Prof. Antoni Dudek: „Gierek znacznie bardziej uzależnił Polskę od Moskwy niż Gomułka” |
„Gierek znacznie bardziej uzależnił Polskę od Moskwy niż Gomułka” - mówi prof. Antoni Dudek, w rozmowie z Wojtkiem Duchem. Historyk ocenił też pomysł SLD, by Edward Gierek został patronem roku 2013.
Wojtek Duch: Edward Gierek. Urodzony w pod sosnowieckiej wsi, wychowany w „burżuazyjnej” Belgii zostaje I Sekretarzem w kraju-satelicie ZSRR. Jak udało mu się uzyskać taką pozycję w partii?
Prof. Antoni Dudek: Gierek budował swoją pozycję stopniowo, ale z pewnością pomogło mu to, że od powrotu do Polski w 1948 r. pracował w aparacie katowickiej PZPR, czyli największej liczebnie i najważniejszej (z uwagi na węglocentryczny charakter gospodarki PRL) organizacji wojewódzkiej tej partii. Jako I sekretarz KW PZPR w czasach Gomułki okazał się bardzo skuteczny w wyrywaniu środków finansowych z budżetu centralnego, które potrafił też – pomocą takich sprawnych współpracowników jak Jerzy Ziętek – dobrze inwestować. Nie tylko w rozwój przemysłu ciężkiego, co było obsesją komunistów, ale i w obiekty służące wypoczynkowi i rozrywce, jak słynny chorzowski park kultury. Stopniowo, w latach 60., gdy Polska grzęzła w ekonomicznym marazmie, Górny Śląsk uchodził na enklawę dobrobytu. To zrodziło legendę Gierka „dobrego gospodarza” i sprawiło, że w czasie słynnego wiecu aktywu w sali kongresowej w marcu 1968 r. zebrani tam działacze obok partyjnego pseudonimu Gomułki (Wiesła) skandowali też nazwisko Gierka. Co najmniej od tego momentu zaczął być postrzegany jako jeden z najważniejszych pretendentów do spadku po Gomułce.
Czy byli inni poważni kandydaci?
- Właściwie tylko jeden czyli Mieczysław Moczar. Sam Gomułka widział wcześniej podobno w roli swoich następców Józefa Tejchmę lub Stanisława Kociołka. Jednak Tejchma, choć odegrał najważniejszą rolę w obaleniu Gomułki – to on jako jedyny miał odwagę powiedzieć Gomułce 19 grudnia 1970 r. prosto w oczy, że powinien odejść ze stanowiska – nie miał wystarczającego poparcia ze strony uczestników antygomułkowskiego spisku jaki zawiązał się najpóźniej po wybuchu rewolty robotniczej na Wybrzeżu. Tworzyli go poza Tejchmą m.in. Stanisław Kania, Franciszek Szlachcic, Edward Babiuch, Wojciech Jaruzelski i Piotr Jaroszewicz. Oni wszyscy woleli Gierka od Moczara, którego pozycja zaczęła słabnąć od 1968 r., gdy Gomułka wyciągnął wniosek z genezy Marca ’68 i „awansował” go z ministra spraw wewnętrznych na sekretarza KC PZPR. Ostateczny cios Moczarowi zadała Moskwa, udzielając w grudniu 1970 r. zakulisowego, ale czytelnego dla kierownictwa PZPR wsparcia właśnie Gierkowi. Podczas rozmowy premiera Kosygina z wicepremierem Jaroszewiczem w grudniu 1970 roku, Kosygin powiedział wyraźnie, że nie ma mowy, by Mieczysław Moczar został I sekretarzem, natomiast Gierek będzie zaakceptowany na tym stanowisku przez Kreml. Ponoć, a sprawa ta nie jest zbadana, wysłannik z Moskwy przyjechał do Katowic i przekazał Gierkowi informacje, że Kreml go popiera. I to miało ostatecznie skłonić Gierka do wyrażenia zgody na objęcie stanowiska I sekretarza KC PZPR.
Od razu przystąpił do tonowania nastrojów po masakrze na Wybrzeżu. Podwyższył najniższe pensje, emerytury i zasiłki rodzinne. Już wtedy miał plan by na kredyt poprawić stopę życiową Polaków?
- To nie był jego plan, tylko doradców, którymi się otoczył. To oni – jak np. prof. Paweł Bożyk – wylansowali tzw. strategię przyspieszonego rozwoju. Na pewno wybór Gierka był lepszy niż gdyby I sekretarzem został Moczar, twardogłowy komunista kompletnie impregnowany na kwestie modernizacji kraju. Nadal jednak istniała komunistyczna dyktatura, której Gierek chciał tylko dodać bardziej ludzką twarz. I to mu się udawało, szczególnie w pierwszych latach rządów. Wyprawa Gierka do Szczecina i Gdańska zbudowała jego legendę, której elementem jest słynne pytanie „Pomożecie?”. Zaryzykował wówczas bezpośrednie rozmowy z robotnikami, do czego żaden z jego poprzedników nie był zdolny. Zdecydował się też na cofnięcie podwyżek cen z grudnia 1970 roku, pod wpływem strajku zdeterminowanych łódzkich włókniarek, choć było to posunięcie, mające w sobie ziarno klęski, która nastąpiła w 1976 roku.
Jego poprzednik, Władysław Gomułka nie miał chyba żadnych szans na zachodnie kredyty. Natomiast Gierek przekonał bogatsze kraje do finansowania jego planów. Wystarczyła zmiana wizerunku?
- Gierkowi rzeczywiście sprzyjała epoka tzw. odprężenia między Wschodem a Zachodem, której apogeum przypadło właśnie na lata 70. Jednak gdyby Gomułka zabiegał o takie kredyty jak Gierek w latach 60., to też by je – może w nieco mniejszej skali – uzyskał. Zachód widział bowiem w polityce kredytowej narzędzie rozbijania spoistości bloku sowieckiego, a Gomułka – z racji swej biografii – nadawał się na kolejnego Broz-Tito bardziej niż którykolwiek z przywódców państw satelickich. Przyczyna niechęci do kredytów z Zachodu leżała zatem po stronie Gomułki: on był autentycznie wrogo nastawiony do całego „świata kapitalistycznego” i święcie wierzył w to, że Polska pozbawiona wsparcia ZSRR zostanie szybko sprowadzona do poziomu księstwa warszawskiego.
Czy w partii byli przeciwnicy takiego kierunku rozwoju?
-- Po cichu na pewno zwolennicy Gomułki i oczywiście on sam. Już w swoim liście z 1971 r. do KC PZPR, w którym bronił się przed oskarżeniami, przestrzegał też przed nadmiernym zadłużaniem. Jednak skala sukcesów ekonomicznych pierwszej połowy lat 70. i skok poziomu życia był wówczas tak duży, że zamilkli wszyscy krytycy. Ożywili się dopiero po kryzysie czerwcowym z 1976 r., a najgłośniejszym z nich, który ośmielił się zaatakować Gierka z pozycji dogmatycznych na plenum KC PZPR był Tadeusz Grabski.
Rozpoczęto niemalże jednocześnie wiele inwestycji. Huta Katowice, Rafineria Gdańska, czy Centralna Magistrala Kolejowa. Przeinwestowano? Jakie było podłoże kryzysu końca rządów Gierka?
- Powodem nie było samo przeinwestowanie, ale fakt, że spora część inwestycji opartych na zasadzie tzw. samospłaty (czyli wybudowana na kredyt fabryka spłaca go eksportem swoich produktów) okazała się kompletnym niewypałem. Tak było np. z autobusami na licencji francuskiego Berlieta, czy kupioną dla Ursusa licencją brytyjskiego ciągnika Massey-Ferguson. Trzeba też pamiętać, że część kredytów przeznaczono bezpośrednio na konsumpcję, importując pasze niezbędne do zwiększenia produkcji żywca czy wprost samego mięsa, które w PRL było towarem o znaczeniu strategicznym. Fakt, że Gierkowi przy podnoszeniu płac na wielką skalę w l. 1971-75 udało się równocześnie poprawić w tym okresie zaopatrzenie masarni stał się fundamentem jego legendy. Jednak w 1976 r. to wszystko się tak naprawdę załamało. Próbowano zrównoważyć rynek podnosząc ceny żywności, z czego jednak natychmiast się wycofano po protestach w Radomiu i innych miastach. Wtedy wymyślono tzw. manewr gospodarczy, czyli po prostu ograniczenie liczby inwestycji, ale było już za późno. Rozpędzona nadmiernie machina okazała się niesterowalna, ratowano się jeszcze przez dwa lata kolejnymi kredytami zaciąganymi na lichwiarskich warunkach już tylko po to, by spłacać raty starych pożyczek. A w 1979 r. przyznano, że po raz pierwszy w dziejach PRL dochód narodowy spadł w stosunku do roku poprzedniego. To był już początek całkowitego załamania.
A może zabrakło mu czasu? Gierek mówił: „Odmówiono mi prawa do obrony, skazano na niesławę i poniżenie...”
- Wszyscy upadli politycy tak mówią. A już zwłaszcza dyktatorzy. Gierek i tak dostał sporo czasu, bo w innej konfiguracji międzynarodowej i tej wewnątrz PZPR, jego upadek nastąpiłby już w 1976 r.
Mimo to wielu Polaków uważa, że „za Gierka było lepiej”. Skąd takie sentymenty?
- Skala wzrostu poziomu życia w pierwszej połowie lat 70. była rzeczywiście bezprecedensowa w całych dziejach PRL. Do tego ta propaganda, która dziś wydaje się prymitywna, ale po siermiężnych czasach Gomułki kolorowe filmy przekonujące, że stajemy się właśnie dziesiąta potęgą przemysłową świata robiły wrażenie. Trzeba też pamiętać, że to wszystko działo się w okresie, gdy w dorosłe życie wchodził powojenny wyż demograficzny, który dziś z tęsknotą wspomina lata swej młodości, a zwłaszcza to, że – w przeciwieństwie do ich dzieci i często już także wnuków – nie było wtedy problemów ze znalezieniem pracy.
Chyba jednego tej dekadzie odmówić nie można. To niekwestionowany rozwój polskiej kultury, nauki i sportu...
- Co do sportu to pełna zgoda. To nie tylko epoka triumfów piłkarzy Górskiego, ale także złotych medali takich lekkoatletów jak Irena Szewińska, czy Jacek Wszoła. Z nauką było już jednak znacznie słabiej, choć rzeczywiście nastąpiło wówczas nasilenie kontaktów z zachodnimi ośrodkami, co zaowocowało zresztą później masową emigracją polskich uczonych w latach 80. Natomiast jeśli chodzi o kulturę, to nie mam wrażenia, że w stosunku do okresu 1957-1970, gdy udało się zrzucić gorset socrealizmu, nastąpił w latach 70. jakiś przełom. Cenzura dalej działała w najlepsze, bezpieka inwigilowała twórców, a partyjni luminarze wtrącali się jak dawniej. Może tylko twórcy – podobnie jak wielu Polaków – zyskali finansowo. Ale czy to odbiło się pozytywnie na ich twórczości? To już temat do bardziej szczegółowej dyskusji.
Zgodzi się Pan Profesor z tezą zwolenników polityki Gierka, iż Polska była wtedy bardziej niż kiedykolwiek w czasach PRL niezależna w stosunku do ZSRR? Może było jednak przeciwnie, ze względu na zapis o „przyjaźni i współpracy z ZSRR” - po co on był Gierkowi?
- Gierek znacznie bardziej uzależnił Polskę od Moskwy niż Gomułka. I nie chodzi tu jedynie o kwestie symboliczne, jak odznaczenie Breżniewa orderem Virtuti Militari, czy wpisanie sojuszu z ZSRR do konstytucji. W rzeczywistości ważniejsze było wzmocnienie więzi ekonomicznych z Kremlem, czego przykładem była kolejowa linia szerokotorowa od granicy ZSSR do największej inwestycji dekady lat 70. czyli Huty Katowice. Nawiązując ściślejsze kontakty z Zachodem, Gierek równocześnie bardzo starał się przekonać Moskwę, że nie pójdzie drogą Nicolae Ceausescu. Stąd brały się takie decyzje jak skrajnie deficytowy eksport statków do ZSRR, czy rosnąca współpraca peerelowskich służb specjalnych z KGB. Jeszcze poważniejsze konsekwencje miało wyłączenie znacznej części jednostek Wojska Polskiego spod nadzoru polskiego Sztabu Generalnego i podporządkowanie ich bezpośrednio naczelnemu dowództwu Układu Warszawskiego.
