„Rokossowski” - B. Sokołow - recenzja


To nie jest książka o Rokossowskim. To jest książka o ludziach, miejscach i zdarzeniach, dla których postać marszałka Związku Sowieckiego jest osią narracji. A to różnica wielka. Mimo więc całej gamy zastrzeżeń, o których napiszę dalej, do przeczytania tej książki zapraszam, szczególnie ze względu na sposób, w jaki myśl autora prowadzi do dyskusji z czytelnikiem.

rokossowski-b-iext26917619Wyjaśniam. Mnie Boris Sokołow ucieszył swoim podejściem do historiografii, choć pewnie naraził się tym licznym osobom, uznającym klasyczne definicje nauk historycznych. Dziś już coś, co do niedawna uznawano za heretyckie próby naruszenia aksjomatu poszukiwania prawdy, przestało razić. Prawd może być więcej, a badacz oficjalnie przyznać się może, że mimo wielości źródeł, jednoznacznego rozstrzygnięcia dokonać nie da rady. Że są dopuszczalne różne punkty widzenia, postrzeganie alternatywne i że wreszcie różnice mogą nie tylko gmatwać, ale też po prostu wskazywać na różnorodność rejestrowania i oceniania zjawisk społecznych z przeszłości. Tak właśnie postępuje autor „Rokossowskiego”. Nie mówi - mam rację - lecz wskazuje na wielość opowieści o tym samym zdarzeniu. Wskutek tego nie przekonuje, tylko załącza w treści liczne opisy, wspomnienia, fragmenty dokumentów, które w swym bogactwie wcale nie muszą przynosić ostatecznych i jednoznacznych rozwiązań. W którymś momencie nadmiar cytatów może czytelnika męczyć, ale tylko wtedy ujęcie opisanej historii się obroni, kiedy wskazuje na brak jednoznaczności jako metodę prezentacji. Sokołow wie, co robi. Jest doktorem habilitowanym, zajmującym się antropologią społeczną. Kontrowersyjny jest jednak nie tylko w swym pisaniu, ale też w poglądach. Po skrytykowaniu Putina za atak na Gruzję został zwolniony z kierowania katedrą w Rosyjskim Państwowym Uniwersytecie Społecznym. Na szczęście, jego książki sprzedają się dobrze i poza Rosją.

Przez wiele dziesięcioleci opisywanie przeszłości kraju totalitarnego, w tym przypadku Związku Sowieckiego, miało rozwiązanie prostsze od przysłowiowej konstrukcji cepa. Podstawą znajomości wojny z lat 1941-1945 była - a właściwie jest od lat 70. XX w. do dziś - dwunastotomowa seria pod redakcją marszałka Greczki, od której prawd oficjalnych odstępstw nie było i nie ma. Generalskie pamiętniki z lat wojny doskonale wpisywały się w oficjalnie podany nurt historyczny z zastrzeżeniem, że czasem więcej nad nimi pracowali redaktorzy, niż sami wspominający oficerowie. I nie powinno nas to zbytnio dziwić, kiedy w tym samym czasie informacją, nauką - co tu dużo gadać - całym życiem kraju dysponowała silna władza, z jej wyspecjalizowanymi instytucjami. Propagandowe ujęcie historii było jednym z elementów tworzenia posłusznego społeczeństwa. A jednak w ostatnich dwóch dekadach trochę się tu demokracja rozpanoszyła, zadając wiele pytań o przeszłości i nie na wszystkie dostając odpowiedzi. O takich właśnie pytaniach pisze Sokołow pokazując, że być może prawdy nie da się już poznać, ale przynajmniej fałsz wykazać można bez problemu.

Nie jest to książka napisana dla Polaków, ale skoro i my przeczytać ją teraz możemy, to musimy wiedzieć, że odbiorcami książki Sokołowa o marszałku Rokossowskim mieli od początku być Rosjanie. I warto o tym pamiętać, kiedy zechcemy szukać w niej jakichś merytorycznych uchybień. Także to, co nam może wydać się za mało rozbudowane - jak stosunek Rokossowskiego do Powstania Warszawskiego, czy jego rola jako ministra obrony narodowej w stalinizacji Polski - Rosjanom i tak silnie zarysowuje całą złożoność postaci, będącej jedną z ikon sowieckiego zwycięstwa w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Więcej, pokazuje prawdziwe kłopoty ich własnej historii, że oto Stalin tak manewrował geopolityką, żeby wypychając wojska hitlerowskie Kijów zdobyć mógł rdzenny Ukrainiec, a Warszawę - przynajmniej pół-Polak. Jeszcze trudniej było im pewnie przełknąć ten rozdział, kiedy marszałkowi przyszło walczyć o niemieckie Prusy i Pomorze, a także z bestialstwem i rozpasaniem własnych żołnierzy, którzy w pijanym szale zwycięstwa mieli używanie zemsty na podbitych terenach i ich mieszkańcach.

Ten wieloślad, zaproponowany przez Sokołowa, próbuje przeprowadzić czytelnika przez całe życie Kontantego Konstantynowicza… No właśnie, Konstantego Ksawerowicza Rokossowskiego. W odróżnieniu od jego własnych pamiętników, wydanych dopiero po śmierci, czy edytowanej jeszcze w ZSRS biografii, poznajemy fakty, wskazujące wiele nieznanych do tej pory punktów z życiorysu człowieka, który stał się częścią systemu bolszewickiego. Który dla Rosjan był Polakiem, a dla Polaków - Rosjaninem. Który, mimo więzienia przez Stalina w czasie wielkich czystek lat 30., pozostał mu wierny za życia i nie oczerniał nawet po śmierci wodza. Na miarę możliwości badacza poznajemy więc i te czasy, które inni chętnie pomijali lub traktowali zdawkowo: dzieciństwo i młodość w Warszawie, walki i zasługi na I wojnie światowej, karierę bolszewickiego dowódcy podczas wojny domowej, powojenne wasalizowanie Polski i ostatnie lata życia na daczy pod Moskwą, stopniowego odsuwania od spraw publicznych na rzecz życia rodzinnego. Wreszcie zmęczenia chorobą, prowadzącą do śmierci.

Nie braknie jednak i tego, co pozostaje największymi zasługami bojowymi Rokossowskiego, za co dostał marszałkowską buławę, dwa razy tytuł Bohatera Związku Sowieckiego, sześć orderów Czerwonego Sztandaru, siedem orderów Lenina, order Suworowa 1 stopnia, Kutuzowa 1 stopnia i dziesiątki innych odznaczeń. To odwaga na szosie wołokołamskiej, kiedy 16 Armia broniła Moskwy. Równie twarde, umiejętne działania pod Stalingradem, zamykające wojska feldmarszałka Paulusa w kotle, prowadzącym do poddania się niemieckiej 6 Armii. Złamanie potęgi niemieckich zgrupowań pancernych pod Kurskiem. Wreszcie siłę operacji „Bagration„, będącej lawinową ofensywą na pozycje niemieckiej Grupy Armii ”Środek”. To kolejne awanse Rokossowskiego, obejmowanie dowództwa coraz większych i ważniejszych zgrupowań bojowych, zasłużona sława po kolejnych, wygranych starciach. Ale też i porażki, jak choćby odsunięcie od głównego kierunku natarcia w 1945 r., kiedy Rokossowski musiał ustąpić miejsca Żukowowi.

I teraz trochę problemów, bo książka niemal zamordowana została błędami w polskim wydaniu. Nie do końca wiem, czyimi - tłumacza czy korektorki? W każdym razie, błędów literowych jest całkiem pokaźna garść. Do tego trochę kłopotów z nazwami geograficznymi, szczególnie niemieckimi. A pomyłek w nazwiskach wprost darować nie mogę. Kilka przykładów. Trzeba się zdecydować, czy w jednej publikacji używamy odmiany Modela, czy też Modla, a nie co trzy strony mamy inną wersję. To samo z dywizją Totenkopf, lub też Toten Kopf. I jeszcze z naszego podwórka; jeśli Danzig, to też konsekwentnie, a nie co drugie zdanie Gdańsk. Tyle raportu z królestwa chaosu.

Dwa słowa o technice. Wydanie solidne, w twardej oprawie, dobrze zszyte, z wyraźną czcionką, cytatami oznaczonymi zmniejszeniem liter i wcięciem, z kilkudziesięcioma wyraźnymi zdjęciami, umieszczonymi wewnątrz tekstu. Kilka praktycznych uzupełnień: podstawowe daty z życia Rokossowskiego, słownik użytych terminów i podstawowa bibliografia.

Do czytania przez tych, którzy chcą wiedzy ciekawej i dobrze podanej, którzy lubią samodzielne myślenie i możliwość wyboru ścieżki poznawczej. Dla tych wreszcie, którym brak przypisów nie przeszkadza w uznaniu wartości wykonanej pracy na rzecz popularyzacji wiedzy o przeszłości.

Plus/Minus

Plusy:

+ ciekawy narracyjnie pomysł na przypomnienie postaci ważnej dla historii Rosji

+ nienarzucanie odbiorcy swojego zdania

+ szukanie nowych źródeł informacji o Rokossowskim

Minusy:

- nadużywanie znanych wspomnień

- spora liczba „literówek” i innych niechlujności wydawniczych

Tytuł: Rokossowski

Autor: Boris Sokołow

Tłumaczenie: Andrzej Palacz

Wydawca: Wydawnictwo Poznańskie

Data wydania: 2014

Okładka: twarda

ISBN: 978-83-7773-085-0

Liczba stron: 512

Cena: ok. 45,00 zł

Ocena recenzenta: 7,5/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz