„Stalowe Szczury - Błoto” - M. Gołkowski - recenzja


Jak wyglądałaby I wojna światowa, gdyby nie skończyła się w listopadzie 1918 roku? Jak, czym i o co by walczono po kolejnych czterech latach zmagań? Pierwszy polski stalker, „Meesh” Gołkowski, w swojej nowej powieści „Stalowe Szczury - Błoto” próbuje dać na te pytania spływającą krwią i błotem odpowiedź.

błotoJako historyka zawsze interesowały mnie historie alternatywne1. Miały posmak przygody, odkrywania czegoś nowego. Może czułem też ciągoty do prowadzenia kolonizacji nieznanych ziem historii? Znając Meesha musiał mieć podobne odczucia pisząc najnowszą książkę. Z dużym zainteresowaniem i oczekiwaniami usiadłem do lektury. Przyznam, że ciężko było się oderwać, choć momentami miałem ochotę rzucić powieścią w ciemny kąt.

„Stalowe Szczury – Błoto” to dzieło z gatunku guns are blazing! Nie dość powiedzieć, że akcja jest wartka – jest szybka jak kule z karabinów maszynowych, głośna jak bateria ciężkich dział i krwawa jak bitwa pod Verdun. Trup ściele się gęsto, przeważnie jednak wraży. Bohaterowie często znajdują się w ciężkich opałach, ale cudownie wychodzą z nich cało – Meesh zdążył przyzwyczaić czytelników do tak pobłażliwego traktowania swoich postaci w poprzednich książkach. Dla jednych będzie to zbytnim ułatwieniem, lecz dla mnie były to przede wszystkim przebłyski żołnierskiego szczęścia.

Bohaterów znajdujemy na froncie matki wszystkich wojen – przedłużającej się bez sensu Wielkiej Wojny. Ósmy rok wojny o wygraną wyczerpał obie strony, choć linia frontu pozostała z grubsza taka sama. Główne postaci to żołnierze karnej kompani. Dowódcą oddziału jest skazany za nieokreślone przewinienia Wilhelm. Obok niego sportretowana została wąska grupka harcowników, jego najbliższych towarzyszy. Tworzą okropną zgraję bandytów, dezerterów i wszelkiej maści elementu niepasującego do standardów zwykłych jednostek. Każdy z nich jest specjalistą od konkretnej broni, a walka w ich wykonaniu to całkowita masakra przeciwników. Słowem – dream team pola bitwy. Pomimo tej idealizacji postacie pierwszoplanowe są w większości wyraziste i trójwymiarowe, posiadając cechy charakterystyczne legitymują się również nieraz bardzo zajmującymi historiami osobistymi.

Najważniejszy dla fabuły jest dowódca Strafkompanie. Wilhelm jest psem wojny. Właściwie należałoby powiedzieć, że jest rasowym hartem, który zjadł zęby na polowaniach. Zna każdy szmer wojny, jest brawurowo odważny, ma wybitny „Fingerspitzengefühl”2. Jest doskonałym specjalistą w wojnie okopowej, ale potrafi także prowadzić walkę manewrową3. Wydaje się, że postać żołnierza z powołania została oparta na wspomnieniach wojennych kawalera Pour le Mérite Ernsta Jungera. Będąc krótko po lekturze „W stalowych burzach”4 odnalazłem liczne analogie między bohaterami obu dzieł. Różni ich zasadniczy rys – Wilhelm jest skazańcem, którego historia wyłania się powoli z mroku na kolejnych stronach książki.

Gdzie w takim razie steampunk? Gdzie dymiące i parujące maszyny, niezwykłe wynalazki? Gdzie modyfikacje, eksperymenty, gdzie miejsce na naukową i techniczną fantazję? Wszędzie! Powieść jest usiana subtelnymi smaczkami, nienachalnie pojawiającymi się tu i ówdzie, jakby nieśmiało. Spośród wynalazków i techniki można wymienić protezy, pancerze, nowe rodzaje broni i pojazdów. Pole bitwy zasłane jest nie tylko rozkładającymi się ciałami, ale  także wrakami olbrzymich czołgów i maszyn kroczących, szczątkami maszyn i sterowców. Sterowce nie są łatwopalnymi cygarami, ale władcami przestworzy i postrachem ziemi – potęgą broni pokładowej mogą zamieniać w piekło wyznaczone sektory pełniąc rolę współczesnych gunshipów.

Wielkim plusem „Stalowych Szczurów„ jest oparcie pewnych fragmentów na niezwykle ciekawych historiach. Michał Gołkowski wyszukał kilka pierwszowojennych ”smaczków” i zaserwował je w doskonałym sosie. Jednak wprawne oko dostrzeże również niedociągnięcia i błędy – srebrna proteza twarzy Wilhelma rzucałaby się w oczy i stanowiła łatwy cel, a kończącej się amunicji mauserowskiej nie da się zastąpić nabojami Lebela czy .303 Enfield. Jednak tym, co najbardziej raziło mnie na pierwszych 220 stronach książki były okropne wiązanki wulgaryzmów, zupełnie nie pasujące do mentalności ówczesnych. Nawet wspomnienia frontowców nie przekazują takich sformułowań. Szczególnie łączenie imienia Kajzera z córami Koryntu jest tu niewłaściwe – nie pasuje do rysu psychologicznego epoki i szacunku do autorytetów. Na szczęście po pewnym czasie język wraca do normy, będącej czymś pomiędzy językiem postaci Remarque’a i stalkerów Gołkowskiego. Dla miłośników wojskowości zgrzytem będą opisy broni  i błędy w nomenklaturze, często będące po prostu przenoszeniem terminologii wojskowej XXI w. do końca Belle epoque.

Zapytany o to, czy książka mi się podoba odpowiem – tak! Pomimo błędów świadomych i nieświadomych, niedociągnięć i przeinaczeń. Pomimo języka nieprzystającego do epoki. Zachęcony zmianą historii świata w latach dwudziestych XX w., czekam niecierpliwie na zapowiedzianą kolejną część, która ma wyjaśnić wiele tajemnic. Ciekaw jestem również, czy znajdą się polscy kontynuatorzy nurtu pierwszowojennego w fantastyce historycznej, wydającego się być wdzięcznym tematem do rozważań „co by było gdyby”?

Plus minus:
Na plus:
+ wartka akcja
+ wyraziste postacie
+ ciekawe nawiązania i smaczki
Na minus:
- błędy merytoryczne
- duża ilość wulgaryzmów

Tytuł: Stalowe Szczury - Błoto
Autor: Michał Gołkowski
Wydanie: 2015
Wydawca: Fabryka Słów
ISBN: 978-83-7964-048-5
Stron: 400
Oprawa: miękka
Cena: 39,90
Ocena recenzenta: 7,5/10

  1. Szczególnie polecam trylogię „Oś czasu” J. Birminghama I książki P. Langenfelda. []
  2. Niem. Zmysł taktyczny, intuicyjne wyczuwanie niuansów pola walki. []
  3. Nie jest to częsta umiejętność pośród oficerów wojny okopowej. Opowiada o tym Ernst Junger, ale informacje o tym znaleźć można także w: P.M.H. Lucas, „Rozwój myśli taktycznej we Francji i w Niemczech podczas wojny 1914-1918”, Tetragon 2013. []
  4. E. Junger, „W stalowych burzach”, Czytelnik 1999. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Sturm pisze:

    A to czasem nie jest dieselpunk, nie steampunk?

    Jak bohaterowie są niezwyciężeni to dam sobie z kupnem tej książki spokój. To już mi działało na nerwy w Duchach Gaunta.

Zostaw własny komentarz