„Ktezyfont 363” – A. Drabik – recenzja


Wyprawa Juliana przeciwko Persji rozpalała i do dziś rozpala wyobraźnię badaczy i czytelników na całym świecie. Tragiczny finał życia ostatniego pogańskiego władcy na rzymskim tronie i niewyjaśniona wciąż zagadka jego tajemniczej śmierci są obiektem zainteresowania historyków od ponad dwóch wieków. W pracy Ktezyfont 363, wydanej w serii „Historyczne Bitwy”, Adrian Drabik prezentuje niezwykle ciekawy i pełen dramaturgii przebieg rzymskiej ofensywy przeciwko Persji. Z dużym znawstwem kreśli obraz niebywale kosztownej i przy tym bardzo skomplikowanej logistycznie operacji w trudnych dla każdej armii świata warunkach pustynnego interioru. Ta niezwykła opowieść, napisana przystępnym językiem, pozbawiona merytorycznych błędów i pochopnych osądów, jest pozycją obowiązkową dla osób zainteresowanych późną starożytnością i przedislamskim Bliskim Wschodem.

Adrian Drabik jest historykiem, absolwentem studiów w Instytucie Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego na kierunku historia i studiów podyplomowych Instytutu Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa poświęconych zarządzaniu informacją. Obecnie jest doktorantem w Zakładzie Historii Bizancjum Instytutu Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Pracuje w Bibliotece Jagiellońskiej.

Praca została podzielona przez autora na kilka rozdziałów przybliżających czytelnikowi sylwetkę Juliana, armie Persji i Rzymu i konflikty na linii Konstantynopol–Ktezyfont w czasach bezpośrednio poprzedzających wojnę z 363 r. Jest to znakomicie przygotowana synteza wydarzeń niezbędnych dla zrozumienia dalszego przebiegu wypadków. Z dużym wyczuciem autor prezentuje machiny wojenne obu państw, a w przypadku armii Iranu korzysta z fachowej terminologii. Unika pułapki mylenia terminów określających warstwy społeczne Iranu i formacji wojskowych. Drabik niezwykle trafnie zauważa fakt przejęcia przez Sasanidów władzy jako kluczowego punktu w relacjach między Zachodem a Iranem1. Autor nakreśla czytelnikowi zwarty obraz toczących się na Wschodzie konfliktów i przedstawia sytuację, w której Julian, objąwszy władzę, decyduje się dokonać inwazji na Iran. Katastrofa Amidy, w której heroicznie broniło się około 5 tys. żołnierzy rzymskich, była dla cesarza bodźcem do działania. Ludność Cesarstwa była zszokowana upadkiem kluczowego punktu obrony w Syrii. W zbiorowej świadomości Szapur II i rządzone przez niego irańskie imperium Sasanidów stało się dla Rzymu wrogiem numer jeden. Julian powrócił do zarzuconej wiele lat wcześniej koncepcji odepchnięcia zagrożenia perskiego od granic rzymskich na stałe. Ponieważ podbój Iranu był całkowicie nierealny dla Rzymu, skuteczną metodą mogła się okazać zmiana na tronie w Ktezyfoncie. Drabik niezwykle przekonująco nakłania czytelnika do swojej koncepcji, w której jednym z głównych celów Juliana w Mezopotamii było osadzenie na tronie irańskim brata Szapura Hormizda2. Trudno odmówić autorowi racji. Próba rozgrywania na swoją korzyść konfliktów dynastycznych, jakie miały miejsce na Płaskowyżu Irańskim, była jedną z głównych metod prowadzenia polityki przez Rzym wobec wschodnich sąsiadów. Konflikty dynastyczne były np. przyczyną niezwykłego powodzenia ekspedycji Karusa w 283 r. czy rozprężenia jakie nastąpiło w relacjach między mocarstwami w pierwszych latach IV w.3

Autor racjonalnie uzasadnia też konieczność wyrozumiałego podejścia do oceny kampanii przeprowadzonej przez Juliana i traktatu pokojowego zawartego przez Jowiana 11 lipca 363 r.4.Drabik słusznie stwierdza, że pokój, do jakiego brutalnie dążył Szapur II, unormował relacje na Bliskim Wschodzie na ponad 130 lat, a milionom mieszkańców regionu przyniósł upragniony oddech po latach wojennej katastrofy i cierpień, które były skutkiem masowych egzekucji i deportacji ludności prowadzonych przez władców irańskich.

