Tragiczne dzieje Marii Stuart


Gdybyśmy zapytali dzisiaj kogoś, kto spośród szkockich monarchów jest mu najlepiej znany, zapewne stosunkowo najczęściej spotkalibyśmy się z odpowiedzią: Maria Stuart. Niewątpliwie jest to postać dość dobrze rozpoznawalna. I nie da się ukryć, że w sporej mierze przez tragiczny los, jaki ją spotkał.

Historia jednego zamachu

Zamachy od zawsze były nieodłącznym elementem życia politycznego. Zamachy i skrytobójstwa stały się też metodą rządzenia, sprawowania władzy. Do głośnego morderstwa rodem z XVI stulecia doszło na królewskim dworze, w najbliższym otoczeniu szkockiej pary królewskiej, ba, na oczach królowej! Co ciekawe, wśród zamachowców był... król! Ale to nie królowa była obiektem zamachu.

W 1561 roku w Szkocji rządziła Maria Stuart i jej mąż Henryk Darnley. Wówczas to na dworze monarszym pojawił się David Rizzio, hrabia Moretty, członek orszaku posła sabaudzkiego. Piemontczyk miał 28 lat, był niskiego pochodzenia, niezbyt urodziwy, ale wykształcony, obyty towarzysko i podobno posiadający zniewalający głos. Zwrócił na siebie uwagę Marii Stuart, która właśnie poszukiwała do swojej kancelarii sekretarza znającego obce języki (poprzedni okazał się być angielskim szpiegiem). Jej wybór padł na Rizzia, który wcześniej był sekretarzem biskupa Turynu. Piemontczyk zaczął robić na dworze szkockim błyskawiczną karierę. Oczywiście przysporzyło mu to wielu wrogów wśród Szkotów. Rizzio korzystając z hojności królowej, gromadził coraz większą fortunę i coraz bardziej obnosił się w swojej próżności po całym dworze. Paradował w bogatych, strojnych szatach, obwieszony klejnotami i wyniosły traktował wszystkich z góry. Plotki mówiły, że był agentem papieskim, który przyjechał do Edynburga, aby unicestwić protestantyzm w Szkocji.

Rizzio popierał Marię Stuart w jej planach wyjścia za mąż za Henryka Darnley’a. Podobno sfałszował nawet dla niego dyspensę papieską zezwalającą na ślub z kuzynką (Maria i Henryk byli potomkami Henryka VII Tudora). Piemontczyk i Darnley przyjaźnili się. Często grali razem w karty i szachy, razem wieczerzali. Po małżeństwie Darnley’a z Marią, ich relacje uległy zmianie. Darnley był prostakiem, który chciał władzy nad Marią i Szkocją i nie zamierzał być tylko „malowanym” królem, dodatkiem do Marii Stuart. „Przyjaciele” króla szybko wmówili mu, że królowa ma romans ze swoim sekretarzem. Darnley zaczął upokarzać małżonkę na oczach całego dworu, chcąc zmusić ją, aby przyznała się do romansu. Urażona królowa zarządziła, aby każda decyzja Darnley’a wymagała jej potwierdzającego podpisu. To rozwścieczyło króla. Z rządów Marii niezadowolona była też grupa szkockich możnych. Uważali oni, że królowa daje posłuch podszeptom Rizzia i działa na ich szkodę. Zawiązał się spisek możnych, którego celem było usunięcie Rizzia, ubezwłasnowolnienie królowej i przejęcie władzy. Do spisku wciągnięto króla, którego przekonano, że Maria go lekceważy i zdradza ze swoim sekretarzem. Zamordowanie Rizzia wyznaczono na 7 marca 1566 roku, dzień przed otwarciem obrad parlamentu. Wkrótce jednak termin przesunięto na 9 marca. Planowano usprawiedliwić fakt mordu przyłapaniem Marii z sekretarzem „in flagranti”.

Tego dnia królowa jadła kolację wraz z kilkoma osobami w małym pokoju obok swojej sypialni. Był tu m.in. naczelnik straży pałacowej, lekarz nadworny, intendent królewski i David Rizzio. O zmroku stu kilkudziesięciu spiskowców otoczyło zamek, a około 19.00 kilkudziesięciu z nich wtargnęło do pałacu królewskiego. Zamknęli wszystkie przejścia i tajnym korytarzem, na czele z królem-spiskowcem, ruszyli do sypialni królowej. Darnley wszedł do pokoju, gdzie królowa jadła kolację, a za nim wpadli uzbrojeni spiskowcy. Mężczyźni ruszyli w kierunku Rizzia, który błagał o litość uczepiwszy się sukni królowej. Został jednak odciągnięty na bok i zasztyletowany (zadano mu ponad 50 pchnięć nożem). Krew splamiła suknię królowej, do której spiskowcy mierzyli z pistoletu, aby nie ważyła się pomagać sekretarzowi. Marię uwięziono w pokoju obok, a zwłoki Rizzia wyniesiono. Zamach udał się.

Jednak Maria będąca w ciąży, zaczęła symulować poród i posłała po Darnley’a. Król przybył do niej i po kilkugodzinnej rozmowie, Maria przeciągnęła go na swoją stronę, namówiła aby zdradził swoich niedawnych kompanów. Jak tego dokonała? Zapewne nigdy się tego nie dowiemy. Może użyła swoich kobiecych wdzięków? Może Darnley uwierzył jej, że nie zdradziła go z Rizziem? A może Maria obiecała, że odda mu całą władzę nad Szkocją? Nie wiadomo. W każdym razie, król przygotował plan ucieczki. W nocy z 11 na 12 marca 1566 roku z pomocą naczelnika gwardii pałacowej, Maria wraz z Darnley’em i jedną pokojówką wymknęli się z sypialni i tajnym, podziemnym przejściem opuścili pałac. Wylot tajnego tunelu znajdował się na cmentarzu, gdzie z końmi czekał już szef gwardii królewskiej. Po całonocnej, konnej ucieczce, o świcie dotarli do Dunbar. Rankiem spiskowcy spostrzegli, że królowa i król uciekli. Ich plan zawalił się.

Uwięziona królowa

Nie był to jednak koniec kłopotów i burzliwego życia szkockiej królowej. W 1568 roku Maria Stuart opuściła swój kraj i udała się na przymusową emigrację do sąsiedniej Anglii. W zasadzie była to ucieczka z kraju, w którym zbuntowani magnaci wypowiedzieli posłuszeństwo jej i królowi Bothwellowi. Oboje zostali oskarżeni o zabójstwo poprzedniego króla Henryka Darnley’a.

Maria znalazła się w Anglii w „gościnie” u Elżbiety I. W rzeczywistości nie była gościem, ale więźniem królowej Anglii. Elżbieta wykorzystała fakt iż Maria była od niej całkowicie zależna i nie zezwoliła jej na opuszczenie Anglii. Po kilkunastu latach pobytu tutaj jako więzień królowej Elżbiety, Maria Stuart zakończyła swoje życie na szafocie. Od 1568 roku była jednak najważniejszym i najpilniej strzeżonym więźniem w Anglii. Jako królowa Szkocji nie została osadzona w londyńskiej Tower, ale zesłana na prowincję i odizolowana od świata zewnętrznego. Maria przestała być królową Szkocji. Musiała też wyrzec się swoich praw do tronu angielskiego, a swojego syna Jakuba oddała Anglikom jako zakładnika. Mimo odizolowania od przyjaciół, wciąż pisała do nich listy i prowadziła ożywioną korespondencję dyplomatyczną m.in. z papieżem, królem Francji i królem Hiszpanii. Wciąż żyła nadzieją, że uda się jej, przy pomocy interwencji z zewnątrz (Hiszpania, Francja) odzyskać tron. Były to jednak mrzonki. Anglicy kontrolowali jej korespondencję, znali szyfry, którymi się posługiwała, a jej „akcje dyplomatyczne” na dworach europejskich nie miały szans powodzenia.

W 1570 roku Maria Stuart trafiła do zamku Sheffield, gdzie pilnowana przez hrabiego Shrewsbury spędziła 14 kolejnych lat. To że wciąż żyła, zawdzięczała w zasadzie woli i kaprysom Elżbiety I. W polityce międzynarodowej Maria Stuart nic już nie znaczyła, tron szkocki był dla niej nieosiągalny, była więc faktycznie zbędna, niepotrzebna. W 1571 roku personel osobisty królowej Szkocji przebywającej w Sheffield zredukowano do trzydziestu osób, a po kilku miesiącach do dziesięciu. Było to jedno z licznych upokorzeń, jakich nie szczędziła jej władczyni Anglii. Zezwolono Marii jedynie na spacery na świeżym powietrzu w ogrodzie zamkowym i to zawsze w obecności strażnika. Królowa mieszkała w jednym małym pokoiku! Jej bielizna noszona do prania przez pokojówki, była sprawdzana i przeszukiwana przez strażnika mężczyznę. Nikt z zewnątrz nie mógł Marii odwiedzać bez zgody królowej Elżbiety. Ograniczono również do minimum budżet przeznaczony na utrzymanie królowej i jej skromnego „dworu”. Szkotce zaczęło brakować pieniędzy na pensje dla służby i lekarzy. Nie potrafiąca gospodarować oszczędnie swoimi zasobami pieniężnymi Maria, popadała w coraz większe kłopoty finansowe. Od 1572 roku pilnował ją też specjalny 30-osobowy oddział żołnierzy przysłany przez Elżbietę.

Królowa Szkocji zaczęła podupadać na zdrowiu. Dokuczał jej reumatyzm i otyłość, miała problemy z poruszaniem się. W 1573 roku uzyskała zgodę Elżbiety na wyjazd do angielskiego kąpieliska w Buxton celem kuracji zdrowotnej. Mimo że ukończyła dopiero 30 lat, to już przedwcześnie się postarzała. Spowodowały to choroby i przebywanie w zamknięciu, w odizolowaniu od świata i ludzi. Maria nie była już pełną urody kobietą zdolną czarować mężczyzn i otoczenie. Drugi raz kąpielisko Buxton odwiedziła po 11 latach, w 1584 roku, ale wówczas kąpiele zdrowotne niewiele już mogły pomóc na postępujący reumatyzm. Po pewnym czasie przeniesiono ją z zamku w Sheffield do małego dworku znajdującego się nieopodal. Tutaj warunki życia były trochę lepsze. Nie było przede wszystkim wilgoci. Lepsze były też warunki sanitarne. Zmieniła się również dieta uwięzionej królowej. Maria jadała w tym czasie coraz więcej słodyczy, co nie wpływało korzystnie na jej zdrowie. Wstawała późno, śpiąc najczęściej do 10.00 rano. Czas spędzała tkając kilimy, hafty, koronki, robiąc czepki i gobeliny. Najczęściej rozpoczynała jakąś pracę, po czym zniecierpliwiona porzucała ją, a „dzieło” było wykańczane przez zawodowego hafciarza. Niektóre swoje prace Maria wysyłała w podarkach królowej Elżbiecie. Ta, w zamian przysyłała jej słodycze (na szczęście dla Marii, bez trucizny).

Królowa Szkocji lubiła też bawić się z psami. Wieczorami czytała, korzystając z dużej biblioteki. Gustowała w poezjach i romansach historyczno-przygodowych. Sięgała również po traktaty teologiczne i polityczne. Nie lubiła natomiast gry w bilard i szachy. Coraz częściej oddawała się też modlitwom. Posiadała własnego kapelana-spowiednika. Można powiedzieć, że im była starsza, tym większą stawała się dewotką. Prawdopodobnie wynikało to z osamotnienia i z pogarszającego się wciąż stanu zdrowia królowej. W wieku 39 lat praktycznie nie mogła chodzić (reumatyzm). Musiano nosić ją w lektyce. Smutna historia życia pięknej i namiętnej szkockiej królowej dobiegała końca w ponurych angielskich zamkach.

Spisek przeciwko królowej

Królowa Anglii Elżbieta I należała do jednych z najwybitniejszych monarchów w historii swojego kraju. Pod jej rządami Anglia stała się potęgą. Ta „żelazna” królowa rządząca Anglikami twardą ręką, miała jednak i swoich zagorzałych przeciwników. Niektórzy z nich próbowali dokonać na nią zamachu i pozbawić ją życia. Ale czy za spiskiem z 1586 roku stali wrogowie Elżbiety i Anglii? A może chodziło o pozbycie się innej królowej? Czyżby celem spiskowców, paradoksalnie, nie była Elżbieta, królowa Anglii, tylko Maria, królowa Szkocji?

Pod koniec lat 60-tych XVI stulecia szefem angielskich tajnych służb został sir Francis Walshigham. Pod jego kierunkiem służby te stały się niemal perfekcyjne. Walshigham cały czas kontrolował przebywającą w Anglii w „internowaniu„ Marię Stuart, królową Szkocji. Pod koniec 1584 roku wraz z sekretarzem Elżbiety Cecilem, doszli do wniosku, że należy ”skończyć” z Marią Stuart. Aby zmusić królową Elżbietę do wydania wyroku śmierci na Marię, należało podsunąć jej koronny argument, czyli przekonać ją o spiskowaniu i zdradzie Marii. Potrzebne były dowody tej zdrady. Postanowiono je spreparować. Agentem Walshinghama był niejaki Gilbert Gifford, szlachcic katolik, który szybko nawiązał kontakty z przyjaciółmi Marii we Francji. Pod koniec 1585 roku przybył do Londynu i zamieszkał u Thomasa Philippesa, pomocnika Walshighama. Człowiek ten łamał każdy szyfr i był mistrzem w podrabianiu dokumentów. To on kontrolował korespondencję królowej Szkocji.

Poprzez poselstwo francuskie w Londynie, Gifford został polecony Marii. Otrzymał list od francuskiego posła do Marii i przemycił go w beczkach z piwem należących do piwowara dostarczającego do pałacu Marii piwo (list ukryto w pojemniku z miedzi zatopionym w piwie). Był to jednak wybieg ze strony Gifforda, który współdziałał z angielskimi tajnymi służbami. Chodziło o to, aby zyskać zaufanie królowej Szkocji. Udało się to znakomicie. Maria była zachwycona nowym sposobem przemycania tajnej korespondencji i człowiekiem, który ten sposób wymyślił. Nie domyślała się podstępu angielskich służb. Piwowar dostarczający przemycane listy, brał za to pieniądze od Marii i od angielskiego wywiadu! W dokumentach angielskich był określany mianem „uczciwego człowieka”! Gifford stał się kurierem między uwięzioną królową Szkocji, a Francuzami. Wszystkie listy przewożone w beczkach z piwem były jednak dokładnie czytane przez Anglików.

Tymczasem Walshingham „podsunął„ Giffordowi Antoniego Babingtona, zwolennika Marii Stuart, jej cichego wielbiciela. Gifford prezentujący się jako przyjaciel uwięzionej królowej, zaproponował Babingtonowi zabicie królowej Anglii Elżbiety i uwolnienie Marii Stuart. Niejako „przy okazji„ w Anglii miało dojść do hiszpańskiej interwencji. Gifford przekonywał o istnieniu spisku przeciwko Elżbiecie również posła hiszpańskiego w Paryżu. Trzeba było uwiarygodnić całą sprawę. Musieli w nią uwierzyć również Francuzi i Hiszpanie. Ci byli jednak sceptyczni i nie mieszali się do tej sprawy. Do spisku Gifford przyciągnął także katolickiego księdza Ballarda i fanatyka katolicyzmu Johna Savage’a. Obaj wyrazili gotowość zgładzenia Elżbiety. Do spiskowców dołączył też Babington. Zamachowcy uwierzyli Giffordowi, że wystarczy zabić królową Anglii, aby uwolnić Marię Stuart. Ostatnim etapem spisku miało być dotarcie spiskowców do Marii i uzyskanie od niej pisemnej zgody na zabicie Elżbiety. Babington został za pomocą sfałszowanego listu polecony Marii. W lipcu 1586 roku zaczęli ze sobą korespondować. Babington wyjawił królowej Szkocji plany spiskowców. List, w którym to zrobił nie zachował się w oryginale. Część historyków sądzi, że był ”fałszywką” sporządzoną przez angielski wywiad i mającą skusić Marię do przyłączenia się do spisku. Pułapka została więc zastawiona.

Maria odpowiedziała Babingtonowi listownie. Jej list trafił oczywiście w ręce Anglików. Nie wiadomo co naprawdę się w nim znajdowało. Został prawdopodobnie sfałszowany tak, aby dowodził winy Marii i jej udziału w sprzysiężeniu. W liście do Babingtona, Maria Stuart dokładnie zaplanowała przebieg zamachu i wydawała spiskowcom konkretne rozkazy i zalecenia! Było mało prawdopodobne, aby taki plan sporządziła sama Maria. Prawdopodobnie więc list został spreparowany przez Anglików. Tak czy inaczej Walshigham miał dowód w ręce. Zaczęły się aresztowania. Babington wymknął się angielskim żołnierzom. Po kilku dniach został jednak aresztowany (ukrywał się w lesie). Wszyscy spiskowcy zostali skazani na śmierć. Przedtem torturowano ich, aby wymusić zeznania obciążające Marię Stuart. Główni spiskowcy: Babington, Ballard i Savage zostali obdarci ze skóry i poćwiartowani. „Zamach” na królową Elżbietę nie doszedł do skutku. Spisek został wykryty.

Maria przez cały czas o niczym nie wiedziała. W trakcie podróży na polowanie, została zatrzymana wraz ze swoim orszakiem przez angielskich żołnierzy. Przedstawiono jej zarzuty spiskowania przeciwko królowej Anglii i aresztowano. Oddzielono ją od orszaku (pozostał przy niej tylko lekarz i pokojówka) i zawieziono do Tixal. Stamtąd po kilku dniach odtransportowano królową Szkocji do jej pałacyku w Chartley. Tutaj wszystko było zdemolowane i zniszczone po przeszukaniach jakich dokonali agenci angielscy szukający dowodów spisku przeciwko królowej Anglii. Pod koniec września 1586 roku Maria została przetransportowana do zamku Fotheringhay. Stąd miała powędrować na szafot...

Egzekucja królowej

W całej historii bardzo rzadko dochodziło do sytuacji, w której monarcha „dawał głowę” tzn. kończył żywot na szafocie. Jednym z takich przypadków była egzekucja królowej Szkocji Marii Stuart.

W październiku 1586 roku królowa Elżbieta wyznaczyła 40-osobową komisję, która miała sprawować sąd nad Marią Stuart. W jej skład weszli najważniejsi panowie Anglii, w tym arcybiskup Canterbury, szef tajnej policji i sekretarz Elżbiety, William Cecil. W obronie Marii nie stanął nikt. Francja i Hiszpania ograniczyły się do dyplomatycznych protestów. Z drugiej strony, cóż mogły zrobić? Nawet syn Marii Jakub, na wieść o sądzie nad matką i spodziewanym wyroku śmieci miał powiedzieć: „Niech pije piwo, którego nawarzyła!”. W kuriozalnym procesie królowej Szkocji nie wzięła udziału królowa Anglii. Nie chciała mieć z tym nic wspólnego. Marii przedstawiono dowody winy w postaci m.in. jej własnych listów, w tym również tych sfałszowanych przez tajną policję angielską oraz zeznania świadków obciążające oskarżoną. Były to dowody spiskowania przeciwko życiu królowej Anglii. 31 października zapadł wyrok: kara śmierci. Za skazaniem Marii na śmierć głosowało 39 członków komisji sędziowskiej. 1 listopada 1586 roku parlament angielski zatwierdził wyrok i nakazał jak najszybsze jego wykonanie. Potrzebny był tylko podpis i zgoda królowej Elżbiety. Ta jednak zwlekała z podpisaniem wyroku na Marię. Dlaczego? Czy dręczyło ją sumienie? Prawdopodobnie chodziło o to, że Elżbieta nie chciała brać na siebie odpowiedzialności za tę zbrodnię, nie chciała stwarzać precedensu i wysyłać na szafot innej koronowanej głowy. Robiła więc wszystko, aby stworzyć wrażenie, iż to nie ona wydała wyrok, tylko sąd, a zatwierdził go parlament. Królową Anglii musiano niejako „przymusić” do aprobaty tego wyroku.

17 listopada 1586 roku o wyroku śmierci poinformowano Marię Stuart. Królowa przyjęła tę wiadomość z godnością i spokojem, właśnie takiego obrotu sprawy się spodziewała. Kolejne dni spędziła na pisaniu listów pożegnalnych. 2 grudnia Elżbieta ogłosiła publicznie wyrok wydany na Marię Stuart. Przez następne 24 godziny w całej Anglii biły dzwony. Rozkaz egzekucji był gotowy już 20 grudnia (został przygotowany przez Cecila). Elżbieta musiała go tylko podpisać. Zwlekała jednak bardzo długo. W końcu wyręczył ją Cecil, który zwołał Tajną Radę i 7 lutego 1587 roku zjawił się z kilkoma lordami, w towarzystwie katów, w zamku Fotheringhay, gdzie więziono Marię. Oświadczono jej, że wyrok zostanie wykonany następnego dnia. Ostatni wieczór i noc królowa Szkocji spędziła spokojnie. Zjadła kolację po której zwołała wszystkich swoich dworzan i służbę. Pożegnała się z nimi wznosząc toast. Następnie napisała kilka listów i sporządziła testament. Wieczorem czytała żywoty świętych. Spała kilka godzin. Rankiem rozdała resztę pieniędzy i kosztowności swoim sługom. Ubrała się starannie: na purpurową halkę założyła suknię z czarnego atłasu i szeroki, czarny płaszcz ze złotym obramowaniem podbity taftą i ozdobiony sobolami. Rękawy zwisały aż do ziemi, zgodnie z nakazami ówczesnej mody. Suknia miała długi tren. Szyję okalał szeroki włoski kołnierz. Na głowę królowa założyła wdowi biały koronkowy czepek z długim welonem. Na piersi powiesiła naszyjnik ze złotym krzyżem, a przy pasku różaniec.

Około godziny 8.00 rano 8 lutego przyszedł po nią sędzia z dwoma żołnierzami. Razem z Marią na szafot udał się jej mały orszak: ochmistrz, lekarz, aptekarz i dwie pokojówki. Egzekucja miała odbyć się w dużej sali zamkowej, gdzie zbudowano drewniane podium pokryte czarnym suknem i otoczone balustradą. Na podium postawiono katowski pieniek, niski taboret i poduszkę. Wszystko pokryte zostało czarnym suknem. Na skazaną czekał kat z pomocnikiem w kapturach na twarzy. Królowa usiadła na taborecie. Odczytano sentencję wyroku. Obecnych na sali było około 300 osób. Po krótkiej przemowie Marii, protestancki duchowny zaproponował jej przejście na anglikanizm. Jego sugestię królowa odrzuciła. Protestanci głośno odmówili swoje modlitwy, Maria modliła się w tym czasie po łacinie. Po kilku minutach, kat przystąpił do działania. Dwie pokojówki pomogły królowej zdjąć płaszcz, suknię i welon. Włosy zostały upięte. Kark i barki były nagie. Oczy zawiązano Marii chusteczką. Królowa Szkocji usiadła na taborecie wyciągając szyję. Myślała, że zostanie ścięta mieczem, jak to czyniono we Francji. Jednak kat z pomocnikiem złapali ją za ramiona, zmusili do uklęknięcia na poduszce i położenia głowy na pniu. Przytrzymywał ją pomocnik kata. Po chwili katowski topór spadł na barki Marii Stuart. Uderzenie nie zabiło jej od razu. Kat ciął jeszcze dwa razy zanim głowa została oddzielona od tułowia. Oprawca podniósł ją za włosy, ale w tym momencie głowa królowej Szkocji potoczyła się po deskach. W katowskiej ręce została tylko blond peruka. Spod czerwonej halki Marii z piskiem wyskoczył mały piesek, który schowany pod spódnicami towarzyszył swojej pani w ostatniej drodze.

Aby zapobiec powstaniu relikwii Marii, po egzekucji natychmiast uprzątnięto i wyszorowano całą salę zamkową. Spalono deski podium i pień katowski oraz odzież Marii. Ciało królowej przewieziono do Peterborough i pochowano w tamtejszej kolegiacie. Dopiero po dwudziestu latach, zasiadający na tronie Anglii syn Marii Stuart, Jakub (sic!) kazał przenieść zwłoki matki do Westminster i pochować w kaplicy Henryka VII. Nakazał też zburzyć zamek Fotheringhay, gdzie dokonano egzekucji.


Na podstawie:

  1. Bogucka M., Maria Stuart, Wrocław 1990.
alehistoria

Tekst jest przedrukiem artykułów wybranych ze strony alehistoria.blox.pl. Kolejne teksty będą publikowane na naszym portalu - dzięki uprzejmości ich Autora - w każdą drugą środę miesiąca.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Olga pisze:

    Fajny artykuł ale nierzetelny. Hrabia Bothwell nigdy nie był królem. Jedynie mężem królowej a to nie jednoznaczne z tytułem króla

Odpowiedz