Vito Cascio Ferro prawdziwym „Ojcem chrzestnym”?


Zapraszamy do zapoznania się z fragmentem książki Krótka historia mafii sycylijskiej autorstwa Tomasza Bieleckiego, która ukazała się nakładem wydawnictwa Helion.

Zabawne, że nigdy wcześniej nawet nie interesowałem się mafią — przyznał amerykański reżyser Francis Ford Coppola po nakręceniu pierwszej części Ojca chrzestnego, filmu, którego scenariusz został oparty na wydanej w 1969 r. książce Maria Puza o tym samym tytule. Postać Vita Corleonego (tytułowego ojca chrzestnego) była inspirowana opowieściami o kilku mafijnych bossach działających w Ameryce, w tym o Sycylijczyku Vicie Casciu Ferrze.

Nieskażony rzetelną wiedzą o zorganizowanej przestępczości Coppola bez najmniejszych wyrzutów sumienia sięgnął po dość popularne we włoskiej diasporze mity, bardzo uwznioślające „dawną mafię„ wyznającą prastare zasady, wierną regułom honoru oraz usiłującą bronić swej staroświeckiej ”czystości” przed zepsuciem amerykańską nowoczesnością. Ponoć podsłuchiwani przez FBI mafiosi ryczeli ze śmiechu, oglądając na ekranach tak wyidealizowanego Corleonego.

Honorowy mafioso według Coppoli

Mój Don Vito był honorowy. Odmawiał wejścia w biznes narkotykowy. Jednak to jasne, że jego odpowiednik w prawdziwym świecie bez wątpienia skorzystałby z narkotykowej okazji — opowiadał Coppola. A jaki był prawdziwy Vito Cascio Ferro? Czy powodem, dla którego tak szybko wrócił ze Stanów na Sycylię, była tęsknota za bardziej szacownym, starym światem mafii? Gdy był u szczytu swej chwały, dorożkarze w Palermo całowali go po rękach, czego nigdy nie doczekałby się w Nowym Jorku. Na Sycylii był jednym z pierwszych mafiosów nazywanych przez niespokrewnionych z nimi Włochami don, czyli pan. „Don Vito” — tak jeszcze dziś mówią o nim starsi Sycylijczycy w Palermo (...).

Vito Cascio Ferro przyszedł na świat w 1862 r. w Palermo, ale wychowywał się w miasteczku Bisacquino na zachodzie Sycylii, gdzie jego ojciec znalazł pracę jako strażnik w majątku Santa Maria del Bosco, własności arystokratów z rodu Inglese. Jako nastolatek często podróżujący do miasta swych narodzin dorastał w towarzystwie palermiańskiego plebsu, buntujących się wieśniaków rozczarowanych brakiem reform socjalnych (w tym rolnej) oczekiwanych po zjednoczeniu Italii oraz swego ojca, który na usługach barona Inglesego próbował, wbrew chłopom, upilnować jak najwięcej ze starego porządku feudalnego. Niewykluczone, że taka mieszanka wpływów przyczyniła się do wielkich wolt w biografii Cascia Ferry. W życiu publicznym zaistniał najpierw jako socjalistyczny rewolucjonista, potem nawrócił się na stróża „sycylijskiego porządku”, by ostatecznie zostać Don Vitem i dochrapać się roli padrino, czyli mafijnego ojca chrzestnego, a potem pozycji najsilniejszego z przywódców mafijnych na Sycylii.

Szykowny elegancik i męski bokser

Już za młodu znany był z zamiłowania do szykownych ubrań, na które starał się zarabiać jako pośrednik w handlu ziemią i zwierzętami, a także dzięki kontraktowi z pocztą na zarządzanie przewozami przesyłek w rejonie Bisacquino. U początków kariery pomagały mu dobre relacje z pracodawcą ojca baronem Inglesem. Ale to najwidoczniej nie wystarczało ambitnemu młodzieńcowi do upragnionego już wówczas życia ponad stan, bo — jak wynika z doniesień policyjnych — nierzadko źródłem dochodów elegancika stawały się zarobki bardzo zakochanej w nim żony. Brigida Giaccone była nauczycielką w szkole podstawowej, ale gdy nie chciała oddawać mężowi pieniędzy, ten miał ją bić i nią poniewierać.

Mający ok. trzydziestki Cascio Ferro, wciąż douczany w pisaniu i czytaniu przez maltretowaną żonę, dołączył do fasci siciliani dei lavoratori, czyli sycylijskich związków robotniczych. I bardzo szybko stał się jednym z lokalnych przywódców związków działających w okolicach Bisacquino (...).

„Własność to forma kradzieży”

Cascio Ferro został skazany po raz pierwszy w 1893 r. za próbę wymuszenia 10 tys. lirów (być może w formie „datku od bogaczy”), ale sąd apelacyjny w Palermo uniewinnił go po paru tygodniach z braku dostatecznych dowodów. W tym samym roku został ponownie skazany na pół roku (ze zwolnieniem warunkowym) za niespłacanie pożyczek zaciągniętych jeszcze jako przedsiębiorca pocztowy.

Viva il socialismo! — skandował jako mówca na wiecach fasci siciliani oraz wykładowca na edukacyjnych zebraniach działaczy lewicowych. Objaśniał zradykalizowanej biedocie, że „własność to forma kradzieży„, czym, jak wynika z raportów policyjnych, zyskiwał sobie nadzwyczajny szacunek sycylijskich wieśniaków. Charyzmatyczny, a zarazem nastawiony wówczas mocno antyklerykalnie musiał się cieszyć także wielkim mirem u działaczek. Zarówno wedle policyjnych donosów, jak i ludowych opowieści z Palermo niektóre kobiety z fasci zwykły ”spowiadać się” u Cascia Ferra po demonstracjach. Sycylijczycy nie dopowiadają, ile w tych obrazoburczych spowiedziach musiało być erotyki.

Fragment książki Tomasza Bieleckiego, Krótka historia mafii sycylijskiej, wyd. Editio Historia, Gliwice 2018.

Śródtytuły pochodzą od redakcji.

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz