„Napastnik: opowieść o Viktorze Orbanie” – I. Janke – recenzja


Victor Orban to postać niezwykle kontrowersyjna. Prawicowe media stawiają go za wzór, a lewicowe przedstawiają jako zagrożenie dla demokracji. Jednak wszystkie informacje w mediach są szczątkowe i stronnicze. A jaki naprawdę jest premier Węgier?

W znalezieniu odpowiedzi na to pytanie pomoże najnowsza książka Igora Jankego pt.: Napastnik: opowieść o Viktorze Orbanie która na początku grudnia ukazała się nakładem wydawnictwa Dematr. Co prawda przedstawiony w niej obraz szefa Fideszu nie jest w pełni obiektywny, co zresztą przyznał sam autor podczas promocji książki w Traffic Clubie. Jak przystało na publicystę „Rzeczpospolitej” Janke przedstawia Obrana raczej jako pozytywnego bohatera, akcentując przede wszystkim jego sukcesy, a głosy krytyki przedstawiając jako spisek niechętnych mu, lewicowych mediów. Książka zawiera jednak bardzo dużo informacji o premierze Węgier i jej krytyczna lektura pozwala czytelnikowi wyrobić sobie własną opinię na jego temat.

Historia Victora Orbana wręcz idealnie nadaje się na temat książki. To opowieść o chłopaku z małego domku na końcu wsi, którzy własną wytrwałą pracą wspiął się na szczyt, zostając przewodniczącym największej partii w Europie Wschodniej oraz niekwestionowanym przywódcą państwa. Po drodze przeżył religijne nawrócenie, popada w konflikt z najlepszym przyjacielem i musiał walczyć z całą siecią postkomunistycznych układów i spisków.

To historia jak z westernu, pełna patosu, dramatyzmu i niespodziewanych zwrotów akcji, w której pozytywny bohater zwycięża w końcu wszystkich przeciwników, zaprowadzając prawo i porządek. Opowiedziana przez Igora Jankego przyjemnym, lekkim stylem, opatrzona licznymi ilustracjami, książka ta wciąga już od pierwszych stron. Biografie Orbana czyta się jak świetną powieść sensacyjno-kryminalną.

W książce często występują porównania Węgier i Polski. Częściowo ułatwia to zrozumieć pewne opisywane w niej zjawiska, a częściowo ukazać fascynację Victora Orbana naszym krajem. To właśnie polską „Solidarność” uważał za wzór w walce z komunizmem, a współcześnie dąży do odbudowania węgierskiej dumy narodowej, aby była tak duża jak – w jego odczuciu – Polska.

Jest tylko jedna rzecz ważniejsza dla Orbana niż realizacja własnej wizji politycznej. Rzeczą tą jest piłka nożna. Szef Fideszu potrafił nawet zostawić partię tuż po przegranych wyborach, aby obejrzeć na żywo mundial w Korei i Japonii. Mimo że jest premierem, nie przestał grać w piąto ligowej drużynie z rodzinnej wsi. Zarówno w piłce jak i w polityce jest rasowym Napastnikiem. Nie cofa się, nie boi konfrontacji. Czasem potrafi zatrzymać atak, ale tylko po to, aby przygotować się do kolejnego, decydującego strzału. Do tej metafory, zawartej w tytule książki warto też dołożyć drugą. „Victor„ po łacinie oznacza ”Zwycięzca”.

Plus minus:
Na plus:
+ lekka, wciągająca narracja
+ wielogłosowość, bogactwo źródeł
+ ukazanie różnych aspektów życia Orbana
+ łączenie podejścia problemowego i chronologicznego
+ duża ilość ilustracji
+ odpowiednia ilość stron
Na minus:
- zauważalna stronniczość
- powtarzanie się niektórych informacji
- czasem brakuje szczegółów i dokładnych źródeł

Tytuł: Napastnik: opowieść o Viktorze Orbanie
Autor: Igor Janke
Wydawnictwo: Demart
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 303
ISBN/EAN: 978-83-7427-812-6
Cena: ok. 38 zł
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

2 komentarze

  1. Marek pisze:

    Kpina, a nie recenzja.

    • Wojda pisze:

      Kpina nie komentarz! Trochę zawyżona ocena do treści recenzji, ale tak, to trudno się przyczepić, a już na pewno nazwać kpiną.

Zostaw własny komentarz