„Moccus. Dzik w wierzeniach starożytnych Celtów” – A. Bartnik – recenzja


W polskim świecie naukowym rzadko kiedy pojawiają się publikacje traktujące o dziejach tzw. barbaricum. Nieczęsto też zetknąć się można z tytułami oscylującymi tematycznie wokół zagadnień dotyczących dawnych wierzeń, zwyczajów, tym bardziej motywów zwierzęcych występujących w życiu duchowym starożytnych mieszkańców Europy. Tym niemniej cieszy fakt, że nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Śląskiego światło dzienne ujrzała dysertacja Agnieszki Bartnik, zawodowo i badawczo związanej z katowickim ośrodkiem akademickim.

Praca nosząca tytuł Moccus. Dzik w wierzeniach starożytnych Celtów omawia szeroko kwestię funkcjonowania, znaczenia, atrybutywności, symboliki, a także wspólnej korelacji z żywiołem duchowym Rzymian, dzikiego mieszkańca puszcz i ostępów zamieszkanych przez plemiona tzw. Celtiki w kontekście religii.

Głównym tematem recenzowanej tutaj pracy jest motyw dzika – Moccusa, Boga Dzika, Moccusa-Merkurego, a metodologię badań wyznaczają dziedziny takie jak archeologia, historia, historia sztuki, religioznawstwo oraz antropologia kulturowa. W takim ujęciu czyni to pracę Bartnik interdyscyplinarną, a powodem tego jest właśnie omawiana tematyka, której przedstawienie za pomocą kilku dyscyplin naukowych nie miałoby sensu. W książce silnie zasygnalizowano fakt „współpracy” historii i archeologii, stanowiące fundament dla innych nauk, z religioznawstwem na czele. Sama Bartnik, z wykształcenia doktor nauk humanistycznych w zakresie historii - specjalność historia starożytna1, w swych dotychczasowych badaniach, których owocem były  liczne teksty naukowe, nie stroniła od łączenia z sobą wymienionych wyżej dziedzin. W tym miejscu zasygnalizować należy, iż problematyka Moccusa stała się meritum tematycznym rozprawy doktorskiej obronionej w 2008 r.2 Sam zaś temat dzika uświęconego w społecznościach celtyckich znalazł ujście na kartach opublikowanego w 2004 r. artykułu w tomie szóstym „Prac Humanistycznych”3.

Ta dość zwięzła  książka (liczba jej stron to tylko 172), podzielona została na cztery rozdziały. Całość otwiera krótki wstęp, a zamyka słowo końcowe, które reasumuje wszystkie rozważania autorki nad Moccusem. W pracy znalazł się też aneks, bibliografia z podziałem na źródła i opracowania oraz dwa streszczenia w języku angielskim i niemieckim.

Już w samym słowie wstępnym Bartnik akcentuje tematykę swojej rozprawy. Omawia ogólną koncepcję pracy, pochyla się nad podstawowymi źródłami do tematu, a także nad stanem dotychczasowych badań, gdzie skupia swoją uwagę na najważniejszych badaniach naukowych oraz powstałych w ich oparciu publikacjach.

Rozdział  pierwszy został poświęcony kwestii samego dzika, a także jego funkcjonowaniu w ramach tradycji celtyckiej. Autorka zwraca uwagę na to, że dzik miał konotacje z płodnością, Boginią Matką, a także z bóstwami pierwotnymi – chtonicznymi, to zaś już prosta droga do wierzeń w zaświaty.

W rozdziale drugim katowicka uczona pochyla się nad motywami wizerunków dzików oraz ich ewolucji. W części tej też zwrócono uwagę na to, iż dzik – Moccus to również wierzenia w archaicznego Boga Dzika. Bartnik dodatkowo rozbija ten rozdział na dwa podrozdziały, w których przygląda się kultowi dzika w kontekście sił przyrody oraz obserwuje fenomen antropomorfizacji dzika, a więc nadaniu z biegiem czasu zwierzęcemu bóstwu cech ludzkich odnoszących się zarówno do budowy ciała jak i charakteru.

W rozdziale trzecim Bartnik zestawia ze sobą dwa rodzaje Boga Dzika: tego występującego w Galii czasów rzymskich oraz w Brytanii w tym samym czasie. Punktem wyjścia rozważań są dwie wizje postrzegania bóstwa: rzymska, czyli interpretatio romana, a także celtycka -  interpretatio celtica.  Obydwa dotyczyły jednego bóstwa, ale w końcowym rezultacie doszło do całkowicie przeciwstawnych wizji pojmowania świętego mieszkańca lasu.

Treść czwartego rozdziału skupia się na dziedzinie nauki jaką jest archeologia, bowiem Autorka recenzowanej pracy zajmuje się tutaj zagadnieniem pochówków dzików oraz nadaje interpretacji tego zjawiska powszechnie występującego w szeroko pojętym świecie celtyckim. Bartnik oddziela od siebie pochówki zarezerwowane tylko i wyłącznie dla dzików. Analizuje osobno również te groby, w których pochowano ludzi z całymi ciałami dzików oraz ich szczątkami. Oddziela też przypadkowe odkrycia, gdzie odnaleziono szczątki kostne dzików. Część takich pochówków, wg autorki, miało sakralne znaczenie. Kolejne zaś są przypadkowymi formami zakopania szczątków dzików po ucztach (nawet tych rytualnych).

W aneksie Bartnik omawia domniemane, jak się w rezultacie okazuje, kulty dzików na ziemiach polskich. Pierwszy to zasygnalizowany przez autorkę kompleks góry Ślęży, który interpretowany jest przez niemałą liczbę badaczy jako miejsce kultu celtyckiego. Drugi ma związek z informacjami zaczerpniętymi od Tacyta o bałtyjskich Estiach, mających rzekomo nawiązywać do celtyckiego kultu dzika. Następnie w tej części książki mamy do dyspozycji listę bóstw (nie tylko celtyckich) z krótkimi opisami oraz listę wybranych zabytków archeologicznych, które jednoznacznie interpretowane są jako przedstawienia dzika.

Już w pierwszej kolejności, nim sięgnie się po książkę, a popatrzy się na jej okładkę, będzie się miało wrażenie, że oto jest opracowanie nie byle jakie. Odczucie to jest wyraźne, gdyż sama tematyka oraz tytuł są bardzo oryginalne. Potraktować tę książkę należy jako specjalistyczną, tym bardziej, że - o czym sygnalizowano na początku niniejszej recenzji - jest to pokłosie pracy doktorskiej obronionej przez autorkę. W tym przypadku uwaga ta jest tym bardziej uzasadniona, ponieważ stanowi to też wycinek z obszernej tematycznie dysertacji naukowej, oscylujący wokół jedynie, albo aż, wierzeń Celtów w świętego dzika. Powinno się też brać pod uwagę pewne zabiegi edytorskie, jakie z pewnością autorka poczyniła, to znaczy rozbudowanie tego zagadnienia na miarę osobnej publikacji. W grę wchodził dobór i selekcja odpowiedniej literatury, podobnie też w sposób specjalny skonstruowanie układu samej treści.

Książka ta jest publikacją naukową, co można również zauważyć w sposobie wykorzystywania źródeł historycznych. Autorka, posiłkując się tekstami greckimi czy łacińskimi, cytuje je w oryginalnym języku.. Inaczej rzecz wygląda w przypadku fragmentów źródeł w języku staroirlandzkim, które autorka tłumaczy w całości i to samodzielnie, a wersję polską umieszcza w przypisie. Szkoda, gdyż powinno się w tym przypadku kierować większą konsekwencją i wyrównaniem co do jakości otrzymywanej treści, mimo iż publikacja skierowana jest do konkretnego odbiorcy.

Często, zapoznając się z literaturą specjalistyczną lub inaczej określaną jako naukową, zwraca się uwagę na specyficzny język, jakim została napisana. W przypadku książki Bartnik nie obyło się bez lapsusów stylistycznych, na co dowodem są  sformułowania typu „rytualny bankiet„ (zob. s. 114), gdzie raczej powinien paść termin „uczta„, „strawa„ itp. Inaczej też wygląda sprawa zbyt publicystycznego wręcz odnoszenia się i podkreślania własnej osoby jako autora projektu badawczego oraz narratora całej treści. Skoro jest to wypis z doktoratu, a sama książka wydana została pod egidą Uniwersytetu Śląskiego, powinno się raczej unikać tego typu ”wycieczek osobistych”. Tekst powinien być obiektywny , jak na prawdziwą dysertację naukową przystało. Udało się też wychwycić błąd w przypadku książki Stuarda Piggota. Na stronie 83 zasygnalizowano w przypisie wydanie z 1978 r., tymczasem w spisie występują dwie wersje ”Druidów” tegoż autora: z 1968 i 1975 r. O które chodziło autorce w odnośniku?

W żadnym wypadku nie umniejsza to faktu, że praca Bartnik jest bardzo ważnym wkładem w polską naukę wierzeń celtyckich, w tym motywu dzika. Z całą odpowiedzialnością można stwierdzić, że książka ta wypełnia poważną lukę w nauce. Wydaje się, że jest to pierwsza tego typu w Polsce praca poświęcona tej tematyce. Autorka w sposób mistrzowski posługuje się aparatem historyka, a do tego wykorzystuje cały szereg innych dziedzin, co w końcowym rezultacie daje efekt klarownego obrazu. Jej pomysły co do funkcjonowania, symbolu i atrybutów dzika – Moccusa w świecie duchowym Celtów są logiczne i świetnie wpisują się w retorykę naukową wokół tego zagadnienia. Książka wbrew pozorom nie skupia się  tylko na dziku, choć o dziku właśnie jest całe meritum. Tekstem Bartnik, to znaczy sposobem analizy zjawiska sakralizacji zwierzęcia w świecie celtyckim, można wyjaśnić funkcjonowanie innych zwierząt w tej samej kulturze. Atutem książki jest też szeroki kontekst chronologiczny, bowiem sięga on od wczesnej starożytności aż do średniowiecza, gdzie jeszcze uchwytne były wierzenia i tradycje duchowe w społeczeństwie brytyjskim, szkockim i irlandzkim. Jeśli chodzi o zakres geograficzny, to Bartnik omawia go zgodnie z zasięgiem terytorialnym ludności celtyckiej, która jak wiemy obejmowała niemalże całą Europę od Wysp Brytyjskich po Italię, poprzez Półwysep Iberyjski po Galację w Turcji, a nawet azjatyckie rubieże. W książce znalazły się też informacje o ziemiach polskich w kontekście osadnictwa celtyckiego.

Reasumując , pracę Agnieszki Bartnik powinny przeczytać te osoby, które interesują się kulturą celtycką, ze szczególnym uwzględnieniem wierzeń. Lekturę polecić też trzeba studentom historii, archeologii, antropologii kulturowej, etnologii, kulturoznawstwa, religioznawstwa i historii sztuki. O recenzowanej książce powinni też pamiętać ci, którzy na co dzień lub w chwilach wolnych zajmują się rekonstrukcją życia codziennego Celtów w dobie antyku.

Na sam koniec warto zasygnalizować, zgodnie z informacją umieszczoną pod stopką redakcyjną publikacji, iż po wyczerpaniu nakładu, książkę będzie można czytać w formie zdigitalizowanej w Śląskiej Bibliotece Cyfrowej. To bardzo dobra wiadomość i atut recenzowanego tutaj tytułu oraz Wydawcy.

Plus minus:
Na plus:
+ oryginalna tematyka
+ wartość merytoryczna
+ interdyscyplinarne ujęcie tematyki
+ klarowne ujęcie pracy
+ atrakcyjna cena
+ w przyszłości dostępna w formie internetowej
Na minus:
- styl zbyt osobowy
- brak konsekwencji w tłumaczeniu źródeł

Tytuł: Moccus. Dzik w wierzeniach starożytnych Celtów
Autor: Agnieszka Bartnik
Wydawca: Wydawnictwo Uniwersytetu Śląskiego
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-226-2033-5
Liczba stron: 172
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Cena: 12 zł
Ocena recenzenta: 9/10

  1. http://nauka-polska.pl/dhtml/raporty/ludzieNauki?rtype=opis&objectId=214254&lang=pl. []
  2. Pod zmienionym nieco tytułem „Moccus. Dzik w kulturze starożytnych Celtów„, co czyni pracę doktorską bardziej rozbudowaną pod względem tematycznym, bowiem recenzowana tutaj odnosi się ”tylko” do jednego aspektu życia kulturowego ludności celtyckiej. []
  3. Zob. A. Bartnik, Jak dzik stał się Merkurym. Ewolucja wizerunku oraz funkcji „Boga-Dzika” w wierzeniach plemienia Lingonów, s. 143-149. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. Michał pisze:

    Ojej, Autor recenzji zapowiadał już na portalu historycy.org, że recenzja będzie pozytywna, ale jej treść stanowi prawdziwe zaskoczenie. Nie zwrócił nawet uwagi na nazywanie przez autorkę druidów kapłanami, w momencie gdy autorka powoływała się na publikacje autorów, którzy napisali całe książki, by udowodnić, że druidzi kapłanami nie byli (Kendrick i Chadwick)! Jawnych absurdów jest więcej, np. uznanie, że Celtowie z okresu podboju Galii przez Cezara wciąż byli społeczeństwem heroicznym, całkowite pominięcie wpływu Posejdoniosa na inych antycznych autorów, czy uznanie, że treść mitów goidelskich stanowiła odbicie rzeczywistości galijskiej(sic!). Niestety, książka jest bardzo nieudana, a wisienkę na torcie stanowi teza o piciu przez celtyckich wojowników śliny dzika, by wprowadzić się w szał bojowy (!!!). Przypisu do tej szokującej tezy oczywiście brak... Lektura tej książki momentami przeraża, a momentami śmieszy.

Odpowiedz