„Polacy są najlepsi. Wspomnienia Kanadyjczyka z Dywizjonu 303” – J. Kent – recenzja


Wspomnienia walczących w ostatniej wojnie światowej są liczne, szczególnie pełne romantyzmu memuary pilotów myśliwskich. Na polskim rynku również ukazało się wiele takich pamiętników, ale dopiero teraz po raz pierwszy zostały zaprezentowane wspomnienia człowieka, który współtworzył słynny 303. Dywizjon myśliwski – Kanadyjczyka Johnny’ego Kenta.

Spośród setek, jeśli nie tysięcy, tytułów poświęconych walkom powietrznym w trakcie II wojny światowej znaczny procent opowiada o udziale Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii, w składzie których szczególną pozycję zdobył 303. (Polish) Fighter Squadron. Pośród personelu tej jednostki przewijali się także członkowie Brytyjskiej Wspólnoty Narodów, w tym szczupły, wysoki Kanadyjczyk.

John Kent to postać, jakich wiele w XX w. Jego ojciec walczył w Wielkiej Wojnie, a on sam był młodym entuzjastą lotnictwa, który, mimo kryzysów gospodarczych, niemal uniemożliwiających mu realizację marzeń, postawił na swoim i został pilotem myśliwskim, członkiem najwyższej i najbardziej ekskluzywnej kasty w RAF-ie, a może i całej Armii Brytyjskiej. John Kent to wrażliwy intelektualista, entuzjasta nowoczesności i postępu, mężczyzna rzucony przez swój kraj w przestworza, by zabijać i nie dać się zabić w bezpardonowej walce w celu obrony Króla i Ojczyzny. Johnny Kent to także człowiek, który, pomimo początkowej niechęci, pokochał Polaków.

Podobnie jak tysiące jego kolegów, urodził się w jednym z zakątków Imperium Brytyjskiego.  Został zarażony miłością do latania i poświęcił się mu. Chcąc połączyć pasję z zawodem, zdecydował się na dołączenie do RAF-u. Obserwując napięcie międzynarodowe, wiedział, że będzie duchowym następcą asów Wielkiej Wojny. Pełnił więc niezwykle interesującą służbę pilota doświadczalnego, a następnie został skierowany do polskiego 303. Dywizjonu Myśliwskiego. Choć miał problemy językowe i nie spodziewał się zbyt wiele po ludziach, którzy doświadczyli upadku własnego państwa i sojuszniczej Francji, starał się jak najlepiej poznać szalonych pilotów znad Wisły. W hołdzie jego wysiłkom został nazwany przez Polaków „Kentowskim”. Przejął częściowo ich szaleńczy sposób walki, podziwiał ich i cierpiał, kiedy decyzją dowództwa przeniesiono go do innej jednostki. Pozostał jednak wierny przyjaźniom, jakie wtedy nawiązał. Ten fragment nie może być jednak przeceniany we wspomnieniach – nie jest ani największy, ani najważniejszy, a z pewnością nieuzasadniający zmiany tytułu polskiego wydania z One of the few na Polacy są najlepsi.

Kent wrócił jeszcze raz do Polaków, jako dowódca skrzydła myśliwskiego, ale przed tym i po tym pełnił wiele fascynujących obowiązków, wymagających nie tylko dostosowywania się do coraz bardziej skomplikowanych zadań, ale także poznawania nowych modeli samolotów. Niezwykle ciekawym epizodem jest ten dziejący się na Dodekanezie, gdzie Brytyjczycy, Grecy i Włosi (!) walczyli przeciwko Niemcom, by zdobyć przyczółek do uderzenia na „miękkie podbrzusze Europy”.

Powojenne losy „Kentowskiego” były również związane z lotnictwem, z którego odszedł dopiero w połowie lat 50., po 22 latach chwalebnej służby. W tym czasie zdążył być świadkiem rewolucyjnego przejścia z napędu tłokowego na odrzutowy i wielu innych osiągnięć, w tym przekroczenia bariery dźwięku.

Wspomnienia autora spisane są eleganckim językiem, jednakże pełnym angielskiej (nabytej) powściągliwości. Niezwykle mało można dowiedzieć się o życiu osobistym czy innych kwestiach, np. o towarzyszących walce uczuciach i emocjach. Ciekawi tych informacji znajdą tylko kilka zdań o rodzicach, żonie i dzieciach. Są to więc męskie, chłodne wspomnienia, koncentrujące się na faktach i dokonaniach związanych ze służbą.

Bardziej osobisty rys przedstawia w obszernym wstępie i epilogu najmłodsza córka Kenta, Alexandra Kent. Na podstawie swoich wspomnień oraz nieopublikowanych zapisków ojca pokazuje jego wrażliwą naturę. Przykro jest czytać o rozkładzie życia rodzinnego wielkiego pilota, odejściu żony, niewidywaniu dzieci, a koniec końców postępującym zapomnieniu, chorobie i samotnej śmierci. Jest to tym bardziej bolesne, gdy wspomni się, że podobny los spotkał tysiące innych bohaterów wojennych.

Latanie jest piękne. Latanie bojowe niesie wielkie emocje. I to wszystko można znaleźć we wspomnieniach Kenta. Jednakże degradacja człowieka, spowodowana przez narażenie na długotrwały stres i dysonans zabijania, nie ominęły i autora wspomnień. Pokazanie ich jest wielką zasługą jego córki i chyba największą wartością tej pozycji. Jedynym zauważalnym minusem jest polonocentryczna, zupełnie nieuzasadniona zmiana tytułu, która zwyczajnie drażni, ale nie na tyle, by zachwiać końcowym 10/10.

 

Plus minus:

Na plus:

+ bliskie spojrzenie na wojnę

+ interesujący opis powstawania słynnego Dywizjonu 303

+ spojrzenie trzeciej osoby na ostatnie lata autora

Na minus:

- dramatycznie nieadekwatny tytuł wydania polskiego

 

Tytuł: Polacy są najlepsi. Wspomnienia Kanadyjczyka z Dywizjonu 303.

Autor: Johnny Kent

Wydawca: Bellona

Rok wydania: 2017

ISBN: 978-83-11-15168-0

Liczba stron: 490

Okładka: miękka ze skrzydełkami

Cena: 34,90 zł

Ocena recenzenta: 10/10

 

Redakcja merytoryczna: Malwina Lange

Korekta językowa: Wiktoria Wojtczak

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz