Kulisy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce w 1981 r. w dokumentach sowieckich. Co naprawdę chciał wtedy osiągnąć Wojciech Jaruzelski?


Za dwa lata (w 2021 r.) minie 40 lat od wprowadzenia w Polsce stanu wojennego. W świadomości znacznej części społeczeństwa wciąż pokutuje stereotyp, jakoby Wojciech Jaruzelski zdecydował się na ten bolesny dla ludności krok w celu zapobieżenia inwazji sowieckiej w Polsce. Ujawnione jednak po 1991 r. dokumenty sowieckie zadają jednoznaczny kłam tej tezie…

Kim byli Władimir Bukowski, Wasilij Mitrochin i Wiktor Anoszkin?

Wojciech Jaruzelski ogłasza stan wojenny

Zanim przystąpię do opisania kulis wprowadzenia stanu wojennego w Polsce w 1981 r., uważam za rzecz konieczną pokrótce opisać źródła, na których się opieram. Pierwszym z nich jest książka Władimira Bukowskiego Moskiewski proces. Jej autor (ur. 1942) w czasach ZSRS był zaangażowany w działalność opozycyjną wobec władz komunistycznych. Z tego powodu przebywał w sowieckich więzieniach łącznie przez 12 lat. 18 grudnia 1976 r. został deportowany na Zachód w ramach wymiany za sekretarza generalnego Komunistycznej Partii Chile, Luisa Corvalána. Od tego czasu mieszka na stałe na Zachodzie, ale po 1991 r. kilkakrotnie odwiedził Rosję. W czasie jednego z tych pobytów w 1992 r. uzyskał dostęp do dokumentów Komitetu Centralnego nieistniejącej już wtedy Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR), z których część wtedy skopiował za pomocą skanera na swój laptop i opublikował później na Zachodzie. Dotyczyły one m.in. wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Na ich podstawie wydał książkę pt. Moskiewski proces (1998 r.), która w 1999 r. ukazała się w Polsce.

Droga życiowa autora drugiego źródła, książki Archiwum Mitrochina, była nieco bardziej powikłana niż Władimira Bukowskiego.

Wasilij Mitrochin urodził się 3 marca 1922 r. w Rosji w miejscowości Jurasowo niedaleko Riazania. W 1956 r. został archiwistą I Zarządu KGB odpowiedzialnego za wywiad zagraniczny. Polityka władz sowieckich rozczarowała go do tego stopnia, że na początku lat 70. XX w. zdecydował się zostać przeciwnikiem komunizmu, systemu politycznego panującego w jego ojczyźnie. W latach 1972–1984 nadzorował przeniesienie archiwaliów KGB z jej osławionej siedziby na Łubiance do nowej siedziby sowieckiej bezpieki w Jasieniewie na obrzeżach Moskwy. Wykorzystując ten fakt, nielegalnie skopiował około 300 tysięcy tajnych i poufnych dokumentów KGB i ukrył je w swoim mieszkaniu. Akta te obejmują okres działań wywiadowczych sowieckich służb specjalnych na Zachodzie od lat 30. XX w. do 1985 r., kiedy to Mitrochin przestał pracować jako archiwista w KGB, ponieważ przeszedł na emeryturę. Po rozpadzie Związku Sowieckiego w 1992 r. Mitrochin zaoferował przekazanie „swojego archiwum„ wywiadowi USA, spotkał się jednak z odmową jego przyjęcia. Wówczas zwrócił się do wywiadu brytyjskiego, gdzie tym razem okazano mu zainteresowanie. 7 września 1992 r. uciekł z Rosji wraz ze swoją rodziną, wywożąc ze sobą część „archiwum„. Po kilku tygodniach agent brytyjskiego MI6 przywiózł z Rosji resztę ”archiwum Mitrochina”. Dzięki tej dokumentacji udało się ujawnić wielu agentów sowieckich w państwach Zachodu. Na ich podstawie ukazały się także książki –Archiwum Mitrochina I (opisuje sowiecką działalność wywiadowczą w krajach szeroko rozumianego Zachodu, wydaną w Polsce w 2001 r.), a także Archiwum Mitrochina II (opisuje to samo w krajach tzw. Trzeciego Świata, czyli Ameryki Południowej, Afryki i Azji, wydanie polskie 2006 r.).Wiarygodność notatek Mitrochina udało się służbom państw zachodnich ostatecznie potwierdzić dzięki odkryciu na ich podstawie tajnych arsenałów broni KGB w Szwajcarii i Belgii. Wasilij Mitrochin zmarł 23 stycznia 2004 r. w Londynie. 7 lipca 2014 r. całość „archiwum Mitrochina” została upubliczniona.

Na koniec muszę kilka słów poświęcić Wiktorowi Anoszkinowi. Człowiek ów był generałem Armii Sowieckiej. W latach 1977–1989 był adiutantem marszałka ZSRS Wiktora Kulikowa, Naczelnego Dowódcy Zjednoczonych Sił Zbrojnych Państw Stron Układu Warszawskiego. W swoich notatkach z tego okresu Anoszkin opisał m.in. przebieg spotkania Wojciecha Jaruzelskiego z Wiktorem Kulikowem, do którego doszło w nocy z 8 na 9 grudnia 1981 r. w Warszawie, dotyczącego przygotowań do wprowadzenia stanu wojennego. Całość tej notatki została opublikowana przez prof. Antoniego Dudka w „Biuletynie IPN” z grudnia 2009 r. Artykuł ów będzie trzecim źródłem do mojego artykułu.

 

Reakcja władz sowieckich na „Porozumienia Sierpniowe” z 1980 r.

Po zawarciu przez Edwarda Gierka tzw. Porozumień Sierpniowych, kończących masowe strajki w Polsce z sierpnia 1980 r., reakcja władz sowieckich była na to wydarzenie niezwykle szybka i ostra. 3 września 1980 r. Biuro Polityczne KPZR przyjęło „tezy do dyskusji z przedstawicielami polskiego kierownictwa„,  w którym to dokumencie znajdziemy następujące twierdzenia: „Porozumienie [Gdańskie] jest w rzeczywistości legalizacją opozycji antysowieckiej. […] Obecnie rodzi się pytanie, jak przygotować kontrnatarcie i odzyskać utraconą pozycję partii w klasie robotniczej i społeczeństwie. […] Jest rzeczą konieczną nadać najwyższe znaczenie umocnieniu kierowniczej roli partii w społeczeństwie„. „Kozłem ofiarnym„ tej sytuacji został ówczesny I Sekretarz KC PZPR Edward Gierek. Już 5 września 1980 r. został zastąpiony na tym stanowisku przez Stanisława Kanię (ur. 1927). 18 września ówczesny rezydent KGB w Warszawie o nazwisku Pawłow skarżył się swoim zwierzchnikom w Moskwie, że Kania powtarza błędy poprzednika i szuka rozwiązań kompromisowych, zamiast podjąć twardą politykę wobec opozycji. Z tej przyczyny ówczesny przywódca ZSRS Leonid Breżniew na posiedzeniu Biura Politycznego KPZR 29 października 1980 r. alarmował swoich współpracowników: „Polskę zalewa powódź kontrrewolucji! […] Wałęsa podróżuje wzdłuż i wszerz po kraju, z miasta do miasta i wszędzie podejmują go z honorami. Polskie kierownictwo stuliło gębę. Prasa również. Nawet telewizja nie przeciwstawia się elementom antysocjalistycznym.[…] Być może rzeczywiście trzeba wprowadzić stan wojenny”. Breżniewowi energicznie przytakiwał Jurij Andropow, ówczesny szef KGB, a po śmierci Breżniewa przywódca ZSRS (w latach 1982–1984). Swojego poparcia udzielił także Michaił Gorbaczow, który od 1979 r. był członkiem Biura Politycznego – stwierdził wtedy: „Powinniśmy porozmawiaćotwarcie i twardo z polskimi towarzyszami. Do dzisiaj nie podjęli koniecznych kroków. Stanęli na pozycjach obronnych, których długo nie dadzą rady utrzymać i mogą zostać obaleni”. 5 grudnia 1980 r. w Moskwie na posiedzeniu zebrali się przywódcy wszystkich państw Układu Warszawskiego, w tym także PRL. Wszyscy skrytykowali politykę Stanisława Kani i domagali się natychmiastowego zdławienia „Solidarności” oraz Kościoła katolickiego. W przeciwnym wypadku oświadczono, że wojska Układu Warszawskiego dokonają inwazji na Polskę. Po spotkaniu w trakcie prywatnej rozmowy między Breżniewem a Kanią ten pierwszy miał powiedzieć, że „nie wkroczymy do Polski teraz, ale jeśli sytuacja się pogorszy, to wejdziemy”. Jak zauważa Mitrochin: „groźba Breżniewa prawdopodobnie była blefem. Wojska sowieckie walczyły już w Afganistanie [od 1979 r.], a wkroczenie do Polski oznaczało krwawą łaźnię, zachodnie sankcje gospodarcze i klęskę propagandową w globalnej skali”. Z tej przyczyny kierownictwo sowieckie zdecydowało się naciskać na swoich polskich ”lenników”, by przeprowadzili likwidację ”Solidarności” własnymi siłami. O ile Stanisław Kania miał w tej kwestii silne opory moralne i ostatecznie nie zdecydował się tego zrobić, o tyle jego następca, Wojciech Jaruzelski, nie tylko takich oporów nie miał, lecz także nawet sam zabiegał o interwencję wojsk ZSRS w Polsce, co zostanie w sposób przekonujący udowodnione w dalszej części artykułu.

 

Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce i zabiegi Jaruzelskiego o „bratnią pomoc”

Jak pisze Mitrochin, „prawdopodobnie w wyniku sowieckich nacisków 9 lutego minister obrony rządu PRL, gen. Wojciech Jaruzelski został powołany na premiera. […] Na polecenie Jaruzelskiego szef wywiadu wojskowego gen. Czesław Kiszczak (późniejszy minister spraw wewnętrznych) już od pewnego czasu kontaktował się co dwa, trzy dni z warszawską rezydenturą KGB i przekazywał meldunki sytuacyjne sporządzane na podstawie źródeł wojskowych”.

14 marca 1981 r. Jaruzelski i Kania zostali wezwani do Moskwy. Mieczysław Moczar, w tym czasie jeden z członków Biura Politycznego KC PZPR, poinformował Moskwę, że Kania po powrocie z tego spotkania wyznał mu: „Mimo nacisku Kremla nie mam zamiaru użyć siły wobec opozycji. Nie chcę przejść do historii jako rzeźnik polskiego narodu„. Inny z polskich informatorów KGB doniósł, że Kania powiedział, iż ani partia, ani rząd nie są gotowi do konfrontacji z „Solidarnością„, a on sam „nigdy nie poprosi Rosjan o pomoc wojskową„. W tej sytuacji KGB zaleciło władzom ZSRS usunięcie Jaruzelskiego i Kani ze stanowisk I sekretarza KC PZPR (Kania) i premiera (Jaruzelski) oraz zastąpienie ich innymi członkami Biura Politycznego PZPR: Tadeuszem Grabskim i Stefanem Olszowskim. Ostatecznie tylko Stanisław Kania stracił swoje stanowisko, które objął Jaruzelski, zachowując jednocześnie funkcję premiera i ministra obrony narodowej. Stało się to 18 października 1981 r. Tego dnia Borys Aristow, ówczesny ambasador ZSRS w Polsce (1978–1983), poinformował Kanię, ”że w Moskwie panuje jednomyślny pogląd, iż Jaruzelski powinien go zastąpić na stanowisku pierwszego sekretarza. Komitet Centralny potulnie wykonał to, co Moskwa kazała, a Kania odszedł bez walki”. Oznaczało to, że decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce jest już przesądzona, bowiem z członków polskich władz komunistycznych tylko Kania miał w tej kwestii opory niemożliwe do przezwyciężenia. Już dwa miesiące przed obaleniem Kani 21 sierpnia minister spraw wewnętrznych PRL Czesław Kiszczak przyjechał do Moskwy, aby przedstawić wspomnianemu wcześniej szefowi KGB Jurijowi Andropowowi tajne przygotowanie SB i milicji do wprowadzenia stanu wojennego. ”Przyznał przy tym, że dotychczas polskie kierownictwo cackało się z Solidarnością jak z jajkiem, ale trzeba z tym skończyć”.

