Historia dźwiękiem pisana. Krótko o tym jak narodził się rock ‘n’ roll


„Rock jest charakterystycznym zjawiskiem kulturowym dla pozornie unormowanej historii powojennej. Świat, który nosił znamiona porządku, harmonii, stabilności, w istocie taki nie był, czego dowodem była wojna koreańska z 1950 r.”. Tymi słowami, Jim Curtis, wybitny znawca historii muzyki rockowej, autor wielu pozycji dotyczących wpływu i roli muzyki na społeczeństwo drugiej połowy XX w. w swojej książce Rock Eras, starał się udowodnić swoim czytelnikom, że świat, po upadku moralnym człowieka związanym z II wojną światową, był pozornie spokojny, a iluzja braku zagrożenia i niczym niezakłócony pokój są tylko ułudą.

Elvis Presley

Elvis Presley

Konflikt na Półwyspie Koreańskim zmienił porządek świata, dzieląc go na dwa obozy: kapitalistyczny z USA  jako supermocarstwa, oraz komunistyczny z ZSRR będącego antagonistą wszystkiego, co kojarzone było z wolnością i prawami człowieka. Teza Jima Curtisa była tego potwierdzeniem. USA czasów Eisenhowera było idealnym miejscem do przeprowadzenia rewolucji, mającej wywrócić dotychczasowy porządek i zmienić obraz światowej sceny muzyki rozrywkowej. Złożyło się na to wiele czynników.

Jednym z najważniejszych było druzgocące obalenie mitu o demokratycznym państwie równości i sprawiedliwości przez posunięcia amerykańskiego deputowanego. 21 grudnia 1950, Senat USA, zainicjował działalność Senackiego Podkomitetu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, pod przewodnictwem senatora Patrica McCarrana, celem którego było przeciwdziałanie infiltracji struktur rządowych przez członków Komunistycznej Partii Stanów Zjednoczonych. Komisja jednak dosyć szybko zmieniła swój pierwotny charakter pod wpływem senatora McCarthy’ego, który zebrał wokół siebie wielu członków izby wyższej Kongresu i skupił ich uwagę na inwigilacji środowisk opiniotwórczych kraju m.in. dziennikarzy, aktorów, reżyserów, naukowców.

Efekt socjologiczny założony przez senatora został osiągnięty; rozpoczął się tzw. „Makkartyzm”, czyli swoista psychoza wynikająca ze strachu przed obecnością sowieckiej agentury i obsesyjne wręcz jej wyszukiwanie. Powojenna gospodarka USA przeżywała koniunkturę związaną z dużym wzrostem demograficznym, czyli tzw. społeczeństwem ludzi młodych, nadprodukcją wynikającą z demobilizacji powracających z wojny mężczyzn, pozwalającą na udzielenie pomocy zrujnowanym państwom europejskim. USA stało się tym samym najpotężniejszym i najbardziej stabilnym krajem na świecie. Korzystna tendencja wzrostowa utrzymywała się również dzięki ciągle prowadzonemu interwencjonizmowi gospodarczemu rządu, wynikiem czego było zatrudnienie byłych żołnierzy w nowo powstałych zakładach pracy jak również ponowne wysyłanie ich na kolejną wojnę.

Psychoza związana z wyszukiwaniem ukrytych komunistycznych wrogów z jednej strony i dobra sytuacja gospodarcza z drugiej, pogłębiała uczucie zdezorientowania w umysłach młodego pokolenia, które coraz częściej przekraczało powszechnie przyjęte normy.

Młodzież będąca do tej pory biernym świadkiem wydarzeń, oczekiwała alternatywy, w której mogłaby wyrazić swój bunt i brak akceptacji dla rzeczywistości, która w dziesięć lat po wojnie niczym nie przypominała „Amerykańskiego Snu”, o istnieniu, którego przekonywała władza. Odnalazła ją w muzyce, z którą zaczęła się utożsamiać - w rock ’n’ rollu. Wyjątkowość tego stylu polegała na niespotykanym wcześniej połączeniu w jednym miejscu różnych zjawisk takich jak moda, specyficzny język i obyczaje, czy nawet długość włosów, co pozwoliło na stworzenie nowej kultury.

Rock proponował im świat, jakiego wcześniej nie znali, zupełnie różniący się od tego w jakim przyszło im żyć i funkcjonować. Muzyka i subkultura, jaka wokół niej się wytworzyła, były najszczerszym wyrazem buntu, jaki już od dawna dojrzewał w umysłach młodych ludzi sceptycznie nastawionych do otaczającej ich rzeczywistości.

Rock nie wziął się znikąd. Nie wyrósł w próżni kultury, ale stał się  efektem naturalnej ewolucji amerykańskiej muzyki popularnej. Za datę, która przyczyniła się do jego narodzin, uznaje się 1924 r., w którym odbyła się premiera Błękitnej Rapsodii autorstwa Goerge’a Gershwina. Wydarzenie to miało szczególne znaczenie dlatego, że po raz pierwszy, zarówno szeroka publiczność, jak i krytycy muzyczni zaakceptowali frywolną i odmienną - od znanych z kanonów wczesnego jazzu - formę interpretacji rapsodii, czyli z założenia utworu żałobnego. Gershwin był wirtuozem i mistrzem fortepianu. Całe życie pragnął być kompozytorem, czerpiąc z najlepszych znanych mu klasycznych wzorców. Jego marzeniem było połączenie tworzonych przez siebie utworów z energiczną amerykańską muzyką ludową, co bez wątpienia udało mu się w wspomnianej wyżej Błękitnej Rapsodii.

Nie do przecenienia jest także rola Louisa Armstronga, ciemnoskórego trębacza z Nowego Orleanu, o którym mówi się, że przywiózł autentyczny nowoorleański jazz i prawdziwy blues do Nowego Yorku, godząc tym samym dwa różne od siebie światy muzyczne, połączywszy je w jedną całość nazwaną rock ‘n rollem. Po latach jego zasługi w tej dziedzinie doceniło Kolegium Muzeum Muzyki Rockowej, wyróżniając go jako osobę wybitnie zasłużoną dla historii pop kultury.

W ciągu następnych dziesięcioleci muzyka ta ewoluowała przyjmując coraz bardziej prowokacyjne formy, nierzadko powodujące zgorszenie wśród przedstawicieli przedwojennego pokolenia konserwatywnych Amerykanów, ale była nade wszystko impulsem dla młodych ludzi szukających czegoś zupełnie im dotychczas nieznanego. Wszystkie cechy, których szukali w idolu, jakiego można naśladować, miał w sobie Elvis Presley, najpopularniejszy muzyk wykonujący tzw. rockabilly, czyli połączenie bluesa, country i boogie, będącego najwcześniejszą formą rock ‘n’ rolla. Na pogrzebie artysty, Jimmy Carter, powiedział: „Jego muzyka, jego osobowość zmieniły oblicze amerykańskiej kultury. Elvis Presley był symbolem buntowniczego ducha naszego narodu”.

Jego bunt polegał na łamaniu konwenansów i sztywnych reguł obowiązujących, w Stanach Zjednoczonych czasów McCarthy’ego, poprzez wprowadzenie, jako elementu swojego występu, ruchu scenicznego polegającego na prowokującym tańcu i charakterystycznym stroju. Presley był również pierwszym rockowym skandalistą. Liczne nałogi „króla rock ‘n’ rolla” były szeroko komentowane i przysporzyły mu nieśmiertelnej sławy jako nietuzinkowego i niestosującego się do żadnych znanych reguł artysty.

Wspomnieć należy również o grupie muzyków z zespołu „Bill Haley & His Comets” wykonujących, w roku 1952, utwór powszechnie uważany za pierwszą w dziejach piosenkę rock ‘n’ rollową Rock around the clock autorstwa Maxa C. Friedman’a i Jamesa E. Myersa.

Jimi Hendrix / fot. A. Vente, this file is licensed under the Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Netherlands license

Innym wielkim artystą, którego dziś uważa się za być może najważniejszego prekursora rocka, jest Chuck Berry, na którego brzmieniu wzorowali się Jimi Hendrix, „The Beatles” i „The Rolling Stones”.

W ciągu dwóch kolejnych dziesięcioleci światowa scena rockowa stała się bardzo zróżnicowana. Wyodrębnionych zostało co najmniej kilka różnorakich stylów czerpiących garściami z tradycji zapoczątkowanej przez Gershwina, Armstronga czy Presleya, ale zawsze pozostających wiernymi formie, jaką stworzyli wyżej wymienieni.

W Magazynie Muzycznym pisano: „Pierwszą cechą rocka, która zdecydowała o jego wielkim powodzeniu wśród młodych odbiorców była spontaniczność. Prosta i bezpośrednia muzyka i tekst były wykonywane z niezwykła swobodą i szczerością, co było tym łatwiejsze, że często sam wykonawca był jednocześnie autorem. Spontaniczne, czasami wyzywające, a zawsze odbiegające od estradowej sztampy, było zachowanie muzyków na scenie, co zapoczątkował Elvis Presley. Wreszcie sam sposób odbioru – szczególnie na koncertach – był pozbawiony skrępowania, swobodny, daleki od tandetnego, sztywnego ceremoniału, typowego dla muzyki rozrywkowej lat 50-tych”.

Tymi słowami, Michał Goliński, opisuje w jaki sposób i co było powodem osiągnięcia tak wielkiego sukcesu przez gitarowe brzmienie, jakie proponowali amerykańscy artyści.

Rock był swoistą manifestacją młodzieńczej chęci życia, a jego dynamika i rytm miały wyrażać nastroje młodego pokolenia i jego bunt przeciwko sztywnym konwenansom społecznym, utrudniającym, ich zdaniem, osiągnięcie rzeczy najprostszych, a zarazem najważniejszych: szczęścia i miłości. Teraz już nie tylko wspomniany kilkakrotnie „król” Elvis, ale również, a może przede wszystkim, młodzi muzycy, mieli do przekazania coś o wiele ważniejszego niż ich poprzednicy.

Publicznie zaczęto mówić o problemach, z jakimi borykali się zwyczajni ludzie, czyli brakiem wzajemnej akceptacji, rasizmem i podziałami społecznymi, jak również aktualną sytuacją polityczną, bezpośrednio i bezlitośnie wytykając błędy rządzącym, co niejednokrotnie powodowało wyciąganie surowych konsekwencji wobec niepokornych artystów. Młodzież identyfikowała się coraz mocniej ze swoimi muzycznymi idolami. Jimi Hendrix, Jim Morrison, Janis Joplin mieszali prawdziwe życie z narkotycznymi wizjami, przedstawiając słuchaczom coś zupełnie im nieznanego. Ich przedwczesna śmierć stworzyła legendy i mity o magicznej liczbie dwudziestu siedmiu lat życia.

Jimmi Hendrix był jedną z najbarwniejszych i najbardziej wyrazistych postaci, jakie gościła światowa scena muzyczna. Jego styl i wirtuozeria w posługiwaniu się gitarą elektryczną, tzw. riffy, za których twórcę jest uważany, stały się nieodłącznym, do dziś, elementem każdego rockowego utworu muzycznego. Hendrixzapamiętany został również jako osoba powtarzająca często słowa piosenki autorstwa Faron Young, które stały się niejako hasłem wszystkich rockmanów: „Live fast, love hard, die young” (ang. żyj szybko, kochaj mocno, umieraj młodo).

„The Rolling Stones” w 1965 r. / fot. Billboard, 1965-05-01, pag. 25, pl.wikipedia.org

Kolejnym klasykiem rocka jest „The Rolling Stones”. Największy przebój zespołu, (I Can’t Get No) Satisfaction, uznawany jest po dziś dzień za jeden z najważniejszych utworów rockowych w historii. Piosenka jest słownym wyrazem buntu przeciwko kulturze mieszczańskiej, wszechobecnemu konsumpcjonizmowi i braku odpowiedzialności za swoje decyzje. Utwór trafił idealnie w gusta angielskiej młodzieży w czasie, kiedy swoją obecność w kulturze brytyjskiej zaczął zaznaczać ruch anarchistyczny.

Stonsi są najważniejszym zespołem tzw. „brytyjskiej inwazji„. Obok nich należy choćby wspomnieć o ”The Beatles”, „The Animals” czy „The Yardbirdsi”, „The Who”, „Bee Gess”, „The Troggs” i „The Kinks”.

Wyżej wymienieni muzycy są tylko jednymi z wielu , którzy odegrali niemożliwą do przecenienia rolę w rozwoju rocka. Obok min. Hendrixa i Jaggera do tego zacnego gremium należy bez wątpienia, Jim Morrison, współzałożyciel i lider „The Doors”.

Anarchistyczny styl, pacyfistyczne teksty „The Doors” sprawiły, że stali się zespołem wyklętym w USA. Naśladowało charyzmatycznego frontmana kapeli, upodobniając się do niego poprzez zapuszczanie długich włosów, noszenie obcisłych skórzanych spodni, wyciągniętych koszul czy co było być może rzeczą niemożliwą, dorównanie mu w ilości wypitego piwa (jego rekord to podobno 36 puszek 0,33 l. podczas nagrywania L.A Woman!).

Jim Morrison / fot. pl.wikipedia.org

Jim Morrison mówił o sobie jako o poecie i bez wątpienia nim był. W jednym z  wywiadów, zapytany o sens i powód, dla którego pisze swoje wiersze, powiedział:„Jeśli moja poezja ma jakiś cel, to jest nim ocalenie ludzi od postrzegania i czucia w ograniczony sposób”. Jego słów nie można uznać za pozbawione pokrycia, ponieważ niejednokrotnie podczas swojego krótkiego życia pokazywał, że nie było dla niego granic, których nie mógł przekroczyć, uczuć niemożliwych do poznania i słów, których nie powinno się wypowiadać. Jeden z ich wielu przebojów, utwór The Unknown Soldier, opowiadający historię młodego żołnierza walczącego w Wietnamie, stał się manifestem całego pokolenia i impulsem do działania powstałego kilka lat wcześniej ruchu hipisowskiego.

Nie można pominąć kobiety, która złamała monopol mężczyzn na uprawianie tego rodzaju muzyki rozrywkowej. Była nią Janis Joplin, która swoją niską barwą głosu, frywolnym hippisowskim zachowaniem, ogromnym zaangażowaniem scenicznym i genialną interpretacją utworu George’a Gershwina Summertime,jak również brawurowym wykonaniem swojego największego przeboju Piece of my heart wpisała się na zawsze do kanonu sław i największych osobowości w dziejach muzyki.

Rockowa rewolucja stała się faktem. Machina, która została uruchomiona, m.in. przez George’a Gershwina, Luisa Armstronga, zmieniła na zawsze oblicze, najwspanialszej ze sztuk, muzyki. Od tej chwili identyfikowanie się młodych ze swoimi idolami nie polegało tylko na mówieniu o nich i śpiewaniu ich utworów, ale przede wszystkim na naśladowaniu ich wyglądu, sposobu ubierania, zachowania, stylu życia. Rock na początku swego istnienia stał się wrogiem numer jeden dla ideologii władz całego świata objętego mentalną rewolucją dotyczącą zmiany w zbiorowej świadomości pierwszego pokolenia powojennego świata. Warto zaznaczyć, że rock ‚n’ rollowi, w chwili jego narodzin w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej, nikt nie wróżył tak oszałamiającego sukcesu. W kilkanaście lat później największą liczbę nowych zespołów grających ten i pokrewne jemu style muzyczne odnotowywano w Wielkiej Brytanii, a największym rynkiem sprzedaży ich płyt był właśnie Stary Kontynent, na gruncie którego rozkwitła w pełni kultura rockowa. Pomimo istnienia „Żelaznej Kurtyny„ i oczywistych barier dzielących świat kapitalistyczny od komunistycznego sterowanego silną ręką z Moskwy, niemożliwe było uchronienie go od nowej ”zarazy”, jak nazywali rock ‚n’ rolla partyjniacy z krajów demokracji ludowej, i tylko kwestią czasu stało się, kiedy dotrze ona do NRD i Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, a stąd rozprzestrzeni się na resztę krajów bloku sowieckiego.

Opracowano na podstawie:

  1. A. Idzikowska-Czubaj, Funkcje kulturowe i historyczne znaczenie polskiego rocka, Poznań 2006,
  2. A. Czubiński, Historia Powszechna XX wieku, Poznań 2009.
  3. Magazyn Muzyczny „Jazz”, Listopad 1980.
  4. J. Hopkins, D. Superman, Nikt nie wyjdzie stąd żywy, Poznań 2006
  5. Marcin Rychlewski, Rewolucja rocka. Semiotyczne wymiary elektrycznej ekstazy, Gdańsk 2011
  6. Jim Curtis, Rock Eras, USA 1987

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

6 komentarzy

  1. Adam pisze:

    Bardzo słaba analiza, nie wychodząca poza to co każdy fan muzyki wie. Mało o narodzinach samego Rock n Rolla. Nie ma nic o klimacie muzycznym USA drugiej połowy lat 50. Ani słowa o rockabilly, doo wop, zjawisku tzw. „teen idols”. Elvis był ważny, ale oprócz niego było setki innych, poza tym Król nie był zjawiskiem samym w sobie, też się na kimś wzorował. Jeśli już mówimy o „niegrzecznym” RnR, gdzie Jerry Lee Lewis, Eddie Cochran, Gene Vincent, Litte Richard?

  2. Anonim pisze:

    Nie rozumie dlaczego w całym tekście nie było mowy o Led Zeppelin? Na styl grania i kulturę rocka w USA mieli większy wpływ niż Stonesi, nie wspominając Beatlesów. Led odizolowani od prasy, magią dźwięku prowokowali największe i najbardziej pożądane koncerty w latach 70. Wprowadzenie psychodelicznego rocka doprowadziło do prawdziwej eksplozji i uwolnienia tego co dzisiaj nazywamy rock and roll’em!

  3. gienio pisze:

    nie podoba mi się...

  4. Anonim pisze:

    DOBRE POMARAŃCZOWEeeeeeeeee

  5. Anonim pisze:

    LEPSZE CYTRYNOWEeeeeeeee

  6. Anonim pisze:

    tak.

Zostaw własny komentarz