„Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki” – P. Zychowicz - recenzja


Choć od wydania książki Piotra Zychowicza Pakt Ribbentrop-Beck minął zaledwie miesiąc, zdążyła ona w tym czasie wywołać sporą dyskusję. Nic dziwnego, ponieważ autor stawia kontrowersyjną tezę i jednocześnie występuje przeciw części naszej narodowej mitologii. Czy w 1939, opowiadając się przeciw Hitlerowi, postąpiliśmy słusznie? Czy może raczej należało porozumieć się z Niemcami i walczyć po stronie Osi, przynajmniej w pierwszej fazie wojny?

Piotr Zychowicz jest publicystą historycznym. Jego praca ma charakter rozważań nad tzw. historią alternatywną. Ten rodzaj publicystyki jest u nas raczej niepopularny, a na pewno niedoceniany. Tymczasem autor porusza problem – który musiał zadawać sobie każdy analizujący tragiczną historię Polski w XX w. – i który pojawił się zaraz po klęsce 1939 roku. Czy rzeczywiście musiało do niej dojść? Czy kolejne lata wojny mogły potoczyć się w inny sposób? Sposób, w jaki Zychowicz buduje narrację pokazuje, że historią alternatywną warto się zajmować.

Głównym założeniem książki jest twierdzenie, że zawarcie sojuszu z Francją i Wielką Brytanią było błędem. Sprowokował on bowiem reakcję Niemiec i doprowadził do wrześniowego ataku. Zychowicz przekonuje, że przywódcy państw powinni kierować się racją stanu i zapewnieniem bezpieczeństwa własnym obywatelom. Udowadnia, że Beck zdawał sobie sprawę z kruchości gwarancji zachodnich sojuszników, a mimo to doprowadził do wojny. Tym samym należało dążyć do jak najdłuższego odwlekania udziału w zbliżającym się konflikcie i przystąpienia doń na najbardziej korzystnych warunkach. Unoszenie się honorem w obliczu śmiertelnego zagrożenia jest nieracjonalne. Według autora możliwym optymalnym rozwiązaniem było wejście w sojusz z III Rzeszą, co pozwoliłoby uniknąć zaangażowania się w pierwszej fazie konfliktu. Zychowicz optymistycznie zakłada, że wzmocnione Niemcy pokonałyby – wspólnie z Polską – Związek Sowiecki, dzięki czemu upadłby komunizm. Mimo to nie układ sprostałyby siłom aliantów – wówczas Polacy winni opowiedzieć się po przeciwnej stronie. Całość zakłada zatem powtórzenie scenariusza z I wojny światowej.

Powyższy wariant jest jednak jednym z wielu analizowanych przez autora. Poza tym rozważa różne inne scenariusze i często przytacza argumenty zwolenników postępowania Becka. Jak sam podkreśla – ich sposób myślenia wynika nierzadko ze swoistego determinizmu historycznego rodem z czasów PRL, gdy stwierdzenie, że „pańska Polska” nie była skazana na klęskę, traktowano jak zbrodnię.

Zychowicz analizuje poszczególne warianty, przytacza szereg przykładów i analogii, odwołując się choćby do losów państw będących sojusznikami Osi – Węgier, Finlandii, Rumunii. Trzeba przyznać, że prezentowany wywód jest logiczny i przekonywający.

Książka ma tę zaletę, że przypomina o przyjaznych relacjach polsko-niemieckich w przededniu wojny (ich zwieńczeniem był udział Polski w zajęciu Zaolzia). Mówi się też o wizjach i przestrogach Józefa Piłsudskiego, zignorowanych przez Becka, a także o osobach, które dostrzegły niebezpieczeństwo polskiej polityki i przewidziały upadek Polski, tj. o Stanisławie Mackiewiczu, Adolfie Bocheńskim i Władysławie Studnickim.

Jedyne, co może nieco irytować, to sposób relacji o postępowaniu Józefa Becka. Autor zarzuca innym emocjonalne podejście do problemu klęski wrześniowej, sam natomiast niejednokrotnie w taki sposób komentuje zachowanie ministra. Brak w tym konsekwencji. Ponadto obarczanie winą jedną osobę za prowadzenie takiej, a nie innej polityki jest pewnym spłyceniem problemu. Jedynie na końcu książki podjęto pewne próby zastanowienia się nad motywami postępowania Becka, tymczasem przydałoby się poświęcić temu zagadnieniu nieco więcej uwagi. Kulisy działania ministra, jego faktyczne przekonania pozostają nieznane. Oceniany jest on jedynie przez pryzmat swych dokonań.

Niektórym może również przeszkadzać zbyt optymistyczne założenie alternatywnego przebiegu dziejów, lecz jak wspomniałem – autor rozważa różne scenariusze. Bardziej szczegółowo przedstawia jego zdaniem ten optymalny scenariusz. Na ile jest on realny, musi odpowiedzieć sobie sam czytelnik.

Zychowicz czasem być może na wyrost zarzuca pewne błędy naszej dyplomacji – jak choćby mało korzystne warunki pokoju brzeskiego. Tymczasem jak się okazuje w pracy Jerzego Borzęckiego Pokój ryski 1921 roku i kształtowanie się międzywojennej Europy Wschodniej w rokowaniach tych nie mieliśmy tak silnej pozycji, jak chciałby Zychowicz.

Praca jest napisana w ciekawy sposób, a czyta się ją bardzo dobrze. Wydana dość przyzwoicie, uzupełniona została dwoma wkładkami z ilustracjami. Wśród nich uwagę zwracają ciekawe rysunki z niemieckich gazet propagujące polsko-niemiecką przyjaźń oraz fotografie wzajemnych wizyt naszych przedwojennych polityków. W kontekście późniejszej historii mogą one dziwić, ale bardzo dobrze przedstawiają przyjazne relacje II Rzeczypospolitej i III Rzeszy i przekonują, że sojusz tych dwóch państw nie był czymś nierealnym.

Zastanawiać może, czy podstawowe założenie autora na przetrwanie roku 1939, którym było minimalizowanie strat, jest słuszne. Polemiści zarzucają mu brak uwzględnienia specyficznego charakteru narodu, „polskiej duszy„, moralności, z których wynikała wola walki. Twierdzą, że dzięki niej, i dzięki oporowi wobec dwóch totalitaryzmów, mogliśmy przetrwać kolejne lata komunistycznego zniewolenia. Zarówno autor, jak i jego przeciwnicy wiele razy porównują różne postawy Polaków i Czechów wobec wojny. Dla niektórych nasza waleczność jest powodem do dumy i wynika ona z charakteru narodu. Zapomina się natomiast, że Czesi przez wieki byli postrzegani jako waleczny naród – do czasu aż ponieśli straszną klęskę w bitwie pod Białą Górą. Czasem można spotkać się, ze zdaniem, że i my po II wojnie światowej staliśmy się bardziej podobni do Czechów, czego przykładem jest pokojowe obalenie komunizmu. Czy więc wskutek straszliwego doświadczenia II wojny nie tyle ocaliliśmy, ile zmieniliśmy nasz narodowy ”charakter”?

Książka Zychowicza dotyka niezmiernie ważnego, i jak się okazuje, aktualnego problemu. Wprowadza nową jakość w dyskusji nad klęską wrześniową. Bez względu na to, jakie stanowisko w tym sporze zajmiemy, warto zapoznać się z argumentami autora.

Plus minus:
Na plus:
+ oryginalne, nieszablonowe podejście do tematu
+ dobry styl
+ książka zmusza do myślenia
Na minus:
- emocjonalne podejście do osoby Józefa Becka
 
Tytuł: Pakt Ribbentrop-Beck, czyli jak Polacy mogli u boku III Rzeszy pokonać Związek Sowiecki
Autor: Piotr Zychowicz
Wydanie: pierwsze
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2012
ISBN: 978-83-7510-921-4
Liczba stron: 362
Oprawa: miękka
Cena: 39,90 zł
Ocena: 9/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

7 komentarzy

  1. M.Z. pisze:

    Autor w pełni ignoruje problem niemieckiego Ostforschung co moim zdaniem dyskwalifikuje jego książkę jako poważną pracę naukową. Temat Ostforschung ciągle nie został odpowiednio opracowany w polskiej publicystyce, dlatego podaję notatkę z Wikipedii: „Po przejęciu władzy w Niemczech przez narodowych socjalistów Ostforschung stał się częścią polityki zagranicznej rządu III Rzeszy. Dnia 19 grudnia 1933 roku naziści powołali do życia kolejną tajną organizację mającą zajmować się problematyką wschodu - Nord und Ostdeutsche Forschungemeinschaft (pol. Północno-Wschodnia Wspólnota Badawcza). Na czele organizacji stanął Albert Brackmann, a jego współpracownikami byli prof. Walther Recke z Gdańska oraz prof. Theodor Oberländer. Zadaniem tej instytucji było dostarczanie niemieckim naukowcom materiałów zgodnych z nazistowską propagandą dotyczących problemów wschodnich. Przygotowywała ona także materiały propagandowe dla szkół, ministerstwa spraw wewnętrznych oraz pseudonaukowych organizacji jak Bund Deutscher Osten czy Ahnenerbe. Organizacja koordynowała oraz finansowała także publikacje, instytucje oraz naukowców skupionych w Ostforschung. Zajmowała się również kontrolą oraz ustalała programy badawcze dla instytutów naukowych we Wrocławiu, Gdańsku i Królewcu. Nordostdeutsche Forschungemeinschaft finansowała również towarzystwa naukowe w Polsce i Czechosłowacji oraz wydawane przez nie wydawnictwa poświęcone tym krajom. W Polsce były to serie wydawnicze: „Ostdeutsche Heimatbucher„, „Deutsche Gaue im Osten„, „Ostdeutsche Heimathefte”. W roku 1937 w miejscowości Wannsee koło Berlina został utworzony przez Reichsfuhrera SS Heinricha Himmlera Ostinstitut Wannsee pol. Instytut Wschodni Wannsee. To właśnie w jego siedzibie dnia 20 I 1942 roku na tzw. konferencji Wannsee zapadła decyzja o „rozwiązaniu kwestii żydowskiej” zapowiadającej masową zagładę Żydów we wschodniej Europie. Naukowcy z kręgów Ostforshung zajmowali się opracowaniem logistyki oraz podbudowy naukowej tego problemu. Po kampanii wrześniowej naziści zorganizowali na terenie okupowanej Polski szereg nowych placówek Ostforschung dedykowanych Polsce. Dnia 20 kwietnia 1940 roku w Krakowie Generalny Gubernator Hans Frank powołał Institut fur Deutsche Ostarbeit pol. Instytut Niemieckiej Pracy na Wschodzie, której celem było ugruntowanie niemieckiej obecności na terenie okupowanej Polski tzw. „zabezpieczenia niemieckiego obszaru wschodniego”.(...) Po zakończeniu wojny nastąpiła rekonstrukcja nurtu ostforschung w Zachodnich Niemczech, której głównym teoretykiem był niemiecki historyk Albert Brackmann. (...) Generalnie nurt ten miał uzasadniać naukowo przynależność terenów Europy środkowej, a szczególnie pogranicza polsko-niemieckiego oraz czesko-niemieckiego do Niemiec. Nurt ten stał się orężem propagandowym niemieckich nacjonalistów kwestionujących polską państwowość oraz przynależność historyczną ziem należących do Polski. Ostforschung był agresywnie antypolski i rzutował na całość stosunków polsko-niemieckich wywołując w nich szereg napięć ponieważ uzasadniał niemieckie roszczenia terytorialne wobec Polski.(...) Ostforschung stał się także nazwą interdyscyplinarnej organizacji założonej w nazistowskich Niemczech na krótko przed wojną przez Alberta Brackmanna oraz licznego grona niemieckich historyków i antropologów mającą na celu koordynację niemieckich badań Europy wschodniej ze szczególnym uwzględnieniem II Rzeczypospolitej. Badania prowadzone zarówno przez ”Ostforschung” jak również Ahnenerbe miały za zadanie udowodnić naukowo przynależność etniczną i historyczną ziem polskich do III Rzeszy.” http://pl.wikipedia.org/wiki/Ostforschung

  2. artur pisze:

    ok. wyobrazmy sobie ze J. Beck zgadza się w 39r na sojusz Polsko Niemiecki przeciw ZSRR. No coz po pierwsze skoro jest rok 39r to nie wiadomo jeszcze czy Francja będzie pokonana przez Niemcy a zatem czy wogole do planow ataku na ZSRR przez Niemcy może wogole dojść. Wie to autor książki dzisiaj po wojnie ale J. Beck to chyba jeszcze wtedy nie mogl wiedzieć??

    Po drugie Niemcy w 40r uderzają na Francja a Polska co ma wtedy robic? Ma tez uderzyć na Francje? Przeciez gdyby Polska istniała i miała armie w czasie Niemieckiego ataku na Francje bylaby to jedyna szansa na ocalenie Polski jeśli Niemcy w kleszczach Francji UK i Polski mogliby przegrać kiedy ZSRR nie wlaczyl się jeszcze wogole do wojny, wiec oczywiste jest ze Polska uderzyła by na Niemcy gdyby mogła niezależnie od jakichkolwiek z nimi wcześniej ustaleniami. Ale przecież wiadomo jest ze Hitler nie chciał mieć Polski za plecami w momencie ataku na Francje dlatego Polsce zaatakowal wcześniej. Wiec logiczne jest ze Hitler na żadna niepewność nie mogl sobie pozwolić? Wiec jaki niby blad J. Beck popelnil? Bo nie rozumiem co w zasadzie J. Beck miał z Niemcami ustalić za to co autor książki bo tak oczernia?

    Za ksiazka jest oparta za absurdalnych założeniach ze historia wyborow zaczyna się w 41r ale ona zaczyna się w 39 roku. Poza tym jakiś me sens przywoływanie doswiadczen pierwszej wojny światowej zgodnie z którymi z Niemcami na rosje a potem a aliantami na Niemcy, skoro w czasie drugiej wojny Niemcy na początku wyeliminowali Francje? Eliminacja również Rosji oznaczałaby zwycięstwo Niemiec w całej wojnie. Jak można przyjąć założenie ze Niemcy pokonują Francje i Rosja ale przecież ostatecznie i nieodwołalnie musieli by przegrać wojne przecież to jest absurdalne...

    • ZZXY pisze:

      Kiedy Niemcy atakowali Francje , Polska by po prostu ogłosiła neutralność.

      • yop pisze:

        Albo doszło by do dziwnej wojny naszej strony. Zrzucalibyśmy ulotki i wyrazili zaniepokojenie starając się żeby nie zaognić konfliktu (ofc oficjalnie)

  3. Maciej pisze:

    Ta książka powinna należeć do działu sf. Wszystko co w niej jest zawarte to jakieś surealistyczne wymysły autora i nazwanie tego dobra książką jest mocno na wyrost ani to książka historyczna ani dobre sf. W ogóle wszelkie pomysły zawarte w tej książce to czysta fantazja autora nie mająca zupełnie nic wspólnego z rzeczywistością. Nawet przy polskim rządzie skorym do ugody Polska byłaby co najwyżej państwem całkowicie zależnym, okrojoną z Gdańska i ziem pólnocnych, a Polacy stanowiliby naród do germanizacji. Po drugie żaden atak polsko niemiecki nie przyniósłby jakiś oszałamiających rezultatów z powodu słabości wojska polskiego i polskiej gospodarki. Oczywiście autor zupełnie pomija tego typu problemy i skupia się na swoich fantazyjnych wizjach oderwanych zupełnie od rzeczywistości. Nawet pierwsze zdania w tej książce pokazują jak naiwny jest twórca tego czegoś pisząć o jakiś antybeckowskich wystąpieniach. W krajach satelickich często stacjonowały wojska niemieckie i panowały tam rządy autorytarne. Ogólnie równie dobrze mógłby napisać że genialni polscy naukowcy razem z niemieckimi skonstruowali bombe atomową i pokonali cały świat w końcu czemu nie inne brednie przecież autor potwierdza to ta tez jest możliwa 🙂

  4. Rafał pisze:

    Bardzo polecam tę książkę. Przejrzyście przedstawia pozycję Polski w 1939 roku. Analizowane są różne alternatywne scenariusze, a Józef Beck słusznie jest krytykowany. Ta publikacja bardzo zmieniła moje podejście do historii. Wcześniej uważałem, że historia to zamknięta, ścisła relacja. Teraz rozumiem, że historia jest po to, żeby dyskutować, rozważać alternatywne wybory różnych osób i wyciągać różne wnioski na przyszłość. Takie podejście właśnie ma Zychwicz w swojej książce.

  5. adam pisze:

    Ksiazke calkiem fajnie sie czyta ale jest to czysta fantastyka oderwana zupelnie od rzeczywistosci. Autor przedstawia swoje wrecz fantastyczne wizje dla hitlera panstwa satelickie to byl rezerwat sily roboczej zolnierzy i surowcow nic wiecej. Represje byly w nich duzo mniejsze ale tu pojawia sie zasadniczy problem takiego sojuszu hitler szedl na ustepstwa ideologiczne tylko czasowo akazda slabosc byla wykorzystywana do zupelnego podporzadkowania sobie podbitego panstwa i tu jest zasadnicza wada ksiazki hitler juz z samego ideologicznego punktu widzenia traktowal polske jako wroga i narod ktorystal wspanialej rasie panow na drodze do szczescia. Ten fakt jest chyba zupelnie ignorowany. Po prostu dla hitlera polacy to byli posredni narod i on nie myslal utrzymywac jakichkolwiek przywilejow dla polski tylko w najlepszym razie wykorzystac jakies rasowo przydatneelementy a pewnie reszte po wojniebypowoliwymordowal. I taka bylaby rzeczywistosc.

Odpowiedz