„Chłopiec z Wilna” - W. Zajewski - recenzja


Ukazujący się dzisiejszego dnia na łamach naszego portalu artykuł przybierze formę odmienną od wszelkich innych artykułów. Wyjątek ten podyktowany jest tym, iż mamy przyjemność zaprezentować Szanownym Czytelnikom tekst nietypowego omówienia. Redakcja odstępuje bowiem dzisiaj wyjątkowo od reguły, iż opisujemy wyłącznie książki historyczne i oto prezentujemy Państwu tekst dotyczący... tomu poezji.

Na wstępie, zanim przejdziemy dalej, pragniemy poinformować, iż autor owego artykułu nie jest krytykiem literackim, zaś jego artykuł opiera się na subiektywnym odbiorze tekstu i dotyczy osobistych refleksji nasuwających się po lekturze omawianej poezji.

Zapewne w niejednej osobie zrodziły się pytania, jakaż to książka spowodowała tak wiele odstępstw od reguł rządzących zwykłą naszą publicystyką. Otóż, dzieło to jest niezwykłe i - jak stwierdził sam poeta - „dotyczy historyka i jego historii”, a zatem doskonale wpisuje się w misję dziennika „Historia.org.pl”.

Autorem tomu jest prof. zw. dr hab. Władysław Zajewski. Oczywistym wydaje się fakt, iż nikomu z naszych Czytelników nie trzeba chyba przedstawiać osoby Autora. Rzecz niebywała, że znawca XVIII i XIX wieku oraz jeden z najwybitniejszych, jeśli nie najwybitniejszy, historyk powstania listopadowego, wyraża swe myśli sięgając po formę literacką nie będącą bynajmniej pod patronatem muzy Klio. Rzecz tym bardziej interesująca, iż omawiana pozycja jest już piątym tomem poezji Profesora, noszącym tytuł „Chłopiec z Wilna”.Lekturę tomu podejmowałem nie bez wahania. Szybko jednak wszelkie moje wątpliwości ustąpiły  miejsca nie tylko zainteresowaniu, ale wręcz zachwytowi. W swej poezji prof. Zajewski przedstawia czytelnikowi swe wspomnienia i przeżycia z lat młodzieńczych spędzonych w rodzinnym Wilnie. Wprowadza odbiorcę w ogromnie bogaty świat zawierający w sobie nie tylko specyficzny, powiedziałbym, że w pewnym stopniu kresowy, klimat i wspomnienia z odległej Arkadii. Jest to chyba jedna z pierwszych myśli, jakie przychodzą do głowy po pobieżnej lekturze wierszy. Niemniej jednak nie jest to wrażenie pełne, a powiedziałbym wręcz, że momentami zbyt upraszczające całość przekazu.

W tomie tym kryje się bowiem coś więcej, a ów świat nie jest naszym wyobrażeniem, sielanką. Każdy utwór tętni życiem, każdy jest nad wyraz prawdziwy. Poezja prof. Zajewskiego jest bowiem poezją autobiograficzną. Jak stwierdził Profesor w prywatnej ze mną rozmowie (mam nadzieję, iż nie pogniewa się za publiczne wykorzystanie jej fragmentu) „tam nieobecna licentia poetica”. Wszystko to, co jest tam zawarte, to naprawdę jego życie i w rzeczy samej daje się to odczuć. Wiersze w przedziwny sposób „przenoszą nas w czasie” do przedwojennej Polski, Wilna, przedstawiają jak kształtowała się osobowość Autora, nie tylko pod wpływem dobrych i pięknych, ale także niejednokrotnie tragicznych, dramatycznych i poruszających wydarzeń. Nie bez przyczyny dzieło rozpoczyna część, w której dominują wiersze opisujące trudny okres w życiu Autora i całego narodu. Okres ten dotyczy wydarzeń sprzed 1 września roku 1939, gdy nad Polskę nadciągały czarne chmury, lat wojny, gdy Autor „ujrzał twarzą w twarz Hunów XX wieku” wysłanych przez „Czarnego Księcia Nieszczęścia” oraz lat tuż po II wojnie światowej.

Jak Autor, młody wówczas chłopiec, widział ten okres? Jak widać na przykładzie kliku utworów będących, jako się rzekło, wspomnieniami Profesora, bardzo różnie, powiedziałbym wręcz odmiennie. Niektóre utwory przedstawiają z pozoru prawie normalną rzeczywistość, na którą kładą się niewielkie tylko cienie.

Trzysta metrów od mostu

Czy mogę powtórzyć przepiękną
Metaforę Roberta Frosta:
Tak wiele mil dzieli mnie od snu,
Tak wiele mil dzieli mnie od snu...
Ja też spać nie mogę
Tak wiele mil dzieli mnie od Mostu Przechodniego,
Co stał porzucony nad koleją w Arkadii mego chłopięctwa;
Od mostu tylko trzysta metrów do domu.
Tam zawsze Matka moja
Z posiłkiem i ciepłym słowem czekała na mnie,
Gdym umorusany z gonitw po podwórzach i wzgórzach
Wracałem zmęczony jak z wojny trojańskiej,
Choć to były tylko zwykłe chłopców boje podwórkowe.
Dom sercem Matki ogrzany, goił wszystkie rany i zadrapania;
Tam sen głęboki zamykał mi oczy przyjaźnie,
Daremnie szukałem dziś snu takiego,
Pochłonięty został przez burzliwe fale czasu
I roztrzaskany o skały losu.

Inne z kolei opisują całą brutalność, grozę i okropności toczącej się w życiu małego chłopca, ogólnoświatowej wojny.

Ofiary wyzwolenia

Nie złożył ich Abraham
Nie leżało to w intencji Boga
Stali się ofiarami błędu lotników
Nim rozpoczęły się walki o Wilno
Nasiliły się sowieckie bombardowania
Celem lotników stały się wiadukt kolejowy
Róg Ostrobramskiej, Targowej i Alei Beliny
Następnie Most Przechodni i Most Kolejowy
Gdy na noc udaliśmy się do Kolonii Wileńskiej
W poszukiwaniu bezpiecznego noclegu
Pod bombami zginęli w schronie sąsiedzi z
Bliżej Mostu położonej posesji
Bomba trafiła prosto w wejście schronu
Tam było najwięcej naszych sąsiadów
Wśród ofiar znalazła się drobna, szczupła
Lekko kulawa Pani z ciepłym życzliwym uśmiechem
To ona pożyczała mi z przepastnej szuflady
Pierwsze przeczytane książki...
Następnego wieczoru
Na ul. Turgielskiej widziałem z Mamą
Ofiary bomby, co trafiła prosto
W schron kamienicy, na podwórzu
Leżały rzędem liczne ciała ludzkie
Z drżeniem serca udaliśmy się do
Kolonii Wileńskiej z nadzieją na ocalenie...

Inną jeszcze rzeczywistością, którą opisuje Poeta jest przywiązanie do polskiej szkoły, tradycji, literatury. Objawia się to w „małej wojnie”, jaką toczyły dzieci wobec przymusowej lituanizacji szkół wileńskich.

Chłopięcy duch oporu

Lubliśmy szkołę, to fakt
Mimo wojny dawało się z nią żyć
Ale do czasu.
W 1942 pewnego dnia wymieniono
Nauczycieli, z dawnych pozostało tylko kilku
Lekcje prowadzono w nieznanym nam języku!
Bez żadnego wstępnego kursu, bez przygotowania
Usłyszeliśmy przedziwne brzmienie naszych nazwisk
Każdy uczeń czuł
Się dotknięty na honorze!
Już wcześniej pojawiły się dziwne podręczniki
Historii, gdzie nie było ani jednego dobrego
Słowa o Polsce, urągano Władysławowi Jagielle
Odpowiedzią stały się pustoszejące ławki.
Pewnego dnia przed decyzją opuszczenia szkoły
Cała nasz trójka udała się na ul. Zawalną
Weszliśmy w samo południe do urzędowego gmachu
Tam, na pierwszym piętrze wyjęliśmy wszystkie
Klucze tkwiące w drzwiach, na palcach opuściliśmy gmach
Wrzuciliśmy klucze wyjęte do śmietnika...
Tak zakończyła się nasza szkoła okupacyjna.

Wszystkie te różne z pozoru wizje łączą się w jedną całość. Moim zdaniem, swoistym kluczem do zrozumienia tych obrazów są utwory takie jak „Most Przechodni”. W utworze tym odnajdujemy wiele mówiący cytat, który w mojej ocenie stanowi podpowiedź do zrozumienia znacznej części utworów dotyczących lat wojny:

„Chłopcy czasem o wojnie zapominali
Ich serca niewinne w błękit ulatywały”

Czy ten tom jest jednak tylko tomem poezji autobiograficznej traktującej o drugiej wojnie światowej? Absolutnie nie. Dzieło, mam wrażenie, ułożone jest w sposób jakby chronologiczny. Od beztroskich lat młodości aż do słusznego wieku, w jakim Pan Profesor znajduje się obecnie. Treści II części zatytułowanej „Zagadki losu”, a w szczególności części III tomu pt. „Zegar czasu”, najbardziej chyba ze wszystkich filozoficznej, w której Profesor rozlicza się w pewien sposób z własnym życiem, również naukowym, opisywać nie będę. Jest to już rola samych Czytelników. Śmiem jednak twierdzić, iż jest to najbardziej przenikliwa i dająca do myślenia część dzieła. Pozwolę sobie tylko zacytować jeden z utworów, który mnie osobiście poruszył. Sądzę również, że daje on wiele do myślenia każdemu odbiorcy. Dlaczego? Na to pytanie winien już sobie odpowiedzieć każdy sam po wnikliwszej lekturze tomu.

Wizyta

Przyjechał kuzyn mej małżonki.
Wypił herbatę, spojrzał na obrazy,
Dotknął okiem moje książki na regale.
„To ty je napisałeś”?
Tak, stały tam książki mego pióra.
Zamyślił się głęboko.
„Człowieku, ty zmarnowałeś swoje życie”!
Westchnął, wsiadł do samochodu, odjechał
Do swojej rezydencji.
Siedzę zadumany, patrzę na te książki:
Kto ma rację?
Czy on, głosząc, że zmarnowałem życie,
Czy ja, w trudzie głębokim pisząc?
Już wiem: znów usiądę do maszyny.
Będę pisał. Mam inne zdanie.
To nic, że byłem przez nie w szpitalu.

W całym tomie poezji prof. Zajewskiego widać ogromne pokłady osobistych przeżyć, rozważań, wspomnień i doznań. Widać ogrom doświadczenia, wielość uczuć, niezwykle przejmujących i dotykających osobę czytelnika, tym bardziej, iż widzimy jak na dłoni, że jest to realna, żyjąca wciąż  rzeczywistość autentycznej osoby, nie zaś wyimaginowanego podmiotu lirycznego. W wierszach widoczna jest także wiara i pokora, szczególnie w utworach będących zwrotami do Boga, swoistą modlitwą. Autor, jeden z najbardziej cenionych i znanych historyków nie tylko swojej epoki, osoba która na zawsze zapisała się w historiografii, potrafi w obliczu Doskonałego Zegarmistrza mówić o sobie jako o „człowieku szarym”...

Odkrywając, bo tak trzeba to nazwać, dzieło utwór po utworze i wers po wersie, zawieramy z podmiotem lirycznym – autorem niezwykłą więź. Wchodzimy w specyficzną relację. Doskonale ujął to we wstępie do tomu Chłopiec z Wilna, prof. W. Tłokiński pisząc: „Autor nie proponuje Czytelnikowi modnej słownej ekwilibrystyki, nie bawi się wersami, powstaje więź zbudowana na bardzo szczególnej, przyjacielskiej relacji”. W rzeczy samej, czytając poezję Profesora jesteśmy jakby sam na sam z żywą osobą, z autorem.

Poezji prof. Zajewskiego nie można chyba nazwać poezją typową. Wiersze są białe, pozbawione rymów, co więcej, momentami zmieniają się niemalże w prozę. Niektóre z utworów czytamy tak jak zwykłe opisy wydarzeń, zapisane tylko w formie wersów. Jednakże po skończeniu lektury danego wiersza, po namyśle, dochodzimy do wniosku, iż jest to rzeczywiście poezja i to poezja wręcz- nie boję się kolejny raz użyć tego słowa – niezwykła. Każdy utwór zawiera w sobie niepowtarzalny klimat, atmosferę przyjazną i bardzo bliską. Autor nie trzyma odbiorcy na dystans, odkrywa przed nim wszystko, bardzo szczegółowo i odważnie. Posługując się znów słowem wstępnym prof. Tłokińskiego należy stwierdzić, iż „czasem niektóre teksty stają się po prostu narracyjną prozą, ale nasyconą poetyckim pięknem i liryką. Brak rymów powoduje fragmentami odbiór powieściowy. Ale po lekturze całej opowieści Prof. Zajewskiego, Czytelnik odkrywa, że pozostają mu w pamięci nie tylko opisy i fakty, lecz również doznania estetycznej, delikatnej, osobistej intymności poety”.

Kończąc, jak zwykle jeszcze kilka słów w kwestiach technicznych. Jest to dzieło wydane niezwykle pięknie. Skromnie, ale jednocześnie z estetyką. Lekturę uprzyjemnia nam gruby, dający się dobrze wyczuć po palcami papier, twarda oprawa i nieznaczne zdobienie graficzne. Ciekawe, bardzo pasujące do klimatu całego tomu, są również zamieszczone gdzieniegdzie ilustracje przedstawiające obrazy z prywatnych zbiorów Autora. Oprócz długich pochwał, by nie było tak monotematycznie, należy się także krótka uwaga do wydawcy. Otóż, zdarzają się literówki w tekstach i tytułach, w tym już w spisie treści i słowie wstępnym. Niemniej jednak jest to rzecz praktycznie nieznacząca.

Na koniec, w miejscu gdzie zwykle występuje rekomendacja książki do przeczytania, bądź do zostawienia jej w spokoju na półce księgarni, pragnę tylko krótko stwierdzić, że gorąco polecam tą lekturę, lekturę, której nie można ot tak, barbarzyńsko przeczytać, w niej należy się rozsmakować i zachować coś dla siebie.

Tytuł: Chłopiec z Wilna
Autor: Władysław Zajewski
Wydawnictwo: Agni
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 102
Oprawa: Twarda
ISBN: 978-83-60176-62-7
Ocena recenzenta: 10/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. JERZY pisze:

    Całkowicie zgadzam się z recenzją pana Piotra Kołodzieja. Wiersze czytałem z zapartym tchem. Recenzent celnie oddał odczucia jakie wywołały we mnie wiersze tomu poezji.

Odpowiedz