Okręty z Dalekiego Wschodu w World of Warships – HTMS Phra Ruang |
Linia Azji Wschodniej to nieustanne zagadki i ciekawostki, jak w przypadku bohatera dzisiejszego odcinka serii o tych okrętach – okrętu Królewskiej Marynarki Tajlandii.
Nie będę pisał o okręcie drugiego tieru, Lingjiang, bo nigdy nie powstał. Był tylko zaplanowany, ale nie wykonano go, posłużył za to jako baza do projektu torpedowców V-25, pływających pod banderą Kaiserliche Marine. Rzeczywistą jednostką był za to His Thai Majesty Ship Phra Ruang - เรือหลวงพระร่วง. Jego historia jest nadzwyczaj długa, bo według pewnych źródeł, okręt wciąż unosi się na powierzchni.
Od HMS do HTMS
Pierwsza wojna światowa unaoczniła Wielkiej Brytanii, że choć panuje wśród fal, to bycie mocarstwem morskim ma swoje poważne wady. Z punktu widzenia metropolii największego imperium w dziejach świata, największą słabością było uzależnienie od importu towarów. Import zaś odbywał się morzem. Na morzu z kolei grasowały niemieckie okręty, posyłając statki z bezcennym zaopatrzeniem na dno.
Ochrona floty handlowej, sił głównych na ciasnym Morzu Północnym i patrolowanie wybrzeża wymusiły budowę kolejnych typów niszczycieli, które uznano za najlepsze do tej roli. Były wszak tanie, zwinne i szybkie, a dysponując uzbrojeniem artyleryjskim i torpedowym mogły dać sobie radę z każdym przeciwnikiem. Od 1914 r. schodziły na wodę okręty typów M (85 jednostek), uzupełniane od 1916 r. typem R (62 jednostki), pod koniec wojny zaś typ S (69 jednostek).
9 grudnia 1915 r. w stoczni Thornycroft w Woolston na przedmieściach Southampton położono stępkę pod lekko zmodyfikowany niszczyciel typu R – HMS Radiant. W stosunku do oryginalnego projektu Admiralicji był nieco większy i miał odrobinę większą prędkość. Okręt miał 84,1 m długości, 8,15 m szerokości i 3 m zanurzenia. Pusty wypierał 1035 t wody, a gotowy do służby 1208 t. Napęd stanowiły trzy kotły, dające parę dla dwu turbin Brown Curtiss, przekazujących moc 27,000 koni mechanicznych na dwie śruby. Pozwalało to okrętowi osiągnąć maksymalną szybkość 36 węzłów, ale na próbach udało się osiągnąć niespełna 40! Dzięki zapasowi 296 t mazutu mógł przepłynąć z prędkością ekonomiczną 15 w. 3440 Mm. Załoga, licząca 82 oficerów i marynarzy, obsługiwała 3 działa 4-calowe (102 mm) QF Mk IV montowane pojedynczo na dziobie, śródokręciu i rufie, jedno działo 3-calowe (76,2 mm) QF 12-Pdr12 cwt Mk I/II, pojedyncze 40 mm działko przeciwlotnicze Vickersa, tzw. pom-pom, oraz dwie podwójne wyrzutnie torped 533 mm.
Okręt zwodowano niespełna rok później, 25 listopada 1916 r. Prace wyposażeniowe i szkolenie załogi trwały bardzo krótko i już 28 lutego następnego roku okręt został przyjęty do służby i wcielony do 10. Flotylli Niszczycieli w składzie Harwich Force. Była to duża formacja, bazująca w Harwich, dowodzona przez wiceadm. Reginalda Tyrwitta, która składając się z lekkich krążowników, liderów (dużych niszczycieli) i niszczycieli osłaniała południowo-wschodnią Anglię. HMS Radiant od samego początku patrolował na Morzu Północnym i Cieśninie Kaletańskiej, eskortował także konwoje w tym rejonie.
Najbardziej dramatycznym momentem służby HMS Radiant stała się noc 22/23 grudnia 1917 r., kiedy płynął wraz z bliźniaczymi HMS Torrent, Tornado, Sylph i Surprise oraz HMS Valkyrie w eskorcie konwoju w rejonie holenderskiego Maas. Wpierw na minę wszedł lider flotylli, HMS Valkyrie, po czym odpłynął holowany przez Sylph. Pozostałe okręty podążyły dalej, ale już po kilku godzinach, o 2:00 23 grudnia HMS Torrent wszedł na kolejne pole minowe. Wpadł na jedną minę, a chwilę później na kolejną i zatonął bardzo szybko. Tornado i Surprise pospieszyły na ratunek już po pierwszej eksplozji, ale nie zdążyły. Co gorsza, Tornado natknął się na dwie miny, a Surprise na jedną i obydwa zatonęły. Tylko Radiant, zabezpieczający zespół od ewentualnego ataku podwodnego, nie zatonął. Podjął akcję ratowniczą i wziął na pokład nielicznych już rozbitków. Zginęły jednak 252 osoby, w tym niemal cała załoga Tornado, z której przeżyły 2 osoby. Tej nocy dowodził nim kmdr Ceffrey F. S. Nash.
Wojna oszczędziła okrętowi i załodze kolejnych przejść tego typu i do momentu zawieszenia broni odbywano spokojne patrole i rejsy eskortowe. 21 lipca 1920 r., na fali redukcji sił zbrojnych, w tym marynarki, został odsprzedany stoczni, w której został wybudowany, w celu dalszej odsprzedaży.
We wrześniu został wybrany przez komisję ds. zakupów okrętów z Tajlandii, której przewodniczył książę admirał Abhakara Kiartivongse, i sprzedany za 300,000 funtów. Pieniądze na jego zakup pochodziły między innymi z dotacji rodziny królewskiej oraz zbiórki publicznej. Podniesienie nowej bandery i zmiana nazwy miały miejsce 11 października 1920 r., po czym okręt wyruszył w długą drogę do nowej ojczyzny. Nowe imię uhonorowało dynastię Phra Ruang, której przedstawiciele panowali na Syjamie w okresie Królestwa Sukhothai w latach 1238-1438.
Służba w okresie dwudziestolecia międzywojennego przebiegała spokojnie. Z uwagi na postępujące zużycie okrętu, stawał się on coraz bardziej jednostką szkoleniową. W trakcie kolejnej wojny światowej Tajlandia, pomimo początkowej neutralności, została wciągnięta w wojnę po stronie państw Osi. Wziął w niej udział także Phra Ruang.
Kolejna zawierucha przeszła bez wydarzeń wartych wspomnienia. Warto wspomnieć, że w 1940 r. okręt dozbrojono w dwa 20 mm pojedyncze działka przeciwlotnicze Oerlikona.
Jednakże Phra Ruang przypisywano przez jakiś czas udział w zatopieniu amerykańskiego okrętu podwodnego USS Harder (SS-257). Miało to mieć miejsce 24 sierpnia 1944 r. u wschodnich wybrzeży Luzonu, gdzie zostały namierzone i zaatakowane dwie łodzie podwodne US Navy – Harder i Hake.
Phra Ruang został błędnie zidentyfikowany z pokładu USS Hake. Okrętami, które walczyły tamtego dnia przeciwko Amerykanom były HIJMS PB-102 (ex-USS Stewart, DD-224) i eskortowiec typu D (tego samego, co opisywany w poprzednim tekście ROCS Chengan) HIJMS CD-22.
Do końca służby w lipcu 1959 roku pływał jako okręt szkolny. Część źródeł mówi o tym, że został złomowany wkrótce po spisaniu ze stanu floty, ale inne wskazują, że do 2000 r. kadłub wciąż utrzymywał się na wodzie w charakterze hulka. Obecnie okręt został wciągnięty na ląd i zabetonowany w charakterze pomnika w Chumphon.
W grze
HMTS Phra Ruang to demon szybkości. Jest też niezwykle zwinny, powiedziałbym nawet, że nadsterowny. To jego największe atuty. Uzbrojenie, jak na 3 poziom jest dobrze zbalansowane, chociaż przy atakach torpedowych daje o sobie znać to, że dysponuje dwiema podwójnymi, a nie potrójnymi wyrzutniami. To znacząca słabość. Nadrabia ją jednak dużą ilością ładunków dymnych i możliwością kilkukrotnego doładowania turbin w celu zwiększenia szybkości w ostatniej fazie ataku na tyłach wroga.
Nie wiem jednak, czy to kwestia mojego stylu gry czy kwestia delikatności jego konstrukcji, ale jest bardzo podatny na uszkodzenia i łapie minusowe punkty w zastraszającym tempie. Gra nim jest więc bardzo emocjonująca, przypomina bowiem raz skradanie się, by nie oberwać, a potem paniczną ucieczkę połączoną z demolką.
Tekst powstał przy współpracy z Wargaming.eu
Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.