To nie jest głupi pomysł. Sprzedajmy wreszcie polską historię do Hollywood


Wczoraj wiele radości komentatorom kilku telewizji dała wypowiedź ministra Mariusza Błaszczaka o kinie historycznym. Szef MSW powiedział, że „trzeba zatrudnić Cruise’a, albo Gibsona, który wcieliłby się w postać Polaka w czasie II wojny i pokazał historię”. Można się śmiać z doboru słów, ale sam pomysł warty jest poważnego rozważania.

Mel Gibson ma już za sobą rolę w historycznej produkcji jaką był "Braveheart" / fot. CC-BY-SA 3.0

Mel Gibson ma już za sobą rolę w historycznej produkcji jaką był „Braveheart” / fot. CC-BY-SA 3.0

Idea hollywoodzkiej superprodukcji o polskiej historii wbrew jej obśmiewaniu nie jest wcale głupa, za jaką ją wiele osób uważa. Otóż by w nowoczesny i skuteczny sposób promować polską historię trzeba do tego użyć odpowiednich narzędzi. Niewątpliwie kino jest takim narzędziem, które w dodatku mocno oddziałuje na masowego odbiorcę.

Wyobraźmy sobie film o Witoldzie Pileckim, którego gra Tom Hanks, a reżyseruje Steven Spielberg. To mógłby być wielki sukces, a takich historii mamy więcej. Chociażby opowieść o niedźwiedziu Wojtku, do której podobno przymierzał się Disney. Podobna historia jaką był film Czas wojny, opowiadająca o losach konia w trakcie I wojny światowej odniosła komercyjny sukces. Polskich życiorysów na świetny film jest więcej: Jan Nowak-Jeziorański, Jan Czochralski, Irena Sendlerowa i wiele więcej.

Co więc stoi na przeszkodzie? Bynajmniej nie są to uwagi krytyków, którzy chętnie oglądają Szeregowca Ryana, a kpią z pomysłów na podobną historię, tylko z Polskim bohaterem w roli głównej. Są to wpływy i pieniądze. By zekranizować chociażby historię Pileckiego trzeba nią najpierw zainteresować amerykański przemysł filmowy, co powinni robić polscy ministrowie a także Polacy - a takich jest wielu - którzy są znani i szanowani w Hollywood. Druga kwestią to pieniądze nawet jeśli znaleziono by kilkadziesiąt milionów dolarów na ekranizację to zdaje się, że obecnie brak formuły prawnej na ich przekazanie do ewentualnego producenta. Zresztą wówczas Skarb Państwa powinien być współproducentem filmu, a co za tym idzie ponosić ryzyko finansowe produkcji. Trzeba to zrobić mądrze, samą ekranizację pozostawić filmowcom, nie ulec pokusie politycznego czuwania nad procesem twórczym.

Tom Hanks w filmie "Szeregowiec Ryan" zagrał kapitana Johna H. Miller

Tom Hanks w filmie „Szeregowiec Ryan” zagrał kapitana Johna H. Miller. Film odniósł gigantyczny sukces

Nie mam złudzeń, że nawet bardzo dobry film nakręcony w Polsce, w polskim języku i grany przez polskich aktorów nie odniesie takiego sukcesu, jak nawet przeciętna superprodukcja z Hollywood. Nie ma przy tym znaczenia, czy to będzie Cruise, Gibson, czy Hanks, chodzi o to by naszą historię dobrze sprzedać. Zatrudnienie amerykańskich aktorów nie daje gwarancji sukcesu, ale przynajmie daje szanse na jego osiągnięcie. Może przerwałoby to serię potrzebnych ale słabych warsztatowo produkcji o polskiej historii, jakie w ostatnich latach miały swoje premiery.

Ponadto nie zgadzam się z komentarzami, że ten film byłby tworem propagandowym, bo miałby pokazywać tylko jasną stronę polskiej historii. W Hollywood sukcesy odnosiły właśnie filmy, które pokazywały niezłomność amerykańskiego żołnierza i jego niezachwiane bohaterstwo. Gdyby Pilecki był Amerykaninem jego historia już dawno trafiłaby do największy sal kinowych na świecie.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

6 komentarzy

  1. Zaciekawiony pisze:

    A co Pani Fido lub Zielnik lub ten Pan aktor Holender nie mogą zagrać?

  2. Bilbo pisze:

    Błaszczak mógłby się nie kompromitować.

  3. Mad pisze:

    Zgadzam sie z ostatnim zdaniem w 100 procentach. My nie potrafimy przedstawic bohaterstwa i niezlomnosci naszych zolnierzy czy tez innych zasluzonych Polakow. Mam wrazenie, iz czasami nakrecajac taki film wyrzadzamy wiecej szkody niz pozytku.

  4. Bilbo pisze:

    Czy nie potrafimy to kontrowersyjna teza. A świetny serial „Pogranicze w ogniu”?

  5. Historyk pisze:

    Nawet nasze oscarowe filmy nke trafily do szerokiego odbiorcy w USA

  6. Pogranicze pisze:

    Ale kiedy to „Pogranicze...” powstało? Czy dzisiejszej młodzieży by się podobało? „Blisko, coraz bliżej”, „Polskie Drogi” takich filmów jest więcej ale wtedy przynajmniej aktorzy potrafili coś grać.

Zostaw własny komentarz