Dlaczego akurat dekadzie Gierka pojawiły się pierwsze struktury opozycji demokratycznej. Powstały: Komitetu Obrony Robotników (KOR), Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO) czy Konfederacji Polski Niepodległej (KPN)?
- To się wiązało z podpisaniem przez PRL w 1975 r.w Helsinkach aktu końcowego KBWE, który nakładał różnego rodzaju zobowiązania w zakresie praw człowieka. Równocześnie Gierkowi zależało na opinii międzynarodowej, liczył się z nią, spotykał się wszak z prezydentami USA, był nawet w pewnej zażyłości z prezydentem Francji Valerym Giscard d’ Estaingiem, kanclerz RFN Helmut Schmidt stwierdził nawet, że gdyby Gierek był obywatelem RFN, to widziałby dla niego miejsce w swoim rządzie. Chcąc to wszystko utrzymać, nie można było sobie pozwolić na więźniów politycznych. Dlatego opozycjonistów nękano rewizjami, zwolnieniami z pracy, pobiciami, aresztami na 48 godz. (czasem wielokrotnymi), ale procesów politycznych wystrzegano się konsekwentnie. Za Gomułki żaden KOR czy ROPCiO nie byłyby możliwe. Ludzie zostaliby aresztowani, oskarżeni o próbę stworzenia antypaństwowej organizacji i poszliby siedzieć na kilka lat. Istotne znaczenie dla wyboru tej strategii miał też fakt, że szefowie bezpieki czyli sekretarz KC Stanisław Kania i minister spraw wewnętrznych Stanisław Kowalczyk zapewniali Gierka, że opozycja to tylko sto kilkadziesiąt osób, które będą skutecznie infiltrowane. Podobnie złagodzona została polityka wobec Kościoła. Nie było już takich krucjat ideologicznych jak za Gomułki, nie odmawiano paszportów biskupom, wydawanych było więcej zezwoleń na budowę kościołów. Oczywiście walka z Kościołem trwała, tylko, że w formie bardziej zakamuflowanej. Robiono różne prowokacje, rozsiewane były fałszywe informacje.
Gierek zgodził się podpisać porozumienia z Solidarnością w 1980 r. Czy gdyby został na stanowisku utrzymałbym ten kurs? Nie byłoby stanu wojennego, tylko porozumienie z opozycją, może wcześniejszy okrągły stół?
- Gdyby Gierek dłużej rządził, to pewnie zachowywałby się jak Stanisław Kania. Z jednej strony, próbowałby się porozumieć z umiarkowaną częścią Solidarności, z drugiej próbowałby ją rozbić za pomocą akcji propagandowych i służb specjalnych. Taką właśnie strategię realizował Kania, który objął po nim władzę w PZPR i przez rok ją utrzymywał. On konsekwentnie odwodził Moskwę od myśli, by uderzyć w Solidarność w taki sposób jak to zrobiono 13 grudnia, bo obawiał się wojny domowej. Natomiast Jaruzelski, po tym jak zajął miejsce Kani, uznał, że jego strategia jest drogą donikąd i zdecydował się na uderzenie. Także Gierek pewnie stanu wojennego zapewne by nie wprowadził. Warto przypomnieć, że to on jako pierwszy w kierownictwie PZPR użył pojęcia „mniejszego zła”, ale nazwał tak porozumienia ze strajkującymi na Wybrzeżu. Trzeba też jednak pamiętać, że szanse na to, by Gierek przetrwał dłużej u władzy po sierpniu 1980 r. były znikome. Pomijam już kwestię tego, że na początku września 1980 r. zaczęły się jego problemy z sercem, które ułatwiły przejęcie władzy przez Kanię. Po prostu w tamtym okresie dynamika rozwoju Solidarności oraz niezadowolenia społecznego była tak duża, że Gierek nie miał szans przetrwać na stanowisku I sekretarza. Bez względu na to, jakby się zachował. Gdyby w sierpniu 1980 r. zdecydował się na użycie siły, to jego upadek byłby pewnie jeszcze bardziej dramatyczny. Mimo wszystko Jaruzelski w grudniu 1981 r. miał bez porównania łatwiejszą sytuację niż Gierek w sierpniu 1980. W chwili gdy wprowadzano stan wojenny, zarówno Solidarność, jak i całe społeczeństwo było już potwornie zmęczona ciągłymi strajkami i wielomiesięcznym konfliktem. Dlatego opór społeczny przeciwko stanowi wojennego był już tylko cieniem fali strajkowej, która zmiotła Gierka w sierpniu 1980 r.