 

W tym kontekście, co trzeba wyraźnie podkreślić, władze ZSRS wykluczały kategorycznie możliwość dokonania zbrojnej interwencji w Polsce przez siły Układu Warszawskiego. Wystarczy zacytować stenogram z posiedzenia władz ZSRS, które odbyło się 10 dni po nominacji Jaruzelskiego na stanowisko I sekretarza KC PZPR (29 października 1981 r.):

„Andropow: Jaruzelski nie zrobił niczego nowego, choć minął już jakiś czas. W Biurze Politycznym bardzo przeszkadzają Barcikowski i Kubiak. Mówiło się nawet o tym i radzono, żeby Barcikowskiego i Kubiaka usunąć ze składu Biura Politycznego. Jaruzelski jednak właściwie odmówił zastosowania tego środka. Tłumaczy to tym, że brak mu kandydatów do zastąpienia tych osób. Kwestia, kto w Polsce będzie premierem, jest sprawą bardzo drażliwą. Jaruzelski wyraźnie popiera Olszowskiego i Rakowskiego. Ale jeden i drugi zdecydowanie się do tego nie nadają.

Breżniew:Schmidtowi nawet w trakcie jednej z rozmów wymknęło się zdanie, że w Polsce powstaje bardzo niebezpieczna sytuacja i że ta sprawa może się jeszcze bardziej skomplikować, co wpłynęłoby na to, że moja wizyta w RPA może nie dojdzie do skutku.

Andropow: Towarzysze polscy wspominają o pomocy wojskowej ze strony bratnich krajów. My jednak powinniśmy trwać zdecydowanie przy naszej decyzji o niewprowadzaniu wojsk do Polski.

Ustinow: W ogóle należy powiedzieć, że naszych wojsk wprowadzać do Polski nie wolno. Polacy nie są gotowi na ich przyjęcie. Obecnie w Polsce odbywa się demobilizacja żołnierzy, którzy kończą służbę. Zwalnia się ich ze służby zasadniczej, aby zabrali cywilne ubrania i wrócili odsłużyć dodatkowo dwa miesiące przy różnych pracach. Ale w tym czasie podlegają oni agitacji ze strony «Solidarności».

Jaruzelski, jak wiemy, zorganizował grupy operacyjne składające się zwykle z trzech osób. Lecz grupy te na razie niczego nie dokonały. Najwyraźniej potrzebne jest spotkanie z polskimi władzami, szczególnie z Jaruzelskim. Ale kto się z nim spotka, to jest problem”.

Z cytowanego powyżej dokumentu jednoznacznie wynika, że władze sowieckie nie tylko nie zamierzały w 1981 r. dokonać interwencji w Polsce, lecz także, że polskie władze komunistyczne same o to zabiegały, co sugeruje przywołana już wypowiedź Andropowa: „Towarzysze polscy wspominają o pomocy wojskowej ze strony bratnich krajów. My jednak powinniśmy trwać zdecydowanie przy naszej decyzji o niewprowadzaniu wojsk do Polski”. Dla wyjaśnienia dodam jeszcze, że wymieniony w cytowanym dokumencie Ustinow to Dmitrij Ustinow, w latach 1976–1984 minister obrony ZSRS.

Jeszcze bardziej przerażający obraz mentalności ówczesnych władz komunistycznych w Polsce pojawia się w opisie spotkania Wojciecha Jaruzelskiego z marszałkiem ZSRS Wiktorem Kulikowem w nocy z 8 na 9 grudnia 1981 r., znanego ze wspomnianej przeze mnie we wstępie do tego artykułu tzw. notatki Anoszkina, którą zamieścił w całości jako dodatek do swojego artykułu Antoni Dudek w „Biuletynie IPN„ z grudnia 2009 r. W czasie tego spotkania, relacjonując przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego w Polsce, Jaruzelski stwierdził: ”Sprawa najważniejsza to zaaresztowanie 6000 przeciwników. Wszystkich ich zapewne nie uda się złapać. Oni już zaczynają się chować w zakładach pracy. Tego się obawiam. Uderzenie w puste miejsce jest gorsze niż jego brak. Byłoby to dla nas brzemienne w skutki. Jeśli zdecydujemy się na taki krok, zrobimy to w nocy z piątku na sobotę (11/12 grudnia) lub z soboty na niedzielę (12/13 grudnia). Następnie będzie moje wystąpienie w radiu i telewizji. […] Robotnicy w zakładach pracy mogą strajkować. Tam panoszy się «Solidarność». Partia w zakładach sama nic nie będzie w stanie zrobić. Jednak strajki są dla nas najlepszym wariantem.Robotnicy pozostaną na miejscu. Będzie gorzej, jeśli wyjdą z zakładów pracy i zaczną dewastować komitety partyjne, organizować demonstracje uliczne itd. Gdyby to miało ogarnąć cały kraj, to wy (ZSRR) będziecie nam musieli pomóc. Sami nie damy sobie rady z wielomilionowym tłumem. Wszystkie działania będziemy podejmować pod hasłem «Obrona Ojczyzny». I w takiej sytuacji wojsko przejmie wszelkie uprawnienia. Jest to hasło polityczne”. Na zakończenie tego spotkania miały paść także następujące słowa:

„W.G. Kulikow: Czy składając meldunek Leonidowi Iljiczowi [Breżniewowi] mogę powiedzieć, że przystąpiliście do realizacji planu?

  1. Jaruzelski: Tak, pod warunkiem, że udzielicie nam pomocy”.

Z przytoczonych wypowiedzi Jaruzelskiego jasno wynika, że w czasie tej rozmowy zabiegał o interwencję wojsk sowieckich w Polsce… Następnego dnia, 10 grudnia, odbyło się posiedzenie kierownictwa sowieckiego, podczas którego padły następujące słowa:

„Rusakow: […] Jaruzelski mówi o konieczności wprowadzenia dyktatury wojskowej, jak to było za Piłsudskiego, wskazując równocześnie, że naród polski zrozumie to lepiej niż cokolwiek innego. […] Na posiedzeniu Biura Politycznego decyzja o wprowadzeniu stanu wojennego i zastosowaniu bardziej zdecydowanych środków przeciw ekstremistycznym działaczom «Solidarności» była przyjęta jednomyślnie, nikt nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń. Równocześnie Jaruzelski nosi się z myślą porozumienia w tej sprawie z sojusznikami. Mówi, że gdyby siły polskie nie złamały oporu «Solidarności», to towarzysze polscy liczą na pomoc innych krajów, nawet na wprowadzenie wojsk na terytorium Polski. Jaruzelski powołuje się w tej sprawie na wystąpienie tow. Kulikowa, który miał rzekomo powiedzieć, że pomoc zbrojna ZSRR i innych krajów zostanie mu udzielona. Jednak, o ile wiem, tow. Kulikow nie powiedział tego słowa, powtórzył tylko słowa, których w swoim czasie użył Leonid Breżniew, że nie opuścimy PRL w nieszczęściu.

Andropow: […] Jeżeli tow. Kulikow rzeczywiście mówił o wprowadzeniu wojsk, to ja uważam, że postąpił niesłusznie. Nie możemy ryzykować. Nie mamy zamiaru wprowadzać wojsk do Polski. Jest to stanowisko słuszne i musimy trzymać się go do końca. Nie wiem, jak rozstrzygnie się ta sprawa, ale nawet jeżeli Polska dostanie się pod władzę «Solidarności», to będzie to tylko tyle. Jeśli zaś przeciw ZSRR zwrócą się kraje kapitalistyczne, które już zawarły między sobą w tej sprawie porozumienie, opatrzone rozmaitymi ekonomicznymi i politycznymi sankcjami, będzie to dla nas bardzo niebezpieczne. Musimy się troszczyć o nasz kraj, o istnienie Związku Sowieckiego. To dla nas sprawa najważniejsza.

Gromyko: […] Równocześnie jednak będziemy zmuszeni jakoś rozwiać nadzieje Jaruzelskiego i innych polskich polityków w sprawie wysłania tam wojsk.Wprowadzać wojsk do Polski nie można w żadnym razie. Myślę, że możemy polecić naszemu ambasadorowi, żeby złożył Jaruzelskiemu wizytę i zakomunikował mu to”.

W posiedzeniu tym brał także udział ówczesny przywódca ZSRS Leonid Breżniew, aczkolwiek głos zabrał na samym końcu. Kierownictwo sowieckie postanowiło wtedy jednomyślnie, że wojska sowieckie nie mogą interweniować w Polsce. Dla porządku wspomnę tylko, że cytowani w tym dokumencie Rusakow i Gromyko to Konstantin Rusakow, sekretarz KC KPZR (1977–1986), i Andriej Gromyko, minister spraw zagranicznych ZSRS (1957–1985).

W tym miejscu muszę oddać głos Wasilijowi Mitrochinowi: „Tymczasem w Warszawie Jaruzelski skarżył się Milewskiemu i innym towarzyszom, że sowieckie Politbiuro go opuściło, nie zezwalając na interwencję wojsk Układu Warszawskiego, jeśli polskie siły bezpieczeństwa nie dadzą rady. «Najpierw naciskali nas, żebyśmy podjęli twarde i zdecydowane działanie, a przywódcy sowieccy obiecywali nam wszelką pomoc i potrzebne wsparcie. Teraz jednak, gdy już podjęliśmy twardą decyzję rozpoczęcia działania i chcemy dyskutować z sowieckim kierownictwem, nie możemy uzyskać od sowieckich towarzyszy konkretnej odpowiedzi». Jaruzelski zapatrywał się ponuro na perspektywy powodzenia stanu wojennego bez sowieckiej pomocy militarnej.«Mamy lada chwila ruszyć do natarcia, ale boję się, że potem ogłoszą nas spiskowcami i powieszą„ – skarżył się Milewskiemu. Milewski natychmiast zatelefonował do Pawłowa [rezydent KGB w Warszawie] i powtórzył mu słowa Jaruzelskiego. […] W sobotę 12 grudnia Jaruzelski zatelefonował do Breżniewa i Susłowa, prosząc ich o zgodę na rozpoczęcie operacji X. Obaj się zgodzili. […] Ku wielkiej uldze Pawłowa Kiszczak, odpowiedzialny za wykonanie zadań operacji X, był bardziej zdecydowany niż Jaruzelski. W ciągu soboty przekazał KGB szczegółowy harmonogram operacji”. Wbrew obawom Jaruzelskiego rzeczywistość pokazała, że wprowadzenie stanu wojennego w Polsce przebiegło bez większych przeszkód – nieliczne strajki przeciwko tej decyzji zostały zdławione w dniach 13–28 grudnia1981 r. Wspomniani w cytowanym tekście Milewski i Susłow to Mirosław Milewski, członek Biura Politycznego i sekretarz KC PZPR w latach 1981–1985, oraz Michaił Susłow, najbliższy współpracownik Leonida Breżniewa w okresie jego rządów w ZSRS (1964–1982).

Jako ciekawostkę należy odnotować fakt, że w archiwach Mitrochina pojawia się żywa w Polsce kwestia współpracy Lecha Wałęsy z SB w latach 70. XX wieku. Nie ma tam nic na temat zakresu tej współpracy, znajdziemy jednak informację, że przy internowaniu Wałęsy w grudniu 1981 r. SB próbowała go zastraszyć, „przypominając mu, że pobierał pieniądze i dostarczał informacji”.

Czesław Kiszczak powiedział wtedy KGB, „że Wałęsę skonfrontowano z jednym z jego byłych oficerów prowadzących i rozmowa została nagrana”.

 

Podsumowanie

Ze wszystkich przytoczonych przeze mnie dokumentów wysuwa się jednoznaczny wniosek, że ZSRS nie zamierzał w żadnym wypadku interweniować w Polsce w 1981 r., taka możliwość była kategorycznie wykluczana przez kierownictwo sowieckie w tym czasie. Natomiast Wojciech Jaruzelski, który w opinii wielu ludzi miał uratować Polskę przed sowiecką inwazją w 1981 r., otwarcie zabiegał o interwencję wojsk Układu Warszawskiego w Polsce w celu utrzymania w naszym kraju ustroju komunistycznego.

 

Bibliografia:

  1. Andrew Ch., Mitrochin W., Archiwum Mitrochina I, 2009.
  2. „Biuletyn IPN” nr 12/2009.
  3. Bukowski W., Moskiewski proces. Dysydent w archiwach Kremla, Warszawa 1999.

 

Korekta: Edyta Chrzanowska

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

11 komentarzy

  1. Konrad Ruzik pisze:

    Dla porządku dodam tylko, że artykuł prof. Antoniego Dudka, o którym wspominałem w tym moim tekście brzmi: „Bez pomocy nie damy rady”, Biuletyn IPN nr 12 2009, Warszawa str.92-101.

  2. Bilbo pisze:

    Fakt, że ZSRR nie zamierzał interweniować wtedy w Polsce, jest już znany od iluś lat, ale, że mamy takie elity, jakie mamy, to jeszcze długo trzeba będzie to przypominać i przebijać się z tymi faktami historycznymi.

  3. Konrad pisze:

    Bardzo dobry artykuł rzucający jednoznaczne światło na „człowieka honoru” GW. Dziękuję serdecznie za przybliżenie treści dokumentów Bukowskiego.

  4. Asior pisze:

    Gierka obalili Sowieci i wiem to z dobrych źródeł. Decyzja Sowiecka zapadła w lecie 75. Dlaczego? Bo Gierek w przeciwieństwie do Gomułki nie znał realiów Europy Wschodniej. O co chodziło? Gierek kupował na Zachodzie licencje produkcyjne i nie chciał się nimi dzielić z Sowietami. Po zakupie od RCA najnowszej technologii produkcji telewizorów kolorowych, przegiął wg Ruskich pałę. Tego już mu nie darowali. I jak powiedział mi pewien ich wysoki oficer w połowie sierpnia 75, za rok waszego wodza już mieć nie będziecie. Bo Gierek, jak mówił, to ma być nasz pomagierek. Obalali go za pomocą kontrolowanej prze siebie Bezpieki. W czerwcu 76, pracownicy Zakładów Zbrojeniowych w Radomiu (kontrolowanych przez SB), dzwonili po radomskich zakładach pracy, z informacją, że organizują manifestację i żeby się do nich przyłączyć. To się przyłączyli. Jak wszyscy byli już na miejscu, to się po cichutku wycofali. Przyjechała milicja i pozostałych ostro spałowała. Tam już swoich nie było. To już mogła. To były tzw. wydarzenia radomskie. Ale Gierek jeszcze był silny i się nie dał. Próbę ponowiono w 1980, udaną, ale Ruskie narobili sobie takich kłopotów, że głowa mała. Po ogłoszeniu stanu wojennego, wszystkie zakupione przez Gierka licencje, zostały przetłumaczone na język rosyjski i natychmiast przekazane do Moskwy. Dostarczane były na lotniska, gdzie czekały na nie ruskie samoloty. Nawet silników nie wyłączały. Takie to było ważne!
    A co do Jaruzelskiego. Był matrioszką. Wiem więcej ale pisał o tym nie będę. Spolszczył się później i jest to dla mnie bardzo ważne.

    • PS. pisze:

      Jaruzelski, za bardzo sprawne wprowadzenie stanu wojennego otrzymał stopień Marszałka ZSRR. Dlatego w 82 po przyjeździe na Kreml, witały go salwy armatnie. To jest tylko dla marszałków.

  5. Asior pisze:

    To jest bardzo przyjemne, kiedy wie się więcej i się nie powtarza jakichś głupot po innych. Tak jak to robią moi znajomi.

  6. Myślimy pisze:

    Jeżeli opieramy naszą wiedzę na źródłach radzieckich i traktujemy jako prawdę objawioną to gratuluję. Te źródła dalej twierdzą że Katyń to nie ludobójstwo. To jest bardzo dobrze przemyślana polityka Rosjan by nam mieszać w „garnku”. I widzę że taki Macierewicz ma oddanych naśladowców

  7. Tadeusz pisze:

    Panie Konradzie. Pisma ztamtych lat należy umieć czytać ze zrozumieniem.W każdym z nich jest inne dno. I polecam przejrzenie niemieckiej prasy codziennej z tamtych lat. Pracowałem w tym czasie w Niemczech i na własne oczy widziałem gazety z opublikowanymi zdjęciami satelitarnymi ze zgrupowanymi nad polskimi granicami tabunami wojsk Układu warszawskiego. Gotowymi wkroczyc. Ostatnio rosyjska firma ZVEZDA wypuściła na rynek model czołgu T72 w malowaniu opracowanym specjalnie dla grup interwencyjnych w Polsce, odróżniające od polskich czołgów.

    • Andrzej pisze:

      Tak na logikę to te wojska nad granicami były pewnie po to gdyby coś tu nie poszło po ich myśli. Że nie zostały użyte to znaczy że po ich myśli wszystko szło i poszło.

  8. Paul pisze:

    Z innej strony patrząc to Armia Czerwona nie potrzebowała wkraczać do Polski aż do 1994r. Bo po prostu była rozrzucona po całym kraju.

Zostaw własny komentarz