O historii prima aprilis – dniu żartownisiów, kłamców i szachrajów, ale czy tylko? |
Dziś prima aprilis! Czas usprawiedliwionego żartu, psikusa i robienia kogoś w tzw. trąbę. Jest to też moment, który wcale nie jest wymysłem współczesności lub ewentualnie nieco zamierzchłych czasów naszych dziadów i pradziadów... no dobra, pra pradziadów. To wyjątkowy dzień, lub nawet dni, ba, cały okres, który może mieć rodowód antyczny, a na pewno średniowieczny.
Współczesne prima aprilis powiązane jest najpewniej z rzymskim Veneraliami, które łączyły się ze świętem Fortuny Virilis (patronka ludzkich losów, szczęście i nieszczęścia) i tzw. Cerialiami (wyprawianymi ku czci Ceres – patronki wegetacji i urodzaju). Świętowanie rozpoczynało się 1 kwietnia wraz z datą, która na dzień dzisiejszy nierozerwalnie związana jest z prima aprilis, ale trwało do 19 kwietnia. W ten czas kwiryci, a więc pełnoprawni obywatele starożytnego Rzymu, odstawiali komiczne sceny na rzymskich ulicach, przebierali się w damskie ubrania, tańczyli, wygłupiali się, generalnie rzecz ujmując starali się z premedytacją odstawać od normy… Historycy idą dalej i wiążą prima aprilis z wierzeniami antycznej Hellady i zestawiają z mitem o Demeter i Persefonie. Ta druga miała zostać porwana przez władcę świata podziemnego Hadesa w głąb ziemi, pierwsza zaś szukając swej córki, słysząc echo rozbrzmiewające po okolicy, została zwiedziona i zrobiona na szaro. Zwrócić jednak trzeba uwagę, że Demeter związana była z urodzajem, płodnością, uprawą ziemi, sianiem i oraniem. Persefona poprzez związek z Hadesem, panem umarłych, zasiadła na tronie tegoż świata, stając się jego królową.
W Europie na dobre prima aprilis upowszechnił się pod koniec średniowiecza w Hiszpanii i Francji (XIV w.), choć w Anglii mowa o nim była już od końcówki XII stulecia. Wówczas utarło się mówić na ten dzień (bądź dni), dniami kłamców, żartów i właściwie wszystkiego tego co można było zrobić bliźniemu, zakładając, że zrobi się to w kontrolowany sposób. Kościół katolicki nie dał rady na wyplewienie z kalendarza tego dnia. Nawet jeśli „dorobił” mu łatki, że jest to dzień powiązany z Judaszem Iskariotą, bo ten ponoć miął się wówczas urodzić. W nowożytności na dobre był kultywowany jako jedna z rozrywek dnia codziennego. Wtedy też przybył ten zwyczaj w granice polskie, gdzie przybrał formę dnia wyprawiania sobie żartów z sąsiadów, naigrawania się z nich na potęgę. Dzień ten uznano za niepoważny i właściwie to starano się wtedy nie robić czegoś istotnego.
Mimo, że moda na dzień żartów najpewniej powiązana jest raczej z kontynentem europejskim, w wielu kulturach, szczególnie w sferze wierzeń, wychwycić można postaci, które dały się poznać jako wiecznie naigrawający się z losu innych, swoistych żartownisiów, których sensem życia było robienie notorycznych kawałów, psikusów, i to z przeróżnym skutkiem. Pośród religioznawców mówi się o motywie archetypicznym tzw. trickstera (szachraj lub przestarzale przechera). Najbardziej znanymi tricksterami był: nordycki Loki, słowiański Weles, grecki Hermes i wtórujący mu Prometeusz, ponadto rzymski Merkury, nawet zoomorficzne indiańskie Kojot i Kruk oraz inkaski Lis, a ponadto afrykańskie bóstwo zwane Anansi. W folklorze polskim co rusz pojawiają się w różnych regionach diabły, diabełki, rogacze, licha, duchy leśne, polne i domowe, zjawy opiekujące się akwenami i jaskiniami. Słynny Diabeł Rokita też był tricksterem! Słynny Arlekin, postać błazna w masce, też musiał być tricksterem! Trickster, mimo oszustw, kradzieży, kłamstw, charakterologicznie raczej bliski łotrowi, z reguły był pozytywnie określany, często deprecjonowany i lekceważony, był również postacią ambiwalentną.
Na koniec uwaga o prima aprilis. Kultywujemy dzień ten 1 kwietnia, wiosną, kiedy wszystko budzi się do życia, rozpoczyna się życiodajny cykl (powtarzany co roku). Grecka Demeter, której naturalnymi sferami był urodzaj i płodność, jej córka Persefona, której światem stał się ten zarezerwowany dla umarłych, ponadto rzymska Ceres, której motyw pojawia się w czasie bicia, palenia i topienia Marzanny na pierwszy dzień wiosny, była patronką wegetacji i urodzaju… Ciągle poruszamy się wokół tego samego: wiosny, początku, płodności, urodzaju, gleby, ziemi, podziemi, świata umarłych. To najbardziej chtoniczne sfery pojawiające się w każdym zakątku świata. Pomyśleć można: prima aprilis? Nie, nie tym razem.
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.
Ciekawe!