Czy przekład książki to akt twórczy?


Rolą dobrego tłumacza jest nie tylko sam przekład słów na inny język, ale również dokonanie aktu twórczego, który pozwala wywołać u odbiorcy podobne emocje, jak u czytelnika oryginału.

Tłumacz to osoba, która dokonuje przekładu oryginalnej wypowiedzi lub tekstu na inny język. Dużej uwagi i wielu umiejętności wymaga tłumaczenie tekstów literackich. Takie teksty stawiają przed tłumaczem konkretne zadania. Musi on wykazać się nie tylko umiejętnościami językowymi, ale i pomysłowością i kreatywnością. Najwyższym kunsztem wykazują się osoby tłumaczące poezję. Ponieważ powinny one posiadać talent literacki, by nie tylko dobrze przełożyć tekst, lecz także wywołać u odbiorcy tłumaczenia podobne emocje, jak u czytelnika oryginału. Zatem rolą tłumacza nie jest dokonanie wyłącznie tłumaczenia słów ale także oddanie charakteru dzieła i zamiarów jego autora. Dlatego na przykład tłumacz języka francuskiego powinien znać dobrze historię i kulturę Francji.

Odmienną kategorią tłumaczeń są przekłady literatury fantasy i sc-fi. Jej autorzy często używają wymyślonych przez siebie nazw przedmiotów, czarów, czy przeróżnych stworów i potworów. To wymaga od tłumacza olbrzymiej kreatywności, by wiernie oddać klimat przekładu danej książki. Przez to tłumacz staje się często słowotwórcą na równi z autorem oryginału. 

Przykładem może być Świat Dysku Terry’ego Pratchetta. W Polsce przekładu cyklu z bardzo dobrym zresztą skutkiem, podjął się Piotr W. Cholewa. Jak wspomina sam tłumacz, Pratchett pozostawiał tłumaczom dużą swobodę i możliwość własnej interpretacji. Było to niezwykle ważne, ponieważ równocześnie autor nie stronił od kontekstów i odniesień lokalnych, idiomów itp., nad którymi tłumacz musiał się pochylić, lub po prostu pominąć, jeśli byłyby dla polskiego czytelnika zbyt niezrozumiałe. Cholewa był w stanie idealnie oddać atmosferę oryginału, jednocześnie wprowadzając do tłumaczenia własną, charakterystyczną sygnaturę, która jednak rzeszy czytelników przypadła do gustu. 

Natomiast przykładem, że tłumacz nie powinien jednak przesadzać w słowotwórstwie, jest z kolei powieść sc-fi Diuna. Jej tłumaczami są Marek Marszał i Jerzy Łoziński. Tłumacząc, musieli zmierzyć się z wieloma hermetycznymi dla tej powieści słowami. Czytelnikom Diuny zdecydowanie bardziej odpowiadało tłumaczenie Marszała, który lepiej potrafił odczytać zamysł autora. Łoziński do wierności przekładu podchodził często zbyt swobodnie, narażając się przez to wielu wielbicielom Herberta, gdy np. „Fremen” przetłumaczył jako „Wolanie” (u Marszała „Fremeni”), a „sandworm” czyli „czerwie piaskowe” (wg. tłum. Marszała) określił mianem „piaskali”. Takich tłumaczeniowych neologizmów, narażających momentami przekład na śmieszność u Łozińskiego znajdziemy zdecydowanie więcej, zarówno tu, jak i w tłumaczeniu Władcy Pierścieni. W tej ostatniej pozycji, mimo wyraźnych sugestii dla tłumaczy ze strony Tolkiena, Łoziński podjął się przełożenia na język polski nazw własnych, co zdaniem wielu czytelników nie wyszło dziełu na dobre. To potwierdza wcześniej podniesioną tezę, że tłumacz musi brać pod uwagę zamiary pisarza i charakter przekładanej powieści.

Tłumaczenie to także akt twórczy, który objawia się w tysiącu drobnych kwestii. Autor przekładu, dla lepszego zrozumienia tekstu, podejmuje wiele z pozoru niezauważalnych decyzji. Te dotyczą nie tylko samego doboru słów, ale również interpunkcji i budowy zdań. Muszą także poradzić sobie z takimi kwestiami, jak różnice w konstrukcjach językowych i czasowych, występującymi pomiędzy różnymi językami.

W Polsce nawet połowa wydawanych książek to przekłady. Zatem zapotrzebowanie na tłumaczenia jest olbrzymie. Jednakże wydawnictwa nie zawsze potrafią i chcą docenić tłumacza. Zazwyczaj wygrywa rachunek ekonomiczny. Niektórzy wydawcy do pracy angażują niedoświadczonych tłumaczy lub osoby o miernej znajomości języka. Zdarzają się nawet sytuacje, gdy tłumaczenie jest redakcją tekstu przetłumaczonego przez Google Translator. O ile jest to narzędzie pomocne do tłumaczenia prostych tekstów, jak artykuły prasowe, to nigdy nie zastąpią pracy człowieka.

Niestety praca najlepszych tłumaczy mimo, iż zostawia czytelnikowi niezapomniane wrażenia, rzadko jest zauważana. Wiele księgarni internetowych pomija nazwiska tłumaczy w informacjach na temat książek. Na szczęście w ostatnich latach ten trend zaczyna się zmieniać. Pojawiły się nagrody, które honorują najlepsze tłumaczenia. Wystarczy wymienić Nagrodę Translatorską dla Tłumaczy Ryszarda Kapuścińskiego, Nagrodę Prezydenta Miasta Gdańska za Twórczość Translatorską im. Tadeusza Boya-Żeleńskiego, czy Juvenes Translatores, będący konkursem dla najlepszych młodych tłumaczy w Unii Europejskiej.

Warto zatem powierzać przekłady książek dobrym tłumaczom, którzy nie będą tylko autorami prostej translacji, ale dokonają aktu twórczego. Wpłynie to nie tylko na jakość tekstu, ale będzie również uczciwe wobec czytelnika.

Artykuł sponsorowany powstał we współpracy z wwojtowicz.pl

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Anna pisze:

    Właśnie z tych powodów ja nie korzystam z automatycznych translatorów.
    Pracuję w polsko francuskiej firmie i my korzystamy z profesjonalnych usług tej firmy https://skrivanek.pl/tlumaczenia-francuski/- tłumacz francusko polski.
    Mogę z czystym sumieniem ich polecić.

Odpowiedz