Pewne zastrzeżenia można mieć tylko do bibliografii książki, w której, o dziwo, brakuje kilku dość istotnych pozycji poświęconych relacjom między imperiami u schyłku starożytności i historii samego Iranu. Zabrakło m.in. prac Canepy i Cameron5. Nie ma też żadnej z prac Olbrychta. Zastanawiające jest także, że autor, pisząc swą pracę, korzystał np. z niezwykle ważnych artykułów Skupniewicza dotyczących irańskiego wojska, a nie sięgnął po  żadną pozycję swej nauczycielki dr hab. Katarzyny Maksymiuk6. W bibliografii zabrakło także klasycznego już artykułu Jaczynowskiej poświęconego perskiej wyprawie Juliana7.

Podsumowując, autor napisał bardzo dobrą monografię poświęconą bitwie pod Ktezyfontem i szerzej – całej perskiej wyprawie Juliana. Dokonał bardzo uważnej, ponownej analizy źródeł pisanych i zaprezentował niezwykle szczegółowy opis kampanii 363 r. Książka ma jasny i przejrzysty układ tekstu ukazujący najważniejsze wydarzenia poprzedzające ekspedycję Juliana do Mezopotamii, jej przebieg, zmagania pod Ktezyfontem i ponury epilog. Praca Adriana Drabika wyróżnia się na tle wielu wydanych w serii monografii Bellony. Autor opisuje wybrane przez siebie zagadnienie i oszczędza czytelnikowi rozwlekłych wywodów o wydarzeniach poprzedzających bitwę, co było częstą praktyką w innych pracach poświęconych późnemu Cesarstwu i Bizancjum wydanych w serii „Historyczne Bitwy”. Ktezyfont 363 jest książką, która zasługuje na uwagę czytelnika, a autor i wydawnictwo na pochwałę i słowa uznania.

 

Plus minus:

Na plus:

+ kwerenda źródeł

+ estetyczne wydanie

+ rzadko poruszana w Polsce tematyka

Na minus:

- bibliografia

 

Tytuł: Ktezyfont 363

Autor: Adrian Drabik

Wydawca: Bellona

Rok wydania: 2016

ISBN: 978-83-11-14345-6

Liczba stron: 236

Okładka: miękka

Cena: 28 zł

Ocena recenzenta: 8/10

 

Redakcja merytoryczna: Adrianna Szczepaniak

Korekta: Edyta Chrzanowska

 

  1. A. Drabik, Ktezyfont 363, Warszawa 2016, s. 77. []
  2. Tamże, s. 99. []
  3. Walki w Armenii trwające w latach 309–312 były spowodowane faktycznym bezkrólewiem w Iranie, ponieważ irańskie rodziny arystokratyczne nie mogły dojść do porozumienia odnośnie do następstwa tronu w kraju. Hormizd II prawdopodobnie nie wskazał, który z chłopców ma pozostać na tronie, a Szapur II był jeszcze małoletni. Vide: Johannes Mallalas, 12–13. []
  4. A. Drabik, art. cyt., s. 220–222. []
  5. A. Cameron, Późne Cesarstwo Rzymskie, Warszawa 2006; M.P. Canepa, Two eyes of the Earth, London 2010. []
  6. Autor zna jednak prace siedleckiej badaczki. Odwołanie do Maksymiuk wnikliwy czytelnik znajduje w przypisie na s. 51. []
  7. M. Jaczynowska, Imitatio Alexandri. Parę uwag na temat perskiej wyprawy cesarza Juliana, „Acta Universitatis Nicolai Copernici” 1966, z. 309. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Łukasz pisze:

    Książka jest na poziomie licencjatu, a i to bardzo kiepskiego. W pracy tej aż roi się od bardzo poważnych
    błędów rzeczowych, np.
    s. 21: „Helena jednak nie dała mu [Julianowi] potomka...”. Otóż dała - urodziła mu syna, który jednak wkrótce zmarł.
    s. 31: „W Konstantynopolu po krótkiej chorobie zmarł Konstancjusz”. Zmarł w Mopsukrene, a nie w Konstantynopolu.
    s. 39: „Dla ochrony korpusu aswaran nosili głównie zbroję paskową wykonaną ze stopu miedzi i żelaza”. Z
    informacji na s. 65 wynika, że autor zbroją paskową nazywa... loricę segmentatę! Nie była ona używana
    przez Persów, a w II połowie IV wieku nawet przez Rzymian.
    s. 40: „Od III wieku do pasa perskiego ciężkozbrojnego kawalerzysty przypinano zakrzywiony miecz”. Nie
    zakrzywiony, lecz prosty (lekko wygięta była tylko rękojeść) - pokazują to źródła archeologiczne i
    ikonograficzne.
    s. 44: „Natomiast ciężkozbrojni [piechurzy perscy] nosili albo zbroje paskowe albo kolczugi”. Znów
    lorica segmentata na wyposażeniu perskiej armii.
    s. 59: W początkach IV wieku utworzono również formację auxilia palatina pełniącą funkcję kawalerii
    pomocniczej lepszej kategorii”. Auxillia palatina były formacjami piechoty, a nie kawalerii.
    s. 59: „...Ioviani i Herculiani utworzone z legionów stacjonujących w Scytii.” W Ilirii, a nie w Scytii
    (patrz Vegetius, „De Re Militari”, I, 16).
    s. 63: „...jednostek kawalerii w armii zachodniorzymskiej było niewiele”. Autor zasugerował się zapewne
    „Notitią Dignitatum”, która podaje spis jednostek wojskowych z okresu ok. 40 lat późniejszego już po
    podziale imperium z 395 roku. W 363 roku istniało tylko jedno Cesarstwo Rzymskie!
    s. 64: „Armia wschodniego cesarstwa...” Jak wyżej.
    s. 64: „Żołnierza piechoty wyposażano we włócznię do rzucania zwaną pilum, owalną tarczę i krótki
    prosty miecz„. „Włócznia do rzucania” nazywa się po polsku oszczep; pilum nie było w 363 roku już
    używane, a zastąpione przez spiculum (również oszczep); krótki miecz także wypadł z użycia w rzymskiej
    armii.
    s. 64: „...plumbata (lżejsza forma, żołnierz mógł przenosić pięć takich włóczni)”. Zaliczenie plumbaty
    do włóczni to tak jakby powiedzieć, że rewolwer jest lżejszą formą karabinu przeciwpancernego...
    s. 65: „Z pewnością nie wszyscy żołnierze mieli pancerz legionowy (lorica segmentata). Wyposażano w
    niego z reguły żołnierzy pierwszych szeregów. Był to typ pancerza paskowego”. Lorica segmentata
    przestała być używana około 250 roku, w czasie wielkiego kryzysu Cesarstwa.
    s. 114: „W Armenii wyznawano ortodoksyjny zaratustrianizm...”. Faktycznie, w tym kraju istnieli
    wyznawcy zaratustrianizmu, jak również poganie czczący rodzimych bogów ormiańskich oraz zapożyczonych
    od Persów i Greków, lecz od 301 roku (o czym autor zdaje się nie wiedzieć) religią panującą było tam
    chrześcijaństwo, które, mając poparcie królów, bardziej lub mniej brutalnie rugowało pozostałe religie.
    W 363 roku liczba innowierców musiała być już niewielka. Nie zmienia to faktu, że wśród arystokracji
    ormiańskiej istniała frakcja properska.
    s. 191: „Dodatkowo okazało się, iż wszystkie wozy przewożące statki rzeczne przejął wróg”. Dlaczegóż
    autor przyjął za prawdziwą tą informację pochodzącą od piszącego 100 lat później Zosimosa („Historia
    Nea”, III, XXVIII, 2) i zbudował na jej podstawie narrację o konieczności zapoznania się Persów z
    rzymską techniką, by postawić most pontonowy ze zdobytych okrętów (s. 213)?? Naoczny świadek, uczestnik
    wyprawy Juliana, Ammianus Marcellinus nic nie pisze o utracie okrętów; co więcej wyraźnie przecież
    stwierdza, że okrętów tych użyto do przetransportowania dużej części rzymskiego wojska (w tym cesarza
    Jowiana) przez Tygrys, co miało miejsce już po śmierci Juliana i zawarciu pokoju z Szapurem II („Res
    Gestae”, XXV, VIII, 3).
    W niektórych miejscach autor zaprzecza samemu sobie, np.:
    s. 31: „Wojna ze wschodnim mocarstwem [Persją] była nieunikniona, można było jedynie odroczyć konflikt
    o kilka lat„. Zaś na s. 222 widnieje taki oto fragment: ”Szapur II nie miał zamiaru atakować swego
    zachodniego sąsiada i prawdopodobnie taki stan rzeczy utrzymałby się przez kilka dekad”.
    s. 110: „...oznajmili, że kilku jeźdźców perskich przedarło się przez granicę i zostali spostrzeżeni
    niedaleko stacjonowania wojsk cesarstwa. Udało im się uciec, więc cesarz uznał, że przekazali raport
    Szapurowi II„. Tymczasem na s. 128 autor pisze: ”Do tej pory nie spostrzeżono żadnego zwiadowcy
    perskiego. Mogłoby się wydawać, że marsz armii rzymskiej nie został zauważony”.
    s. 177: „Znaleziono tam trochę żywności i niewiele łupów”. Podczas gdy na nieco niżej tej samej stronie
    o tej samej sytuacji: „Przez jakiś czas zajmowano jeden pałac po drugim, zdobywając solidną ilość
    łupów”.
    W książce zawarte są również naiwne, a nawet infantylne stwierdzenia:
    s. 9: [Ammian] nie miał natomiast możliwości korzystania z pomocy Libaniusza z powodu odległości jaka
    ich wówczas dzieliła (Ammian mieszkał wówczas w Rzymie, a Libaniusz w Antiochii)”. Pragnę uświadomić
    autora, iż w Cesarstwie Rzymskim znano listy i potrafiono je przesyłać z jednego końca imperium na
    drugi. Co więcej, zachował się nawet list Libaniusza do Ammiana (nr 1063, Foerster)! Nie można więc z
    tego powodu odrzucać możliwości udzielania informacji Ammianowi przez sławnego retora; łatwo sobie
    wyobrazić, że mogły istnieć także inne listy przesyłane pomiędzy oboma panami, które jednak się nie
    dochowały do czasów współczesnych; być może zostały zniszczone już przez adresatów.
    s. 31: „Mógł [Julian] albo wypowiedzieć wojnę, albo rozpuścić żołnierzy do domów”. Armia rzymska w
    czasach Juliana to nie pospolite ruszenie, ani horda żyjąca z grabieży, lecz wojsko zawodowe!
    Rozpuszczenie do domów mogłoby dotyczyć tylko ewentualnych najemników barbarzyńskich zaciągniętych na
    potrzeby danej kampanii.
    s. 110: „Wówczas był on [Prokopiusz] wysokim rangą urzędnikiem w wieku 37 lat, nieco zbyt młodym, by
    być poważnym pretendentem do władzy”. Zarówno Julian, jego poprzednik Konstancjusz II, jak i następca
    Jowian objęli władzę w jeszcze młodszym wieku, niż Prokopiusz, zaś w historii Rzymu cesarzami zostawali
    także młodzieńcy, a nawet dzieci (np. Heliogabal, Gordian III).
    s. 203: „Ze względu na to, że grot włóczni żołnierza Rzymu i Persji różniły się, Oribasius wyjmujący z
    ciała cesarza żelazo mógł stwierdzić natychmiast pochodzenie broni i tym samym rzucić oskarżenie na
    chrześcijan”. Autor nie bierze pod uwagę możliwości użycia zdobycznej broni. Z pewnością wielu
    żołnierzy straciło lub uszkodziło swoją broń w czasie wyprawy i mogło zastąpić ją sprzętem zalegającym
    na pobojowisku lub zagarniętym w magazynach. Sam autor opisuje taki przypadek na s. 147: „W samej
    cytadeli przejęto sporo zapasów, broni, amunicji i żywności, które były przeznaczone dla armii Szapura
    II.”

Odpowiedz