„Atlas bitew powietrznych...” - A. Swanston, M. Swanston - recenzja


Nakładem wydawnictwa Vesper ukazała się książka Alexandra i Malcolma Swanstonów Atlas bitew powietrznych. Ilustrowana historia walk powietrznych z bardzo zachęcająco wyglądającym myśliwcem A6M2 na tle atakowanego portu w Pearl Harbor. Zamawiając niniejszą pozycję do recenzji spodziewałem się dzieła zdecydowanie bardziej popularnego niż naukowego. Nie mniej jednak treść przerosła moje oczekiwania, a raczej obawy...

Na nieco ponad 200 stronach autorzy zawarli opis działań lotniczych od samych początków i pierwszej wojny światowej (s. 10-69), przez okres międzywojenny (s. 70-95) przez zajmującą kluczowe miejsce drugą wojnę światową (s. 96-191) po okres powojenny (s. 192-220).

Wejście smoka

Na stronie 18 możemy przeczytać, że „na początku lata 1914 r. Europa była tyglem militarnej i politycznej rywalizacji. Aby zapewnić sobie pewną formę bezpieczeństwa, państwa i mocarstwa zaczęły zawierać sojusze. Artretyczne Cesarstwo Austro-Węgierskie sprzymierzyło się z młodym, prężnym, liczącym 45 lat Cesarstwem Niemieckim”. Widać, że autorzy nie słyszeli o Trójprzymierzu i ewidentnie nie mają pojęcia, jak wyglądało narastanie napięcia przed I wojną światową. W przypadku sojuszy francusko-brytyjskiego i francusko-rosyjskiego jest trochę lepiej - pada chociaż data 1904 r.

Stronę dalej znajduje się mapka, która jest istną kumulacją błędów. Przedstawia ona „Wielkość armii europejskich. Sierpień 1914 r.” Znajdują się na niej sylwetki żołnierza i samolotu, w rogu zaś jest ramka z krótkim tekstem, w którym można przeczytać, że Rosja posiadała tylko 24 samoloty, 12 sterowców oraz 46 balonów, a obok „rosyjskiego” samolotu na mapie mamy liczbę 244. Podobnie z Niemcami, które miały mieć na wyposażeniu 246 samolotów, a koło ikonki jest liczba 292. Czyżby tekst ramki i mapka pochodziły z różnych źródeł?

Nieścisłości liczbowe to tylko drobny wstęp do prawdziwej kumulacji błędów. Mamy podział na „Państwa Centralne” i „Aliantów” zamiast „Ententy”. Między „Imperium Rosyjskim” a „Finlandią” przebiega granica państwowa (sic!), napis „Wielka Brytania” sięga również Irlandii, czyli powinno być „Zjednoczone Królestwo”. Dalej jest jeszcze gorzej po stronie „Aliantów” jest Portugalia (przystąpiła do wojny po stronie Ententy dopiero w 1916 r.), Włochy (od 1915 r.). Po stronie Państw Centralnych jest Turcja (do wojny przystąpiła dopiero jesienią 1914 r.) oraz - o zgrozo! - Czarnogóra.

Inne smaczki

Należy się także pochylić nad mapkami na s. 25, przedstawiającymi „Tannenberg i jeziora mazurskie” - niemiecką 8 Armią cały czas dowodzi Prittwitz, mimo iż „dowodzenie na forncie wschodnim otrzymali wówczas generałowie: Paul von Hindenburg oraz Erich Ludendorff”,  rosyjską 2 Armią Samsonow (nawet po swojej śmierci). Na głowę wszystko bije jednak dowodzący 10 Armią generał... Forming. Dla wyjaśnienia - armia ta się formowała i określenie tej czynności wzięto za nazwisko (choć przyznaję, że napisane inaczej niż inne nazwiska). Zresztą na tych mapkach nie widać wcale by rosyjska 2 Armia została okrążona.

Na stronie 39 znajduje się informacja, że „w latach 1914-1918 niemieckie sterowce zrzuciły 5806 bomb, zabijając 557 osób”, która stoi w jawnej sprzeczności z podanymi wcześniej danymi cząstkowymi (181 + 293 + 236 = 710). Autorzy jak widać nie zadali sobie trudu by zweryfikować to, co piszą.

Porażający jest wręcz fragment ze s. 66 „pod koniec 1917 r. wyczerpany i zdyskredytowany reżym carski padał pod ciosami rewolucji. Nowy Rząd Tymczasowy początkowo próbował wypełnić swoje zobowiązania wobec aliantów zachodnich. Rząd Kiereńskiego rozpoczął w czerwcu tak zwaną ofensywę Brusiłowa, czując, że tylko decydujące zwycięstwo w polu pozwoli na ustabilizowanie i legitymację jego władzy. Po początkowych sukcesach, ofensywa utraciła impet i utknęła. Rosja rozpadała się. Władzę przejęli bolszewicy”. Doprawdy trudno o więcej błędów w tak prostej kwestii. Dlaczego autorów nie zastanowiło to, dlaczego carat upadał pod koniec roku, skoro Rząd Tymczasowy przeprowadził ofensywę w czerwcu? Do tego naprawdę nie potrzeba wiedzy historycznej tylko zdolności logicznego myślenia...

Autorzy nie wiedzą, że początkowo Hitler planował uderzyć na Polskę już 26 sierpnia, gdyż znajdują się informacje o planowanym na 1 września ataku. To w sumie drobny szczegół w porównaniu z kolejnymi błędami związanymi z Polską. Porażająca jest mapka na s. 96. Mimo iż na s. 97 autorzy stwierdzają, że „6 października zakończył się polski opór„, to jest ona zatytułowana „Inwazja na Polskę 1-28 września 1939 r.”). Otóż można się z niej dowiedzieć, że Gdańsk był w II Rzeczpospolitej. Jako „niemieckie umocnienia” funkcjonują jedynie te w widłach Odry i Warty, w Prusach Wschodnich nie ma nic. Jeszcze gorzej jest z „polskimi umocnieniami”, które pokazują linię mniej więcej od Modlina do Suwałk. Fortyfikacje na Śląsku, Węgierska Górka czy Hel są całkowicie pominięte. Kuriozalne zaś są „pozycje wojsk polskich”, które przedstawiają na odcinku od Bzury do Krakowa front zapewne mniej więcej z 5 września, uzupełnione.... kotłami nad Bzurą, w rejonie Warszawy oraz pod Tomaszowem Lubelskim! Nie ma wcale rozstawienia wzdłuż granic. Na s. 102 zaś znajduje się informacja o ogłoszeniu przez Hitlera planu ataku na zachodzie „27 września 1939 r., w dniu, w którym skapitulowała Polska” - aż redaktor nie wytrzymał i dopisał w nawiasie, że „Polska nigdy nie skapitulowała”. W dniu 27 września toczyły się rozmowy na temat kapitulacji Warszawy, a nie całego kraju. Zresztą przypominam, że na s. 97 autorzy twierdzili, że „6 października zakończył się polski opór”. Widać jednak, że nie lubią oglądać się za siebie...

Z chronologią inwazji Niemiec na ZSRR autorzy też nie bardzo sobie radzą, gdyż piszą, że „w styczniu [1942 r. - J.C.], po silnym radzieckim kontrataku, niemiecka ofensywa utknęła w odległości jedynie 45 km od rogatek miasta. Wojska niemieckie musiały się wycofać, podobnie jak jednostki lotnicze”. To ofensywa utknęła czy nastąpił odwrót? O tym, że najpierw utknęła ofensywa, a potem nastąpił sowiecki kontratak, który odrzucił Niemców znacznie dalej niż na te 45 km autorzy zdają się nie wiedzieć.

Opis ataku na Pearl Harbour też zawiera jedną perełkę „Japońskie bombowce torpedowe rozpoczęły atak przed godziną 8.00. Tuż po nich rząd amerykańskich pancerników zaatakowały torpedami bombowceKate”. Czyżby autorzy sugerowali, że bombowce torpedowe atakowały bombami, a bombowce torpedami? No i dlaczego nie padła nazwa bombowca nurkującego Val?

Nawet opisanie tak znanej kwestii jak bitwa stalingradzka nie obyło się bez błędów. Na s. 136 czytamy, że „W ostatecznej desperacji Stalin wydał Rozkaz 227: Armia zignorowała go i kontynuowała wycofywanie”. Zdaje się to sugerować, że zdaniem autorów siły sowieckie prowadziły - i to wbrew woli Stalina - jakiś planowy odwrót w kierunku Stalingradu. Zresztą zdaniem Swanstonów kapitulacja 6 Armii w Stalingradzie nastąpiła 31 stycznia, a Paulus kapitulował jako generał (s. 139)...

Również kwestia doktryny przeprowadzania desantów najprawdopodobniej została przez autorów niezrozumiana. Otóż na s. 154 przy okazji operacji „Husky” stwierdzają, że „w nocy z 9 na 10 lipca alianccy spadochroniarze zrzuceni zostali na zapleczu przyczółków zdobytych z morza”, co było niewątpliwie wyczynem, gdyż desant morski nastąpił w ciągu 10 lipca, a spadochroniarze mieli za zadanie odizolować strefę desantu morskiego - co zresztą powtórzono w Normandii.

Na s. 167 znajduje się tajemnicza mapa nazwana „kampania dużych skoków 1943-1945″. Znajduje się na niej ramka z tekstem opisującym wydarzenia z września 1944 r.  są również „tereny okupowane przez Japonię” (przy czym Sikoku i Kiusiu się do nich nie zaliczają). Na mapie znajduje się również linia nazwana „zasięg japońskiej linii obrony”, obejmujący Holenderskie Indie Wschodnie, Indochiny, fragmenty Chin i Japonię. Nie ma jednak żadnej informacji na temat, w jakim okresie ta linia obrony funkcjonowała. Można jedynie domniemywać, że chodzi o lato 1945 r., skoro Okinawa jest już poza tą linią.

Kuriozalna jest mapa „Operacje specjalne 1941-1945” na s. 182, gdzie zamieszczono granie z września 1939 r., ale Prusy Wschodnie zaliczono do ZSRR (sic!).

Również jako radosną twórczość można uznać akapit wprowadzający do wojen arabsko izraelskich „w maju 1948 r. wygasł brytyjski mandat w Palestynie i zostało utworzone państwo Izrael. Imigranci żydowscy zaczęli napływać z całej Europy i ZSRR, powodując exodus palestyńskich Artabów do krajów sąsiednich - Egiptu, Syrii, Jordanii i Iraku. Narastały poważne napięcia w regionie, a konflikt wydawał się nieuchronny”.

Drobniejszych błędów jest jeszcze więcej, ale wypisywanie ich mija się z celem.

Światełko w tunelu?

Książka ma też swoje dobre strony - przede wszystkim wydana została w solidnej, twardej oprawie na papierze bardzo dobrej jakości. Również przedstawione ilustracje są dość ciekawe, a mapy, zwłaszcza te trójwymiarowe, prezentują się bardzo dobrze.

Przy opisie spraw związanych z Amerykanami wydaje się być również na w miarę przyzwoitym poziomie merytorycznym. Dotyczy to również początków lotnictwa.

Podsumowanie

Niestety, ale publikacja Alexandra i Malcolma Swantsonów nie jest godna polecenia. Młodsi entuzjaści lotnictwa wprawdzie na pewno się z takiego prezentu ucieszą, ale treść może im w głowach nieco namieszać niestety.

Osoby zdecydowane, by posiadać każdą książkę, poświęconą lotnictwu i posiadające już wiedzę na te tematy mogą uzupełnić swoją biblioteczkę także o tę książkę, przede wszystkim dla materiału ilustracyjnego.

Plus minus:
Na plus:

+ wysoka jakość wydania
+ ładna szata graficzna
Na minus:
- niski poziom merytorycznym
- liczne błędy merytoryczne w tekście i na mapach
- opisy w znacznej mierze bardzo ogólne i nie wnoszące nic nowego
- bardzo skromna bibliografia

Tytuł: Atlas bitew powietrznych. Ilustrowana historia walk powietrznych
Autor: Alexander Swanston, Malcolm Swanston
Wydawca: Wydawnictwo Vesper
Data wydania: 2011
ISBN: 978-837-731-06-18
Strony: 224
Oprawa: twarda
Cena: 99,90 zł
Ocena recenzenta: 3/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz