O św. Mikołaju trochę inaczej. Opiekun wilków i patron studentów


Któż z nas nie wierzył w św. Mikołaja? Któż z nas licząc na prezenty od niego pisał, a jak tej umiejętności jeszcze nie posiadał, to rysował, bardzo poufną treść listu do tego świętego? Następnie czekał z utęsknieniem na miłego gościa, któremu zawsze, ale to zawsze, udało się nas przechytrzyć i dostarczyć prezenty wtedy, kiedy nie mieliśmy o tym świadomości. Okazuje się jednak, że ten czarowny wizerunek Mikołaja jeszcze na początku II poł. XX w. nie był rozpowszechniony. Był jednak od wieków znany z opieki nad czymś zupełnie innym.

Obraz Jana Steena Dzień św. Mikołaja

Oczywiście do końca nie da się deprecjonować funkcji św. Mikołaja jako dostarczyciela drobnych upominków. Już na początku jego kariery, a więc w II poł. IV w., kiedy to po swej śmierci znany był z apokryfów, wrażliwy na ludzką biedę i niedolę, niósł częstokroć pomoc potrzebującym. Jednak znany ze swej pokory, a przede wszystkim sromności, starał się robić niezauważenie. Nie specjalnie zależało mu na tym, aby się tym chwalić. Właściwie w ogóle tego nie robił. Wolał grać rolę nieznanego dobrodzieja. Mikołaj (ok. 270 – ok. 345 lub 352) był biskupem Mitry, miasta położonego w południowo-zachodniej części prowincji Licja (dziś Turcja), lecz uważa się, że mógł pochodzić z Tolentino w południowej Italii. Jest tam co prawda kościół, którego patronem jest św. Mikołaj, lecz zakonnik jako patron tego miejsca żył na przełomie XIII i XIV w. Przyjmijmy zatem za większością, że to Mitra w Azji Mniejszej będzie kojarzona z Mikołajem, bohaterem tego tekstu, jak i też czasu, który aktualnie przeżywamy. Wracając do temu prezentów w wydaniu św. Mikołaja z Mitry należy zaznaczyć za apokryfami, iż pomógł trzem biednym dziewczynom bez posagu, a więc skazanym na nie zamążpójście, w ten oto sposób, że podłożył im trzy złote kule mające wówczas pokaźną wartość. Pomógł również trzem młodym chłopcom, na których zawisła kara śmierci. Generalnie okazał się być doskonałym patronem ludzi, którzy nie mieli nic, często byli w potrzebie lub w tarapatach. W dzień św. Mikołaja już od XIII w. pojawił się zwyczaj wspomagania studentów poprzez fundowanie im stypendiów i zapomóg. Zwyczaj ten później przeniósł się ze studentów na dzieci i młodzież, kiedy to obdarowywane były drobnymi upominkami.

Kult św. Mikołaja z Mitry

Kult św. Mikołaja z Mitry

Dzień, któremu patronował Mikołaj, ustanowiono na 6 grudnia. Wiemy, że pierwsze ślady kultu tego świętego znaleźć można było w Konstantynopolu już w VI w. Wiemy również, że w IX w. istniało już kilka kościołów, które posiadały jego wezwanie. Po koniec X w. kult przeniósł się na ziemie niemieckie. Stamtąd do Francji i Anglii. Pod koniec XI w. jego szczątki, które uznawane były za relikwie, z Azji Mniejszej przywieziono do Bari, co automatycznie wzmocniło jego kult w Europie. Na początku czczono św. Mikołaja w charakterze orędownika w trudnych sprawach, a także jako cudotwórcę. Taka formuła jego kultu przetrwała w Kościele wschodnim. Na Rusi, później w Rosji, na Ukrainie i Białorusi, kult św. Mikołaja jest niezwykle popularny, zarówno w prawosławiu, jak i w grekokatolicyzmie. Św. Mikołaj jest nawet patronem Moskwy.

Scena z Trzech córek. Święty Mikołaj wrzuca przez okno pieniądze na posag dla córek sąsiada. Tempera na desce Fra Angelico z 1437 roku

Patronował on również pannom, małżeństwom o krótkim stażu, dzieciom, jeńcom, a także więźniom. Modlitwy w jego intencji odprawiali studenci, ale też przedstawiciele takich zawodów jak żeglarze, kupcy, flisacy, rybacy, co odzwierciedla treści legend, w których św. Mikołaj ich chroni, jak i też piwowarzy, młynarze, piekarze, cukiernicy, a nawet notariusze. Na terenie Polski kult św. Mikołaja nastał w okresie średniowiecznym. Wiara w tego świętego docierała od zachodu przez Śląsk i Wielkopolskę. W tradycji ludowej utrzymał się kult św. Mikołaja jako opiekuna bydła i sprawującego władzę nad wilkami.

Św. Mikołaj ujarzmiał wilki

Funkcja św. Mikołaja w charakterze ujarzmiciela wilków, ale też patrona pasterzy, w Słowiańszczyźnie była szeroko rozpowszechniona. Na terenie obecnej Ukrainy, Białorusi, Polski i Rosji, św. Mikołaj występował albo jako pogromca straszliwych i znienawidzonych przez to wilków, ale jednocześnie jako święty, który patronował temu dzikiemu zwierzęciu. Wiara w niewytłumaczalne umiejętności Mikołaja uspokajania, a także rozmowy z wilkami, była wyjątkowo często powtarzana w ludowych opowieściach przypominanych szczególnie w okresie adwentu, a zwłaszcza 6 grudnia. Więcej, mówienie o spektakularnej wiedzy w obchodzeniu się z dzikim wilkiem, występowało w chwili kiedy człowiek narażał własne życie, a mógł wówczas natrafić na wilczą watahę lub też kiedy narażał na ewentualną styczność zwierzyny hodowlanej z tymi krwiożerczymi bestiami. Nie raz pasterze wychodząc do sezonowej pracy na połoniny zawierzali swe modlitwy św. Mikołajowi. Chłopstwo po raz pierwszy w roku wychodząc na łąki z bydłem odmawiało modlitwy, w których błagali Mikołaja o wstawiennictwo. Uznawali go jednocześnie za opiekuna inwentarza żywego i ta funkcja przewijała się niezwykle często w jego przypadku.

Wiara w boskie umiejętności w radzeniu sobie św. Mikołaja z wilkami rozpowszechniona była w szeroko rozumianych Karpatach. To tam funkcjonowały wierszowane modlitwy, które były na ustach wszystkich tych, którzy obawiali się zetknięcia z wilkiem. Pasterze nim zeszli z połonin uporządkowywali swe szałasy, ponieważ wierzyli, że Mikołaj nie znosi nieporządku. Na Łemkowszczyźnie w dniu patronatu Mikołaja zanoszono do cerkwi chleb, króliki, koguty i kury. Pieczywo zwyczajowo składano na ofiarę w świątyni, z kolei króliki i drób składano w babińcu (kruchcie). Natomiast od liczby piania koguta zależało ile we wsi będzie wesel. Podkreślana częstokroć rola św. Mikołaja jako tego, który rozmawia z wilkami polegała na tym, że ten karcił je, jeśli te przyznały się mu do wyrządzania ludziom krzywdy. Działało to jednak w drugą stronę, ponieważ święty wysłuchiwał również wilków, które informowały go o tym, że same padły ofiarą zła ze strony ludzi. Św. Mikołaj nakazywał również wilkom ile w ciągu roku mogę zjeść. Po to więc Łemkowie szli do cerkwi, by tam zostawić strawę. Wilk był jednym z atrybutów Mikołaja. Nie robił mu krzywdy, ale raczej skłaniał zwierzę do tego, by było mu uległe.

Kult św. Mikołaja na Rusi

Ikona przedstawiająca świętego Mikołaja, biskupa Miry, pierwowzór postaci świętego Mikołaja

Wspomniany wcześniej kult tego świętego na Rusi był tam szeroko rozpowszechniony i zdaje się, że miał o wiele bardziej archaiczne konotacje niż nam się wydaje. Etnografowie zauważyli, że na tamtych terenach, jeszcze w XX w. występował zwyczaj zwany „kręceniem brody Wołosa„. Był to rytuał z grupy tych, które odnosiły się do kultu urodzaju i przypisywany był św. Mikołajowi. Wiemy natomiast, że chtoniczne bóstwo słowiańskie, Weles, inaczej określane Wołosem, patronowało bogactwu, które w tym przypadku odnosiło się do opieki nad bydłem. We wczesnym średniowieczu liczne bydło równoznaczne było z miernikiem dobrobytu. Jeśli zatem chrześcijański Mikołaj zestawiany byłby z pogańskim Welesem, to warto napomknąć, iż w ruskiej „Powieści dorocznej„ na określenie Welesa użyto epitetu „skotji bog„, które na ogół tłumaczone jest jako „bóg bydła”. Tak się akurat składa, że termin ten brzmi podobnie jak greckie określenie boga podziemi i świata zmarłych Hadesa. Ten określany jest tam mianem „skotios”, które oznacza ”ciemny” lub ”mroczny”. 

Robi się ciekawie, jeśli przypomnimy jakie funkcje posiadał wilk, atrybut św. Mikołaja. Była to m.in. noc i ciemność, a ponadto zwierzę to utożsamiane było w Helladzie bezpośrednio z Hadesem; jego brzuch był grobem człowieka, a rozwarta paszcza bramą do piekieł, siedziby greckiego boga umarłych. I jeszcze jedna uwaga; w mitologii skandynawskiej podczas końca świata (Ragnarök) pojawia się potwór wilczobodobny imieniem Fenrir, który ostatecznie pożera najważniejszego boga tej części świata, Odyna.

Odyn i Fernir

Bóstwa, które opiekowały się światem podziemnym, należały do najbardziej chtonicznych. Te z kolei zwyczajowo przejmowały też funkcję opiekunów ziemi, urodzaju i płodności. Wiele przemawia za tym, że funkcja św. Mikołaja, jako opiekuna bydła oraz ziemi, miała rację bytu. W niektórych częściach Polski do niedawna określano najlepszy do zakupu lub dzierżawy grunt mianem „około św. Mikołaja”. Po dokonaniu transakcji, tak jak to miało miejsce w okresie staropolskim, wyprawiano litkup, a więc ucztę, która gwarantowała nienaruszalność zawartej umowy.

Św. Mikołaj od prezentów

W Polsce zwyczaj rozdawania prezentów przez św. Mikołaja rozpowszechnił się na dobre dopiero w poł. XX w. Wcześniej jednak, choćby na Śląsku Cieszyńskim wieczorami w dzień św. Mikołaja, kawalerowie odwiedzali zagrody, gdzie mieli pewność, że mieszkają panny i obdarowywali je drobnymi upominkami. Towarzyszył im wówczas orszak składający się z Diabła, Kominiarza, Żołnierza, a niekiedy i Anioła. W Beskidzie Żywieckim praktykowany był zwyczaj chodzenia od chaty do chaty przez chłopca przebranego za świętego. Rozdawał wówczas dzieciom jabłka, a tam gdzie natknął się na pannę, deklamował tzw. sprawozdanie, jakie ułożył samodzielnie i ukierunkowane indywidualnie do każdej z napotkanej dziewczyny.

Reklama z Mikołajem z 1955 roku

Interesująco przedstawiał się zwyczaj kultu św. Mikołaja w Skandynawii. Nie występował on jednak jako święty biskup, a raczej jako świecka postać, której atrybutami był czerwony płaszcz podszyty białym futrem. Osoba przebierająca się za tę postać rozdawała okolicznym dzieciom prezenty. Poruszała się saniami zaprzęgniętymi w renifery. Był to niejaki sankta Klaus, którego wizerunek zadomowił się najbardziej w całej Europie i Ameryce Północnej. Niewątpliwie spotęgowane jest to dodatkowo tym, że w fińskiej miejscowości Rovaniemi, leżącej w Laponii gdzie przebiega krąg polarny, mieszka „prawdziwy” św. Mikołaj. Jest mieszkańcem tzw. Wioski św. Mikołaja, gdzie przez cały rok przygotowuje się do wyprawy mającej na celu obdarowanie dzieci na całym świecie w prezenty jakie te sobie co roku życzą. Mikołaj ten dokonuje absolutnych cudów w pokonywaniu przeszkód w celu podrzucenia nocą prezentu. Potrafi wejść przez komin, ale nim to zrobi, transportowany jest latającymi saniami zaprzęgniętymi w również latające renifery, z czego jeden, imieniem Rudolf, ma czerwony nos.

Dziadek Mróz, 1885 rok

W krajach komunistycznych próbowano za wszelką cenę maksymalnie zdesakralizować postać św. Mikołaja. Wówczas nazywany był Dziadkiem Mrozem, a do pomoc nie miał elfów, jak to jest przedstawiane w skandynawskiej wersji legendy o tej postaci, a Śnieżynkę. W Polsce postać Dziadka Mroza była doskonale znana, ponieważ odpowiadał on za uśmiechy miliony dzieciaków z blokowisk, które szturmem szły na zabawy mikołajkowe organizowane przez zakłady pracy, w których zatrudnieni byli rodzice. Któż z nas nie pamięta wypełnionych produktami czekoladopodobnymi worków foliowych zawiązanych na szybko w cienką wstążkę? Jak można nie zapomnieć widoku konserwatora lub wuefistę szkolnego, który 6 grudnia grał rolę Dziadka Mroza, był oblepiony watą higieniczną, a na nosie miał dziwaczne okulary? Tych emocji nikt nam nie zabierze. Były one dokładnie takie same, jak wizyta „prawdziwego” Mikołaja, który też coś dla nas miał w swym przepastnym worku.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz