„1943 - rok przełomu” - W. Bieszanow - recenzja


Wydana została właśnie kolejna książka Władimira Bieszanowa i kolejny raz mam dość mieszane uczucia. Temat jest arcyciekawy i chyba najbardziej dla mnie interesujący jeśli chodzi o historię frontu wschodniego. Rok 43 to rok rozstrzygnięć.. Bieszanow pisze o tym w swojej nowej książce 1943 – rok przełomu w sposób ciekawy i potoczysty. Jest jednak kilka „ale”, część zależnych od autora, a część nie – utrudniających wystawienie tej pracy wysokiej noty.

1943 – rok przełomu składa się z trzech głównych części:

  1. Najbardziej porywający etap – dotyczy kampanii zimowej 1943 r., zniszczenia 6A w kotle stalingradzkim, pościgu Armii Czerwonej za wojskami niemieckimi odchodzącymi z Kaukazu, rozbiciu armii sojuszników Wehrmachtu (Węgrów, Włochów) i trzeciej bitwy o Charków.
  2. Kark faszystowskiego zwierza – dotyczy oczywiście bitwy kurskiej, przy czym opis obejmuje również ofensywy sowieckie „Kutuzow„ i ”Rumiancew”.
  3. Wpieriod – na Zapad – bardzo krótki 10-stronicowy opis dojścia Armii Czerwonej do Dniepru.

Książka oparta jest na wspomnieniach sowieckich marszałków i generałów. Bieszanow traktuje ich bezwzględnie i na podstawie cytatów z „dzieł” obnaża ich głupotę, brak profesjonalizmu, służalczość i bezwzględność w stosunku do własnego narodu. Jednym z niewielu, który otrzymuje dość dobrą w sumie ocenę jest Rokossowski – w szczególności za obronną fazę bitwy pod Kurskiem. Momentami 1943 – rok przełomu staje się dość nużący, szczególnie kiedy autor zasypuje nas składami armii, nazwiskami dowódców i wyliczankami miejscowości, których nie ma na mapach załączonych do książki. Są to jednak chwile rzadkie.

Głównym zarzutem w stosunku do autora jest brak przypisów – może nie wie jak je robić? Nie ma ich w żadnej jego książce i moim zdaniem zmniejsza to dość radykalnie ich wartość. Każda lektura rozszerza horyzonty, a dzięki przypisom można je rozszerzać wielokroć skuteczniej – bo można sięgnąć do źródła i samemu wyrobić sobie zdanie albo wiedzieć co się chce następnego przeczytać. A tak mamy często zawieszone w próżni twierdzenia autora, z którymi trudno polemizować, bo nie wiadomo skąd wziął dane lub cytat.

Niemniej Bieszanow ma świetny styl, a tłumaczenie w sferze stylistycznej oddaje je. Książkę czytałoby się doskonale gdyby nie tragiczna wprost sytuacja w przekładzie terminologii wojskowej1. Pomieszanie z poplątaniem, błędy, tłumaczenie wprost, które powoduje iście komiczne zbitki wyrazowe – np. moździerze odrzutowe2, działa o kalibrze 75mm zmniejszającym się do 48mm3, działo Ła5FN4. Tłumacze po prostu nie znali się na terminologii wojskowej – brak dobrego redaktora dokończył dzieła. Podpisy pod zdjęciami są albo lakoniczne np. „niemieckie czołgi”, albo dramatyczne np. samoloty Me-109 z podwieszonymi zbiornikami na paliwo stają się Me-109 z torpedami – mógł to wymyślić tylko kompletny ignorant. Przyoszczędzając trochę pieniędzy wydawnictwo wypuściło na rynek źle opracowaną książkę. Po prostu szkoda. Ja się na takie praktyki już nie oburzam, stały się one niestety normą.

Czego brak mi w książce Bieszanowa? Brak mi dobrego podsumowania z analizą. Po przytoczeniu wielu szczegółów i „małych” analizach rozproszonych w tekście zabrakło zebrania tego wszystkiego do kupy w zakończeniu pracy. A jest o czym dyskutować. Bieszanow wydaje się pomijać wiele aspektów rozwoju sowieckiej sztuki wojennej w 1943 roku. Wg autora wygrana Związku Sowieckiego była możliwa tylko dzięki przytłaczającej przewadze materialnej. Moim zdaniem też była ona kluczowa ale dochodziło do tego wiele innych czynników np. wyszkolenie, psychologia, poprawa struktury i organizacji, lepsze dowodzenie itp. itd. Jakby autor skupił się tylko na krytyce Armii Czerwonej nie dostrzegając jej jasnych cech.

W sumie to książka na pewno warta przeczytania, zbierająca w jednym miejscu wydarzenia pierwszych trzech kwartałów 1943 roku na południu frontu wschodniego (północ opisana jest wObronie Leningradu). Co ważne jest ładnie wydana, a w tekście jest dużo dość ciekawej ikonografii i co najważniejsze map, niezbyt dokładnych, ale na pewno zapewniających orientację w tekście więc swoją najważniejszą rolę spełniających. 1943 – rok przełomu można w zasadzie polecić każdemu i specom i laikom. Każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Plus minus:
Na plus:
+ bardzo ciekawy temat
+ świetny styl i dobre tłumaczenie stylistyczne oddające „rosyjskość” tekstu
+ mapy znacząco ułatwiające czytanie
+ bibliografia
+ indeks nazwisk
Na minus:

- brak przypisów
- złe tłumaczenie merytoryczne w odniesieniu do terminologii wojskowej
- pewna jednostronność sądów

Tytuł: 1943 – rok przełomu
Autor: 
Władimir Bieszanow
Przekład: Galina Palacz i Andrzej Palacz
Wydawca: 
Inicjał Andrzej Palacz
Data wydania: 2011
ISBN: 978-83-930461-3-3
Liczba stron: 444
Oprawa: twarda
Cena: ok. 40 zł
Ocena recenzenta: 7.5/10

  1. Bieszanow nie ma szczęścia do tłumaczy np. Bellona zmasakrowała jego książkę Obrona Leningradu. []
  2. Oczywiście chodzi o artylerię rakietową – najczęściej katiusze. []
  3. Chodzi o działo 75mm o długości 48 kalibrów, miara ta dość dokładnie oddaje jaki jest to rodzaj działa. Np. niemiecki czołg Panzer IV miał początkowo działo 75mm o długości 24 kalibrów (krótkolufowe), a kolejne wersje miały działo 75mm o długości właśnie 48 kalibrów (długolufowe). Różnica jakościowa, np. w zwalczaniu sowieckich T-34 przez te dwa modele czołgu, była diametralna. []
  4. Nie działo a myśliwiec! []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz