„Takie sobie średniowieczne bajeczki” – J. Banaszkiewicz – recenzja


W krakowskiej oficynie wydawniczej Avalon ukazała się w ubiegłym roku znakomita książka pt. Takie sobie średniowieczne bajeczki. Ten z pozoru „lekki” tytuł kryje w sobie zbiór artykułów autorstwa jednego z najlepszych mediewistów w Polsce, Jacka Banaszkiewicza, profesora warszawskiego i lubelskiego ośrodka akademickiego.

Profesor Jacek Banaszkiewicz to ceniony w kraju i zagranicą badacz wieków średnich polskich i powszechnych. To nie byle jaki mediewista. Częstokroć podkreśla w swoich pracach, a także widać to na podstawie warsztatu metodologicznego, że zasadniczo różni się od zwykłego historyka średniowiecza. Jego podstawowym celem nie jest wyjaśnienie „od nowa”, dajmy na to, jakiegoś wydarzenia, bądź dziejów jakiejś znanej lub mniej znanej postaci, która bardziej lub mniej intensywnie zapisała się na kartach historii. Bardzo trafnie wyraził się o Autorze we Wstępie do recenzowanej pracy Michał Tomaszek, pisząc:

Świadomie uchylając się od odpowiadania na klasyczne pytanie zadawane od zawsze historykom: „Jak to naprawdę było”, rezygnując zatem z prostego rekonstruowania faktów, tropi struktury myślenia i pisania o przeszłości, strategie narracyjne, z rozmachem wykorzystuje przy tym metodę komparatystyczną1

Dodać należy, że Jacek Banaszkiewicz w swej pracy badawczej szczególnie poświęca się studiowaniu narracji historycznej, a co za tym idzie, należy do tych historyków, których interesuje historiografia. Mediewista koncentruje się też na badaniach tradycji dynastycznej oraz szeroko pojętymi wątkami początków wspólnoty, a także, co istotne i charakterystyczne dla Niego, sposobem opowiadania o najdawniejszych dziejach  i najważniejszych momentach wczesnej historii danego ludu, nacji czy kultury ludzkiej2.

Sformułowanie „znakomity„, który pada na początku niniejszego tekstu, należy odnieść do twórczości Autora recenzowanej tutaj książki. Jak wykazano wyżej, charakteryzuje się ona niecodziennym podejściem do historii, zwłaszcza tej dotyczącej wieków średnich. Przymiotnik ten świetnie licuje również z erudycją Autora, podejściem do każdego tematu z dużym wyczuciem, orientacją w źródłach historycznych, publikacjach polskich i zagranicznych, a także doskonale dobieraną tematyką artykułów i szerszych opracowań. Na sam koniec narracja, która nie pozostawia złudzeń, że Jacek Banaszkiewicz ma swój niepowtarzalny styl przekazu myśli i wyników badań. Wreszcie termin ”znakomity” w tej recenzji, odnosić się będzie do samej książki, bowiem jest to szeroki zbiór praktycznie najważniejszych artykułów naukowych pióra wspominanego tutaj już wielokrotnie Uczonego, które napisane zostały po polsku i wydawane w licznych zbiorach pokonferencyjnych, czasopismach naukowych oraz pracach o charakterze jubileuszowym.

Co zatem składa się na treść Takich sobie średniowiecznych bajeczek? Z racji tej, że w publikacji znalazło miejsce aż szesnaście tekstów prof. Banaszkiewicza, a te często przekraczają kilkadziesiąt stron tekstu, nie będzie potrzeby aby streszczać każdy po kolei. Wystarczy stwierdzić, że jest to swoisty przegląd życia naukowego Autora od roku 1979 do 2010. Teksty ułożone zostały bez zachowania chronologii. Istotną bowiem rolę gra tutaj tematyka. Michał Tomaszek we słowie wstępnym wspomina też, że artykuły zebrane w tej jednej publikacji charakteryzują się różnym stopniem wyczucia metodologicznego uprawianym przez Badacza. Zauważyć też można, że na przestrzeni tych przeszło trzech dekad, Uczony szlifował swój warsztat badawczy, a co za tym idzie, własne pojmowanie historii oraz jej przedstawienie w dysertacjach.

Recenzja nie była by recenzją, gdyby choć w kilkunastu słowach nie odnieść się do choćby kilku wybranych artykułów opublikowanych w tym tomie. W pierwszym artykule, pierwotnie opublikowanym w Kwartalniku Historycznym z 1981 r., Jacek Banaszkiewicz podejmuje się omówienia ciekawej kwestii, czyli czarnej i białej legendy, jaka oscylowała wokół osoby Bolesława Śmiałego. Stosując jak zawsze metodę porównawczą, Autor powołuje się na liczne przekazy źródłowe  i na ich płaszczyźnie rozwija swoją główna koncepcję. Naturalnie, najważniejszymi relacjami w tym przypadku był Gall zwany Anonimem, Mistrz Wincenty Kadłubek oraz Wincenty z Kielczy. Autor artykułu zmuszony był przy tej okazji przyjrzeć się też osobie biskupa Stanisława, który wszak miał znaczący wpływ na przedstawianie księcia na kartach historii.

Równie interesująco przedstawia się artykuł traktujący o tzw. „nagim wojowniku”, który był dawnym rytem wojskowym, a który z kolei, jak wynika z gruntownego studium źródłowego, zauważalny był też w wiekach średnich. Artykuł ten po raz pierwszy ukazał się drukiem w publikacji zatytułowanej Człowiek, sacrum, środowisko. Miejsca kultu we wczesnym średniowieczu pod redakcją Sławomira Moździocha z roku 2000. I tym razem prof. Banaszkiewicz posłużył się komparatystyką, w wyniku której otrzymujemy przegląd bardzo ciekawych relacji źródłowych opisujące wprost lub domniemany ryt wojowniczy uchwytny w tytule artykułu. Autor dał się też poznać jako znawca starych zwyczajów, często nawiązujących do świata sacrum opisywanych kultur ludzkich. W tekście odnajdziemy też odniesienia do tematyki wojskowości wczesnego średniowiecza, zwłaszcza Słowiańszczyzny, krajów skandynawskich i północno-wschodnich rubieży Cesarstwa Niemiecko-Rzymskiego.

Inny artykuł wart wspomnienia to jeden z ostatnich, jakie oferuje nam publikacja, zarówno pod względem pomieszczenia w liście, jak i daty premiery. Otóż jest to tekst z 2010 r. z książki pt. Świat średniowiecza. Studia ofiarowane Profesorowi Henrykowi Samsonowiczowi pod redakcją Agnieszki Bartoszewicz i innych3. Tematyka tekstu jest bardzo oryginalna, a jego narracja to popis prawdziwej erudycji, a zarazem poczucia humoru, z którego jest znany Autor. Podjęto się w nim wykazania, za pomocą komparatystyki, fragmentów relacji źródłowej tzw. uczty rozrachunku. Podstawą źródłową rozprawy okazały się dzieła takich autorów jak Wincenty Kadłubek, Brunon z Kwerfurtu, Richer z Reims oraz rozpoczynający cały wywód Quentin Tarantino, którego scenę z kultowego filmu Pulp fiction, Jacek Banaszkiewicz sprawnie wprowadził do całości.

Pozostałe teksty oscylują wokół szerokich tematycznie zagadnień oraz na różnym polu badawczym. Będzie to między innymi kwestia źródłoznawcza, literaturoznawcza, religioznawcza, antropologii kultury czy etnografii. Jacek Banaszkiewicz bez przeszkód wyjaśnia nurtujące nas sprawy wiary i przejścia na chrześcijanizm Słowian. Zagłębia się w tematykę narracji historycznej, której podstawą było wykazanie pochodzenia plemienia oraz poszczególnych rodów rządzących wspólnotą, a także pochyla się nad zagadnieniem poszczególnych postaci, np. doszukując się w nich obcej niż słowiańskiej proweniencji.4

Specjalnością Uczonego jest szczególna dbałość o studia nad źródłem. To znaki rozpoznawcze, które w ostatecznym rozrachunku stawiają Jego teksty w pierwszym szeregu świata nauki mediewistycznej. Są one bowiem obdarzone wysoką jakością merytoryczną, niebywałą wręcz wartością poznawczą oraz dla wielu czytelników, asumptem do szerszych badań nad zagadnieniami w nich poruszanych. Z racji tej, że rozprawy naukowe prof. Jacka Banaszkiewicza legitymizują się iście pierwszoligowym charakterem, są one też na bardzo wysokim, wręcz zaawansowanym stopniu. Już sam fakt niewdawania się w wyjaśnienia podstawowych informacji na temat motywu historycznego, na którego płaszczyźnie powstaje cała dysertacja, z pewnością utrudni to lekturę osobom pragnącym dowiedzieć się z nich najprostszych wiadomości z dziedziny mediewistyki. Teksty Jacka Banaszkiewicza to wręcz namacalne wycinki dziejowe, które interesują tylko Jego samego. Już sama praca na źródle wygląda w ten sposób, że rzadko kiedy posługuje się przekładem na język współczesny (w tym i polski) danego fragmentu relacji historycznej. Z tego też tytułu osoby sięgające po teksty Autora powinny wykazywać się znacznym zorientowaniem, tak tematycznym jak i źródłowym do danego zagadnienia. Słowem, twórczość prof. Banaszkiewicza to czysta nauka w wydaniu akademickim.

Należy też zwrócić uwagę, że sam pomysł wznowienia oraz umieszczenia najważniejszych tekstów pióra Jacka Banaszkiewicza to prawdziwy strzał w dziesiątkę. Wydanie to jest bardzo wygodne, zwłaszcza dla osób często korzystających z tekstów naukowych z dziedziny mediewistyki (pomijając już tych, którzy śledzą poczynania naukowe samego Autora). Tom ten wybitnie usatysfakcjonuje wykładowców i ćwiczeniowców, którzy będą mogli bez przeszkód wykorzystywać artykuły prof. Banaszkiewicza w pracy ze studentami. Na sam koniec wypada stwierdzić, że książka ta powinna zainteresować samych studentów, szczególnie zajmujących się wiekami średnimi.

Niestety ale rozczarowuje wydanie. Co prawda układ pracy jest klarowny, papier dobrej jakości, podobnie czytelna czcionka. Martwić jednak powinna miękka oprawa ze skrzydełkami, która po długim użytkowaniu książki prędzej czy później ulegnie deformacji. Szczególnie na defekty narażony będzie brzeg tomu. Dziwi taka decyzja wydania pracy przez oficynę „Avalon”, która przecież znana jest z tego, że pod swoją egidą wydaje szereg książek w twardej i solidnej oprawie. Taki Autor oraz taka tematyka zobowiązuje. Ułatwieniem czysto informacyjnym jest spis artykułów z pierwotnym miejscem oraz datą jego pojawienia się, który pomieszczony został na końcu książki.

Mimo tych, bądź co bądź krytycznych uwag, ale w zupełności nie rzutujących na odbiór treści pracy, zbiór tych jakże ważnych tekstów pióra Jacka Banaszkiewicza jest jak najbardziej wart polecenia i rychłej lektury.

Na marginesie. W czasie targów książki historycznej, który odbył się na Uniwersytecie Rzeszowskim pod koniec listopada ubiegłego roku, pewien młody uczony z Katowic kupując Takie sobie średniowieczne bajeczki, ze szczerym zachwytem na ustach powiedział: „No, będę miał książkę do przeczytania, do poduchy…„. Istotnie, ”bajki średniowieczne” w wydaniu Jacka Banaszkiewicza mimo, iż jest to ciężka literatura naukowa, czyta się w piorunującym tempie! Uwaga wynikająca z autopsji.

Plus minus:
Na plus:
+ wysoka jakość merytoryczna i poznawcza
+ interdyscyplinarne ujęcie
+ świetny warsztat metodologiczny
+ ciężki, ale nie męczący styl
+ ogólna tematyka
+ bardzo dobry pomysł wydania od nowa tekstów prof. Banaszkiewicza
+ słowo wstępne
Na minus:
- wydanie w miękkiej oprawie

Tytuł: Takie sobie średniowieczne bajeczki
Autor: Jacek Banaszkiewicz
Wydawca: Avalon
Data wydania: 2012
ISBN: 978-837730-078-7
Liczba stron: 604
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena: 39 zł
Ocena recenzenta: 9.5/10

  1. M. Tomaszek, Wstęp, [w:] J. Banaszkiewicz, Takie sobie średniowieczne bajeczki, „Avalon” Kraków 2012, s. 7-8. []
  2. https://historia.org.pl/2011/02/24/podanie-o-piascie-i-popielu%E2%80%A6-j-banaszkiewicz-recenzja/ []
  3. https://historia.org.pl/2011/01/15/swiat-sredniowiecza%E2%80%A6-a-bartoszewicz-g-mysliwski-j-pysiak-p-zmudzki-red-recenzja/ []
  4. patrz artykuł dotyczący Lestka, s. 407-444. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. AMC pisze:

    Dałem się zwieść powyższej recenzji i żona kopiła mi tę książkę pod choinkę. Wielkie rozczarowanie. To typowa książka pisana przez historyka dla historyków, a to oznacza nie dla wszystkich. Jeśli nawet któryś z czytelników słyszał kiedyś coś na temat Bolesława Śmiałego czy Bolesława Krzywoustego, to prof. Banaszkiewicz tak mu pogmatwa w głowie, cytując bez tłumaczeń autorów średniowiecznych piszących po łacinie, że już nic nie będzie wiedział na pewno. A szkoda, bo profesor ma ogromną wiedzę i mógłby się nią podzielić z maluczkimi. Mam wrażenie, że nimi gardzi. W tytule należałoby słowo „bajeczki” zastąpić słowem „deliberacje” by odstraszyć czytelnika nieświadomego co go czeka.

  2. Mam wrażenie, że moja recenzja nie została przeczytana z uwagą. W jej tekście wyraźnie piszę, że:

    „Specjalnością Uczonego jest szczególna dbałość o studia nad źródłem. To znaki rozpoznawcze, które w ostatecznym rozrachunku stawiają Jego teksty w pierwszym szeregu świata nauki mediewistycznej. Są one bowiem obdarzone wysoką jakością merytoryczną, niebywałą wręcz wartością poznawczą oraz dla wielu czytelników, asumptem do szerszych badań nad zagadnieniami w nich poruszanych. Z racji tej, że rozprawy naukowe prof. Jacka Banaszkiewicza legitymizują się iście pierwszoligowym charakterem, są one też na bardzo wysokim, wręcz zaawansowanym stopniu. Już sam fakt niewdawania się w wyjaśnienia podstawowych informacji na temat motywu historycznego, na którego płaszczyźnie powstaje cała dysertacja, z pewnością utrudni to lekturę osobom pragnącym dowiedzieć się z nich najprostszych wiadomości z dziedziny mediewistyki. Teksty Jacka Banaszkiewicza to wręcz namacalne wycinki dziejowe, które interesują tylko Jego samego. Już sama praca na źródle wygląda w ten sposób, że rzadko kiedy posługuje się przekładem na język współczesny (w tym i polski) danego fragmentu relacji historycznej. Z tego też tytułu osoby sięgające po teksty Autora powinny wykazywać się znacznym zorientowaniem, tak tematycznym jak i źródłowym do danego zagadnienia. Słowem, twórczość prof. Banaszkiewicza to czysta nauka w wydaniu akademickim.”

    Przykro mi, że prezent gwiazdkowy nie ucieszył. Pozostaje mi doradzić żeby sięgnąć do lżejszej literatury.

Zostaw własny komentarz