Smacznie i po Bożemu… Wykłady o kuchni bretońskiej i chrystianizacji Irlandii w ramach festiwalu „Celtycki Gotyk. Toruń 2013”


Nietuzinkowo połączone tematy wykładów w ramach festiwalu Celtycki Gotyk, mimo ulewnego deszczu skusiły toruńskich słuchaczy, którzy przybyli do Muzeum Etnograficznego w sobotnie popołudnie.

Na twarzach organizatorów widać było ulgę, kiedy o godzinie 13:30 do sali wykładowej Muzeum Etnograficznego w Toruniu zaczęli zbierać się nieco spóźnieni, ale zainteresowani słuchacze. Ulewny deszcz nie pokrzyżował więc przedsięwzięcia. Dwa następujące po sobie wykłady na pierwszy rzut oka mogły odrobinę dziwić tak dużą rozbieżnością dla niesprawnego oka, bo jak mają się „Kiszki i ostrygi: tradycje kuchni bretońskiej„ do ”Chrystianizacji Irlandii”?

Dr hab. Jarosław Dumanowski, prof. UMK wraz z Aleksandrą Chacińska odkrywali kolejne warstwy smaku, niczym płatki bardzo popularnego w Bretanii ciasta maślanego Kuign aman. Po ogólnym umiejscowieniu gdzie Bretania właściwie jest i jakie wyjątkowe bogactwa się w niej kryją, a co najważniejsze, co Bretończycy wspaniałego na przestrzeni wieków z tych produktów wymyślili nadszedł czas na rozbudzenie wyobraźni słuchaczy. Jak mówi bohaterka filmu Julie i Julia na sukces kuchni francuskiej składają się trzy czynniki: masło, masło i jeszcze raz masło. Jeśli więc masło jest środkiem do sukcesu, to Bretania jest jego kolebką. To właśnie ten region jest królestwem masła i jest ono co najmniej niezwykłe, bo solone! Solone masło dodaje się tu do słodkich wypieków, a te dwa przeciwstawne smaki określają mikroklimat północy. Gdzie Golfsztrom stwarza warunki wzrostu różnorodnym warzywom i owocom, długa linia brzegowa od stuleci obfitowała w wielość owoców morza, a gleby, choć słabe dla pszenicy bogato obradzały w grykę, czego efektem jest gallete. Mało kto wie, że to właśnie Bretończycy spopularyzowali naleśnikarnie, a tu w Toruniu jest to bardzo pożądaną ciekawostką, kto z mieszkańców nie słyszałby o naleśnikarni Manekin?

Jako deser coś bardziej dla duszy. Prof. Jerzy Strzelczyk przeniósł salę wykładową do mitycznej krainy menhirów i druidów, po czym płynnie przeszedł do chrystianizacji irlandzkiej ziemi, zresztą tak samo płynnie jak kościół rzymskokatolicki w kulturę iryjską. Pustelnicy i osoby pragnące celebrować jedność z Bogiem, nie mając możliwości z powodów geograficznych szukać ukojenia i odosobnienia na pustyniach, wybierali się w samotną podróż na ocean. Profesor nawiązał również do św. Patryka i o przemilczeniu jego losów przez kolejny wiek po jego śmierci, co jest do tej pory zagadkowym faktem. Pokazał również zgubne uwarunkowania bliskich konotacji kościoła z regionalną kulturą, a raczej ich negatywny wpływ i szerzący się nepotyzm.

Z chwilą zakończenia referatów zza okna przestały dobiegać ostatnie krople deszczu, zupełnie jak zapowiadali organizatorzy, namawiając uczestników na cieszenie się w dalszym ciągu celtyckim gotykiem, tym razem wytężając słuch na koncercie muzycznym i podziwiając irlandzkie tańce na scenie „pod chmurką”.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. Hubert pisze:

    Jaka szkoda, że mnie nie było! Moje klimaty, szkoda tylko że tak bardzo oddalony jest Toruń.

  2. Gorol pisze:

    Może Panoramiks coś ugotował? 😀

Odpowiedz