„Ostatnia aria Mozarta” – M. Rees – recenzja


XVIII-wieczna Austria, barokowe pałace, monumentalne opery dzieła samego mistrza Mozarta, masoneria i polityka. Na podstawie tych kilku wątków można stworzyć świat o idealnej scenerii dla wielkiej, mrocznej intrygi. Czy Matt Rees podołał zadaniu, jakie przed sobą postawił?

Będąc wielką miłośniczką powieści kryminalnych, których fabuła zawiera w sobie wątki historyczne i kulturowe, w szczególności zaś intrygi związane z muzyką lub literaturą1, od razu pomyślałam, że Ostatnia aria Mozarta to coś dla mnie.

Maria Anna Berchtold, pieszczotliwie nazywana Nannerl, pewnego grudniowego dnia 1791 r. otrzymuje list informujący o śmierci brata – Wolfganga Amadeusza Mozarta. Żona wielkiego kompozytora zwierza się w nim, że na dwa miesiące przed śmiercią Mozart podejrzewał, iż został otruty i nie pozostało mu już wiele czasu. W reakcji na tę szokującą wieść, mimo trzyletniej rozłąki i waśni z bratem, Nannerl wyrusza do Wiednia, by odkryć prawdę na temat śmierci wirtuoza. Wplątuje się tym samym w mroczną intrygę, a podczas śledztwa odkrywa sekrety nie tylko Wolfganga, ale również masonerii i cesarskiej policji, a także przełomowe plany, które zostały ukryte w dziełach Mozarta.

Niestety, powieść nie sprostała moim oczekiwaniom. Bohaterowie zostali przedstawieni zbyt powierzchownie. W wielu przypadkach moment zgłębiania się w postać przerywano i nie było już okazji do niego powrócić, przez co pierwotnie intrygujące elementy fabuły stawały się nijakie. Jest to szczególnie widoczne w przypadku bohatera zbiorowego – masonerii. W zamierzeniu każda pojawiająca się w książce wzmianka o tej organizacji powinna wywoływać dreszcz niepokoju, ja jednak przechodziłam nad nimi dalej bez choćby mrugnięcia okiem. Być może po prostu postaci było zbyt wiele jak na tak krótką książkę – 360 stron (zadrukowanych średniej wielkości czcionką) to niezbyt dużo na zbudowanie naprawdę fascynującej intrygi z barwnymi bohaterami. Zabrakło mi także rozwinięcia wątku iluminatów, zakładam jednak, że nie mieli oni zbyt wielkiego wpływu na wykreowany przez autora świat, więc nie będę tego uznawać za minus.

W przypadku recenzowanej książki nieco niefortunny jest pomysł wydawnictwa, by wszystkie dodatki od autora umieścić na jej końcu. Za kulisami powieści… mogło stanowić znakomity wstęp, w którym czytelnik dowiaduje się, co jest prawdą historyczną, co zaś fikcją zbudowaną na potrzeby fabuły. Matt Rees wskazuje tu również w jakiej „tonacji„ zbudował strukturę swojej powieści, czym przygotowuje odbiorcę na zmieniające się tempo akcji. Zdanie: „Przedstawiam zatem moją powieść kryminalną w tonacji a-moll„ (s. 360) zdecydowanie sugeruje umieszczenie tego rozdziału przed prologiem. Dla mnie byłoby to o tyle przydatne, że – mając tę wiedzę przed przystąpieniem do czytania – mogłabym się odpowiednio nastawić do powieści i być może z większym optymizmem przebrnąć przez nieco nużący ”Akt I”. Z chęcią przeniosłabym również dodatek Muzyka, w którym autor pokusił się o zestawienie listy utworów Mozarta wraz z ich numerami K2, by czytelnik mógł z łatwością „[…] znaleźć muzykę, o której piszę w niniejszej książce, i posłuchać jej […]” (s. 352).

Ciężko jest mi ocenić książkę pod względem technicznym, gdyż otrzymałam egzemplarz recenzencki, który niestety pozostawia wiele do życzenia pod względem łączenia kartek – każde bardziej gwałtowne otwarcie groziło rozklejeniem. Mam w zwyczaju obchodzić się z książkami „jak z jajkiem”, więc do czytania przez cały czas potrzebowałam obu rąk i dużo uwagi, co było dość irytujące i odciągało mnie od lektury. Mogę tylko mieć nadzieję, że egzemplarze finalne zostały pod tym względem dopracowane. Z przyjemnością jednak ślę wyrazy uznania dla korektorki – jej praca została perfekcyjnie wykonana, w książce nie ma żadnych literówek.

Przyznaję 5 punktów na 10 możliwych za spójną fabułę, ciekawie osadzoną w świecie intrygę i ładne wydanie (mimo tych mankamentów z rozklejającymi się kartkami). Niestety, historia mnie nie porwała, fabuła nie zaciekawiła, a finał intrygi nie zaszokował. Być może jednak książka trafi w Wasze gusta.

 

Plus minus:

Na plus:

+ spójna, dopracowana fabuła

+ wątek masonerii

+ perfekcyjnie wykonana korekta

Na minus:

- zbyt powierzchownie skrojone postaci

- za mało momentów, w których można odczuć ducha epoki

- przewidywalny wątek kryminalny

- rozklejające się kartki

 

Tytuł: Ostatnia aria Mozarta

Autor: Matt Rees

Wydawca: Wydawnictwo Kobiece

Rok wydania: 2017

ISBN: 9788365740151

Liczba stron: 360

Okładka: miękka

Cena: 34,90 zł

Ocena recenzenta: 5/10

 

Redakcja merytoryczna: Marcin Petrynko

Korekta: Edyta Chrzanowska

  1. W tym miejscu czytelnikom rozmiłowanym w podobnych lekturach pragnę polecić Szkarłatną partyturę Ralfa Isau i Szyfr Szekspira Jennifer Lee Carrell. []
  2. Austriacki historyk muzyki Ludwig von Köchel w 1862 r. skatalogował dzieła Mozarta. Rejestr znany jest jako KV – Köchel-Verzeichnis, czyli Katalog Köchla. Utwory opisywane są za pomocą tzw. numerów K. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz