społeczeństwo polskie. Minister Macierewicz przeforsował jednak dołączenie do corocznego Apelu Pamięci nazwisk pięciu osób, które zginęły w Smoleńsku, a miały zasługi dla kultywowania pamięci o Powstaniu Warszawskim. Mowa m.in. o ostatnim prezydencie RP na uchodźstwie Ryszardzie Kaczorowskim i przede wszystkim prezydencie Lechu Kaczyńskim, który obchody Powstania Warszawskiego przywrócił na firmament naszej narodowej tożsamości. Dziwna wydaje się także próba powzięta przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz, która postulowała dopisanie do Apelu Pamięci Władysława Bartoszewskiego. Patron Komitetu Obrony Demokracji to niewątpliwie osoba bardzo zasłużona dla naszego kraju, działacz ”Żegoty”, powstaniec warszawski i więzień komunistów. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że pomysł ten ma ewidentny kontekst polityczny i ma stanowić przeciwwagę dla zasług śp. Lecha Kaczyńskiego. Co roku 1 sierpnia wywołuje burzę dyskusji na temat sensowności Powstania, tegoroczne obchody stały się wizerunkową klęską Prawa i Sprawiedliwości. W tle 62. rocznicy godziny W Instytut Pamięci Narodowego ogłosił, że wszczyna śledztwo w sprawie tzw. kłamstwa lustracyjnego gen. Zbigniewa Ścibora-Rylskiego. Takie doniesienia na kilka dni przed obchodami tylko zaogniają sytuację wokół Powstania Warszawskiego.

Prawo i Sprawiedliwość w polityce historycznej powinno kontynuować słuszną drogę obraną po wygraniu wyborów w październiku 2015 r. Próby „wpychania” do każdej uroczystości rocznicowej smoleńskiego apelu wywołują tylko zajadłe ataki oponentów rządu, a nawet spotykają się z krytyką osób do tej pory sprzyjających PiS. Wyciszenie smoleńskiej narracji na czas kampanii wyborczej przyniosło PiS samodzielne rządy i urząd prezydenta dla Andrzeja Dudy. Polska historia znakomicie oddziałuje na wyobraźnię Polaków i jeśli PiS będzie umiało zręcznie to wykorzystać, może spać spokojnie przed następnymi wyborami.

Korekta: Anna Rzepniewska

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

4 komentarze

  1. Mikołaj pisze:

    Nie jest prawdą, że rząd być za ustanowienia 11 lipca Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez UPA. Do końca forsował przesunięcie tego dnia na 17 września. I to pod presją ambasady USA. Przykładem jest oficjalne stanowisko zaprezentowane w Sejmie przez wiceministra kultury J. Sellina. Ustąpił tylko ze względu na protest społeczny 7 lipca pod Sejmem. W głosowaniu w dniu 22 lipca mad tą uchwała dwaj najwięksi zwolennicy sojuszy „za wszelką cenę” z Ukrainą, czyli ministrowie Antoni Maciarewicz i Witold Waszczykowski, nie wzięli udziału. A ten ostatni wysłał do Kijowa na ambasadora Jana Piekło, sympatyka UPA.

  2. Bilbo pisze:

    Utrzymanie dobrych relacji z Ukrainą to nasza racja stanu. Połknięcie Ukrainy przez Rosję to po prostu klęska Polski. Dlatego odniesienia historyczne muszą być zepchnięte na plan dalszy. Nie mówię, że całkowicie zapomniane, bo nie o to chodzi. Należy, oczywiście, te sprawy badać i analizować, ale nie mogą one w chwili obecnej przesłaniać o wiele ważniejszej kwestii, czyli bezpieczeństwa Polski. A tego chcieliby Rosjanie - poróżnienia Polaków z Ukraińcami.
    To, że na Ukrainie rośnie kult UPA i Bandery, jest bardzo prosty do wytłumaczenia, choć dla nas bardzo bolesny. Ukraina prowadzi wojnę z Rosją, narastają emocje antyrosyjskie, a UPA jest kojarzona przez większość Ukraińców jako organizacja antykomunistyczna i antysowiecka, czyli wymierzona przeciwko poprzednikowi obecnej Rosji.
    Na ten fakt Polacy muszą zwrócić uwagę, bo to jest totalnie zakłamane w naszym kraju. Dla nas, co poniekąd oczywiste, UPA to rzeź wołyńska, to mordy na Polakach, dla Ukraińców - to głównie opór przeciwko Sowietom. Jest to dla Polski tak naprawdę bardzo dobre rozwiązanie, bo z jednej strony znacznie wzmacnia antyrosyjskość Ukrainy, a z drugiej - pozwala w przyszłości zmierzyć się z działaniami skierowanymi przeciwko m.in. Polakom.

    • jaro7 pisze:

      Co za bzdury,w imię wyimaginowanego zagrożenia z Rosji(gdyby chcieli zaatakować to UPAina nie jest żadną przeszkodą)mamy zapomnieć o 200 tys bestialsko pomordowanych Polakach!!!!!A gloryfikacje bandytów tłumaczysz „wojną”upaińsko-rosyjską? Gdzie ty tam wojne widzisz?Co do sympati,to akurat jeden z ostatnich sondaży pokazuje wzrost tejże do rosji,nie wszyscy upaińcy to zwolennicy Bandery.Ty sobie poczytaj ich elementarz jaki dzieci dostaja do szkoły,i pomyśl jakie to bedzie miało skutki w przyszłości!!.a gadki typu że takie działania sa na rękę Putinowi to sobie do lustra opowiadaj.Stały wykręt probanderowców i w Polsce i na UPAinie.

      • Bilbo pisze:

        A może, drogi kolego, zamiast obrażać i wyzywać mających inne zdanie od Ciebie, napisałbyś coś merytorycznego. Po pierwsze, nie ma wyimaginowanego zagrożenia zagrożenia ze strony putinowskiej Rosji, bo wystarczy poczytać sobie raporty wywiadowcze różnych państwa, i na Zachodzie, i tych z naszego regionu. O raportach krajów bałtyckich lepiej już nawet nie wspominać. Ataki cybernetyczne też często pochodzą od Rosji. To, że Rosja za Putina prowadzi politykę neoimperialną i stara się odzyskiwać wpływy w okolicznych krajach jest faktem, i tyle.
        A jeśli chodzi o Ukrainę to jest nie jest tam dobrze, zgadzam się. Ale - jeśli kolega uważa, że jedyne, o czym marzą Ukraińcy, to podrzynanie gardeł Polakom, to kolega chyba jednak powinien udać się do specjalisty od fobii. Bo to wierutna bzdura. Owszem, są na Ukrainie tacy ludzie i takie środowiska, ale w coraz większej mniejszości.

Odpowiedz