Z Gierkiem partia rozstała się boleśnie, został usunięty z ich szeregów, Jaruzelski go internował, odebrano mu emeryturę. Nawet aparat PZPR oskarżył go o przywłaszczenie domu i działki w Katowicach. Dlaczego? Mówi się nawet, że odchodził w zapomnieniu...
- Takie postępowanie było podyktowane głębokością kryzysu, w jakim znalazł się kraj z powodu rządów ekipy Gierka. Presja społeczna, także wewnątrz partii, była ogromna. Rozliczenie się z Gierkiem było uważane za jeden z podstawowych warunków odzyskania wiarygodności przez PZPR. Usunięto go z partii, by pokazać: zobaczcie jaka PZPR jest rzetelna, jak zmienia się na lepsze. Stąd też wynikała operacja internowania Gierka, Jaroszewicza i innych działaczy. Było to pociągnięcie czysto propagandowe, bo przecież w niczym nie zagrażali ekipie Jaruzelskiego. Chodziło o to, by móc powiedzieć społeczeństwu, że stan wojenny to nie jest akcja wymierzona tylko w anarchizujących kraj działaczy „Solidarności„, ale też w skompromitowanych komunistycznych przywódców partii i państwa. Była nawet rozważana koncepcja postawienia Edwarda Gierka przed Trybunałem Stanu, ale uznano, że to się propagandowo nie opłaci. Obawiano się, że będzie on formułował oskarżenia pod adresem ludzi z aktualnego kierownictwa PZPR, będących także w poprzedniej ekipie. Gierek w trakcie procesu mógłby zapytać: a towarzysz Jaruzelski to gdzie był wtedy? Sam Jaruzelski w swoich wspomnieniach decyzję o internowaniu Gierka uzasadnił następująco: ”Miałem wpływ na to, kto będzie internowany z poprzednich władz. (…) Chodziło w szczególności o to, aby zamortyzować ewentualne reakcje społeczne na wprowadzenie stanu wojennego. Mogły być one znacznie ostrzejsze, gdyby internowani zostali tylko działacze Solidarności, a inni – odpowiedzialni również za powstałą sytuację – nie ponieśliby żadnych konsekwencji. Tym bardziej, że ogromny nacisk na rozliczenie Gierka, Jaroszewicza i innych pochodził w znacznym stopniu z szeregów partii. (…) Myślę więc, że internowanie uchroniło ich od znacznie większych przykrości. (…) Miała to być również przestroga dla różnych kacyków i bufonów”.
Podsumowując naszą rozmowę, to czy Edward Gierek jest postacią, którą mogłaby patronować całemu 2013 rokowi?
- Moim zdaniem zdecydowanie nie. To prawda, że nie użył siły na masową skalę przeciwko zbuntowanemu społeczeństwu, jak to robili Gomułka, czy Jaruzelski. To prawda, że zafundował Polakom kilka względnie tłustych lat życia na kredyt, a po jego rządach zostało kilka ważnych dla kraju inwestycji jak elektrownie, trasa Warszawa-Katowice czy Naftoport. To jednak dla mnie za mało, by przekreślić fakt, że przede wszystkim był kolejnym komunistycznym dyktatorem z moskiewskiego nadania. Zatem propozycja proklamowania go w demokratycznej Polsce na patrona czegokolwiek jest dla mnie absurdalna.
*prof. dr hab. Antoni Dudek (ur. 17 października 1966 w Krakowie) - profesor nauk humanistycznych, kierownik Katedry Współczesnej Polityki Polskiej w Instytucie Nauk Politycznych Uniwersytetu Jagiellońskiego, członek Rady Instytutu Pamięci Narodowej. Specjalizuje się w najnowszej historii Polski. Jest autorem takich książek jak: Państwo i Kościół w Polsce 1945–1970, Historia polityczna Polski 1989–2005, PRL bez makijażu, Utopia nad Wisłą. Historia Peerelu, Instytut. Osobista historia IPN. Prowadzi bloga antoni.dudek.salon24.pl.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
kiedy gierek obejmował władzę to pan profesor miał 4 lata.... Więcej nie skomentuję...
Patrz, a kiedy wybuchło powstanie styczniowe, Kieniewicz nawet w planach nie był, a jakoś mógł być jednym z najlepszych historyków powstania...
a co ma kieniewicz do tego artykułu.akurat był najlepszym historykiem powstania może według ciebie panie ciekawski.
W czasach Gierka zbudowano rafinerię gdańską (obecnie: Lotos), która była zaprojektowana na przerób ropy bliskowschodniej - i przerabiała ropę z Bliskiego Wschodu. Nadwyżki dostaw ropy bliskowschodniej były kierowane rurociągiem do Płocka. A jak to wygląda dziś? I jak wyglądało przez 25 lat III RP?
W latach 1979 / 1980 Gierek ustawił się - jeśli nie tyłem, to bokiem - do radzieckiej interwencji w Afganistanie. Co zaskarbiło mu uznanie u przywódców Zachodu. W przeciwieństwie do polskich polityków III RP, którzy demonstracyjnie okazywali służalczą czołobitność wobec USA, przyłączając się do amerykańskiej interwencji w Iraku i Afganistanie.
Dla prof. Dudka szerokotorowa linia hutniczo - siarkowa jest podejrzana politycznie i ideologicznie. Podobnie jak dla kolejnych władz III RP, które torpedują próby jej wykorzystania. Korzystają na tym Czesi, którzy chcą pociągnąć linię szerokotorową do siebie i w Bohuminie zbudować duże europejskie centrum przeładunkowe dla towarów napływających ze wschodu, nie tylko z Rosji, ale także z Korei, Japonii i z Chin. I w ten sposób w Polsce kolejny raz sprawdza się powiedzenie o zwycięstwie ideologii nad zdrowym rozsądkiem. Między innymi dzięki takim ideologom, jak prof. Dudek.
jeżeli było tak dobrze to dlaczego było tak źle ?
„Aż tak źle”, to znaczy jak? Tak jak za hitlerowskiej okupacji? Nie przesadzajmy.
Podstawowym błędem ekipy Gierka było złożenie i dotrzymywanie obietnicy zamrożenia cen.
W roku 1973 wywołany został kryzys naftowy. Ceny ropy decyzją OPEC skoczyły z 3 - 4 do 12 - 16 dolarów za baryłkę. A więc z dnia na dzień stały się czterokrotnie wyższe. Przez kilka kolejnych lat ceny produktów na Zachodzie rosły co roku o około 20%. Sztuczne utrzymywanie niskich cen w Polsce wywoływało narastającą nierównowagę gospodarczą. Próby przywrócenia równowagi towarowo - pieniężnej przez podwyżki cen wywoływały rozruchy i strajki. Ciekawe, że po roku 1989, gdy ceny gwałtownie ruszyły w górę, aż do dziś, „Solidarność” nie organizowała strajków protestacyjnych przeciwko podwyżkom.
w pełni popieram
panie profesorze zapraszam do lektury replika i przerwana dekada. moze troche tam pan sie wiecej dowie o tym okresie,ale zapewne pana to nie przekona bo wpojone idee juz za bardzo sie zakorzeniły.A wie pan ile osób dzisiaj tęskni do lat 70, gdzie kowalski pracując w zakładzie pracy mógł pojechać z rodziną za przysłowiowe grosze na wczasy, gdzie dyrektor zakładu pracy nie zarabiał 100 krotności tego co jego pracownik, własnie tak się teraz dzieje w pana demokracji gdzie ludzie nie mają pracy,żyją w nędzy,boją się o przyszłośc swoich dzieci,niespłaconych kredytów, uciekają pracować za granicę za najnizsze stawki godzinowe. ale cóż pan może wiedziec o tym jak miał pan 4 lata kiedy gierek przejął władzę jak napisał ktoś wyżej. Patriotyzm, hahah co on znaczy kiedy ludzie nie mają co włożyć do gara a nadęte bufony siedza przy korycie i sie z nas smieja.Hasłami ludzi nie nakarmimy.A jezeli chodzi o Edwarda Gierka to jego nazwiskiem są nazywane szkoły,ulice i ronda. I ludzie którzy robią takie idee są z tego dumni.Ot taka moja refleksja.
A gdzie te szkoły, ulice i place nazywane imieniem Gierka?
moze to niewiele dla ciebie ale: rondo imienia Gierka w Sosnowcu,ulica jego imienia w Smardzowie pod Wrocławiem,sala gimnastyczna jego imienia w Ustroniu.Rok 2013 miał być rokiem Edwarda Gierka ale z racji politycznych nie został przyjęty chociaż pomysł ten miał wielu zwolenników .pozdrawiam
Powiedziałbym, że baaardzo niewiele. Początkowo buńczucznie się wyraziłeś, a tu faktycznie ... Oczywiście, że u sporej części ludzi starszego pokolenia zwłaszcza istnieje resentyment w stosunku do rządów Gierka. III RP jest jaka jest, to tym bardziej części ludziom czasy Gierka kojarzą się pozytywnie. Tylko rozpatrywanie tego na tle „kraju w ruinie” jest kompletnie bez sensu. Poza tym co z tego, że Gierek na jakiś czas rozruszał gospodarkę PRL, skoro poruszał się w komunistycznej rzeczywistości. Zresztą sytuacja polityczna za jego rządów nie zmieniła się w stosunku do czasów poprzednich, bo i zmienić się nie mogła. Wiadomo, że o poluzowaniu tych kwestii decydowano na Kremlu, a nie w Warszawie.
pozdrawiam.
DOPROWADZIL POLSKĘ DORUINY I UPADKU ORAZ UPODLENIA WRAZ ZE SWYM KOLESIEM, KTÓRYM BYŁ STALINOWSKI FUNKCJONARIUSZ niejaki - - - jerzy ziętek nie był żadnym bohaterem ani dobrym gospodarzem. Ludzi światłych PRL-badziew-propaganda i jej dzisiejsze popłuczyny nijak nie ogłupi ale ciemnogród i owszem. Jakby w takich kategoriach na ten komuna badziew patrzeć to o wiele więcej dla Śląska zrobił Edward Gierek albo adof hitler - a jakoś nie widzę ich pomników w Katowicach
- czytaj szerzej tu: http://rudaslaska-ruda-slaska.blogspot.com/p/hanba-slaska-i-polakow.html
Chroniony przez śląski post-komuna ciemnogród - jednoznacznie określony przez historyków z IPN jako wstyd i hańba w naszej historii - komuch ‚jerzy zietek’ stalinowski funkcjonariusz zaprowadzający niegdyś czerwony, zbrodniczy reżim CCCP na Śląsku: http://jerzy-jorg-zietek.blogspot.com/
przez mieso doszedl do wladzy i przez nie ja stracil w Sosnowcu doszlo do resztowan i procesow jeden z nich w Katowicach rozpoczal sie w lutym 1973 roku , a zakonczyl sie 28 lipca 1973 72 –siedemdziesiat dwie strony Aktu Oskarzenia z dnia 29 wrzesnia 1972 podpisal Podprokurator Prokuratury Wojewodzkiej Andrzej KOLACZ. Jeszcze w okresie trwania procesu w sprawie„ Czeslaw Marbs i 25 innych”. W dokumentach pochodzacych z koncowego etpu procesu obok podpisu Andrzej Kolacz widnieje tytul PROKURATOR. Cytuje strone https://katalog.bip.ipn.gov.pl/informacje/13263 dotyczy Andrzeja Kolacza. Tylko Panstwo byl on w Polsce przykladem najmlodzszego prokuratura peerelowskiego, a od 1982 byl Zastępca Przewodniczącego Wojewódzkiego Społecznego Komitetu ORMO w Katowicach. Podopieczny Gierka Stefan Golebiowski w tych latach dlugoletni I sekretarz PZPR Sosnowca zawansowal na szefa Sluzby Bezpieczenstwa w Krakowie super zaufany oprawcy pracownikow handlowych M.H.D.Art.Spozywczymi w Sosnowcu.