„Siedmiu ze Spandau. Tajemnice nazistów. Relacje więzienne kapelanów ” - L. Joanin-Llobet - recenzja


Podczas zwykłej, rodzinnej kolacji francuska dziennikarka, Laure Joanin-Llobet, przypadkowo dowiedziała się, że jej daleki krewny, André Happel, był kapelanem w więzieniu Spandau w Berlinie. Dziennikarska ciekawość nie pozwoliła jej przejść obojętnie obok tej informacji. Ich pierwsza rozmowa przerodziła się w cykl spotkań.

Od krewnego dowiedziała się, że w Spandau pracowało co najmniej kilku duchownych. W przeciągu sześciu lat autorce udało dotrzeć się do pięciu z nich oraz do wdowy po Casalisie, Gitty Sereny, biografki Alberta Sperra, Édouarda Hussona, znawcy spraw niemieckich. Wynikiem jej pracy jest niezwykle interesująca książka, która pokazuje nam to, co działo się za murami więzienia Spandau.

Książka podzielona jest na trzy części. W pierwszej autorka przypomina przebieg procesu norymberskiego, omawia podstawy prawne posługi religijnej i organizację więzienia. Druga część jest opowieścią o posłudze kapłanów, w której Joanin-Llobet wyróżniła trzy okresy. Pierwszy rozpoczynał się w roku 1947 a kończył w 1965, drugi przypadł na rok 1966 i lata siedemdziesiąte, trzeci trwał 10 lat, aż do śmierci więźnia numer siedem, która nastąpiła  w 1987. Ostatnia część książki ukazuje działania aliantów po śmierci Rudolfa Hessa.

W Spandau przebywało siedmiu więźniów: numer jeden to Baldur von Schirach, numer dwa Karl Dönitz, numer trzy Konstantin von Neurath, numer cztery Erich Reader, numer pięć Albert Speer, numer sześć Walther Funk i numer siedem Rudolf Hess. Z opowieści kapłanów wynika, że tylko dwóch rozpoczęło pracę nad samym sobą: Albert Speer i Rudolf Hess. Więzień numer siedem dojrzewał do tej decyzji prawie dwadzieścia lat.

Co najmniej dziesięć osób pełniło w Spandau posługę religijną: George Casalis, Albert Nicolas, Bernard Kopp, André Happel, Bertrand de Luze, Jean-Jacques Heitz, Charles Gabel oraz Michael Roehrig. Interesujące jest to, że wszystkie wymienione osoby były Francuzami, większość z nich Alzatczykami. Pochodzenie kapłanów nie było regulowane żadnymi przepisami. Dlaczego władze zdecydowały się tylko na posługę francuskich duchownych? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi.

Pierwszym pastorem Spandau był Georges Casalis, który pełnił tę posługę przez trzy lata. W momencie przyjęcia tej interesującej propozycji miał zaledwie trzydzieści lat. Casalis podczas drugiej wojny światowej był członkiem ruchu oporu we Francji, a po jej zakończeniu zaangażował się na rzecz francusko-niemieckiego pojednania. Pastor był niezwykłą postacią, pełną charyzmy i dobra, którym chciał się dzielić ze skazanymi. Pozostał niedoścignionym wzorcem dla kolejnych kapłanów Spandau. Autorka nawiązała kontakt z wdową po pastorze, Dorothée Casalis. Jej relacje uzupełniła bliska znajoma Casalisa, Gitta Sereny. Podczas pierwszego spotkania Speer powiedział coś, co zaskoczyło młodego duchownego: „Wiem, kim jestem, ale chciałbym się zmienić”1.Casalis rozpoczął trudną misję mającą pomóc Speerowi dokonać wewnętrznego oczyszczenia. Wspólne spotkania, omawianie lektur, długie rozmowy sprawiły, że między Casalisem a Speerem nawiązała się więź, którą trudno było zdefiniować. Pastor doceniał inteligencję Speera. Uważał, że był on jedynym więźniem, który zaakceptował swoje położenie i postanowił wykorzystać czas zabranej wolności. Rudolf Hess wywarł na nim wrażenie szaleńca, Baldur von Schirach i Walther Funk nie byli gotowi na konfrontację z własnym sumieniem. Casalis bardzo zaangażował się w swoją pracę. Po trzech latach był wyczerpany mentalnie i poprosił o przeniesienie. Decyzja ta odbiła się negatywnie na stanie psychicznym Speera.

W latach 1950 – 1959 posługę pełniło kilku kapelanów m.in. Bernard Kopp. W 1959 r. pracę rozpoczął André Happel, z którym autorka spotykała się w latach 2001-2004. Największe wrażenie zrobił na nim Albert Speer, który stał się przewodnikiem Happela po świecie opery. Wspólne słuchanie muzyki, opowieści o kompozytorach i złożoności utworów stały się ich rytuałem. Rudolf Hess nigdy nie poprosił o rozmowę z pastorem, wyznał, że jest ateistą. Happel nie nalegał, nie naciskał, uważał, że tej wolności więźniom nie odbierze. Według oceny pastora Hess nie czuł skruchy. Miał przeświadczenie, że jest skazany niesłusznie. Pastor nie nawiązał również kontaktu z Baldurem von Schirachem, który nie mógł pogodzić się z otrzymanym wyrokiem.

W 1965 r. posługę rozpoczął Bertrand de Luze, uczestnik ruchu oporu podczas drugiej wojny światowej. Zanim zgodził się przyjąć stanowisko pastora Spandau odbył długie rozmowy z Casalisem, który podzielił się z nim swoimi doświadczeniami. Przekraczając mury Spandau dysponował już pewną wiedzą, która pozwoliła mu swobodniej poruszać się w nowej rzeczywistości. Najtrudniejsze dla kapłana było zaakceptowanie bezwzględności regulaminu. Z racji swoich przekonań o nieludzkich przepisach Bertrand de Luze nie miał oporów w łamaniu niedorzecznych ustaleń. Nie mógł pogodzić się z upokarzaniem więźniów, jakim jego zdaniem było pozbawienie ich możliwości utrzymywania korespondencji z rodziną, dlatego pastor przynosił po kryjomu listy. Ponadto utrzymywał kontakty z rodziną Hessa, głównie synem, Wolfem Rüdigerem. Praca z Hessem stała się bardziej intensywna po uwolnieniu dwóch więźniów: Speera i Schiracha. Więzień numer pięć, podobnie jak w przypadku innych pastorów, wywarł ogromne wrażenie na de Luze. Spędzili wiele godzin na rozmowach o różnej tematyce, również tej najtrudniejszej, dotyczącej Holocaustu.

30 września 1966 roku Rudolf Hess rozpoczął okres samotnego uwięzienia w Spandau. Nad jego bezpieczeństwem i zdrowiem czuwał cały sztab ludzi: trzydziestu dwóch strażników, wartownicy i żołnierze, dwudziestu pracowników cywilnych, czterech lekarzy i czterech dyrektorów. Wszyscy bali się reakcji więźnia numer siedem na nową rzeczywistość. Spodziewano się nawet próby samobójczej i podjęto nadzwyczajne środki by do niej nie dopuścić. Hess, który wcześniej sprawiał problemy, zmienił swoją postawę. Stał się życzliwy, łatwiej się podporządkowywał i skorzystał z pomocy duchowej, której od wielu lat konsekwentnie odmawiał. 24 grudnia 1969 po raz pierwszy od momentu uwięzienia spotkał się z żoną i synem.

Charles Gabel kontynuował pracę z Rudolfem Hessem. Autorce udało się spotkać z duchownym po raz pierwszy w 2004 roku. Jego relacje są kopalnią wiedzy o ostatnim więźniu Spandau. W momencie objęcia stanowiska kapelan miał czterdzieści osiem lat. Jego podopieczny był osiemdziesięcioczteroletnim mężczyzną, który dopiero co próbował odebrać sobie życie. Gabel zdobył zaufanie więźnia po roku. Jego wspomnienia odsłaniają nam zupełnie inne oblicze Hessa, do którego przylgnęła łatka nieszkodliwego wariata.  Jego tajemniczy lot do Wielkiej Brytanii, zachowanie podczas procesu norymberskiego i na początku pobytu w więzieniu utwierdzało wszystkich w tym przekonaniu. Tymczasem Gabel podkreśla, że więzień numer siedem nie był osobą niepoczytalną. Był pogodnym, dbającym o swoje zdrowie człowiekiem, który dostosował się do sytuacji, w której się znalazł. Potrafił żartować ze strażników i samego siebie. Miał pewien dystans, wypracował równowagę, która pomagała mu przetrwać monotonię więzienia. Charles Gabel zabiegał o wcześniejsze zwolnienie więźnia. Sprawa Hessa owładnęła nim i nie potrafił się zdystansować do wykonywanej pracy. Utrzymywał kontakty z rodziną więźnia: jego żoną Ilse, synem, bratem i siostrą. Kapłan w niezwykły sposób opowiada o frustracji Hessa z powodu braku jakiejkolwiek reakcji na jego prośby o zamianę kary więzienia na areszt domowy. Wspólnie rozmawiali o Holocauście,  Izraelu, który pastor często odwiedzał. Hess był żywo zainteresowany państwem żydowskim, oglądał nawet zdjęcia z wypraw swojego mentora duchowego. Gabel towarzyszył Hessowi przez dziewięć i pół roku. Ich relacje zostały nagle zakończone. Po miesiącu francuskim Rosjanie postanowili przeszukać celę więźnia numer siedem. Znaleziono listy od rodziny, podejrzewano, że Gabel mógł wynieść z więzienia pamiętnik Hessa (który najprawdopodobniej nigdy nie istniał). Zabroniono  im ponownych spotkań. Pastor nie mógł pogodzić się z tym faktem i publicznie wyrażał swoje oburzenie. Hess, zdenerwowany tą sytuacją,  dostał zawału serca.

Ostatnim kapelanem Spandau był Michel Roehrig. Autorce książki trudno było namówić go na rozmowę. Pastor miał dosyć wścibskich dziennikarzy, którzy wciąż dopytywali go o ostatnie dni Hessa. Kontrowersje wokół śmierci więźnia, mnożące się teorie na ten temat sprawiły, że duchowny pragnął odciąć się od sprawy Spandau. Michel Roehrig wyraził w końcu zgodę na spotkanie, ale zachował wyczuwalny dystans. Początki pracy w Spandau były trudne. Podczas pierwszego spotkania z więźniem przekazał mu wiadomość od poprzedniego pastora, o czym dowiedziała się obsługa więzienia. Wybuchnął skandal, cofnięto przepustkę. Wkrótce ją przywrócono, ale zaostrzono kontrolę nad posługą duchownego. Z zegarkiem w ręku sprawdzano czas spędzany z więźniem, gdy mijała godzina pojawiał się strażnik, który oświadczał zakończenie wizyty. W celi zamontowano podsłuch. Ostatnie ich spotkanie odbyło się 28 lipca 1987 roku. Stan fizyczny i psychiczny Hessa nie był wtedy najlepszy, dlatego Roehrig stwierdza, że więzień mógł popełnić samobójstwo. Człowiek, którego widział po raz ostatni, był pogrążony w głębokiej depresji i zmęczony przedłużającą się agonią.

Ostatnia część książki opowiada o działaniach czterech mocarstw podjętych po 17 sierpnia 1987 roku. Laure Joanin-Llobet znakomicie oddaje atmosferę zmierzchu Spandau:  gorących dyskusji dyrekcji, różnych stanowisk dotyczących dalszego losu budynku, przebiegu pogrzebu i próby wypracowania trudnego kompromisu.

Największym plusem książki jest jej tematyka. Autorka dotarła do osób, które miały kontakt z osadzonymi w Spandau. Z ich  opowieści wyłania się obraz niezwykłego więzienia rządzonego przez cztery kraje, które mimo zmieniającej się sytuacji politycznej, zobowiązane były do współpracy. Każde z czterech mocarstw prezentowało inny styl, wszyscy duchowni zgodnie podkreślali, że najtrudniejsze warunki przypadały na miesiące rosyjskie. Poza formalnymi aspektami działalności Spandau mamy okazję przyjrzeć się przemianie więźniów. Duchowni z pasją i zaangażowaniem opowiadają o długiej drodze wewnętrznego oczyszczania, szukania przyczyn własnych wyborów, brutalnej konfrontacji z prawdą o reżimie nazistowskim.

Autorka zadała sobie wiele trudu by spotkać się ze świadkami historii, zachęcić ich do podzielenia się wspomnieniami. Musiała wykazać się taktem i cierpliwością. Jej rozmówcami były głównie starsze osoby, dla których długie sesje były niezwykle męczące. Udało jej się stworzyć spójną, napisaną żywym językiem książkę, którą czyta się z dużą przyjemnością. Dzięki niej mamy możliwość zajrzenia za nieistniejące już mury Spandau.

Minusów książki jest naprawdę niewiele. Za jeden uważam sensacyjny podtytuł: Tajemnice nazistów. Ponadto w książce znajduje się pewna nieścisłość dotycząca indeksu Dzienników ze Spandau Alberta Speera. Laure Joanin-Llobet cytuje Gittę Sereny, która twierdzi, że nie znajdziemy tam ani razu nazwiska pierwszego pastora pełniącego posługę w Spandau. W rzeczywistości w polskim wydaniu tej książki nazwisko Georga Casalisa pojawia się w siedmiu miejscach, co jest odnotowane w indeksie. Uważam również, że niektórzy odbiorcy mogą mieć za złe autorce przypominanie procesu norymberskiego. Moim zdaniem jednak takie wprowadzenie jest niezwykle przydatne dla osób, które nigdy nie interesowały się tym tematem. Być może krótki wstęp zaostrzy ich apetyt i sięgną do innych książek poruszających tę tematykę np. Proces w Norymberdze Joe Hedeckera i Johannesa Leeba, Dzienniki ze Spandau Alberta Speera. Warto przeczytać również biografie skazanych dostępne na polskim rynku np. Rudolf Hess Kurta Pätzolda i Manfreda Weissbeckera lub Speer biografia Joachima Festa.

Książka Siedmiu ze Spandau. Tajemnice nazistów. Relacje więziennych kapelanów 1947-1987 odkrywa nieznane dotąd oblicze więzienia Spandau. Jest to lektura godna uwagi, którą szczerze polecam.

Plus minus:
Na plus:
+ interesująca tematyka
+ bogaty materiał źródłowy
+ aneksy
+ przypisy
+ bogata bibliografia (wyszczególnione źródła, literatura podstawowa i uzupełniająca)
+ twarda oprawa
+ duża, czytelna czcionka
Na minus:
- sensacyjny podtytuł książki

Tytuł: Siedmiu ze Spandau. Tajemnice nazistów. Relacje więzienne kapelanów 1947-1987.
Autor: Laure Joanin-Llobet
Wydanie: 2010
Wydawca: Świat Książki
ISBN: 978-83-247-1489-6
Liczba stron: 318
Oprawa: twarda
Cena: ok. 38 zł
Ocena recenzenta: 9/10

  1. Joanin – Llobet Laure, Siedmiu ze Spandau. Tajemnice nazistów. Relacje więziennych kapelanów 1947-1987, Świat Książki, Warszawa 2010, s. 78. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz