Niepełna antologia niepodległości


100-lecie odzyskania niepodległości przez Polskę to wielka okazja do świętowania i łączenia Polaków różnych tradycji i środowisk. To moment, gdy możemy spojrzeć na swoją przeszłość przez pryzmat zróżnicowanego bogactwa tradycji tak PPS, jak Endecji czy ruchów ludowych. Na nowo możemy przemyśleć swoją przyszłość i zastanowić się nad wyzwaniami, które stoją przed nami, jako wspólnotą. Niestety zaproponowane przez prezydenta rocznicowe lektury nie realizują tych postulatów, gdyż uwzględniają głównie mainstreamową (obecnie) tradycję prawicową.

Na wstępie kilka uwag – bardzo dobrze, że pomysł na taką listę w ogóle powstał. Zwłaszcza w kraju, w którym coraz mniejsza część społeczeństwa czyta cokolwiek. Każda akcja pokazująca bogactwo, jakie niesie ze sobą literatura, jest niezwykle cenna i zasługuje na wsparcie. Szczególnie gdy jesteśmy w tak wyjątkowym momencie, jak obchody stulecia odzyskania niepodległości. Momentu niezwykle istotnego, od którego Polska istniała, nawet jeśli z ograniczoną suwerennością, to jednak Polski nie przekreślano – z wyjątkiem lat okrutnej okupacji niemiecko-sowieckiej lat 1939–1944 – Rzeczpospolita od tego momentu jednak wciąż istnieje, w tej czy innej formie ustrojowej.

Czas narodowej refleksji

Para prezydencka w trakcie prezentacji antologii, moim zdaniem niepełnej. Fot.: PAP/ R. Pietruszka

To też doskonały moment, by na nowo przemyśleć naszą przeszłość, drogi prowadzące do wolności i wyzwania, przed jakimi staje wspólnota. Każde społeczeństwo musi niejako na nowo się wymyślać i określać, gdyż zmieniają się czasy i rzeczywistość. Dziś stoimy przed zupełnie innymi wyzwaniami niż 100 lat temu. Książka powinna stanowić zatem wspaniałą inspirację do przemyśleć na ten temat – a taka rocznicowa data to dobry moment na intelektualną dyskusję na temat tego, czym była, czym jest i wreszcie czym może być polskość. Czym byliśmy i być możemy jako społeczeństwo.

Tu dochodzę do krytyki lektur zaproponowanych przez Prezydenta RP. Nie chodzi mi nawet o skreślanie jakichś pozycji z listy. Trudno dyskutować, że np. Dmowski jest zbędny, mimo że zapewne część lewicy chciałaby doprowadzić do usunięcia go z takiej listy. Ja pewnie się tu narażę, ale wolałbym, by jednak mimo wszystko został. Jeśli apeluję o uszanowanie tradycji lewicowej bądź liberalnej, wypada mi uszanować tradycję prawicową czy konserwatywną.

Problem w tym, czego nie ma

Moje uwagi dotyczą przede wszystkim tego, czego na tej liście zabrakło. Tak przygotowana antologia robi niestety  wrażenie niezwykle ubogiej i nieczerpiącej w pełni ze wspaniałej, wielonarodowej i wielokulturowej polskiej tradycji.

Trzeba przecież pamiętać, że dzieło odrodzenia wolnej Polski to w znacznej mierze dzieło lewicy i ruchu ludowego. Pierwszy rząd Ignacego Daszyńskiego składał się w przytłaczającej większości z osób związanych z PPS i ruchem ludowym, przy braku udziału endecji. Następny rząd Moraczewskiego także składał się głównie z lewicy i ludowców, mimo że był już pewnym kompromisem zaproponowanym przez Piłsudskiego. Endecja ostatecznie nie włączyła się w jego tworzenie.

Czego zatem brakuje na zaproponowanej przez prezydenta liście lektur? Sama zaproponowana lista lektur proponuje wizje szlacheckiej przeszłości i skoncentrowana jest na starciach zbrojnych. Tak oczywiście też było, Rzeczpospolita to w jakieś mierze właśnie ów dworek szlachecki, problem w tym, że nie tylko, a nasza tradycja jest dalece bardziej bogata. Szkoda, że tych innych nurtów brakuje w obowiązującym mainstreamie.

Zatem w wypadku złotego wieku brakuje choćby odniesień do rosnącego ucisku chłopów. W mojej opinii warto byłoby zatem w jakikolwiek sposób opowiedzieć historię 80% mieszkańców ówczesnej Polski – czyli chłopów. Przykładowo Rozprawa między panem, wójtem a plebanem świetnie by się nadała, choć zapewne można by poszukać również innych dzieł z tego okresu.

Kwestia reformacji także nie została w najmniejszym stopniu uwzględniona – a fragmenty tekstu Konfederacji Warszawskiej, tak bardzo wyprzedzającej swoją epokę  byłyby tu nie od rzeczy. Cóż lepszego możemy pokazać, jako przykład polskiej tolerancji? Ta kwestia religijnego fermentu zupełnie jakby wyparowała z listy lektur. Możemy też inaczej podejść do tematu polskiej tolerancji i odnieść się do Włodkowica – zażarcie broniącego polskiego poglądu na prawo do samorządności i życia w pokoju, niezależnie od wyznawanej wiary. To była mała rewolucja w myśleniu o tym, kim są poganie i inni, niepodzielający wierzeń większości. Jego rozważania o wojnie sprawiedliwiej pozostają zaś aktualne i dziś. W obecnym wielokulturowym świecie, w którym regularnie spotykamy się z „innym”, czerpanie z dorobku polskiej wrażliwości jest bezcenne.

Odniósłbym się w jakikolwiek sposób do faktu, że Rzeczpospolita Obojga Narodów była domem i ojczyzną dla wielu innych ludów: Białorusinów, Litwinów, Ukraińców czy Żydów. Rzeczpospolita to także ich tradycja i ich historia i mogą wskazywać nam na ważne dla nich elementy. To choćby historia Kozaczyzny, jej poszukiwania wolności i współistnienia z finałem w nieudanej ostatecznie unii hadziackiej. To historia Kościoła Unickiego, ostatecznie nieudanego religijnego łączenia tradycji czy Biblia Skaryny – tak rzadko wymieniana w historii przekładów Biblii na języki narodowe na ziemiach Rzeczpospolitej, wielojęzycznego przecież kraju. To wszystko przecież to nasza wspólna tradycja, a nie obcy element. Na koniec z innej perspektywy (bardziej konserwatywnej) dodałbym inkluzywny charakter szlachectwa w RON, gdzie nie aż tak ważny był język czy wyznawana religia (przynajmniej do pewnego czasu), co właśnie przynależność do stanu i lojalność względem ojczyzny.

Myślę, że to jeden z najważniejszych elementów naszej tradycji, wspólne, wieloetniczne państwo. W kontekście współczesnych rozważań nad tworzeniem różnych ponadnarodowych konstrukcji (z UE na czele), to w ogóle lekcja bezcenna. Nawet jeśli nasze doświadczenia dotyczyły okresu przednarodowego. Sam nie mam najmniejszego pojęcia, co można by tu zaproponować jako lektury (myślę, że to nie ja powinienem coś tu proponować, tylko np. przedstawiciel mniejszości białoruskiej), coś, co pokazywałoby fakt, że np. dla naszych wschodnich sąsiadów Rzeczpospolita to jednak także i ich dom oraz ich tradycja. Współczesna Białoruś, Litwa czy nawet Ukraina także musi odwoływać się do dziedzictwa Rzeczpospolitej Obojga Narodów.

Z kolei z literatury XIX w. znalazł się Roman Dmowski, czyli ponowne silne podkreślenie tradycji prawicowej  i narodowej, a brakuje choćby Stanisława Brzozowskiego i jego Legendy Młodej Polski. To znakomicie zrównoważyłoby taką listę i ukazało różnorodność, z naciskiem na siłę ówczesnego ruchu lewicowego. Trzeba przecież pamiętać, że narodowe powstania to raczej dzieła lewicy niż konserwatywnych elit – tak było w wypadku powstania styczniowego organizowanego przez „Czerwonych”, tak było w listopadzie 1830 r.

Brakuje jakiegokolwiek tekstu o rewolucji 1905 r. – to już w ogóle dla mnie niezrozumiałe. To przecież wbrew pozorom jedno z ważniejszych wydarzeń kształtujących nowoczesne i także współczesne polskie społeczeństwo, włączające w obręb „polskości” olbrzymie rzesze ludu. To wydarzenie ważne również dlatego, że to właśnie wtedy zaczęła się rysować przewaga endecji, jako ugrupowania społeczno-politycznego. To rewolucja 1905 r. określiła nas jako Polaków w stopniu o wiele silniejszym niż wcześniejsze powstania. Jest za to tekst odnoszący się do powstania listopadowego, które przekreślało jakikolwiek zrąb autonomii polskiej, a jego efekt społeczny był nieporównanie mniejszy.

Jest także kwestia kobiet – na całej tej liście autorów są tylko dwie kobiety: Maria Konopnicka i Eliza Orzeszkowa. Ta ostatnia z wtórnym i zachowawczym Nad Niemnem. Nie ma Marii Dąbrowskiej, kilkukrotnie nominowanej do nagrody Nobla, autorki jednej z najlepszych powieści polskiej literatury. Brakuje także Wisławy Szymborskiej. Jeśli pozostajemy nawet w nurcie czysto niepodległościowym to mamy choćby Cecylię Walewską z Naszymi bojownicami albo jakiś tekst Józefy Bojanowskiej, założycielki Uniwersytetu Latającego dla Kobiet, działaczki społecznej i kobiecej? Nie znam się niestety na tych kwestiach zbyt dobrze, ale zapewne można kogoś lepiej zaznajomionego w tych sprawach spytać.

Jeśli jesteśmy przy XX w., to naprawdę nikt tak jak Miłosz w Zniewolonym umyśle nie ukazał grozy intelektualnego upadku i uzależnienia się od totalitarnej doktryny, studium rozbicia człowieka pod wpływem ideologicznej presji. Dzieło jest cytowane w niezliczonych pracach na zachodzie, a u nas praktycznie zapomniane.

Panie kapitanie! Melduję ideologiczny przechył na prawo!

Powyższe przykłady to tylko kilka wybranych istotnych wartości i kwestii, których lista lektur Prezydenta w ogóle nie porusza. W Antologii otrzymujemy wizje szlacheckiego dworku i romantycznego mitu, z niestety dużym naciskiem na publicystów i autorów prawicowych i konserwatywnych. Oczywiście, nie każdy na tej liście jest automatycznie „konserwatywny„, z wieloma wybranymi utworami sam się zgadzam. Tradycja Rzeczpospolitej to także szlachecki dworek i nie chciałbym, by jakaś alternatywna ”liberalno-lewicowa” lista udawała, że go nie było. Oczywiste jest przecież, że był. Niestety, gdy analizuje się całość obecnej listy, widać przechył ideologiczny w jedną stronę. Podkreślę to ponownie – nie chodzi mi, by kogokolwiek wykreślać z takiej listy, ale mi o to, kogo na niej zabrakło. Ci wielcy nieobecni powodują, że Święto Niepodległości staje się teatrem jednego aktora i jednej opcji. Odbieranie radości osobom o innych poglądach, które nie należą do mainstreamu, niewłączanie ich w ten sposób do obchodów, wyklucza je i pozostawia w bezsilnej złości. To prosty przekaz: wasz wysiłek nie miał znaczenia, wasza tradycja nic tu nie znaczy.

Trochę zatem szkoda, że coś, co może łączyć nas jako wspólnotę, ponownie nie jest wykorzystywane tak, by zaangażować wszystkich. Mało wydarzeń jest tak szalenie inkluzywnych z samej swojej definicji. Szkoda, że ten wielki potencjał jest jednak nieco marnowany. Stulecie niepodległości to doskonały moment, by budować mosty, a nie umacniać własne fortece tylko swoich poglądów.

 

Lista 44 tekstów Antologii Niepodległości

http://www.prezydent.pl/kancelaria/narodowe-czytanie/narodowe-czytanie-2018/antologia-niepodleglosci-lista-tekstow/

 

Redakcja merytoryczna: Grzegorz Antoszek

Korekta: Klaudia Orłowska

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz