„Kobiety władzy PRL” – S. Koper – recenzja


PRL zasadniczo nie kojarzy się z kobietami władzy. Kobiety wręcz nie rządziły, a raczej pozostawały w cieniu mężów. Nie pojawiały się w „wielkiej polityce” nawet jako pierwsze damy czy osoby towarzyszące małżonkom. Jakie więc były kobiety Polski Ludowej? Czy rzeczywiście nie miały żadnej władzy? Należy przyznać, że Sławomir Koper nadał swojej książce intrygujący tytuł.

Sławomir Koper to absolwent Wydziału Historycznego Uniwersytetu Warszawskiego, znany przede wszystkim jako autor książek o tematyce historycznej. I rzeczywiście ma już na swoim autorskim koncie kilka dość poczytnych pozycji. Są to prace popularnonaukowe, ale historia jest w nich ujęta w raczej niekonwencjonalny (chociaż przyznać trzeba, coraz częstszy) sposób. Autor Kobiet władzy PRL pisał bowiem już o kobietach w życiu Adama Mickiewicza1 oraz o miłości, seksie i polityce w starożytnej Grecji i Rzymie2. W tym roku wydawnictwo Czerwone i Czarne wydało kolejne jego dzieło – Kobiety władzy PRL.

Wszystko pięknie, ale nie na temat

Tytuł Kobiety władzy PRL można rozumieć dwojako. Z jednej strony może dotyczyć on kobiet, które w jakiś sposób rządziły w czasach PRL. Z drugiej – można odnieść wrażenie, że chodzi o kobiety, które były związane z przedstawicielami władzy Polski Ludowej. I rzeczywiście – kiedy kartkuje się książkę S. Kopra i zwraca się uwagę  jedynie na tytuły poszczególnych rozdziałów, można śmiało powiedzieć, że dzięki tej dwuznaczności tytułu autor stworzył klucz, według którego dobrał bohaterki książki. Dokładna lektura książki jednak obala wyżej postawioną tezę.

Niestety po przeczytaniu pracy trudno jest powiedzieć, co konkretnie chciał przedstawić autor. Nośny i ciekawie brzmiący tytuł mija się w dużej mierze z treścią rozdziałów. To z kolei nakazuje twierdzić, że autor albo nie miał wiele do powiedzenia na temat, który zapowiedział w tytule, albo brak mu szacunku do czytelnika i myśli, że tamten zadowoli się czymkolwiek, co będzie opisywało czasy PRL.

Recenzowana pozycja zaczyna się od wstępu, w którym przedstawiono zarys okresu, o którym traktuje książka. Pomysł warty pochwalenia, bowiem nie wszyscy czytelnicy mieli możliwość poznania tego czasu, a wprowadzenie w klimat PRL tworzy dobrą podstawę książki. Następnie opisano życie Wandy Wasilewskiej. Słuszny wybór. To kluczowa postać, jeśli chodzi o kobiety trzymające władze w omawianej epoce. Kolejne bohaterki to: Zofia Nałkowska, Maria Dąbrowska. Te z kolei rzeczywistej władzy (mimo większego lub mniejszego zaangażowania w politykę) tak wiele już nie miały – nie licząc oczywiście siły pióra. Dalej jest już tylko gorzej. Rozdział o Annie Iwaszkiewicz nie tylko w większej mierze opisuje czasy okresu międzywojennego i wojny, lecz także, na domiar złego, jego głównym bohaterem wcale nie jest Anna, ale Jarosław Iwaszkiewicz (który notabene nie był związany w żaden sposób z ruchami socjalistycznymi przed zakończeniem wojny). Podobnie rzecz się ma przy opisie życia Niny Andrycz. Przez pierwszych kilka stron rozdziału zatytułowanego jej nazwiskiem, ani słowem nie wspomina się o samej postaci. Niestety recenzowana książka nie jest na temat, który zapowiedziano w tytule. Czy nie jest tak, gdy podczas opowieści o wszystkich kobietach Bolesława Bieruta (tak zatytułowano jeden z rozdziałów), wiele miejsca poświęca się na opis wyglądu mebli w domu prezydenta?

Anegdotki

Kiedy czytelnik pogodzi się już z faktem, że w omawianej książce nie znajdzie tak naprawdę biografii kobiet rządzących w PRL, to zacznie dostrzegać pewne plusy lektury. Praca w lepszy lub gorszy sposób przedstawia życie, zwyczaje, sposób bycia osób zaangażowanych w politykę w czasie Polski Ludowej. Oczywiście dalekie od prawdy byłoby pisanie tu, że Kobiety władzy PRL to rzetelne i dokładne przedstawienie ówczesnej sytuacji panującej w państwie. Są to raczej opowiastki lub pogawędki o wówczas wpływowych ludziach.

Każdy z rozdziałów, mino wszystkich uwag powyżej, ma swojego bohatera. Częściej są to mężczyźni, i często historie kobiet stanowią tylko wtrącenia do narracji o bohaterze rozdziału. O tym, że to raczej opowiastki niż biografie, świadczy fakt, że w książce ze świecą można by szukać dat, które towarzyszą ważnym wydarzeniom z życia postaci (o dacie urodzin i śmierci opisywanych osób nie wspominając), a wydarzenia nie zawsze są przedstawiane chronologicznie. Jednak opowieści autora są interesujące, a tzw. lekkie pióro sprawia, że przyjemnie spędza się czas przy tej lekturze.

Autor przytacza na kartach swojej pracy różne, często sprzeczne opinie na temat bohaterów. Sam wyraźnie opowiada się za jednym ze stanowisk lub przedstawia własne. Niestety Koper nie podaje argumentów potwierdzających swoje stanowisko. Używa pewnych zwrotów, np. „wydaje się jednak, że było odwrotnie”. Czytelnik ma zatem uwierzyć na słowo autorowi książki.

Kolejnymi minusami są fragmentaryczność i brak konsekwencji w przedstawianiu postaci. Czasem S. Koper skupia się na życiu politycznym danej osoby (jak w rozdziale poświęconym Wandzie Wasilewskiej), a czasem znowu ma się wrażenie, że temat tytułowej „władzy” schodzi na bok, a autor skupia się np. na życiu erotycznym bohatera. W ten sposób podano tylko informację, że Zofia Nałkowska była posłem na Sejm zaś sporo poświęcono jej skłonnościom do związków z młodszymi mężczyznami.

W tych opowiastkach dostrzec można jednak również plusy. Postaci przedstawiono na szczęście jako prawdziwych ludzi z krwi i kości, żyjących w prawdziwym świecie. W opinii publicznej panuje bowiem ogólny pogląd, że PRL był zły, tak samo jak ludzie zaangażowani wtedy w politykę. I chociaż postaci takie jak Wanda Wasilewska rzeczywiście ślepo wierzyły w ideę socjalizmu, idąc za tym w zaparte, to wspomina się także na przykład o Władysławie Broniewskim, który, chociaż uwikłany w ówczesną politykę, to tak wyrazistym fanem socjalizmu jak Wasilewska już nie był. Autor Kobiet władzy PRL nie próbuje nikogo usprawiedliwiać czy rozliczać. Jest to dość istotne, ponieważ książka jako publikacja popularnonaukowa skierowana jest nie tylko do ludzi zajmujących się badaniem historii, ale przede wszystkim do zwykłych czytelników, wzbudzając u nich pożądaną refleksję.

Cytaty, cytaty i jeszcze raz cytaty

W pracy roi się od cytatów. To na nich głównie autor oparł całą książkę i wykorzystuje je na każdym kroku. Służą do przedstawienia jakiegoś wydarzenia w życiu danego bohatera bądź do jego charakterystyki. Jednak często, nie znając życiorysu postaci z innego źródła, trudno zorientować się, kim była dla głównego bohatera rozdziału osoba, której wypowiedź przytoczono. Tym bardziej, gdy postać autora cytatu pojawia się tylko raz, bez jakiegokolwiek wprowadzenia w relację między nim a bohaterem rozdziału. Trudno więc ocenić, czy dane słowa są trafne wobec omawianej postaci. Z drugiej strony można przypuszczać, jaka była intencja autora. Wyjaśnianie relacji i związków między postaciami mogłoby wprowadzić  zbyt duży zamęt i sprawić wrażenie chaosu w narracji. Niestety dzieje się to jednak kosztem czegoś równie istotnego – kwestii rzetelności i prawdziwości przywoływanych opinii.

Do tego cytaty nie mają przypisów. Wiadomo, że podawanie źródła na dole strony, kiedy przytaczanych wypowiedzi jest wiele, spowodować może, że tekst nie jest przejrzysty. Jednak dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji byłoby umieszczenie przypisów chociaż na końcu książki.

Pozytywnie należy ocenić wykorzystanie przez S. Kopra fragmentów dzienników lub korespondencji niektórych głównych postaci książki. W ten sposób czytelnikowi przybliżono osobistości takie jak: Zofia Nałkowska, Maria Dąbrowska czy Mieczysław Rakowski.

Wydanie

Wydanie trzeba pochwalić. Książka posiada miękką okładkę ze skrzydełkami. Papier jest ekologiczny. Prawie nie ma literówek. Te, które się pojawiły, można zliczyć na palcach jednej ręki. Użyto dużej, wygodnej w czytaniu czcionki. Każdy rozdział zaczyna się od zdjęcia „bohaterki” (słowo należy brać w cudzysłów, bo nie zawsze dana osoba okazuje się główną bądź jedyną bohaterką, ale o tym była już mowa wcześniej). Książka jest lekka, można ją zabrać  w podróż. Ponadto cena jest adekwatna do wartości publikacji.

Podsumowując

S. Koper prowadzi bardzo płynnie narrację, dlatego sama lektura recenzowanej pracy jest przyjemna. Książka jest pozycją popularnonaukową, dlatego mimo dość surowej ogólnej oceny, należy przyznać, że dla osób, które nie pamiętają lub nie znają z racji wieku czasów Polski Ludowej, może nie będzie to dobre i wyczerpujące źródło wiedzy. Niemniej na tzw. początek wystarczy. Dzięki tej pracy część postaci, rozpoznawalnych chyba przez każdego żyjącego w tym okresie człowieka, zostanie przybliżona młodemu czytelnikowi. Jednak po lekturę  Kobiet Władzy PRL  należy sięgnąć na własną odpowiedzialność.

Plus minus:
Na plus:
+ przybliżenie młodemu czytelnikowi klimatu PRL
+ wykorzystanie fragmentów dzienników oraz korespondencji bohaterów książki
+ wzbudzenie refleksji na temat postaw osób żyjących w PRL
+ ładne wydanie
Na minus:
- treść książki niezgodna z tytułem
- brak podstawowych informacji o bohaterach, np. dat urodzenia itp.
- przytaczanie cytatów osób bez wyjaśnienia relacji pomiędzy nimi a przedstawianymi postaciami
- zbyt dużo cytatów
- brak przypisów
- bibliografia niepodzielona na rozdziały
 
Tytuł: Kobiety władzy PRL
Autor: Sławomir Koper
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2012
ISBN: 978-83-7700-037-3
Liczba stron: 368
Oprawa: miękka
Cena: 35 zł.
Ocena recenzenta: 6/10

  1. S. Koper, Kobiety w życiu Mickiewicza, wyd. Bellona, Warszawa 2012. []
  2. S. Koper, Miłość, seks i polityka w starożytnych Grecji i Rzymie, wyd. Bellona, Warszawa 1998. []

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

1 komentarz

  1. WP pisze:

    A i tak się sprzeda w tysiącach egzemplarzy bo „nowego Kopera trzeba kupić pod choinkę”...Zresztą zaraz pewnie pojawi się tu stadko gorliwych wyznawców nie godzących się z recenzją 😉

Zostaw własny komentarz