„Wielka księga cenzury PRL w dokumentach” – T. Strzyżewski – recenzja


Na hasło „cenzura w PRL-u” zapewne niejedna osoba odpowie szybko i bez wahania – łamanie wolności słowa. Dzięki Tomaszowi Strzyżewskiemu świat dowiedział się, w jakie dziedziny ingerował Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk (GUKPPiW).

Tomasz Strzyżewski przez ponad rok zatrudniony był jako radca (nie używano wówczas określenia cenzor) w krakowskiej delegaturze GUKPPiW. Nowy pracownik, wdrażany przez przełożonych w specyfikę pełnionej przez siebie funkcji, bardzo szybko odkrył, że podejmowane przez urząd czynności wiążą się z dezinformacją i uderzają w dobro wszystkich obywateli państwa. Dlatego w czasie swoich nocnych dyżurów odręcznie kopiował Księgi Zapisów i Zaleceń GUKPPiW oraz dokumenty o charakterze instruktażowym i analityczno-sprawozdawczym. W 1977 r., po ucieczce do Szwecji, Strzyżewski opublikował pozyskane materiały jako Czarną księgę cenzury PRL. W Polsce znane były one jako Z księgi zapisów GUKPPiW, wydane w drugim obiegu. Oficjalna krajowa premiera miała miejsce jednak prawie czterdzieści lat później. Krajowe wydawnictwa z wielu powodów były niechętne do wypuszczenia na rynek powyższej publikacji. Dopiero w 2007 r. Tomasz Strzyżewski podpisał umowę z Narodowym Centrum Kultury, ale ostatecznie i ono wycofało się z tego pomysłu, oświadczając w sposób ogólnikowy i mało zrozumiały, że Czarna księga cenzury może zagrozić „[…] interesowi publicznemu z uwagi na wrażliwą społecznie tematykę”1.

Udało się w 2015 r., kiedy to za sprawą warszawskiego wydawnictwa Prohibita światło dzienne ujrzała Wielka księga cenzury PRL w dokumentach – przeredagowana i uzupełniona wersja pierwowzoru z końca lat 70. Całość poprzedzają wstęp Tomasza Strzyżewskiego i artykuł naukowy dr. hab. Zbigniewa Romka System cenzury PRL. Wertowanie pracy warto rozpocząć od lektury tych właśnie tekstów, ponieważ umożliwiają one lepsze zrozumienie zamieszczonych dalej materiałów.

Książka – pomimo tego, że jest typowym opracowaniem z tekstami źródłowymi – wciągnie każdego, kto choć trochę interesuje się historią PRL-u. Czytając, nawet wyrywkowo, fragmenty niektórych zaleceń cenzorskich, można spędzić przy niej wiele godzin.

Warto zaznaczyć, że reglamentacja wolności słowa dotyczyła każdej dziedziny życia, od sfery wielkiej polityki na szczeblu państwa po zwykłe sprawy dnia codziennego. Do druku, a tym samym do obiegu publicznego, nie dopuszczano zdjęć kierownictwa partii niezatwierdzonych uprzednio przez Wydział Prasy, Radia i Telewizji Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, eliminowano wszelkie informacje o masowych zatruciach pokarmowych w stołówkach i barach mlecznych, jak również wiadomości o epidemiach chorób zakaźnych oraz dane liczbowe obrazujące problem alkoholizmu w kraju. Zapisami objęte zostały także osoby z życia publicznego – na specjalnych listach znajdowały się m.in. nazwiska polskich twórców kultury, działaczy opozycyjnych i emigracyjnych polityków, o których aktywności albo nie można było wspominać, albo stawiano warunek pisania o nich wyłącznie w negatywnym kontekście. Wreszcie pod skalpel cenzury dostawały się artykuły poruszające trudną dla komunistycznych władz tematykę o znaczeniu lokalnym. Wspomnieć tu chociażby należy aferę łapówkarską w Sandomierzu czy skandaliczną decyzję o wyburzeniu zabytkowych młynów św. Klary we Wrocławiu.

Powyższe przykłady instrukcji i zaleceń można mnożyć, ale już sam pobieżny ogląd Wielkiej księgi… uświadamia, jak funkcjonowanie systemu cenzury w PRL-u wpływało na życie ówczesnych obywateli państwa i formowało ich sposób odbioru rzeczywistości. Nie dziwi zatem sytuacja, kiedy starsze osoby mówią, że za rządów Władysława Gomułki lub Edwarda Gierka nie istniał problem przestępczości zorganizowanej, a ludzie nie zapadali na śmiertelne choroby, wszyscy mieli pracę oraz, powszechnie dzisiaj słyszane, „kiedyś było lepiej”. Te i inne niepożądane zjawiska oczywiście występowały, ale wiedzę o nich za wszelką cenę starano się ograniczyć do grupki wybranych osób.

Najważniejszym jednak wnioskiem płynącym z lektury samej pracy jest fakt, że wszechwładny GUKPPiW był jedynie częścią wielkiej machiny cenzorskiej w PRL-u, zaś największych ingerencji w materiały mające pójść do druku dokonywano na poziomie wydawnictwa lub redakcji. Jak pisze Tomasz Strzyżewski we wstępie – sami twórcy tekstów dokonywali swoistej autocenzury, podświadomie bowiem czuli, co należy pisać, a co lepiej przemilczeć: „Jako że w mediach peerelowskich był tylko jeden pracodawca, czyli totalitarne państwo (brak pluralizmu), więc i kryterium (auto)cenzorskim w tekstach tworzonych przez tych, którzy świadomie decydowali się na wykonanie takiej pracy, musiało być unikanie wszystkiego, czym totalitarnemu prawodawcy można się było narazić, a nawet – co w wielu przypadkach się zdarzało – towarzyszyło temu pragnienie, by się mu czymś przypodobać”2.

Niniejszy cytat uchyla nieco rąbka tajemnicy i wyjaśnia, czemu Strzyżewski przez długi czas nie mógł znaleźć w wolnej Polsce wydawcy. Wielu dzisiejszych wpływowych ludzi mediów rozpoczynało bowiem swoją przygodę z dziennikarstwem w PRL-u i raczej żaden z nich nie życzyłby sobie przypominania tego, że wówczas najskuteczniejszymi instytucjami cenzorskimi były ich miejsca pracy oraz oni sami.

 

Plus minus:

Na plus:

+ ukazanie poprzez pryzmat dokumentów GUKPPiW sposobu funkcjonowania cenzury w PRL-u

+ ważny materiał archiwalny podany w sposób przystępny dla zwykłego czytelnika

+ bardzo dobre opracowanie edytorskie

Na minus:

- brak

 

Tytuł: Wielka księga cenzury PRL w dokumentach

Autor: Tomasz Strzyżewski

Wydawca: PROHIBITA

Rok wydania: 2015

ISBN: 978-83-61344-70-4

Liczba stron: 580

Okładka: twarda

Cena: 67 zł

Ocena recenzenta: 9/10

 

 

Redakcja merytoryczna: Marcin Tunak

Korekta: Edyta Chrzanowska

  1. Cytat pochodzi z okładki książki: T. Strzyżewski, Wielka księga cenzury PRL w dokumentach, Warszawa 2015. []
  2. Tamże, s. 34. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz