„Nic dobrego na wojnie” - M. Sołonin - recenzja


Sołonina lubię. Zastrzegam to już teraz, by być w zgodzie ze sobą i czytelnikami. Jego sposób pisania po prostu mi odpowiada, gdyż jest dla czytelnika atrakcyjny. Nie będzie to jednak miało wpływu na recenzję, bo emocje wobec tej książki już wyzerowałem. Niebawem się wytłumaczę.

Mark Sołonin to dziś obok Wiktora Suworowa chyba najbardziej znany z rosyjskich pisarzy, zajmujących się II wojną światową. Obaj poruszają się w konwencjach, które więcej mają wspólnego z rasowym dziennikarstwem publicystycznym, niż poważną, akademicką historiozofią. Ich siłą jest to, że najtrudniejsze rzeczy i najbardziej karkołomne teorie potrafią przedstawić w sposób jasny i przystępny. Także dyskusyjny, bo wcale nie trzeba się z nimi zgadzać. Wręcz przeciwnie, jeżeli ktoś chce obalić nasze wywody, niech udowadnia swoje - głoszą obaj autorzy, którzy są znajomymi, choć powiedzieć przyjaciółmi byłoby za dużo. W Polsce takie książki czyta się jeszcze bez większych emocji, ale już w Rosji, czy na Ukrainie, ta publikacja Sołonina dołącza do zestawu książek niezbędnych do głośnego komentowania. Trudno tam zostać wobec nich obojętnym - można chwalić i popierać autora, można też ganić go, a nawet zarzucać zdradę kraju.

Dobrze, przyznaję, że to kolejna z recenzowanych książek, którą wcześniej udało mi się poznać, przed tłumaczeniem na język polski. I tu szacunek dla tłumacza, bo wszystko jest oddane zgrabnie i bez zgrzytów językowych. Czytając ją kolejny raz w celu napisania tej recenzji nie miałem już tej pierwotnej ekscytacji treścią, bo ten osobisty, ale też intelektualny stosunek do przeszłości jest w stanie zaskoczyć tylko raz. Teraz więc patrzę chłodnym okiem. Nic dobrego na wojnie to zestaw artykułów, niezbyt ze sobą powiązanych, w których Sołonin omawia różne aspekty wojny. Mam wrażenie że wybrano, które nadają się do głośnej dyskusji, ale miejsca na oddzielne publikacje książkowe jeszcze sobie nie wywalczyły. Przede wszystkim - wychodzą poza strukturę dotychczas opublikowanych książek Sołonina, opowiadających rzeczywistość w kolejnych dniach czerwca 1941 r., po ataku hitlerowskiej Rzeszy na stalinowski Związek Sowiecki.

Co jest dla Marka Sołonina tak ważne i ciekawe, że zasługiwało na polemiczną opowieść? Przede wszystkim to, o czym pisze zazwyczaj Suworow, czyli przygotowania Stalina do wojny ofensywnej. Tu właśnie dyskutuje z przeciwnikami teorii, że Związek Sowiecki szykował sie do marszu na Zachód, a hitlerowskie Niemcy zadały cios wyprzedzający. Macie inne dowody, pokażcie je - zdaje się mówić! Odpowiada zgiełk, ale nie merytoryczny, tylko emocjonalny. Kolejna sprawa, i kolejny mit, z którym trzeba się rozprawić, to straty osobowe ludności Związku Sowieckiego podczas II wojny światowej. Najkrócej, według dzisiejszych standardów, nazwalibyśmy próby liczenia tych strat za statystykę kreatywną - im dalej od wojny, ich liczba wzrosła - nawet trzykrotnie. Jak? Poczytajcie. Rzecz kolejna - porównanie blokad Leningradu i Berlina. Dalej jest sprawa wielkiej wolty ukraińskich nacjonalistów, którzy od współpracy z Niemcami mieli przejść do walki z nimi. I adekwatnie - z komunistami zawsze walczyli i nigdy sojuszu nie podpisali, po czym od nich doznali klęski. Artykuł ostatni przedstawia zachowanie żołnierzy Armii Czerwonej podczas ostatniej wielkiej operacji ofensywnej wiosną 1945 r. Sołonin odważnie mówi, że było to celowe działanie dla wywołania panicznego strachu, który miał spowodować ucieczkę milionów Niemców z terenów przesunięcia granic w Europie. Domknięcie tej książki, polega na przedruku wywiadu Marka Sołnina dla Radia Swoboda, który został wyemitowany w 2009 r.

Książka nie ma ilustracji, nie zamieszczono w niej żadnych planów, ani map. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo siła jej tkwi w słowach, a tych jest wystarczająco dużo. Podejmuje za to kilka ciekawych tematów, przedstawiających nowy wymiar historiografii, opisywanej nie z poziomu zachowanych dokumentów, lecz logiki zdarzeń. Dlatego tez nie każdemu takie ujęcie historii będzie pasowało. Sam Sołonin nie jest przecież zawodowcem, lecz amatorem. Czy to jednak o czymś świadczy, że nie ma papierka ukończenia studiów historycznych? Ma za to pasję, warsztat, umiejętność wnioskowania, której nie ma wielu innych. Ma też lekkość przelewania myśli na papier. Kim jest zatem ten autor? Jest człowiekiem o nad wyraz wielkiej inteligencji, konstruktorem lotniczym, który przed dwoma dekadami założył klub polityczny i zajął się odbrązawianiem historii II wojny światowej za pomocą logiki i kojarzenia faktów. To powód, dla którego książki Sołonina tak chętnie czytają zwykli czytelnicy, zaś historycy współczesnej Rosji są często obrażeni na jego punkt widzenia.

Wydawnictwo Rebis właściwie zadbało o czytelnika, dając mu książkę w poręcznej wielkości, nadającej sie do czytania w każdym miejscu. I bez strachu o zniszczenie, bo okładka jest solidna. Bez zastanowienia będziemy wiedzieli, że książka należy do interesującej nas części historii, bo ta okładka standardowo ułożona jest z dwóch zdjęć z epoki oraz mieszanki kolorystycznej sepii, czerni, czerwieni i złota. Zabieg prosty, ale wciąż skuteczny dla książek historycznych. Czcionka wewnątrz wystarczająco czytelna. I dobry zmysł marketingowy, bo na koniec znajdziemy reklamy innych książek Sołonina, wydanych wcześniej przez Rebis, zgodnie z zasadą - Podobało się? Kupcie kolejne.

Plus minus:
Na plus:

- ciekawe, logiczne ujęcie historii
- kilka ważnych artykułów, omawiających elementy II wojny światowej
- specyficzny, publicystyczny styl autora
- wydanie technicznie adekwatne do treści
Na minus:
- inne, ale wciąż rosyjskie spojrzenie na przeszłość

Tytuł: Nic dobrego na wojnie
Autor: Mark Sołonin
Wydawca: Dom Wydawniczy Rebis
Tłumaczenie: Anna Pawłowska
Data wydania: 2012
ISBN/EAN: 978-83-7510-714-2
Liczba stron: 336
Cena: ok. 39,00 zł
Ocena recenzenta: 8/10

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Opinie i ocena zawarte w recenzji wyrażają wyłącznie zdanie recenzenta, nie musi być ono zgodne ze stanowiskiem redakcji. Z naszą skalę ocen i sposobem oceny możesz zapoznać się tutaj. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanej recenzji, by to zrobić wystarczy podać swój nick i e-mail. O naszych recenzjach możesz także porozmawiać na naszym forum. Na profilu "historia.org.pl" na Facebooku na bieżąco informujemy o nowych recenzjach. Możesz także napisać własną recenzję i wysłać ją na adres naszej redakcji.

Zostaw własny komentarz