„Dziennik norymberski” - G.M. Gilbert - recenzja


Dziennik norymberski odsłania kulisy jednego z najgłośniejszych procesów w dziejach ludzkości. Gilbert, psycholog więzienny, towarzyszy oskarżonym od momentu postawienia zarzutów aż po ogłoszenie i wykonanie wyroków. Występuje w roli obserwatora, nie szuka sensacji, nie snuje niewiarygodnych teorii psychologicznych. Koncentruje się na sporządzeniu jak najrzetelniejszych notatek, które mają posłużyć przyszłym pokoleniom.

Zaletą książki jest fakt, że składa się ona z prawdziwych zapisków sporządzanych na bieżąco. Autor nie prowadził dziennika w obecności więźniów, ale natychmiast po opuszczeniu celi chwytał za pióro. Czytelnik może mieć więc pewność, że są one bardzo wiarygodne, a upływ czasu i pamięć ludzka nie zniekształciły ich.

Gilbert podchodzi do swoich więźniów z wielką klasą i emocjonalnym spokojem. To badawcze, nieoceniające stanowisko sprzyja stopniowemu otwieraniu się oskarżonych. Potrafi godzinami ich słuchać, powstrzymując się od oceny i narastającego oburzenia, wie, że aby poznać odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania musi być cierpliwy i konsekwentny w działaniu. Zadaje niewygodne pytania gdy widzi, że oskarżony pogrąża się w budowanej ułudzie.

Na uwagę zasługuje świetne sportretowanie więźniów, którzy tworzyli oryginalną mozaikę osobowości. Julius Streicher, zajadły antysemita, na każdym kroku próbował udowodnić swoją fachową wiedzę na temat Żydów. Nie cieszył się poważaniem wśród osadzonych, psychiatrzy zdiagnozowali u niego obsesję neurotyczną, a w testach na inteligencję wypadł najsłabiej. Göring chciał być adorowany przez innych, poczucie winy przykrył maską cynizmu. Ribbentrop był emocjonalnie wykończony i szukał pomocy w przygotowaniu swojej obrony u każdej napotkanej osoby. Schacht, który najlepiej wypadł w testach IQ, uważał się za najbystrzejszego więźnia i był przekonany o swojej niewinności. Frank odnalazł drogę do Boga i stał się gorliwym katolikiem:

„Wie pan, tu odbywa się kara boska, która jest znacznie bardziej niszczycielska w swojej ironii niż jakakolwiek kara wymyślona dotąd przez człowieka!”1

Baldur von Schirach godnie przygotowywał się na najgorsze. Speer chciał wziąć na siebie odpowiedzialność. Keitel odrzucał poczucie winy, zwracał uwagę personelu swoją służalczością. Jodl był oburzony zbrodniami i próbował wszystkich przekonać, że nie miał z nimi nic wspólnego. Von Pappen ujmował grzecznością, twierdził, że znał prawdziwe oblicze Hitlera, ale nie potrafił wytłumaczyć dlaczego był mu wierny.

Niezwykle interesujące są rozmowy oskarżonych w trakcie przerw, ich komentarze dotyczące przebiegu rozprawy i wzajemne oskarżenia. W trakcie trwania procesu więźniowie przechodzili rozmaite metamorfozy, część z nich próbowała zrozumieć przeszłość i wyjaśnić swoje zachowania. Ich rozmowy z Gilbertem odsłaniają zafascynowanie Hitlerem, w jednej z nich Ribbentrop tak scharakteryzował Führera:

„…miał porażającą zniewalającą osobowość. Tego nie można zrozumieć, jeżeli się tego nie doświadczyło. Wie pan, że nawet dziś, sześć miesięcy po jego śmierci, nie mogę się całkowicie otrząsnąć z jego wpływu? Wszyscy byli nim zafascynowani. Nawet jeśli do dyskusji zabierały się wielkie intelekty, to po paru minutach one po prostu przestawały istnieć, bo błyskotliwość Hitlera przyćmiewała wszystkich…”2

Ribbentrop wielokrotnie powracał do magnetyzmu Hitlera, przywoływane wystąpienia kanclerza III Rzeszy budziły w nim tęsknotę za przywódcą i przekonanie, że nawet nowa wiedza nie uchroniłaby go od wykonania rozkazu, gdyby Hitler go o to poprosił.

Frank również przeżywał momenty ponownej fascynacji Hitlerem:

„Gdy zobaczyłem go na tym filmie (…) to przez chwilę – na przekór sobie – znowu mnie to porwało (…) Człowiek siedzi w sądzie przytłoczony winą i wstydem, męczy swój umysł i szuka wytłumaczenia, chwytając się każdego źdźbła. Wtedy na ekranie ukazuje się Hitler. Wyciągasz dłoń…(…)Przez moment jesteś zatruty i myślisz – a może?”3

Gilbert rzadko wychodzi z roli obserwatora, ale jeśli już to buduje rzetelne, oparte na zgromadzonym materiale teorie. Szczególnie interesujące są te dotyczące najbardziej tajemniczego więźnia, Rudolfa Hessa i komendanta obozu Rudolf Hössa.

To, co mnie najbardziej ujęło w tej książce, to uchwycenie całej gamy ludzkich postaw. Jedni do końca trwali w przyjętej na początku pozie, inni próbowali zrozumieć swoje zachowanie i fascynację Hitlerem. To samo wydarzenie wywoływało bardzo różne reakcje. Część dochodziła do momentu wewnętrznego rozłamu, pęknięcia, które prowadziło do załamania nerwowego, jak stało się u Fritzschego. Göring do końca sprawiał wrażenie megalomana szukającego poklasku, który nie do końca zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji. Był jak aktor na scenie próbujący oczarować widownię. Streicher pozostał wierny swoim poglądom i z uporem opowiadał o cechach żydowskich.

Na uwagę zasługuję epilog, w którym Gilbert uchwycił reakcję więźniów na wyrok. Ten niezwykle trudny moment odsłonił prawdziwe emocje.

Jedynym minusem książki jest fakt, że autor nie pokusił się o rozdział podsumowujący, próbujący uporządkować zdobytą wiedzę o skazanych. Przez większą część książki Gilbert trzyma się z boku, stara się relacjonować, nie narzucać interpretacji i nie rozpraszać czytelnika teoriami. Ten dystans, surowe badawcze spojrzenie, pozwala czytelnikowi uzyskać czysty obraz i pokusić się o własne wnioski nie sugerując się spostrzeżeniami fachowca. Mi jednak zabrakło próby odpowiedzi na pytania, które autor przywołał we wstępie.

Podsumowując uważam, że książka ta jest fascynującą lekturą dla każdego, kto interesuje się naturą ludzką i próbuje zrozumieć motywy postępowania nazistów. Gilbert dzięki swojemu spokojnemu podejściu rejestruje narodziny zła niemal krok po kroku. Zło tworzy się powoli, nie jest dzieckiem spektakularnego wybuchu.

Pod względem edytorskim nie mam żadnych zastrzeżeń. Książka w poręcznym formacie, dobrze zszyta, twarda okładka.

Plus minus:
Na plus:
+ unikalny zapis reakcji sądzonych w procesie norymberskim
+ notatki były sporządzane bezpośrednio po każdej rozmowie
+ przyjęcie roli obserwatora
+ uchwycenie metamorfoz „bohaterów”
+ rejestracja rozmów oskarżonych
+ załączniki (wyrok, III Rzesza w ujęciu chronologicznym)
+ indeks ułatwiający szukanie informacji po lekturze
+ porządne wydanie (twarda okładka, szycie zamiast klejenia)
Na minus:
- brak psychologicznego podsumowania, próby syntezy zebranych danych

Tytuł: Dziennik norymberski
Autor: G.M. Gilbert
Wydanie: 2012
Wydawca: Świat Książki
ISBN: 978-83-7799-480-1
Stron: 542
Oprawa: miękka
Cena: ok 40 zł
Ocena recenzenta: 8/10

  1. G.M.Gilbert, Dziennik norymberski, Świat Książki, Warszawa 2012, s. 30. []
  2. Tamże, s. 77. []
  3. Tamże, s. 102. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz