Bajońskie zarobki prezydenta, premiera i posłów w międzywojennej Polsce. II RP była eldoradem dla urzędników


Zarobki prezydenta w okresie II RP były wprost bajońskie, ale także premier, posłowie i urzędnicy państwowi mogli liczyć na bardzo wysokie uposażenia. Generalnie pracujący w administracji publicznej, sądach, policji i wojsku w okresie międzywojennym otrzymywali ponadprzeciętną pensję.

Zarobki Polaków

Zarobki w Polsce w 1936 r.

Aby uzmysłowić sobie ponadprzeciętną wysokość zarobków najważniejszych urzędników w II RP warto najpierw porównać je do wynagrodzeń w różnych grupach zawodowych.

Przykładowo wśród urzędników administracji cywilnej średnie wynagrodzenie wynosiło 229 zł. Nauczyciele średnio otrzymywali 182 zł. Natomiast pracownicy umysłowi zarabiali ok. 280 zł. Znacznie lepiej wynagradzani byli sędziowie i prokuratorzy, których najniższe uposażenie wynosiło 425 zł. Były to naprawdę bardzo dobre pensje. Za taką uchodziło wynagrodzenie wynoszące już ok. 150 zł i więcej. Sporo zarabiali także policjanci i wojskowi, gdyż Ci dla sanacyjnych polityków byli niezbędni dla zachowania ich władzy.

Czytaj takżeIle zarabiano i co można było kupić za średnią płacę w przedwojennej Polsce. Pensje i ceny w II RP

Znacząco mniej zarabiali robotnicy. Ich przeciętne zarobki wynosiły ok. 102 zł (dla kobiet tylko ok. 53 zł). Na większe pensje mogli liczyć górnicy i hutnicy, którzy mogli zarobić nawet ok. 200 zł. O takich zarobkach mogli tylko pomarzyć rolnicy. Na wsi dniówka wynosiła ok. 1,7 zł, co miesięcznie, nawet przy 6-dniowym tygodniu pracy, dawało ok. 42 zł.

Przykładowe ceny w 1939 r.

  • Chleb żytni pytlowy 1 kg - 0,30 zł
  • Mąka pszenna 1 kg - 0,45 zł
  • Ziemniaki 1 kg - 0,10 zł
  • Mięso wołowe 1 kg - 1,53 zł
  • Mleko 1 l - 0,26 zł
  • Masło 1 kg - 3,98 zł
  • Cukier 1 kg - 1,00 zł
  • Elektryczność 1 kWh - 0,53 zł
  • Węgiel (hurt), gruby I klasy, 1 t - 22,6 zł
  • Benzyna (detal) 1 l - 0,68 zł
  • Zupa w drogiej restauracji - ok. 0,80 zł
  • Danie w drogiej restauracji - ok. 3,00 zł
  • Bilet lotniczy z Warszawy do Londynu - 336 zł
  • Najtańszy samochód Fiat 500 - 3 800 zł
Prezydent RP i jego luksusy

Ignacy Mościcki w 1938 r.

Mając już wiedzę o zarobkach Polaków jak na dłoni widać, że uposażenie prezydenta w porównaniu z nimi było wprost nieprawdopodobnie wysokie. Żaden urzędnik w Polsce, czy pracownik sfery budżetowej nie miał nawet podobnie wysokich uposażeń. Więcej mogli zarabiać tylko i wyłącznie właściciele największych przedsiębiorstw prywatnych lub właściciele ogromnych majątków ziemskich. Takich ludzi w Polsce była jednak garstka.

Ustaw budżetowe na lata 1935-1940 przewidywały następujące uposażenia prezydenta:

  • 1935/1936 wynosiło 255 000 zł czyli miesięcznie 21 250 zł
  • 1936/1937 wynosiło 195 000 zł czyli miesięcznie 16 250 zł
  • 1937/1938 wynosiło 195 000 zł czyli miesięcznie 16 250 zł
  • 1938/1939 wynosiło 195 000 zł czyli miesięcznie 16 250 zł
  • 1939/1940 wynosiło 195 000 zł czyli miesięcznie 16 250 zł

Dodatkowo prezydent dysponował funduszem do własnego rozporządzenia, który wynosił 60 000 zł rocznie, czyli dawało to prezydentowi 5 000 zł miesięcznie.

Prezydent RP Ignacy Mościcki oraz król Rumunii Karol II w samochodzie polskiego prezydenta marki Rollse-Royce

Prezydent Mościcki mógł także użytkować luksusowe samochody, które w ówczesnej Polsce były ewenementem. Przedwojenna Polska była krajem słabo zmotoryzowanym. Na 10 000 mieszkańców tylko 10 miało samochód, gdy w sąsiedniej Czechosłowacji liczba ta wynosiła 69, a w Stanach Zjednoczonych aż 2 288. Skoro w ogóle posiadanie jakiegokolwiek samochodu było luksusem to auto, którym poruszał się prezydent było dla Polaków całkowicie niespotykanym widokiem. Oto Mościcki po niewielkiej sieci polskich dróg poruszał się Rolls-Roycem. Nie jest znana cena tego pojazdu, ale należy spodziewać się, że kosztował co najmniej 75 000 zł (tyle kosztował najdroższy Mercedes), a może i znacznie więcej. Dla porównania najtańszego Fiata 500 można było nabyć już za 3 800 zł. Tym samym Mościcki nie tylko uposażeniem, ale i środkiem lokomocji kompletnie odbiegał od poziomu życia swoich rodaków. Poza Rolls-Roycem Mościcki miał także amerykańskiego Cadillaca oraz terenowego Mercedesa G5, którego otrzymał w prezencie od Hermanna Goeringa.

Prezydent Krakowa Mieczysław Kaplicki (drugi z lewej) wręcza pamiątkowy album prezydentowi Ignacemu Mościckiemu (trzeci z lewej) w Kurzej Stopce znajdującej się w północno-wschodnim narożniku Zamku Królewskiego w Krakowie

Gdy Mościcki przyjeżdżał do Krakowa nie spał bynajmniej w żadnym hotelu, a w specjalnie dla niego zaaranżowanych komnatach na Wawelu. Wszak dla pasażera Rolls-Royca jednym godnym miejscem w Krakowie mógł być tylko Zamek Królewski. Dla Mościckiego urządzono apartament w Wieży Duńskiej. Mógł tam korzystać z sypialni i salonu. Natomiast prezydencka łazienka była wyłożona marmurem kararyjskim, a armatura była wykonana przez angielską firmę Twyfords.

Ogromne były także wydatki nie tylko na uposażenie prezydenta, ale działalność jego urzędu i kancelarii. W budżecie na lata 1939/1940 zaplanowano w tej pozycji aż 3 339 370 zł. Dla porównania całkowity koszt budowy niezwykle drogich okrętów ORP Błyskawica i ORP Grom wyniósł 27 411 972 zł, tj. 13 705 986 zł za okręt. Czyli tyle, co czteroletni budżet przeznaczony na funkcjonowanie głowy państwa. Koszt czołgu 7TP wraz z uzbrojeniem wynosił 231 000 zł, a działa przeciwpancernego 37 mm Bofors 22 900 zł. Od budżetu przeznaczonego na prezydenta mniej wydawano na naukę (2 638 140 zł w budżecie 1939/1940), a także mniejszą kwotę od prezydenta do dyspozycji miało całe Ministerstwo Poczt i Telegrafów (2 638 140 zł w budżecie 1939/1940).

Premier i ministrowie i ich specjalny dodatek

Premier Felicjan Sławoj Składkowski (stoi w mundurze wojskowym) odczytuje orędzie prezydenta

Uposażenie miesięczne premiera wynosiło 3 000 zł, a ministrów po 2 000 zł. Wyżsi urzędnicy otrzymywali po ok. 1 500 zł. Dodatkowo premier i ministrowie otrzymywali dodatki po 2 000 zł. Pozwalało im to za zaledwie jedną pensję z dodatkiem kupić Fiata 500. Mimo, że te kwoty były bardzo wysokie to prezydent otrzymywał, aż 12 razy więcej (przy wliczeniu dodatków 6 razy więcej).

W dużym uproszczeniu można przyjąć, że ministerialne 2 000 zł było dziesięciokrotnością przeciętnego wynagrodzenia dla administracji i pracowników umysłowych. Przeciętne wynagrodzenie w 2020 r. wynosiło 5167,47 zł. Zatem jego dziesięciokrotność to już 51 674,70 zł. Dodatek podwajał tę sumę. To pokazuje jakim eldorado dla władzy była II RP.

Posłowie i senatorowie

Przemówienie ministra spraw zagranicznych Józefa Becka. W ławach rządowych siedzą premier Felicjan Sławoj Składkowski, minister skarbu Eugeniusz Kwiatkowski, minister spraw wojskowych Tadeusz Kasprzycki, minister przemysłu i handlu Antoni Roman, minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego Wojciech Świętosławski, minister rolnictwa i reform rolnych Juliusz Poniatowski

Zgodnie z konstytucją kwietniową z 1935 r. liczba posłów wynosiła 208, a senatorów 96.

Ustawy budżetowe na lata 1935-1940 przewidywały następujące wydatki na diety posłów:

  • 1936/1937 wynosiły 2 520 417 zł
  • 1937/1938 wynosiły 2 471 000 zł
  • 1938/1939 wynosiły 2 432 500 zł
  • 1939/1940 wynosiły 2 533 020 zł

Biorąc pod uwagę liczbę posłów to ich uposażenia rocznie wynosiły ok. 12 000 zł, czyli ok. 1 000 zł miesięcznie. Takie samo wynagrodzenie otrzymywał m.in. generał brygady oraz szefowie kolei i polskiej poczty.

Jeśli chodzi o senatorów to ich diety miały się następująco:

  • 1936/1937 wynosiło 1 205 610 zł
  • 1937/1938 wynosiło 1 205 610 zł
  • 1938/1939 wynosiło 1 205 610 zł
  • 1939/1940 wynosiło 1 205 610 zł

Co oznacza, że uposażenie senatorów było takie samo i wynosiło ok. 1 000 zł miesięcznie.

Stosując podobną analogię jak przy okazji ministrów można stwierdzić, że ówczesne 1 000 zł diety jest warte ok. 25 500 współczesnych złotych.

Urzędnicy

Przedstawiciele władz z wojewodą śląskim Michałem Grażyńskim (stoi bliżej środka z lewej) i prezydentem Chorzowa Karolem Grzesikiem (stoi okok M. Grażyńskiego w okularach) odbierają defiladę

Pensje urzędników były podzielone na dwanaście grup uposażenia. Najniższa pensja urzędnicza wynosiła 100 zł, ale też niewielu urzędników tyle zarabiało. Najliczniejsza grupa urzędników otrzymywała co miesiąc 210 zł. Średnia ze wszystkich grup zaszeregowania wynosiła 229 zł.

Poza zwykłą pensją urzędnicy mogli liczyć także na bardzo wysokie dodatki. Poza wymienionymi ministrami, dodatki otrzymywali wojewodowie (1 500 zł) i dyrektorzy departamentów w ministerstwach (600 zł). Poza tym już wszyscy urzędnicy dostawali dodatki lokalne. W Gdyni wynosił on 20%, w Warszawie 15%, a na obszarze półwyspu Hel oraz w Katowicach, Chorzowie, Tarnowskich Góry, Mysłowicach, Cieszynie, Bielsko i Białej Krakowskiej 10%.

Źródła:

  1. Ustawa skarbowa z dnia 24 marca 1935 r. na okres od 1 kwietnia 1935 r. do 31 marca 1936 r.
  2. Ustawa skarbowa z dnia 30 marca 1936 r. na okres od 1 kwietnia 1936 r. do 31 marca 1937 r.
  3. Ustawa skarbowa z dnia 29 marca 1937 r. na okres od 1 kwietnia 1937 do 31 marca 1938 r.
  4. Ustawa skarbowa z dnia 29 marca 1938 r. na okres od 1 kwietnia 1938 r. do 31 marca 1939 r.
  5. Ustawa skarbowa z dnia 29 marca 1939 r. na okres od 1 kwietnia 1939 r. do 31 marca 1940 r.

Zobacz także:

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

6 komentarzy

  1. Jan pisze:

    A jako uzupełnienie polecam artykuł z 1929 roku z łódzkiego „Głosu Porannego” o zarobkach urzędników. Znajduje się on w serwisie RetroPRESS.pl:
    http://retropress.pl/glos-poranny/ile-zarabiaja-urzednicy/

  2. RPEK pisze:

    Józef Piłsudski taki kraj „zbudował”. Miała być sanacja i była sanacja, ale tylko dla swoich.

  3. Dawid pisze:

    Nikt tyle ze żłoba nie wyjął co sanacja

  4. Tadeusz pisze:

    Szanowny autorze. piszesz ‚ze wojsko zarabiało gdyż byli potrzebni władzy. Może i tak ‚ale bardziej byli potrzebni krajowi. To po pierwsze. Natomiast po drugie. Zarobki podporucznika i porucznika wg załączonej tabelki to odpowiednio 206 i 265 zł. Z tego panowie oficerowie musieli spłacać kredyty państwowe , które dostawali na zakup umundurowania, obuwia(oficerki), jeżeli był to oficer kawalerii to musiał zakupić jeszcze buty do konnej jazdy. Oprócz tego obowiązany był do zakupu broni osobistej(szabla i rewolwer lub pistolet). Oficer kawalerii ‚zakupywał dodatkowo rząd koński (czyli siodło). Powinien posiadać również meble. Pokój otrzymywał w koszarach ‚ale bez wyposażenia. Ze swojej pensji opłacał koniowodnego i ordynansa. Pensja oficera obarczona była drobnymi opłatami na LMiK, LPŻ, Rodzinę oficerską , opłacał też prenumeratę czasopism specjalistycznych odpowiednich rodzajów wojsk i kantynę. Mojemu ojcu porucznikowi kawalerii po tych wszystkich operacjach pozostawało do wypłaty na rękę 1,57 zł. Dobrze ‚że w kantynie oficerskiej miał opłacone posiłki. Taka to prawda o sowicie opłacanych przez władzę oficerach. To był a wg. słów mojego ojca „błyszcząca nędza.

  5. w pisze:

    władza zawsze się wyżywi

Odpowiedz