Zwycięskie szyfry. Złamanie kodów sowieckiej armii pozwoliło wygrać bitwę warszawską


Powszechnie znana jest historia polskich kryptologów, którzy złamali szyfr Enigmy. Jednak mało kto wie, że podczas wojny polsko-bolszewickiej Jan Kowalewski złamał kod Armii Czerwonej. Szef Sztabu Generalnego i Naczelny Wódz umieli w krytycznym momencie zrobić z nich użytek, co walnie przyczyniło się do zwycięstwa w bitwie warszawskiej i całej wojnie.

Sekcja Szyfrów

Siedziba Biura Szyfrów znajdowała się w Pałacu Saskim w Warszawie, 1930 r.

Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości szybko podjęto decyzję o stworzeniu grupy zajmującej się kryptologią, czyli przekazywaniem i przechwytywaniem tajnych informacji. Już w styczniu 1919 r., w ramach Oddziału VI Informacyjnego Sztabu Generalnego, utworzono sekcję zajmującą się szyframi, kierował nią kapitan Eugeniusz Chilarski. Następnie w maju Oddział VI został zmieniony w Oddział II Informacyjny, w ramach którego działała Sekcja Szyfrów. To w ramach prac tej sekcji udało się złamać sowieckie szyfry.

Jan Kowalewski i złamanie szyfrów Armii Czerwonej

Złamania szyfrów Armii Czerwonej dokonał Jan Kowalewski na przełomie sierpnia i września 1919 r. Ten niebywale inteligentny oficer był absolwentem Szkoły Handlowej Zgromadzenia Kupców w Łodzi. Następnie studiował chemię na Uniwersytecie w Liege. Był poliglotą znającym kilka języków obcych. Podczas I wojny światowej walczył w armii rosyjskiej, gdzie służył w wojskach nadzorujących jednostki łączności. Wiedza na temat tajników tej służbie kilka lat później przyczyniła się do rozkodowania bolszewickich rozkazów.

Od 1919 r. był organizatorem i naczelnikiem Wydziału II Radiowywiadu Biura Szyfrów Oddziału II Sztabu Generalnego Naczelnego Dowództwa. W tym okresie złamał sowieckie szyfry, co miało istotny wpływ na losy wojny polsko-bolszewickiej.

Kryptolog z przypadku

Jan Kowalewski

Jednak do wywiadu Kowalewski trafił zupełnie przypadkowo. Jego kolega, porucznik Bronisław Sroka, poprosił go o zastępstwo na służbie podczas urlopu. Sroka zajmował się czytaniem przejętej korespondencji w językach obcych. Kowalewski jako znający języki: niemiecki, francuski i rosyjski zgodził się pomóc. W ten sposób pracę w wywiadzie rozpoczął przyszły bohater.

Wówczas w ręce dyżurującego przy telegrafie Kowalewskiego trafiły dwie bolszewickie depesze. Jedna była adresowana do dowództwa XII armii w Kijowie, a druga była już całkowicie zaszyfrowana, z wyjątkiem pierwszego słowa „Delegat”.

Złoty żuk i grzebień

Kto wie, czy dokonałby tego, gdyby nie lektura książki Złoty żuk Edgara Allana Poego. Akcja noweli toczy się wokół rozwiązywania zaszyfrowanej wiadomości i poszukiwaniach ukrytego skarbu. Kowalewski podobnie jak bohater Złotego żuka próbował rozszyfrować bolszewickie depesze przy pomocy grzebienia z wyłamanymi zębami.

Kryptogram ze „Złotego żuka”, który był inspiracją dla Jana Kowalewskiego

Kowalewski uznał, że w depeszy zapewne znajduje się słowo „dywizja”, które w języku rosyjskim zawiera trzy litery „i”. Skoro tak, to poszukiwał słów zawierających w każdej sylabie litery „i” . Zrobił to wyłamując w grzebieniu zęby tak, by odpowiadały szukanej sekwencji. Porucznikowi wśród składającego się z cyfr meldunku udało się znaleźć poszukiwaną prawidłowość. Następnie wiedząc, że szyfrogram został wysłany z Odessy, zaczął szukać fragmentu tekstu z podwójnym „s„. Wreszcie zauważył, że dowódca wysyłając telegram, wysłał także inny telegram zwykłym tekstem. Były to kolejne wskazówki umożliwiające rozszyfrowanie kolejnych liter. Tak krok po kroku rozszyfrował większość meldunku. Opracował również formularz do tłumaczeń szyfrogramów, co umożliwiło już ”hurtowe” czytanie depesz.

Wieść o jego talencie szybko rozeszła się w Sztabie Generalnym i dlatego powierzono mu prowadzenie dalszych prac związanych z deszyfracją sowieckich wiadomości.

Polskie stacje nasłuchowe i wybitni matematycy

Kolejnym krokiem w rozwoju polskiej kryptologii była decyzja Kowalewskiego o utworzeniu sieci stacji nasłuchowych, które zostały połączone z samopiszącymi telegrafami Hughesa, co pozwalało na przechwytywanie ogromnej ilości sowieckich meldunków.

Dodatkowo do współpracy zatrudnił wybitnych matematyków, w tym Stanisława Leśniewskiego, Stefana Mazurkiewicza i Wacława Sierpińskiego.

Wojna na podsłuchu

Szyfrogramy Armii Czerwonej przechwycone i odczytane przez kryptologów Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w sierpniu 1920

Te działania doprowadziły do złamania ponad 100 kluczy szyfrowych Armii Czerwonej, co do końca 1920 r. umożliwiło odczytanie kilku tysięcy tajnych depesz. Dzięki temu polskie wojsko miało regularną wiedzę na temat planów operacyjnych Armii Czerwonej. Była to jednak wiedza ściśle tajna, zarezerwowana dla wąskiego grona dowódców. Innym przedstawiano je mówiąc, że: „pochodzą z pewnego źródła”, „wywiad doniósł”, „dowiedzieliśmy się” itp. Bolszewicy do końca wojny nie odkryli tej największej tajemnicy polskiego wywiadu.

Zdekodowane telegramy były przedstawiane Sztabowi Generalnemu oraz Naczelnemu Wodzowi. Jednak mimo zdobytej przez polski wywiad informacji, Wojsko Polskie latem 1920 r. znajdowało się w defensywie. Dopiero przyjście na stanowisko szefa Sztabu Generalnego gen. Tadeusza Rozwadowskiego pozwoliło uporządkować bezwład polskiej armii, a w dalszej kolejności przygotować kontruderzenie, które zmieniło losy wojny. Dalsze doskonałe dowództwo i współpraca Rozwadowskiego z Piłsudskim pozwoliła odnieść ostateczne zwycięstwo. Dzięki temu tytaniczna praca Kowalewskiego i jego współpracowników nie została zmarnowana.

Czytaj takżeTadeusz Rozwadowski. Generał, który pokonał bolszewików i ocalił Polskę

Tylko w lipcu 1920 r. polscy kryptolodzy przechwycili i odkodowali ponad 400 sowieckich depesz. Wśród nich znajdowały się rozkazy wysokich dowódców, Michaiła Tuchaczewskiego, Lwa Trockiego, Siemiona Budionnego i Gaja Gaja. Natychmiast po przechwyceniu, co udawało się dzięki stacjom nasłuchowym, informacje były odszyfrowywane. Najczęściej udawało się to tego samego dnia. Po czym w takiej formie trafiały na biurko Naczelnego Wodza oraz szefa Sztabu Generalnego.

Szyfrogramy Armii Czerwonej przechwycone i odczytane przez kryptologów Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego w sierpniu 1920

Informacje z szyfrogramów były często bardzo dokładne, co pozwalało Polakom na precyzyjne planowanie operacji militarnych. Przechwycone meldunki pozwoliły na znalezienie słabych punktów we froncie Armii Czerwonej, co zostało wykorzystane w zaplanowanym kontruderzeniu podczas bitwy warszawskiej. Następnie korzystano z nich także podczas walk o Lwów oraz w bitwie nad Niemnem.

Za swoje zasługi Kowalewski w 1922 r. otrzymał Krzyż Srebrny Orderu Wojskowego Virtuti Militari. Wręczając go gen. Władysław Sikorski, mający wiedzę o zasługach Kowalewskiego, powiedział że to „To za wygraną wojnę Panie Kapitanie!”

Bibliografia:

  1. J. S. Ciechanowski, Bohaterowie polskiego wywiadu w II wojnie światowej. Ppłk. dypl. Jan Kowalewski (1892-1965), ipn.gov.pl z dnia 21-09-2005 r.
  2. M. Kozubal, Grzebień i „Złoty żuk” zmieniły losy wojny, rp.pl z dnia 31-05-2018 r.
  3. P. Wroński, Bolszewik złamany, gazeta.pl z dnia 07-08-2005 r.

Zobacz także:

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz