Propaganda w podręcznikach szkolnych w latach 1944-1948


Omawiając problem indoktrynacji w powojennej Polsce należy przeanalizować zarówno jej negatywne jak i pozytywne aspekty. Przyjrzawszy się bliżej językom nowożytnym można zauważyć, że samo pojęcie nierozerwalnie jest i zawsze było łączone z edukacją. Propaganda w latach 1944-1948 pełniła funkcję nie tylko narzędzia politycznej manipulacji, ale była również zabiegiem, który w szerszej perspektywie, miał na celu zjednoczenie Polaków, poprzez kształtowanie wspólnej świadomości narodowej.

Dwie strony medalu – zjawisko propagandy

Analizować będę podręczniki przeznaczone dla uczniów szkół podstawowych wydane w latach 1944-48. Pozwoli mi to na ukazanie indoktrynacji w różnym świetle, z jednej strony jako element politycznej propagandy nakierowany na dyskredytację dotychczasowych klas rządzących i przenoszący środek ciężkości na klasę robotniczą jako podstawy funkcjonowania demokratycznego społeczeństwa1 oraz kreujący wizerunek Związku Radzieckiego jako narodu bratniego i wyzwoliciela Polski2. Z drugiej strony służy budowaniu obrazu narodu polskiego zjednoczonego we wspólnej pracy nad odbudową kraju, w walce ze wspólnym wrogiem3, połączonego jedną historią, tradycją i językiem.

 Propaganda jako narzędzie politycznej indoktrynacji

Bolesław Bierut

Bolesław Bierut

W pierwszej kolejności przeanalizujmy indoktrynację w jej pejoratywnym znaczeniu. Jest tu ona narzędziem politycznej manipulacji i forsowania pożądanych przez władzę przekonań. W uczniach budowany jest szacunek dla osób rządzących, przełożonych. Początkowo tych najbliższych dziecku, czyli rodziców i nauczycieli4. W starszych klasach skupiano się natomiast na prominentnych postaciach sceny społeczno-politycznej w latach 1944-19485. Przywódcy państw, tacy jak Bierut lub Lenin6 wypierali z podręczników dotychczasowe ikoniczne postaci takie, jak np. marszałek Józef Piłsudski. Ta stopniowo budowana w uczniach wiara w nieomylność instytucji państwowych, tworzenie w umysłach Polaków wizji państwa opiekuńczego nastawionego jedynie na wspieranie jego obywateli7, stworzonego przez nich i dla nich, służyło jako czynnik eliminujący wszelkie przejawy buntu i kwestionowania podejmowanych przez władze decyzji. W omówieniu biografii tych nowych wzorów osobowych znaczny nacisk położono na chłopskie lub robotnicze korzenie8.

„(...) Twarda była droga, która z chłopskiej chaty zawiodła Prezydenta Bieruta na najwyższe stanowisko w Polsce. Praca, ciężka praca dla Polski towarzyszyła mu przez całe życie. Nie bał się jej nigdy (...)”9.

Nawiązywano tym samym do wszechobecnego motywu klasy robotniczej, chłopskiej, jak podwaliny na której budowany jest ustrój demokratyczny. Polityka, która umniejszałaby znaczenie ciężkiej pracy, piętnowana jest jako krótkowzroczna, a państwa, które nie wspierają rozwoju tej klasy, przedstawiane są niczym kolos na glinianych nogach, chylące się ku upadkowi.

Pokazana jest historyczna droga chłopów10, robotników do niezależności. Walka o wyzwolenie się spod władzy szlachty, która nie tylko nie dominuje nad nią intelektualnie, ale jest raczej uosobieniem najgorszych, najbardziej niepożądanych z punktu widzenia społeczeństwa cech.

„Nierządem Polska stoi” – tym wymownym stwierdzeniem Dłuska podkreśla w swoim podręczniku zasadniczą rolę jaką arystokracja odegrała w upadku państwa polskiego i wydarzeniach 1772 roku11. Przekonana, że słaba pozycja państwa na arenie międzynarodowej oznacza, że Polska nie jest postrzegana jako zagrożenie i tym samym jest bezpieczna od najazdów, zlekceważyła niepokojące sygnały, swoją chciwością doprowadziła do zubożenia wsi i spadku wydajności pracy chłopów i w efekcie była bezpośrednio odpowiedzialna za pierwszy rozbiór Polski12.

Poprzez tak skrajne ukazanie upadku wartości szlacheckich, uwydatnione zostały walory i znaczenie jakie niesie za sobą wspieranie i polityczne kultywowanie przedstawicieli warstwy robotniczej. Dawało to również doskonały pretekst do przeprowadzenia „ofensywy ideologicznej„, która wśród wielu instytucji państwowych w 1947 roku objęła także szkolnictwo i pozwoliła na wyeliminowanie jednostek nieprzychylnych nowej władzy, czyli „wrogich Polsce Ludowej„.  Zgodnie z tym, co pisała Żanna Kormanowa (1900-1988), historyk ruchu robotniczego związana z Uniwersytetem Warszawskim i aktywna działaczka komunistyczna, ich miejsce miała zająć ”kadra nowych nauczycieli, młodych, wywodzących się z warstw ludowych, entuzjastów nowej Polski”13.

 Wspólny wróg – Niemcy

Polityczna indoktrynacja nie mogła pominąć tematu tak istotnego w odbudowywanej po wojnie Polsce jak stosunki zagraniczne. Okres wojny i okupacji przedstawiony jest w podręcznikach w latach 1944-48 ze szczególnym naciskiem na wynikłe z tamtej sytuacji relacje z sąsiadami Polski: Niemcami i Związkiem Radzieckim. Trudno byłoby doszukać się tu przekłamań, elementy indoktrynacji widoczne są tu raczej w sposobie ukazania przez podręczniki konsekwencji i w zawartym w tekstach wydźwięku emocjonalnym, który charakteryzuje opis wydarzeń historii nowożytnej.

Podkreślona została historyczna ciągłość konfliktu polsko-pruskiego14. Prusy poczynając od czasów saskich przedstawiane były jako „wiarołomny sąsiad”15, dwulicowy i niedotrzymujący obietnic. To władcy pruscy, na czele z Fryderykiem II, obarczani byli winą za zły stan polskiej gospodarki, opisywani jako władcy żywiący do Polaków jedynie nienawiść, siłą germanizujący ludność polską na swoich terenach. „(…) Polacy, nikt z sąsiadów, tylko ten dom brandenburski na waszą zgubę czatuje”16.

Kadr z filmu Krzyżacy

Kadr z filmu Krzyżacy

Brak tutaj analizy przyczyn konfliktu. Od bitwy pod Grunwaldem17 po II wojnę światową, konflikty polsko-niemieckie przedstawiane były w sposób bardzo emocjonalny, okraszony epitetami, które miały wywoływać silne uczucia, a naród niemiecki przedstawiać raczej, jako bezmyślną, pełną okrucieństwa masę, pozbawiając ją jakiegokolwiek ludzkiego aspektu18.Szczególnie wyraźny jest to obraz, gdy skontrastowany z wizerunkiem Polaka-patrioty, odważnego19, bezinteresownego20, miłosiernego21.

„Kiedy my byliśmy silni, potężni i bogaci, nie krzywdziliśmy Niemców. Ufaliśmy im i pomagali. A oni zawiedli nasze zaufanie, za dobre odpłacili złem”22.

Plakat Jana Bohusewicza Z mroków średniowiecza (1982)

Plakat Jana Bohusewicza Z mroków średniowiecza (1982)

Najczęstszym motywem historycznym w wypisach do nauki języka polskiego była bitwa pod Grunwaldem jako paralela historii najnowszej. Ponownie zwracano uwagę na przyczynowo-skutkową ciągłość konfliktu, a wojska nazistowskie ukazywane są jako bezpośredni spadkobiercy tradycji zakonu krzyżackiego23. „(…) Przez wszystkich znienawidzeni są ci rycerze krzyżowi, okrutni, chciwi, pełni zdrady i fałszu, całym swym niegodziwym życiem urągający świętemu znakowi krzyża, który splugawili, jak po sześciuset latach ten sam znak krzyża splugawią ich następcy i potomkowie, Niemcy-hitlerowcy (…)”24.

Próżno szukać w podręcznikach powojennych emocjonalnych odcieni szarości, świat przedstawiany był w bardzo klarowny biało-czarny sposób. Najlepiej obrazuje ten stan rzeczy fakt, że w jednej z czytanek słowa „Niemiec” polskie dzieci używają między sobą niczym najgorszej obelgi, a nauczycielka udzielając im reprymendy potwierdza dodatkowo pejoratywny wydźwięk takiego określenia25.

 Państwa bratnie – stosunki z ZSRR

 Po drugiej stronie, w kontraście do Niemców, przedstawiony został drugi z naszych sąsiadów. Biorąc pod uwagę historię licznych konfliktów na linii polsko‑rosyjskiej, przedstawienie jednolitego, pozytywnego obrazu Rosji zgodnego z oczekiwaniami władz nie było wcale prostym przedsięwzięciem. Zestawienie z Niemcem-agresorem, na pewno ułatwiało sprawę, ale nie pozwalało na całkowite wybielenie drażliwych kwestii. W tym celu autorzy podręczników do nauki języka polskiego przede wszystkim skupiali się na historii najnowszej. Wojska radzieckie przedstawiane były jako oswobodziciele i sprzymierzeńcy dzięki którym Polacy odparli niemiecką okupację26. Rosjanie opisywani są nie tylko jako sojusznik w okresie wojennym, ale również jako naród bratni złączony z Polską wspólnymi, słowiańskimi korzeniami, wspólną bazą językową27 i w przeciwieństwie do narodu germańskiego, unikający zbrojnych konfliktów28).

Pozytywna strona propagandy

Indoktrynacja jest zdecydowanie bardzo niebezpiecznym narzędziem, głownie ze względu na swoje szerokie zastosowanie i łatwość użycia. Są jednak również pozytywne aspekty indoktrynacji, jakiej poddani byli czytelnicy powojennych podręczników.

Rozdarty rozbiorami kraj ledwo co rozpoczął proces odbudowy i reformy, gdy we wrześniu 1939 roku wojska niemieckie przekroczyły granicę. Ponownie kraj znalazł się pod okupacją, ludność była wysiedlana, a proces odnowy zatrzymany. Po wycofaniu się armii niemieckiej z terenów Polski, priorytetem stała się odbudowa państwa, nie tylko w kontekście infrastruktury, ale przede wszystkim rekonstrukcja wspólnej świadomości państwowej Polaków.

Wielokrotnie przedstawiany był patriotyzm jako miłość do ojczyzny wyrażona dokładną znajomością geografii, historii i języka ojczystego. Geografia zarówno całej Polski jak i najbliższej dziecku okolicy nie powinna stanowić przed nim tajemnic29. W celu podkreślenia jak ważna dla każdego obywatela jest znajomość historii własnego kraju, autorzy przedstawiali swoiste „kamienie milowe”, takie jak bitwa pod Grunwaldem w 1410 roku30, uchwalenie Konstytucji 3 maja 1791 r.31, powstanie warszawskie32.

Podobnie jak w przypadku negatywnego obrazu Niemców, tak tutaj by podkreślić wartość, jaką niesie za sobą przynależność do grona obywateli polskich, używano tekstów i czytanek niosących ze sobą silny przekaz emocjonalny33.

Podkreślane było także znaczenie wspólnej pracy, zjednoczenia dla osiągnięcia wspólnego celu. W młodszych klasach wpajano ideę pracy na rzecz klasy, szkoły czy chociażby wspólnej pomocy w obowiązkach domowych34. W klasach VII-VIII rozszerzono ten wątek o wspólną pracę nad poprawieniem sytuacji we własnej wsi, mieście i kraju35.

Podsumowując, trudno nie zauważyć, że w omawianym przeze mnie okresie zdecydowanie przeważa indoktrynacja w jej negatywnym znaczeniu. Manipulacja świadomością uczniów, narzucanie jednej właściwej interpretacji wydarzeń, pomijanie kluczowych informacji, nigdy nie będzie działaniem akceptowalnym i pozytywnym. Indoktrynacja jest narzędziem i jak każde narzędzie może być wykorzystywana w różnych celach. Nie należy jednak zapominać o efektach, które dla dalszego funkcjonowania państwa okazać się mogły nieodzowne, mimo że droga do ich osiągnięcia może być z etycznego punktu widzenia postrzegana jako naganna.

  1. S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV szkół powszechnych, Warszawa 1946, s. 45. []
  2. J. Rytlowa, Wspólnymi siłami, Warszawa 1947. []
  3. J. Kreczmar, J. Saloni, Na przełomie. Wypisy polskie dla klasy VI szkoły podstawowej, Warszawa 1947, s. 143-145, 146-148. []
  4. S. Baczyńska, A. Kowalczewska, H. Woyciechowska, Wśród dzieci. Czytanki dla kl. II szkół powszechnych na wsi i w mieście, Warszawa 1947, s. 30, 41-42, 46-48. []
  5. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy dla klasy 8 szkoły podstawowej, Warszawa 1947, s. 192-195. []
  6. Ibidem, s. 40-44,117, 128-130, 192‑195. []
  7. F. Bielak, Czytanki polskie dla VI kl. szkoły podstawowej, Warszawa 1947, s. 20-23. []
  8. Ibidem, s. 96-97. []
  9. J. Rytlowa, Wspólnymi siłami, s. 97. []
  10. F. Bielak, W. Szyszkowski, A. Bardach, Czytanki polskie dla VIII kl. szkół powszechnych. Zeszyt I-II, Warszawa 1947, s. 45: „(...) P. A rolnicy to, co są? O. Rolnicy, czyli wieśniacy, uprawiają rolę, zażyźniają ją, bez czego rodziłaby tylko krzaki i chwasty. Oni to bronią państw, żywią i odziewają wszystkich innych mieszkańców. A tak są źródłem wszystkiego dobra i szczęśliwości narodu i stanowią potęgę każdego kraju (...)”. []
  11. M. Dłuska, Z naszych dziejów: podręcznik historii dla szkoły powszechnej, Warszawa 1947, s. 200. []
  12. Ibidem. []
  13. F. Mielczarek, Ideologiczno-polityczna indoktrynacja nauczycieli w Polsce w latach 1945-1956, Opole 1997. []
  14. J. Kreczmar, J. Saloni, Na przełomie. Wypisy, s. 73-77; K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s. 143-145, 146-148 []
  15. M. Dłuska, Z naszych dziejów..., s. 197. []
  16. Ibidem. []
  17. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s. 113-116, 146-148; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV szkół powszechnych, Warszawa 1946, s. 82-83; J. Broniewska, W nowej szkole. Czytanka na klasę czwartą szkoły powszechnej, Warszawa 1947, s. 209‑212. []
  18. J. Broniewska, W nowej szkole, s. 40-44, 216-218. []
  19. J. Rytlowa, Wspólnymi siłami, s. 47-48; S. Baczyńska, A. Kowalczewska, H. Woyciechowska, Wśród dzieci. Czytanki dla kl. II szkół powszechnych na wsi i w mieście, Warszawa 1947, s. 23-24; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV…, s. 6-8, 95, 126-129, 201-204. []
  20. S. Baczyńska, A. Kowalczewska, H. Woyciechowska, Wśród dzieci., s. 10‑11, 64-65, 89, 97-99. J. Rytlowa, Wspólnymi siłami, s. 17-20; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV…, s.10-11, 41-43, 81-85. []
  21. F. Bielak, W. Szyszkowski, A. Bardach, Czytanki polskie dla VIII,  s.13-18, 18‑20, 74. []
  22. J. Broniewska, W nowej szkole. Czytanka na klasę czwartą, s.212-214. []
  23. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy,  s. 146-148. []
  24. Ibidem. []
  25. F. Bielak, Czytanki polskie dla VI, s.78. []
  26. F. Bielak, W. Szyszkowski, A. Bardach, Czytanki polskie dla VIII, s. 17-19, 20-23; J. Rytlowa, Wspólnymi siłami, s. 44-46, 84-86; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV…, s. 6-8, 49-51, 59, 82-83; J. Broniewska, W nowej szkole. Czytanka na klasę czwartą, s. 127: „(...) środkiem jezdni dudniły czołgi, wielkie ciągniki wlokące armaty, stukały buty żołnierskie. Szło nieprzerwanie wojsko na zachód.  Polskie wojsko, zza tej jakiejś dalekiej, rosyjskiej rzeki Oki.

    -  Babuszka, nie płacz! Odomstim! - krzyknął ku babce żołnierz z czerwona gwiazdą na futrzanej czapie, idący z całym oddziałem czerwonoarmistów (...)” []

  27. S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G.. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV,  s.45, 48‑49. []
  28. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s. 143-145: „(…) – Przecież ze wszystkich narodów naszych pono najwięcej – odezwał się stary… - my, Polanie rozmówić się możemy i z tymi, co u Odry i co nad Łabą siedzą, i z Pomorcami, i z Runami na Ostrowiu i z Serby i z Chorbaty i Morawiany, i aż do Dunaju… i dalej. A któż to policzy… (…) Dzieje się tak u was – przerwał stary – my wojny nie pragniemy ani w niej nie smakujemy. Nasi bogowie pokój miłują, jako my.(… []
  29. J. Kreczmar, J. Saloni, Na przełomie. Wypisy, s. 17-27, 28-33; M. Falski, Elementarz. Dla I klasy szkól powszechnych miejskich, Warszawa 1947; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV, s. 145, 147, 165-169, 179-180; K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy,  s. 106, 113-116, 143-145, 154-157, 195-197. []
  30. J. Broniewska, W nowej szkole. Czytanka, s. 209-212; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, G. Brzezińska, Czytanka dla klasy IV, s. 82-83; K. Lausz Karol, Droga do jutra. Wypisy, s. 146-148, 154-157. []
  31. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s. 154-157, 162-166; S. Dobraniecki, M. Kotarbiński, S. Aleksandrzak, Nasza gromada, s. 184-185. []
  32. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s. 214-216; J. Broniewska, W nowej szkole. Czytanka, s.163-169. []
  33. F. Bielak, Czytanki polskie dla VI, s. 80: „(...) Przy lekkim szmerze poruszanych łagodnym wietrzykiem liści dzikiego wina Antoś zapytywał braciszka poważnie:

    -              Kto ty jesteś?

    -              Polak mały! - drobne usta wymawiały odpowiedź.

    -              Jaki znak twój?

    -              Orzeł biały!

    I wtedy dopiero w pełni zrozumiałem całą przepotężną wymowę faktu, żeśmy odzyskali nie tylko ziemię, ale także i ludzi” []

  34. K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s. 20-21, 47-49, 54-55, 84-85. []
  35. F. Bielak, W. Szyszkowski, A. Bardach, Czytanki polskie dla VIII, s. 72-74; K. Lausz, Droga do jutra. Wypisy, s.139: „(...) Historia uczy nas, że wielkość Ojczyzny ma swe jedyne źródło w czynach twórczych, w oddaniu i poświęceniu wszystkich na rzecz ogólnej sprawy. Tą wspólną i wielką sprawą jest dziś Polska Demokratyczna, Polska jednocząca cały naród w pracy ofiarnej na rzecz szybkiej odbudowy kraju, na rzecz ogólnego postępu i dobrobytu”. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

26 komentarzy

  1. Merlin pisze:

    Dziś jest propaganda piłsudczykowska.

    • Emilia Solnica pisze:

      Dzisiaj propaganda jest równie wszechobecna jak dawniej. W różnych formach, przekazywana przez najróżniejsze media i obejmująca szereg najróżniejszych tematów. Nie da się jej uniknąć, natomiast warto być świadomym jej zasad działania.

  2. Piotrek pisze:

    Prawda jest jak wiadomo co bo każdy ma swoją. To bodajże w roku ’37 zakazano mówić źle o Piłsudskim, a jego portret wisiał tuż obok krzyża, godła i władz państwowych. O iluś „pierdułach” nie pamiętano - bo i po co. Teraz on znów jest bohaterem.
    Na fakt, że zaborów my sami winni sobie, zwracali uwagę Stańczycy w II poł XIX w. przy okazji zwracając uwagę, że może lepiej w ramach prawa walczyć o to co trzeba, o Poznańskiem nie wspominam bo tam bardziej gospodarczo szło. Ale to wraża propaganda chyba 😉
    Propozycja dla autora: by napisał o propagandzie dziś 😉

    • Emilia Solnica pisze:

      Faktycznie, jest tendencja do „wybielania” historii postaci, które w danym okresie są nam stawiane za wzór. Dotyczy to nie tylko Piłsudskiego, ale też np. Mickiewicza. Takie odrealnienie spowodowane po części mylnym, moim zdaniem, przekonaniem, że mit postaci jest ważniejszy od niej samej.

      W chwili obecnej zbieram materiały do szerszej pracy o propagandzie w edukacji PRL, ale może faktycznie warto pomyśleć o jakimś artykule porównawczym. Dziękuję za sugestię 🙂

      • Piotrek pisze:

        E.S.: nawet o PRL-u i propagandzie będzie różnie.Bo tak jak II RP nie jest jednoznaczna i cudowny lub nie tak samo PRL nie jest jednoznaczny i tu wstaw odpowiedni przymiotnik. Problem z PRL-em jest jednak taki, że gros ludzi mających ok 40 kilku lat go pamięta, starsi - zawdzięczają wiele a otoczkę w wielu wypadkach traktowali jako jak najbardziej realną i autentyczną. Potem - jako pewną otoczkę, troszkę jak przemowy „szych” przed festynem w miasteczku - stoły suto zastawione, wódeczność i bąbelki są - tylko jeszcze musi burmistrz, prezesów trzech, odpowiedzialny dyrektor przemówić i palnąć kilka słów a potem już z godnością pod stół...
        Jak ktoś poniżej wspomniał - za tzw „wolnej Polski” - takie opracowanie by zostało uznane za komunistyczną propagandę;)

        • Ars pisze:

          Ale też dużo zależy od nauczyciela. Mój o II RP mówił dość krytycznie o sanacji.

        • Emilia Solnica pisze:

          Piotrek: Zdaję sobię sprawę, że okres PRLu potrafi wzbudzać różne, często skrajne emocje. Natomiast pogodziłam się też z tym, że wszystkim nie da się dogodzić. Ja sama nie wiele z tego okresu pamiętam, nie mam żadnych sentymentalnych powiązań i mam nadzieję, że to między innymi pozwoli mi na rzetelną analizę problemu. To i ściśle określone parametry badawcze.
          Ars: Ja miałam to szczęście, że w liceum uczył mnie prawdziwy pasjonat i pokazywał nam różne perspektywy, zapoznawał z różnymi stanowiskami środowisk akademickich, ale przede wszystkim pracowaliśmy na materiale źródłowym.

  3. Ars pisze:

    Tyle ze art. o dzis zamiast merytorycznej oceny spotkalby sie pewnie z politycznym pieniactwem

    • Emilia Solnica pisze:

      Jest takie ryzyko, choć z drugiej strony okres PRL też jest historią na tyle świeżą, że zdarza się, że wzbudza dość silne emocje

  4. historyk pisze:

    Brakuje podstawowej pozycji w bibliografii - Joanna Wojdon „Propaganda polityczna w podręcznikach dla szkół podstawowych Polski Ludowej (1944-1989)”, Toruń 2001.

    • Emilia Solnica pisze:

      Jeżeli chodzi o opracowania to przede wszystkim, w tym konkretnym artykule, opierałam się na pracach Stanisława Mauersberga i Józefa Brynkusa, ale pod artykułem zostały umieszczone jedynie przypisy, a nie pełna bibliografia.
      Jestem jeszcze w dalszym ciągu w trakcie badań i bardzo chętnie sięgnę po prace prof. Wojdon

      • Piotrek pisze:

        E.S.:
        1. Problem nie polega na tym, że istniała propaganda, problem według mnie polega na tym, że tak naprawdę głowa była podzielona na dwie lub trzy części: z jednej strony wszyscy się śmiali, z tej tzw. „dziesiątej potęgi”, nabijali się z mów chmurnych i durnych; z drugiej - żądając czegoś od państwa jako instytucji, jako systemu - powoływano się właśnie na jego propagandę, nie wierząc w „przejściowe - chwilowe”, a na sam koniec kiedy czytano gazety, słuchano wiadomości - odrzucano niejako z automatu te wstawki o tym czy tamtym, zwłaszcza, że od lat 70-tych, a i wcześniej - miano porównanie z tym co było za granicami (fakt, że wyidealizowane i przeliczane po zawyżonym kursie dolara czy marki, ale jednak...)
        2. A czemu korzystać z opracowań? Przecież wystarczy wziąć podręczniki do historii, od XIX wieku i spisywać kolejne wydarzenia, powstania i opisy: rok ’45, do ’89 i tak dalej i otrzymamy sinusoidę określeń, zmian. Potem nanieść to na to co u nas się działo, zmiany systemu, otwarcia, zamknięcia, antysemityzm i tak dalej. Można wziąć by nie było pomyłki TL i będzie wszystko jak na dłoni...

        • Emilia Solnica pisze:

          1. Propagandę zawsze łatwiej oceniać z pewnej perspektywy. Jeżeli od najmłodszych lat się jest w niej do pewnego stopnia zanurzonym, niektóre idee stają się tak głęboko zakorzenione, że trudno zdać sobie sprawę, że zostały nam narzucone, a co dopiero się od nich odciąć.
          2. Moim zdaniem, warto. Pozwalają one nam osadzić badanie w pewnej perspektywie teoretycznej, a poza tym - po co głową wyważać już otwarte drzwi? Korzystajmy ze zdobyczy naszych poprzedników dodając coś nowego od siebie. Poza tym, samo zapoznanie się ze zdaniem innych nie oznacza, że się z nim zgadzamy, a może inny autor zwrócił uwagę na ciekawy aspekt, o którym my nie pomyśleliśmy?

          • Piotrek pisze:

            Tak, każdy żyje w jakiejś tam formie propagandy i teraz też, tylko problem jest o tyle ciekawy - że w trakcie dyskusji nad nią, można zwrócić uwagę na zachowania ludzi które przeczą sobie wzajemnie: albo jesteśmy tą potęgą albo nie, albo nas stać - albo nie. A zachowanie tamtych uczestników wydarzeń (wiece, protesty, strajki) do złudzenia przypomina dr. Jackylla i Mr Hyda. Widząc co się dzieje i porównując nasz kraj z Zachodem - wszyscy kpili dziesiątą potęgę na świecie bo na kartki to czy tamto. Jeśli zaś trzeba było się poświęcić i wyrazić zgodę na pewne ograniczenia finansowe nastawał krzyk: My jesteśmy dziesiątą potęgą...
            2. I tak i nie - boję się jednego. Czym innym jest stwierdzenie faktu: tak była propaganda i były narzędzia - takie i owakie, a czym innym jest ocena narzędzie było złe, wpływ był niedobry. Świeży okres, sztywne poglądy. Przecież to nie tak: powinien, według mnie być opis. Podręcznik ‚ad 63 - okres od XIX wieku, wydarzenia, opis, narzędzia - poglądy brały się stąd - stamtąd. Wpływ? W zależności od wieku i tu może być różny. Od dużego - jeśli dotyczyło to zawodówek, po być może śladowy - jeśli młodszych podstawówek. W tle filmy dajmy na to Kloss i Pancerni - być może to one spełniały rolę tego czego nie wyszczególniono w podręcznikach (Kloss - wiadomo, Pancerni: Śląsk i Gdańsk - Polskie, robotnicy walczący do ostatniej kropli krwi, nie wszyscy Niemcy są źli, miłość polsko - radziecka, a także np. to, że ci o kiedyś byli wygnani na ówczesne „białe misie” - synowie i potomkowie Powstańców Styczniowych - pracują dla nowej lepszej ojczyzny. Czy skuteczne? Na pewno bardziej niż podręczniki. I tak dalej...

          • Emilia Solnica pisze:

            Piotrek: Fakt, ale my mamy podobnie - przez kilka ostatnich lat „kryzys” był odpowiedzią na wszystko. Ten dualizm jest między innymi powodem, dla którego moim zdaniem problem propagandy jest tak ciekawy.
            2. Warto znać prace poprzedników, ale wnioski trzeba wyciągać samemu. Inna perspektywa może zwrócić naszą uwagę na wiele ciekawych rzeczy, które nam by umknęły. Na przykład ostatnio miałam przyjemność słuchać wystąpienia, gdzie omawiano propagandę w filmie „Sami swoi” i muszę przyznać, że sama na wiele aspektów nie zwróciłam uwagi. Czy taki filmowy przekaz jest skuteczniejszy? Na pewno ciekawszy. Nie należy zapominać, że to w podręcznikach, przy okazji uczenia się słowa „mama” mieliśmy ilustrację kobiety- gospodyni domowej czy kobiety-robotnika - te obrazy bywają tak silnie zakorzenione, że nie doszukujemy się w nich później propagandy.

  5. Ars pisze:

    Emilia super news, ze nadal zajmujesz sie ta tematyka, czekam na kolejny art.

    • Emilia Solnica pisze:

      Dziękuję. Na pewno będzie więcej artykułów w ramach tej tematyki 😀

      • Piotrek pisze:

        E.S.: masz moje pełne poparcie w kwestii kolejnych art. o propagandzie.
        Sama widzisz - ludzie żyją w rozdwojeniu czy roztrojeniu jaźni, to też jest wynik propagandy czy upartych przekazów wpajanych im przez media (-> w pewnym sensie propagandę, dawniej mniej lub bardziej o jednym odcieniu, teraz - o wielu). Ale skutek - ten sam.
        W kwestii filmu/seriali - to też propaganda skierowana do określonych grup i też kształtująca spojrzenie na świat, pytanie tylko na jakim poziomie. Ale to kwestia osobna. Dla mnie teraz czymś takim są kolejne filmy z serii lektura dla szkoły oraz filmy związane z papieżem. Dawniej - pokazujące wielkość kraju. Przecież cokolwiek by mówić o Klossie, Pancernych, 40-latku, Borewiczu i innych były zagrane naprawdę rewelacyjnie, a pomijając technikę nadal świetnie ogląda się grę aktorską...

        • Emilia Solnica pisze:

          P: Dziękuję za wsparcie, na pewno będzie więcej 🙂
          Moim zdaniem te filmy i seriale z (niekoniecznie) subtelną otoczką propagandową są bardzie ciekawym zjawiskiem. Poza dużą dozą sentymentu jaką dla nich mam, trzeba pamiętać, że to tez jakiś kawałek naszej historii. Dlatego smucą mnie takie inicjatywy jak np. usunięcie pomnika Czterech Śpiących w Warszawie.
          Dla przykładu we włoskim mieście Bolzano można do dzisiejszego dnia znaleźć elementy po-nazistowskie np. w architekturze. Choć nikt by nawet nie pomyślał o propagowaniu tych wartości to jednak uznają to za część swojej historii

          • Piotrek pisze:

            Propaganda - to także film, i według mnie musi być to rozpatrywane łącznie z podręcznikami. Przecież ludzie (dzieci czy młódź, i nauczyciele też) traktują go jako niezłą alternatywę dla przydługich lektur, przy okazji oceniając grę aktorską. Przy czym im jest ta ostatnia lepsza, tym łatwiej i z większą chęcią / akceptacją przyjmują całą grę aktorską. Obecnie - nabijamy się z Pana Tadeusza, Starej Baśni czy innych „ku czci”, a Kloss czy Pancerni - o innych nie wspominając oglądamy chętnie.
            Do tego trzeba dodać jeszcze i to obowiązkowo celebrę oficjalną - czyli niemal oficjalne wytyczne „jak nauczać”. Bo przecież jeśli oficjalne władze składają kwiaty z wielką pompą pod pomnikami tzw. wyklętych, czczą Piłsudskiego, a niemal z góry odrzucając PRL to też jest jakimś tam wyznacznikiem. Dwie z przynajmniej kilku otoczek tego co jest równie istotne bo wypłynie w podręcznikach - bo je przecież akceptują komisje w których wybierani są ludzie przez owych polityków

  6. Emilia Solnica pisze:

    P: Zgadzam się z twoimi uwagami, ale faktem jest, że w każdym systemie rządów istnieje propaganda i istniała zawsze, nie uciekniemy od niej i nie ma nawet co próbować. Możemy natomiast uczyć się ją dostrzegać i analizować. Najłatwiej jest manipulować ludźmi nieświadomymi - im więcej wiemy tym bardziej świadomie podejmujemy decyzje.
    To, że Kloss czy Pancerni są chętnie oglądani nie oznacza wcale, że widzowie nie widzą ich politycznego przesłania. Należy jednak pamiętać, że propaganda nie jest ponadczasowa i wraz upływem czasu niegdyś silnie pro-radzieckie wątki tracą swoją perswazyjną moc

    • Piotrek pisze:

      E.S.: może to co powiem będzie niepopularne: ależ my doskonale wiemy, że jesteśmy manipulowani, że nasze osobiste odczucia dotyczące tej czy innej sprawy się nie zgadzają z „oficjałką propagandową”. Ba nawet bywa, że doskonale wiemy kiedy - określając to zwykle dosadnym czy grubym słowem, tylko nikomu nie chce się odkryć kart i powiedzieć sprawdzam - choćby zadając pytanie: jakim cudem ty mając w ’89 r. 14-15 lat byłeś opozycjonistą? Jakim cudem ty walczyłeś z władzą jeśli ta władza umożliwiła ci zrobienie profesury i doktoratu a prace magisterskie były o czymś tam z leninizmem w tle...

      • Emilia Solnica pisze:

        Czy faktycznie wiemy? Ile osób zatrzyma się i zastanowi? Ile policzy ile to lat liczył sobie ten opozycjonista? Propaganda jest tak skuteczna właśnie przez to, że rzadko kiedy faktycznie poddajemy ją krytyce.
        Jest w końcu powód dla którego ta „opozycyjna” retoryka jest nadal stosowana.
        A przecież propaganda i indoktrynacja potrafią być znacznie subtelniejsze, wychowanie patriotyczne, mity jednostek (np. Jan Paweł II) to też indoktrynacja, tylko o pozytywnych przesłankach więc jeszcze rzadziej analizowana

        • Piotrek pisze:

          I tu wracamy do owych książek i podręczników. Muszą być one pisane prosto i zrozumiane. I taka jest propaganda: prosta, łatwa, chwytliwa. Klasycznie: Słowacki wielkim poetą był. Powtórzone iks razy staje się faktem - Słowacki to wielki poeta. Piłsudski był mężem opatrznościowym. JP II był wielkim papieżem. Na podparcie tezy: kilka zdań z oficjałki. Prostych łatwych zrozumiałych. Samograj.

          • Emilia Solnica pisze:

            Dokładnie tak. I to właśnie ta prostota jest najbardziej zwodnicza i jak pokazuje historia całkiem skuteczna

  7. Dariusz pisze:

    „Nie należy jednak zapominać o efektach, które dla dalszego funkcjonowania państwa okazać się mogły nieodzowne, mimo że droga do ich osiągnięcia może być z etycznego punktu widzenia postrzegana jako naganna.”

    1. Hitler też chciał zjednoczyć Niemców...
    2. Po zacytowanym zdaniu widać, jak wielki wpływ ma indoktrynacja 🙂

Odpowiedz