Afera FOZZ – „matka wszystkich afer”


W aferze FOZZ nic nie było przypadkowe: na czele Funduszu stanął człowiek komunistycznego wywiadu wojskowego, a w jego władzach byli politycy, którzy przez całe lata odgrywali istotną rolę w życiu publicznym. Śledztwo powierzono zaufanemu prokuratorowi i przez lata robiono wszystko, aby winni gigantycznej defraudacji nigdy nie ponieśli zasłużonej kary.

Przede wszystkim dlatego, że był pierwszą aferą o tak wielkiej skali finansowej. Choć nikt do dzisiaj nie obliczył całości strat skarbu państwa, to wiadomo, że chodzi o miliardy złotych a wielu wielkich operujących w Polsce oligarchów właśnie dzięki FOZZ zrobiło majątki. Problem jest jednak głębszy. FOZZ jest aferą sowiecką, zaplanowaną, zrealizowaną i ukrywaną najpierw przez PRL, a później przez ludzi, którzy dzięki powiązaniom sowieckim utrzymywali się przy władzy, bez względu na to czy chodzi o byłych prezydentów, polityków, funkcjonariuszy sowieckiego wywiadu wojskowego i cywilnego, czy też o ludzi tzw. wymiaru sprawiedliwości. FOZZ nie był i nie jest przestępstwem złodziei czy bandytów, lecz wynikiem antypolskiego działania sowieckiego aparatu okupującego Polskę. Ma więc cechy zdrady stanu nawet jeśli będzie to trudno udowodnić. Choć przecież żyją jeszcze urzędnicy PRL i «posłowie» PRL, którzy głosowali wiosną 1989 roku za powołaniem FOZZ i żyje wicepremier, który był za jego funkcjonowanie odpowiedzialny. Na szczeblu organizacyjno-wykonawczym FOZZ był wynikiem działania zorganizowanej zbrojnej grupy przestępczej i tak powinien być sądzony. Mówię o zbrojnej grupie przestępczej, gdyż główną rolę w realizacji zadań FOZZ pełnił sowiecki wywiad wojskowy działający w Polsce, czyli Zarząd II Sztabu Generalnego LWP, a zwłaszcza jego Oddział Y, czyli oddział wywiadu agenturalnego. Nie chciałbym wykluczyć z tej przestępczej działalności sowieckiego wywiadu cywilnego, czyli Departamentu I MSW. Ludzie tej formacji objęli stanowiska w Radzie Nadzorczej FOZZ, do dzisiaj mają się świetnie i udają, że nic nie wiedzieli i za nic nie odpowiadają. Po roku 1991 działania FOZZ były ukrywane przede wszystkim dzięki wpływom i sile działania WSI i jego kolejnych szefów. Jest więc FOZZ matką afer formacji powstałej pod okrągłym stołem, gdyż zrealizował ją aparat parapaństwowy i on ją po dziś dzień chroni – mówił w wywiadzie dla „Nowego Państwa” Antoni Macierewicz, który badał wątki FOZZ w związku z pracami komisji weryfikacyjnej WSI, której prace zaowocowały raportem z weryfikacji WSI. 

Fundusz Obsługi Zadłużenia Zagranicznego został powołany jako państwowy fundusz celowy przez Sejm PRL IX kadencji na mocy ustawy z 15 lutego 1989 r., a więc 9 dni po otwarciu obrad okrągłego stołu. Środki nowego FOZZ-u pochodziły z dotacji budżetu centralnego, dochodów z zagranicznych pożyczek państwowych, lokat Banku Handlowego, wpływów z tytułu udziału FOZZ-u w polskich i zagranicznych spółkach i przedsiębiorstwach, a także z emisji obligacji i działalności kredytowej. Oznaczało to, że Fundusz będzie udzielał kredytów i miał spółki krajowe i zagraniczne. FOZZ miał „gromadzić środki finansowe„, gospodarować nimi i poprzez podstawione podmioty skupować na wolnym rynku długi zagraniczne PRL, notowane na poziomie 20–30 centów za dolara. W istocie chodziło jednak o nielegalne, ale skuteczne i bezkarne „wyprowadzenie spod kontroli państwa sporej części majątku publicznego„. Dyrektor generalny FOZZ Grzegorz Żemek zeznał: „FOZZ powstał między innymi po to, abym mógł kontynuować zadania zlecone mi przez wojskowe służby specjalne„. W raporcie przygotowanym przez Wydział Studiów MSW w maju 1992 r. dla premiera Olszewskiego czytamy: „Wielkie afery finansowe, jak Art-B i FOZZ, były dokonywane pod osłoną i z udziałem oficerów i agentury byłego Zarządu II Sztabu Generalnego WP i Departamentu I MSW”. O ścisłej współpracy z Zarządem II świadczy umowa z września 1989 r., która za lokatę 250 tys. dolarów na pół roku przyniosła Oddziałowi ”Y” 40 tys. dolarów odsetek. Dominowali jednak ludzie z Departamentu I, ponieważ to wywiad cywilny zajmował się ”ochroną operacyjną” procesu oddłużeniowego. 

W rzeczywistości prace nad powołaniem nowego FOZZ trwały jednocześnie z przygotowaniami do obrad okrągłego stołu. „Według Żemka projekt ustawy o FOZZ […] przygotowywano m.in. podczas dyskrecjonalnych narad w zakonspirowanych lokalach. Uczestniczyli w nich oficerowie i współpracownicy służb, wysocy urzędnicy Ministerstwa Finansów oraz KC PZPR”. 1 lutego 1989 r. Żemek przedstawił swoje propozycje ministrowi finansów w rządzie Rakowskiego Andrzejowi Wróblewskiemu i wiceministrowi Januszowi Sawickiemu, który to zaproponował mu objęcie kierownictwa FOZZ. Propozycje musiały być konsekwencją zgody na podjęcie się tego zadania, a więc spotkania przygotowawcze miały miejsce przed otwarciem obrad okrągłego stołu, prawdopodobnie jednocześnie z negocjacjami w Magdalence. W skład rady nadzorczej FOZZ, powołanej w marcu przez ministra Wróblewskiego, weszli: 

• Janusz Sawicki (KO „Jasa„, ”Kmityn”, Dep. I), przewodniczący rady nadzorczej (od 14.03.1989 do 31.12.1990), wiceminister finansów nadzorujący działalność FOZZ (1989–1991), prezes rady nadzorczej Banku Handlowego (1989–1990), poprzednio odpowiedzialny w Ministerstwie Finansów za obsługę polskiego zadłużenia zagranicznego; 

• Grzegorz Wójtowicz (KO „Camelo„ i ”Camel”), dyrektor Departamentu Zagranicznego Narodowego Banku Polskiego, członek zarządu (1984–1989), wiceprezes (1989–1990), prezes NBP (1991) i członek Rady Polityki Pieniężnej (1998–2004); 

• Jan Boniuk (kontakt służbowy Departamentu V [wywiad gospodarczy] o ps. „Bon„ oraz jako KO Departamentu I ps. ”Donek”), dyrektor Departamentu Zagranicznego Ministerstwa Finansów i sekretarz Rady Nadzorczej FOZZ, były I sekretarz egzekutywy PZPR w resorcie (1981–1983), sekretarz FOZZ, od 1983 do 1988 r. radca finansowy w Ambasadzie PRL w Waszyngtonie; 

• Dariusz Rosati (KO „Buyer”), dyrektor Instytutu Koniunktur i Cen, członek zespołu doradców ekonomicznych premiera Rakowskiego, pracownik Europejskiej Komisji Gospodarczej ONZ w Genewie (1991–1995), minister spraw zagranicznych (1995–1997), członek Rady Polityki Pieniężnej (1998–2004); 

• Zdzisław Sadowski (zar. jako TW „Robert”), wicepremier w rządzie Messnera; 

• Jan Wołoszyn (KO Dep. I ps. „Okal”), były prezes NBP, wówczas doradca prezesa NBP i wiceprezes Banku Handlowego; 

• Sławomir Marczuk, w latach 1986–1989 członek zarządu BIG S.A., od maja 1989 r. podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. 

Według prokuratury państwo w wyniku działania FOZZ straciło 354 mln zł. Poza działalnością statutową Fundusz angażował się w przekazywanie środków licznym podmiotom prywatnym w kraju i za granicą. W lutym 1990 r. Fundusz powierzył 60 miliardów starych złotych Bankowi Inicjatyw Gospodarczych. 21 grudnia 1990 r., z polecenia Janusza Sawickiego, FOZZ wystawił na rzecz Banku Handlowego weksle na kwotę 3,5 biliona starych złotych. 

Dyrektorem Generalnym Funduszu został Grzegorz Żemek, który oprócz oficjalnej funkcji handlowca miał także tę drugą: był agentem Zarządu II Sztabu Generalnego o pseudonimie „Dik”. 

Grzegorz Żemek urodził się w Czosnowie w powiecie Nowy Dwór Mazowiecki w rodzinie robotniczej. We wrześniu 1968 r. ukończył Wydział Handlu Zagranicznego w Szkole Głównej Planowania i Statystyki uzyskując tytuł magistra ekonomii. 

Ojciec Grzegorza Żemka, Czesław, przed II wojną światową był robotnikiem rolnym, a po jej zakończeniu w ramach reformy rolnej otrzymał od ówczesnej władzy ziemię w Czosnowie. Od 1950 r. pracował w Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Nowym Dworze Mazowieckim. Matka Grzegorza Żemka zajmowała się domem. 

Według znajdujących się w IPN dokumentów, Grzegorz Żemek w latach 1962–1963 był członkiem Związku Harcerstwa Polskiego, następnie wstąpił do Związku Studentów Polskich, gdzie pracował w Komisji Propagandy20, a od 1974 r. należał do PZPR21. 

Komunistyczny wywiad wojskowy zainteresował się Żemkiem w 1970 r. Zeszyt ewidencyjny na współpracownika o pseudonimie „Dik„ został założony 13 czerwca 1970 r. pod numerem 242. Żemek był wówczas stażystą w Przedsiębiorstwie Handlu Zagranicznego ”Metronex”, gdzie pracował od października 1968 r.; pełnił tam także funkcję szefa Komisji Propagandy Związku Młodzieży Socjalistycznej. Był już wówczas żonaty. Jego żona, także absolwentka Wydział Handlu Zagranicznego Szkoły Głównej Planowania i Statystyki, pracowała w Przedsiębiorstwie Handlu Zagranicznego Elektrim. Jej ojciec był pracownikiem Izby Skarbowej w Kielcach, a matka pracowała w wydziale finansowym Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Kielcach. 

Młodszy brat Grzegorza Żemka, Andrzej, w momencie werbunku „Dika” pracował w PHZ Impexmetal. Andrzej Żemek – podobnie jak brat– ukończył SGPiS oraz należał do SZSP, gdzie był przewodniczącym studenckiej grupy działania. Należał również do Koła Naukowego Międzynarodowych Stosunków Gospodarczych i brał udział w zagranicznych seminariach m.in. w Moskwie. Jego żona Urszula, absolwentka SGPiS, pracowała w Polskiej Izbie Handlu Zagranicznego. W 1978 r. Andrzej ukończył studia, a rok później został zatrudniony w Impexmetalu, gdzie pracował do końca roku 1986, gdy został skierowany do pracy w Biurze Radcy Handlowego Ambasady PRL w Londynie. 

* * *

Pierwszy kontakt z Grzegorzem Żemkiem służby wojskowe nawiązały w Ministerstwie Handlu Zagranicznego we wrześniu 1970 r. – mjr Jan Lesiński z Zarządu II Sztabu Generalnego umówił się z nim w kawiarni i przeprowadził pierwszą rozmowę. 

„Kandydat aktualnie nie posiada większych możliwości pracy wywiadowczej, co wynika z krótkiego stażu pracy zawodowej. […] Biorąc jednak pod uwagę wiek kandydata, wzorową opinię z miejsca pracy, znajomość języków obcych (francuski, hiszpański, angielski i rosyjski), przygotowanie fachowe, zaangażowanie w pracy społecznej, należy przypuszczać, że w stosunkowo krótkim czasie może on wejść do rotacji na placówki zagraniczne, co stworzyłoby mu pewne możliwości pracy dla Zarządu II Sztabu Gen. Proponuję więc prowadzić dalsze rozpracowanie Żemka, kandydata na współpracownika z takim wyliczeniem, aby werbunek zbiegł się z ewentualnym terminem wyjazdu na placówkę zagraniczną„ – pisał mjr Lesiński 22 września 1970 r., przedkładając jednocześnie swoim przełożonym plan rozpracowania. Dwa lata później, 8 marca 1972 r., ppłk Zdzisław Nowak, starszy pomocnik szefa Oddziału ”Z” (krajowy), złożył wniosek o zawerbowanie Grzegorza Żemka na współpracownika. 

„Ob. Żemek nie posiadał dotychczas większych możliwości wywiadowczych, a jego wyjazdy służbowe oscylowały wokół krajów afro-azjatyckich. Obecnie nasz kandydat wszedł w plany rotacyjne Ministerstwa Handlu Zagranicznego i w miesiącach czerwiec–lipiec ma wyjechać do pracy w Biurze Radcy Handlowego przy Ambasadzie PRL w Paryżu. Pomimo młodego wieku rokuje nadzieje na dobrego współpracownika. Zna dobrze 4 języki (ma w tym kierunku specjalne uzdolnienia) oraz posiada należyte przygotowania fachowe […] Z analizy dotychczas zebranych materiałów można przypuszczać, że istnieje realna szansa zawerbowania kandydata na współpracownika. W przypadku odmowy zostanie dana mu do podpisania deklaracja o zachowaniu tajemnicy państwowej. Spowodujemy również wycofanie kandydatury ob. Żemka z planów rotacyjnych MHZ” – pisał płk Nowak. 

Okazało się, że nie było potrzeby podjęcia działań wojskowej bezpieki przeciwko Grzegorzowi Żemkowi – 14 marca 1972 r. na spotkaniu w kawiarni „Nowy Świat„ bez oporów podpisał on zobowiązanie o dobrowolnej współpracy z wywiadem wojskowym PRL, a na kontakt przejął go por. Jan Andrzej Lewiński ps. „Leo„. Dwa miesiące później Grzegorza Żemka przejął inny oficer komunistycznego wywiadu wojskowego Lechosław Duniec, pomocnik szefa Oddziału „J„. Oddział „J”, podobnie jak Oddziały „R” i ”S”, powołany został w 1970 r. do kierowania pracami sieci nielegalnych (agenturalnych) na obszarze terytorialnym działania Zarządu II każdorazowo ustalanym przez szefa Sztabu Generalnego poza granicami PRL. Oddział ”J” miał też kryptonim: arabski IV. 

„W dniu 4 maja 1972 r. w kawiarni Metropol odbyłem spotkanie, na którym por. Lewiński przekazał mi na kontakt Grzegorza Żemka. Przekazanie to wiązało się ze zmianą planów wyjazdowych w stosunku do Żemka, który jest obecnie planowany do pracy w BRH [Biuro Radcy Handlowego – aut.] w Brukseli. W czasie spotkania Żemek opowiedział o swoim ostatnim pobycie w Republice Bangla Desz (Bengali) oraz o stopniu realizacji postawionych mu zadań informacyjnych. […] Wiadomość, że ma pojechać do Brukseli, a nie do Paryża, nie zrobiła na nim wrażenia. […] Zauważyłem u Żemka zdolność łatwego nawiązywania kontaktów z ludźmi i dalszego ich kontynuowania, w związku z czym podczas szkoleń zwrócę szczególną uwagę na zagadnienia pracy typowniczo-werbunkowej oraz wykorzystywania świadomych lub nieświadomych informatorów” – pisał por. Duniec. 

Teczka personalna „Dika” została założona 24 października 1972 r. Grzegorz Żemek w BRH Ambasady PRL w Brukseli pracował do 1978 r., następnie trafił do Banku Handlowego, w którym pracę rozpoczął w roku 1979, mimo że w tym czasie por. Jerzy Sączek, szef Oddziału IV Zarządu II Sztabu Generalnego, wystąpił o jego zatrudnienie w BRH w Ambasadzie PRL w Madrycie. 

Pracownicy Zarządu II Sztabu Generalnego byli pełni uznania dla swojego agenta. „«DIK» w czasie swojego 6-letniego pobytu w Belgii był operacyjnie aktywny i w pełni przydatny. Między innymi: zawarł szereg ciekawych kontaktów i w pełni rozpracował dwie osoby (belgijskiego handlowca i pracownika fabryki broni w Herstal); w zakresie informacyjnym zdobył i przekazał do Centrali 107 materiałów (6-szczególnie cennych, 42-wartościowych i 59-przydatnych). «DIK» posiada perspektywy dalszego wykorzystania jako współpracownika: obecnie w trakcie pełnienia odpowiedzialnych stanowisk kierowniczych w Banku Handlowym – w pracy naprowadzającej na ciekawe osoby; po 1983 r. po objęciu perspektywicznego stanowiska szefa oddziału Banku Handlowego w jednym z państw Europy Zachodniej – w typowej pracy współpracownika zagranicznego Centrali” – czytamy w analizie, którą 30 lipca 1981 r. sporządzili mjr Wojciech Myszak oraz płk Jerzy Sączek. 

Ostatecznie Grzegorz Żemek został zastępcą dyrektora i kierownikiem departamentu ds. operacji dokumentowych i kredytów Banku Handlowego International SA w Luksemburgu. Jedynym akcjonariuszem tego banku był Bank Handlowy w Warszawie, a sam bank działał według prawa obowiązującego w Luksemburgu. 

Grzegorz Żemek w latach 70. był współpracownikiem Oddziału IV Zarządu II Sztabu Generalnego (romańskiego), a w latach 80. – Oddziału „Y„, czyli Agenturalnego Wywiadu Strategicznego. Oddział IV obejmował Francję, kraje Beneluksu i śródziemnomorskie. W lipcu 1989 r. ”Dik” został wyróżniony nagrodą pieniężną w wysokości 2 tys. dolarów USA. 

„Melduję, że Oddział «Y» przeprowadził kolejną operację pozyskiwania pozabudżetowych środków dewizowych za pośrednictwem współpracownika «DIK», w wyniku której uzyskano sumę ok. 81 tys. dolarów USA. Podobnie jak poprzednio zachowane zostały wszelkie warunki bezpieczeństwa i zgodności z przepisami administracyjno-finansowymi. W związku z powyższym proponuję wyróżnić współpracownika «DIK» nagrodą pieniężną w wysokości 2 tysięcy dolarów USA za jego duży wkład w jej realizacji„ – uzasadniał płk Zdzisław Żyłowski, szef Oddziału „Y„ Zarządu II Sztabu Generalnego. ”Dikowi” została przyznana wnioskowana nagroda, a decyzję podjął szef Zarządu II Sztabu Generalnego płk Roman Misztal.

* * *

Zastępcą Żemka w FOZZ była Janina Chim40. Ze znajdujących się w IPN dokumentów wynika, że jej ojciec Zbigniew Danielewski do 1939 r. przebywał „przy rodzicach na terenie ZSRR„, a „w latach 1945–1947 przebywał w wojsku„. Od 1948 r. był aktywnym członkiem PZPR. Od lat 60. był ”rencistą szczególnych zasług PRL”. 

Matka Janiny Chim urodziła się w Jabłonnej k. Warszawy. W czasie wojny trafiła do obozu pracy w Dreźnie. Z trójki rodzeństwa Janiny Chim dwoje było związanych z MSW.

Siostra – Wiktoria Danielewska w latach 70. ub. wieku pracowała w MSW – była kontrolerem Biura Koordynacyjno-Organizacyjnego RCI PESEL. 

„Wiktoria Danielewska pracę zawodową rozpoczęła w dniu 1 listopada 1975 r. w Rządowym Centrum Informatycznym PESEL w charakterze kontrolera. W pracy RCI PESEL dała się poznać jako pracownik sumienny i zdyscyplinowany. Powierzone jej zadania wykonywała właściwie. W stosunku do współpracowników jest koleżeńska i uczynna. Bezpartyjna. Strona etyczno-moralna nie budzi zastrzeżeń. Odchodzi z RCI PESEL na własna prośbę” – napisał 24 maja 1979 r. Ryszard Kukikowski. Po odejściu z MSW w 1979 r. została sekretarką w Metalexporcie, gdzie również pracowała jej siostra Janina. 

Jeden z braci Janiny Chim – Krzysztof Danielewski pracował w Komendzie Dzielnicowej Milicji Obywatelskiej Warszawa–Wola; był inspektorem w wydziale kryminalnym. 

„Wymieniony do służby w MO został przyjęty 16.10.1970 r. Jest funkcjonariuszem samodzielnym i zdyscyplinowanym z dużym zaangażowaniem wykonującym swoje obowiązki służbowe. Cieszy się dobrą opinią u przełożonych. Zrealizował wiele spraw, za które był nagradzany i wyróżniany. Aktywny członek PZPR” – czytamy w opinii służbowej sporządzonej 21 października 1975 r. w związku z podaniem Wiktorii Danielewskiej o przyjęcie jej do pracy w MSW.

 Tematem pracy magisterskiej Krzysztofa Danielewskiego na Akademii Spraw Wewnętrznych w Warszawie były oszustwa finansowe – praca została obroniona w 1985 r.

Drugi brat Janiny Chim – Andrzej Danielewski, członek ZMS, w czasach PRL-u pracował w Fabryce Samochodów Osobowych na Żeraniu.

Mąż Janiny Chim, Janusz, syn grabarza i gospodyni domowej, był kierowcą52. Pracę zawodową rozpoczął w Jednostce Wojskowej 1490 w Szczecinie, a następnie został zatrudniony w Ośrodku Kultury i Informacji Niemieckiej Republiki Demokratycznej w Warszawie – pracował tam do 30 stycznia 1968 r. Kolejnym miejscem była posada kierowcy ministra przemysłu lekkiego, a następnie ministra przemysłu – w ostatnich latach pracy był kierowcą ministra Mieczysława Wilczka. Jak wynika z dokumentów IPN, Janusz Chim zmarł tragicznie w maju 1989 r. za granicą.  

Janina Chim w 1976 r. rozpoczęła pracę w Metal- exporcie jako technik-ekonomista. W 1983 r. jako pracownik Elektrimu wyjechała do Nigerii w charakterze rzeczoznawcy ds. walutowych: celem była windykacja należności dla firmy Universal55. Już wtedy doskonale znała się zarówno z Grzegorzem Żemkiem, jak i z Dariuszem Przywieczerskim. W 1989 r. została zastępcą dyrektora generalnego FOZZ, czyli Grzegorza Żemka. 

Niezwykle istotną rolę w FOZZ odegrał Dariusz Tytus Przywieczerski, który był doradcą dyrektora Funduszu. W młodości należał do ZHP (1957–1965) i ZMS – tam był zastępcą kierownika Wydziału Organizacyjnego (1965–1973), a następnie instruktorem KC PZPR. Do partii należał od 1965 r. do końca jej istnienia. 

Przywieczerski urodził się we Włocławku i po przeprowadzce rodziców do Warszawy rozpoczął edukację w stolicy. Po maturze podjął pracę w CHZ Paged (1966). W 1974 r. ukończył studia w Szkole Głównej Planowania i Statystyki – w tym czasie był już cztery lata po ślubie z Zofią Grabińską. 

„W czerwcu 1976 r. KC wysłał Przywieczerskiego do Radomia, by zbadał nastroje przed podwyżkami cen szykowanymi przez ekipę Gierka. Po ogłoszeniu podwyżek radomscy robotnicy wyszli na ulice. – Przywieczerski przemawiał do załogi Zakładów Metalowych im. gen. Świerczewskiego «Waltera»„ – mówił Jacek Indelak, autor scenariusza filmu dokumentalnego Miasto z wyrokiem (powstał w 1996 r.). Przemówienie odtwarzano z radiowęzła: ”Mówi Dariusz Przywieczerski, opiekun województwa radomskiego z ramienia Komitetu Centralnego Partii. Uczciwą pracą, tak jak uczciwi ludzie, wyrazimy swoje poparcie dla towarzysza Gierka... Musimy wszyscy sami sobie spojrzeć w oczy, sami wyrzucić z «Waltera» osoby, które są nam tutaj niepotrzebne”. 

Rok później Przywieczerski został powołany na zastępcę dyrektora CHZ Paged. W 1980 r. pojechał do Kenii jako radca handlowy Ambasady PRL w Nairobi. Po powrocie, w 1985 r. został szefem CHZ Universal, który w czasach PRL był m.in. monopolistą w handlu zagranicznym towarami agd, choć pośredniczył również w handlu szeregiem innych typów towarów. Po powrocie do kraju – jak ujawnił historyk Adam Chmielecki – Dariusz Przywieczerski został zarejestrowany w 1987 r. jako tajny współpracownik Wydziału I Departamentu II MSW o pseudonimie „Grabiński”. 

Dariusz Przywieczerski był także współzałożycielem Banku Inicjatyw Gospodarczych, spółki Ad Novum i właścicielem 20 procent akcji Polsatu. 

Żona Dariusza Przywieczerskiego, Zofia, absolwentka filologii polskiej na Uniwersytecie Warszawskim, pracowała w Polskiej Agencji Interpress jako redaktor. W III razem z mężem zasiadała w spółce Ad Novum, która była wydawcą lewicowego dziennika „Trybuna„. Ojciec Dariusza Przywieczerskiego, Edmund, urodził się w Mikołajkach w powiecie Włocławek. Jak napisano w dokumentach IPN, miał pochodzenie „obszarnicze„. Służba Bezpieczeństwa zarejestrowała go jako tajnego współpracownika o pseudonimie ”Gutek”. 

„Wychowywał mnie ojciec. Był handlowcem, przed wojną ukończył studia w Antwerpii. Po wojnie pracował w resorcie handlu zagranicznego„ – mówił Dariusz Przywieczerski ”Gazecie Wyborczej” w 1995 r. W tym samym autoryzowanym wywiadzie pochwalił się, że jego rodzina miała majątek w Przywieczerzynku na Kujawach, a resztki rodowych włości znacjonalizowano po wojnie. 

Edmund Przywieczerski pracował w PZH Universal jako handlowiec do czasu swej śmierci. Zmarł 11 czerwca 1976 r. – wtedy też zostały zniszczone materiały SB na jego temat. W zapisach zachowała się informacja, że Edmund Przywieczerski był zarejestrowany przez Departament I MSW, czyli wywiad cywilny. 

„Po wyzwoleniu należał do PPS. W okresie zjednoczenia PPS i PPR został wykluczony z PPS. Ubiegał się o przyjęcie do PZPR, ale go nie przyjęto. W okresie pracy w Metalexporcie posiadał opinię zajmującego się handlem obcą walutą”. 

Starszy brat Dariusza Przywieczerskiego, Przemysław, urodził się 6 lipca 1942 r. W 1971 r. ukończył Politechnikę Warszawską i uzyskał tytuł inżyniera mechanika. Był członkiem PZPR, pracował m.in. w PHZ „Polserwis” – został delegowany jako specjalista do Libii. W tym czasie (1980) Dariusz Przywieczerski pracował w PHZ Paged. 

W III RP Przemysław Przywieczerski zajął się działalnością biznesową – zasiadł m.in. we władzach spółek Trans–Universal, Norblin, Home67. W 1989 r. Dariusz Przywieczerski startował do Se na tu jako kandydat niezależny – przegrał potyczkę z Franciszkiem Sobieskim, kandydatem popieranym przez Lecha Wałęsę. 

Na początku lat 90. Dariusz Przywieczerski był przedstawiany w mediach jako człowiek sukcesu – w 1990 r. tygodnik „Polityka„ i Business Centre Club uznały Przywieczerskiego za „Biznesmena Roku„. Rok później na liście 100 najbogatszych Polaków tygodnika ”Wprost” znalazł się na 58. pozycji; najwyższe – 32. miejsce – zajmował w roku 1994, a ostatni raz pojawił się na niej w 1998 r. na 63. pozycji.

* * *

Afera FOZZ zaczęła się od kontroli spółki Universal, o której w „Naszym Dzienniku” historyk i politolog Adam Chmielecki pisał następująco:

Szczególną pozycję wśród instytucji i osób powiązanych z Funduszem Obsługi Zadłużenia Zagranicznego miała spółka Universal (działająca najpierw jako CHZ, później jako Universal SA). Od 1986 r. jej dyrektorem był Dariusz Przywieczerski, w latach 70. instruktor KC PZPR, występujący w dokumentach SB jako tajny współpracownik o pseudonimie «Grabiński», rejestrowany w latach 1987–1989 przez Wydział I Departamentu II MSW. FOZZ i Universal zawarły między sobą blisko 80 różnego rodzaju porozumień finansowych. Ich szczegóły w większości nie są znane. W 1990 r. Przywieczerski, Żemek i Janina Chim (zastępca dyrektora FOZZ) pożyczyli – jako osoby prywatne – pół miliona dolarów w Bank of Scotland, za które założyli spółkę Trast. Pożyczkę spłacił Fundusz. Firma Trast, której FOZZ miał pożyczyć pieniądze na łączną sumę 4 mld dolarów, miała zawierać umowy finansowe z założoną przez KC PZPR, a później należącą do SdRP, firmą – nomen omen – Transakcja. Powiązania decydentów FOZZ i Universalu były bardzo rozbudowane. W 1994 r. księgową w firmie Dariusza Przywieczerskiego została Janina Chim, która jako zastępca kierownika jednego z działów pracowała w tym przedsiębiorstwie już w latach 80. Cała trójka (z Żemkiem) utrzymywała również bliskie kontakty towarzyskie. Universal był ponadto jednym z udziałowców BIG Banku, tworzonego w 1989 r. Przywieczerski i Żemek zasiadali także razem w Radzie Nadzorczej spółki Dolta. Dariusz Przywieczerski kontrolował w tamtym okresie liczne spółki, w tym Ad Novum, wydającą m.in. „Trybunę”, oraz Dukat, której FOZZ poręczył jeden z kredytów zaciągniętych w BIG Banku. Postaci Chim i Przywieczerskiego pojawiają się również w działalności firmy Eurotrade-Pol. Zastępczyni Grzegorza Żemka była jej prezesem. Od 1993 r. Eurotrade-Pol administrowała budynkami dawnych Zakładów im. Róży Luksemburg w Warszawie, produkujących lampy i żarówki. W 1994 r. prawo do wieczystego użytkowania gruntów i budynków starej fabryki odkupił od firmy Janiny Chim Universal, który następnie sprzedał całość Głównemu Urzędowi Ceł. Miała tam stanąć główna siedziba urzędu. Okazało się jednak, że ze względu na zbyt duże stężenie rtęci wykorzystywanej przez lata do produkcji lamp teren ten nie nadaje się do użytkowania. Prawdopodobnie wiedział o tym Ireneusz Sekuła, polityk lewicy i ówczesny prezes GUC, który za nietrafioną transakcję miał odpowiadać przed sądem. W 1995 i 1998 r. prokuratura oskarżyła Sekułę o popełnienie kilku przestępstw, w tym działania na szkodę GUC. Polityk jednak przed sądem nie stanął. W marcu 2000 r. w tajemniczych okolicznościach popełnił samobójstwo.

Afera FOZZ została ujawniona w 1991 r., jednak do ostatecznego zakończenia procesu sądowego doszło dopiero w 2009 r. Śledztwo w sprawie afery prowadził prokurator Janusz Kalwas, któremu powierzano sprawy polityczne związane ze służbami specjalnymi. Janusz Kalwas do Prokuratury Wojewódzkiej w Warszawie trafił w 1975 r., wcześniej pracował jako inspektor BHP w warszawskim przedsiębiorstwie Transbud. Jednym z pierwszych śledztw, które prowadził, była sprawa nielegalnego przekroczenia granicy na podstawie podrobionych dokumentów73. Śledztwo było prowadzone przeciwko Henrykowi G. – funkcjonariuszowi Służby Bezpieczeństwa i pracownikowi wydziału paszportów Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej. Postępowanie prowadzono na terenie całej Polski, a śledztwem objęty został cały wydział paszportów KSMO. W 1980 r. postępowanie zostało warunkowo umorzone. 

Prokuratorowi Januszowi Kalwasowi w latach 80. powierzano także sprawy, za którymi stały wojskowe służby specjalne. Do takich należała m.in. sprawa Jana Załuski, właściciela firmy „Carpatia„, współpracownika Zarządu II Sztabu Generalnego, czyli komunistycznego wywiadu wojskowego. MSW prowadziło przeciwko niemu śledztwo dotyczące nadużyć gospodarczych, a prokuratorem prowadzącym był właśnie Janusz Kalwas76. Jan Załuska był tajnym współpracownikiem Zarządu II Sztabu Generalnego o ps. ”Merc”. 

„W 1988 r. Oddział Y udzielił swojemu współpracownikowi ps. «MERC» (Jan Załuska) na okres jednego roku oprocentowanej na 20% rocznie pożyczki w wysokości 50 tys. dolarów. Załuska został pozyskany w 1986 r. i był wykorzystywany do kupowania urządzeń «embargowanych» (co zwykle oznaczało części elektroniczne obłożone zakazem eksportu do krajów komunistycznych, którym USA i inne państwa zachodnie chciały w ten sposób utrudnić udział w wyścigu zbrojeń). Na początku lat 90. Załuska był właścicielem dwóch zarejestrowanych w Polsce firm («Carpatia» i «Agaricus») oraz austriackiej firmy «Riedrich»” – ujawnił raport z weryfikacji WSI. 

Janusz Kalwas prowadził także w 1987 r. śledztwo związane z nadużyciami w RSW „Prasa-Książka-Ruch”, w którym był aresztowany Maciej R. Postępowanie to było jednym z medialnych przykładów, jak peerelowska władza walczy z nadużyciami. 

W latach 90. prokuratorowi Kalwasowi powierzono najważniejsze śledztwo III RP, czyli aferę FOZZ. 

Do ujawnienia afery FOZZ doszło dzięki Michałowi Falzmannowi, kontrolerowi Najwyższej Izby Kontroli. Wykrył on gigantyczne nieprawidłowości pracując w warszawskiej Izbie Skarbowej. W trakcie kontroli firmy Universal należącej do Dariusza Przywieczerskiego bardzo szybko zorientował się, w jaki sposób i na jak ogromną skalę okradane jest państwo polskie. Swoje ustalenia i spostrzeżenia zawarł w artykule opublikowanym we wrześniu 1990 r. w „Głosie Wolnego Robotnika„. Tekst ten uruchomił kontrolę NIK w styczniu 1991 r. – powołano specjalny zespół, do którego trzy miesiące po jego powstaniu dołączył Michał Falzmann. W Izbie został od razu mianowany głównym specjalistą. Michała Falzmanna odwołano po wysłaniu przez niego pisma do Narodowego Banku Polskiego. ”Działając na podstawie upoważnienia nr 01321 z dnia 27 maja 1991 r. Najwyższej Izby Kontroli do przeprowadzenia kontroli w Narodowym Banku Polskim proszę o udostępnienie informacji objętych tajemnicą bankową, o obrotach i stanach środków pieniężnych (gotówkowych i bezgotówkowych) Funduszu Obsługi Zadłużenia Zagranicznego” – napisał w piśmie do NBP Michał Falzmann. 

Dzień przed odwołaniem, 14 czerwca 1991 r. w biurze ówczesnego premiera Jana Krzysztofa Bieleckiego odbyła się narada informująca o ustaleniach Michała Falzmanna. W naradzie brali udział m.in. prezes NIK Walerian Pańko, Anatol Lawina (NIK), Michał Falzmann, Leszek Balcerowicz oraz Janusz Sawicki (KO „Jasa„, ”Kmityn”, Dep. I). Na spotkaniu został zaprezentowany raport kontrolny Michała Falzmanna na temat FOZZ oraz Banku Handlowego. 

Cztery dni później, 19 czerwca 1991 r., Michał Falzmann zmarł – oficjalną przyczyną śmierci był zawał. W ostatnich chwilach życia był z Michałem Falzmannem Kornel Morawiecki. 

 „Zawiozłem Michała do szpitala, ponieważ źle się poczuł na spotkaniu, na którym razem byliśmy. Podczas drogi opowiadał o swoich ustaleniach, wymieniał nazwiska ludzi, którzy czerpali profity z FOZZ. Po przyjęciu do szpitala byłem u niego na drugi dzień – czuł się dużo lepiej i byłem przekonany, że będzie dobrze. Gdy kilka godzin później dowiedziałem się, że nie żyje, nie mogłem w to uwierzyć„ – wspomina twórca ”Solidarności Walczącej”. 

„Nie wybaczę sobie, że nie zażądałam sekcji zwłok męża. Ale odwiódł mnie od tego lekarz – dopiero później mnie to zastanowiło; ta jego gorliwość, przekonywanie mnie, że to na pewno była śmierć naturalna” – wspomina Izabella Brodacka-Falzmann81. Mimo że po ujawnieniu afery FOZZ w najważniejszych ośrodkach władzy zapanowała zmowa milczenia, w NIK udało się przygotować informację na temat działalności FOZZ. Tuż po powstaniu raportu, w przeddzień ogłoszenia wyników kontroli w FOZZ, w wypadku samochodowym zginął jednak Walerian Pańko, prezes Najwyższej Izby Kontroli, którego podpis widnieje pod dokumentem i który już wcześniej zapowiadał publiczne ogłoszenie wyników kontroli. Do dziś okoliczności wypadku budzą wątpliwości, chociaż prokuratura i sąd uznały wypadek za zdarzenie losowe. 

Raport NIK spowodował wszczęcie śledztwa przez Prokuraturę Wojewódzką w Warszawie. Postępowanie powierzono prokuratorowi Januszowi Kalwasowi, który miał zbadać przepływy finansowe i znaleźć winnych gigantycznej defraudacji. W sierpniu 1991 r. zarzuty usłyszeli dyrektor generalny FOZZ Grzegorz Żemek – współpracownik Zarządu II Sztabu Generalnego o pseudonimie „Dik„ oraz jego zastępczyni Janina Chim. Obydwoje zostali aresztowani – Janina Chim wyszła z aresztu w roku 1992, zaś Żemek w 1993. W lutym 1993 r. do warszawskiego sądu trafił akt oskarżenia. Objął on Grzegorza Żemka („Dik„), Janinę Chim, byłego wiceministra finansów Janusza Sawickiego (KO „Jasa„, „Kmityn”, Dep. I), byłego dyrektora departamentu zagranicznego w Ministerstwie Finansów Jana Boniuka (KO „Donek”), byłego prezesa Narodowego Banku Polskiego Grzegorza Wójtowicza (KO ”Camelo”/”Camel”) i znanego wówczas dealera samochodowego Krzysztofa Komornickiego. Już we wrześniu 1993 r. sąd odesłał sprawę prokuraturze do uzupełnienia, zalecając m.in. sporządzenie opinii biegłych m.in. z dziedziny bankowości. Kolejne śledztwo trwało pięć lat – akt oskarżenia został ponownie przesłany do sądu dopiero 16 stycznia 1998 r. Na ławie oskarżonych zasiedli: Grzegorz Żemek, Janina Chim, Janusz Sawicki oraz biznesmeni Zbigniew Olawa, Dariusz Przywieczerski, Krzysztof Komornicki i Irena Ebbinghaus.

* * *

Przewód sądowy w sprawie afery FOZZ rozpoczął się w 2000 r., dwa lata po wpłynięciu aktu oskarżenia. Media przewidywały szybki koniec sprawy i surowe wyroki – sprawa trafiła do Barbary Piwnik, która była oceniana jako jedna z najlepszych sędzi sądu warszawskiego. Niestety, proces został przerwany w 2001 r., gdy ówczesny premier Leszek Miller (SLD) powołał Barbarę Piwnik na stanowisko ministra sprawiedliwości. Ponowny proces, już pod przewodnictwem sędziego Andrzeja Kryże, ruszył we wrześniu 2002 r. Od tego czasu wszyscy zainteresowani grali na przedawnienie – oskarżeni nie stawiali się na rozprawy, składano coraz to nowe wnioski dowodowe, wnioskowano o przekładanie terminów posiedzeń. Trzy lata od rozpoczęcia procesu, 29 marca 2005 r. wydany został nieprawomocny wyrok sądu pierwszej instancji, skazujący oskarżonych na kary więzienia i grzywny. Grzegorz Żemek, któremu zarzucono zagarnięcie 41,9 mln dolarów, 9,5 mln marek niemieckich, 125 tys. franków belgijskich oraz 47,5 tys. zł został skazany na 9 lat i 720 tys. zł grzywny oraz nakazano mu „naprawienie szkody”. Janina Chim, której zarzucono rozporządzanie środkami na cele niezwiązane z FOZZ (m.in. na kupno mieszkania) w łącznej wysokości 3,8 mln dolarów, została skazana na 6 lat i 500 tys. zł grzywny. Z kolei Dariusz Przywieczerski, któremu zarzucono zagarnięcie na szkodę FOZZ 500 tys. dolarów, otrzymał wyrok 3,5 roku więzienia. 

Miesiąc później nastąpiło pierwsze przedawnienie; wyrok Ireny Ebbinghaus (2,5 roku więzienia i 195 tys. zł grzywny) i Krzysztofa Komornickiego (2 lata więzienia i 320 tys. zł grzywny) został uznany za niebyły. Byli oni oskarżeni o przywłaszczenie wspólnie z Żemkiem 3 mln marek i 1,5 mln dolarów. 

Pozostali skazani zaskarżyli swoje wyroki – w 2006 r. Sąd Apelacyjny zmniejszył kary: Grzegorzowi Żemkowi wymierzył 8 lat i 5 tys. zł grzywny; Chim – 5 lat i 5 tys. zł grzywny, a Przywieczerskiemu – 3 lata i 6 mies. więzienia. 

W 2007 r. rozpatrywany był wątek dotyczący niegospodarności w FOZZ – wyrok został utrzymany przez Sąd Apelacyjny w 2009 r. 

Dariusz Przywieczerski, nazywany „mózgiem” FOZZ, skazany w 2005 r. w aferze FOZZ na karę więzienia, był od 2006 r. poszukiwany międzynarodowym listem gończym. W latach 2007–2010 skierowany do władz USA wniosek o ekstradycję był wielokrotnie uzupełniany na żądanie władz amerykańskich, pomimo przekazania im bardzo szczegółowych informacji. Sprawa była również regularnie omawiana podczas polsko-amerykańskich konsultacji ekspertów w sprawach karnych, w czasie których przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości wskazywali na wagę sprawy i potrzebę jak najszybszego rozpoznania wniosku o ekstradycję przez stronę amerykańską. W czerwcu 2016 r. Departament Sprawiedliwości USA przekazał informację, że wniosek Sądu Okręgowego w Warszawie o ekstradycję Dariusza Przywieczerskiego został skierowany do Biura Prokuratora Federalnego dla Środkowego Okręgu Florydy w Tampie celem wszczęcia postępowania o ekstradycję. Następnie w lutym 2017 r. Departament Sprawiedliwości poinformował, że ścigany może zostać w najbliższym czasie aresztowany w związku ze skierowanym wnioskiem o ekstradycję. W lipcu 2018 r. Departament Sprawiedliwości USA poinformował, że po zakończeniu postępowania przed sądami amerykańskimi orzeczenie w sprawie ekstradycji otrzyma Sekretarz Stanu USA, który podejmie ostateczną decyzję o ekstradycji. Następnie do Ministerstwa Sprawiedliwości wpłynęła nota Departamentu Stanu USA z 24 sierpnia 2018 r., informująca o wyrażeniu przez Sekretarza Stanu USA w dniu 21 sierpnia 2018 r. ostatecznej zgody na ekstradycję Dariusza Przywieczerskiego do Polski. Po uzyskaniu tej noty Ministerstwo Sprawiedliwości we współpracy z Komendą Główną Policji podjęło działania w celu jak najszybszego przewiezienia ściganego do Polski. Dariusz Przywieczerski został przewieziony przez funkcjonariuszy amerykańskich z Tampy na Florydzie do Chicago, przekazany polskim funkcjonariuszom na lotnisku w Chicago 7 września 2018 r., a następnie samolotem przyleciał 8 września 2018 r. do Polski – podało 8 września 2018 r. Ministerstwo Sprawiedliwości82. Przywieczerski został osadzony w areszcie śledczym na Służewcu w Warszawie. 

Jednym ze świadków procesu w sprawie FOZZ był Anatol Lawina, w 1991 r. dyrektor Zespołu Analiz Systemowych, którego podpis widniej na raporcie NIK ws. afery FOZZ. Anatol Lawina w czasach PRL-u był działaczem opozycyjnym. Internowany, po wyjściu na wolność został współpracownikiem Prymasowskiego Komitetu Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom oraz współzałożycielem Obywatelskiego Komitetu Przeciwko Przemocy. W 1989 r. został zatrudniony w Najwyższej Izbie Kontroli – zajmował stanowisko dyrektora Zespołu Analiz Systemowych. W 1992 r. został zwolniony z NIK przez ówczesnego prezesa Izby profesora Lecha Kaczyńskiego. Powodem takiej decyzji były fatalne wyniki departamentu, którym kierował Lawina, i praktycznie brak wykonywania działań kontrolnych. W czasie procesu FOZZ Lawina podawał w mediach odmienne wersje przebiegu afery i jej uczestników: sprawiał wrażenie osoby ciężko przestraszonej. W 2006 r., gdy ważyły się losy ostatecznego wyroku w sprawie afery FOZZ, Anatol Lawina został ciężko pobity przez nieznanych sprawców. Zmarł kilka miesięcy później.

* * *

Na ławie oskarżonych, a później wśród skazanych, zabrakło osób, które znalazły się w raporcie NIK jako odpowiedzialne za nieprawidłowości występujące w FOZZ. 

„Odpowiedzialność za nieprawidłowości występujące w FOZZ w pierwszej kolejności ponosi Dyrekcja (G. Żemek i J. Chim), Rada Nadzorcza FOZZ, a następnie z tytułu braku efektywnego nadzoru nad podległą państwową jednostką organizacyjną – minister finansów (A.[ndrzej] Wróblewski, L.[eszek] Balcerowicz” – czytamy w raporcie Najwyższej Izby Kontoli. 

W 1997 r. prokurator Janusz Kalwas zmodyfikował zarzuty w śledztwie w sprawie FOZZ. Umorzył postępowanie wobec byłego prezesa NBP Grzegorza Wójtowicza, nie dopatrzył się również znamion przestępstwa w postępowaniu Leszka Balcerowicza, Dariusza Rosatiego oraz innych członków rady nadzorczej. 

Wśród oskarżonych nie znaleźli się również późniejsi potentaci medialni, którzy pożyczali pieniądze z FOZZ. Przez wiele lat jedynym skazanym w sprawie FOZZ był red. Andrzej Krasnowolski, który w tygodniku „Spotkania” opublikował cykl artykułów odsłaniających kulisy afery FOZZ. By zablokować publikacje, ludzie odpowiedzialni za aferę – m.in. Grzegorz Żemek i Janina Chim – skierowali przeciwko publicyście sprawę do sądu i ten został prawomocnie skazany. 

Aferzyści z FOZZ mogli się czuć bezkarni, ponieważ w całe przedsięwzięcie byli zaangażowani funkcjonariusze służb specjalnych. Wiele nowych informacji i dowodów w sprawie afery FOZZ wniosło opublikowanie raportu z weryfikacji Wojskowych Służb Informacyjnych autorstwa Antoniego Macierewicza. Raport ujawnił nieznane wcześniej przepływy finansowe z FOZZ, osoby zaangażowane w aferę, a przede wszystkim związki Grzegorza Żemka z komunistycznymi służbami wojskowymi, podobnie jak innych „udziałowców” FOZZ.

* * *

Afera FOZZ była przez wiele lat tuszowana. Robiono wszystko, by odpowiedzialni za grabież pieniędzy nie ponieśli żadnej odpowiedzialności, zaś osoby, które zajęły się opisywaniem i wyjaśnieniem afery, były narażone na ataki. Przekonał się o tym między innymi wydawca Marcin Dybowski, który w 1992 r. opublikował książkę profesorów Mirosława Dakowskiego i Jerzego Przystawy pt. Via bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski. Dybowski został zatrzymany bez powodu na 48 godzin przez policję, a w tym czasie z jego samochodu zginęły ważne dokumenty. Innym razem samochód, którym przewoził książki, został spalony, a on sam cudem uniknął ciężkich obrażeń. Z kolei Piotr Bączek, który na początku lat 90. publikował artykuły śledcze na temat afery FOZZ, został napadnięty i pobity przez „nieznanych sprawców”.

* * *

Fragment pochodzi z książki Resortowe Dzieci. Biznes, która ukazała się nakładem wydawnictwa Fronda. Jej autorami są: Dorota Kania, Jerzy Targalski oraz Maciej Marosz.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

11 komentarzy

  1. Mateusz pisze:

    I jak później można mieć zaufanie do państwa polskiego...
    Afery paliwowe też są z tą sprawą powiązane.
    Czy będzie tu kiedyś porządek?
    Czy zawsze będzie burdel na kółkach?

    • Maria pisze:

      to są skutki nierozliczania ludzi z przestępstw przeciwko swojemu Państwu, najabsurdalniejsza z absurdalnych „gruba kreska” - czyli wyrozumiałość, na którą czekali prominenci PRL-u, działacze aparatu bezpieczeństwa, wszystkie te powojenne pseudonimy grubo nagradzane do późnych lat życia na emeryturach.... 75 lat błędów? ten nieporządek przecież potomkom pasuje, teraz oni bronią swoich przywilejów przejętych w spadku po rodzicach i dziadkach, nie na rękę im porządek

      • Zdrowy! pisze:

        Kiedy towarzysze funkcyjni odpowiedzą za swoje „przekręty” i wreszcie przestaną wytyczać kierunki rozwoju Polski.

    • Jan Dąbrowski pisze:

      To są pomówienia pomiędzy fakty wrzucone bzdury.

    • Zgred pisze:

      Gdyby możliwa była „opcja zerowa”, czyli wszyscy won i zaczynamy od nowa... Powinno to było objąć oświatę, sprawiedliwość, armię, milicję, wszystkie ministerstwa, wszystkich „polityków”... Niestety - jak powiedział Wałęsa „to byłoby tak, jakby w jedną noc zlikwidować wszystkie znaki drogowe i wprowadzić ruch lewostronny”...
      Czekaliśmy aż wymrą wszyscy zakażeni komuną; nie przewidzieliśmy, że oni zostawią swoje przetrwalniki...
      Co robi garstka nieskażonych? Siedzi cicho i narzeka...

  2. Bolek Wałęs pisze:

    A dziś PO wprowadza ich kolegów do Sejmu, Senatu i PE.

    • nars pisze:

      dziś to pisowscy koleżkowie drani od FOZZ, którzy dorobili się okradając ludzi z ich oszczędności w SKOK-ach, siedzą we władzach i prowadzą Polskę ku zagładzie, prosto w ręce Rosji, za wszelką cenę próbując wyrwać nas z unii europejskiej

  3. Jancio pisze:

    A może więcej o FOZZ i Porozumieniu Centrum ...

  4. Anonim pisze:

    A może więcej o FOZZ i Porozumieniu Centrum ...

    Czyli science fiction

Odpowiedz