Kamera z Apollo 11 odnaleziona w domu Armstronga


Wdowa po Neilu Armstrongu odnalazła kamerę, która zarejestrowała lądowanie na Srebrnym Globie. Urządzenie uważano do tej pory za zniszczone.

Po ponad 45 latach od pierwszego lądowania człowieka na Księżycu, Carol Armstrong, wdowa po zmarłym w 2012 roku Neilu Armstrongu, astronaucie, który razem z Buzzem Aldrinem wylądowali 20 lipca 1969 r. na księżycowym Morzu Spokoju, odnalazła w swym domu w Ohio płócienną torbę z pamiątkami z tego historycznego wydarzenia.

W torbie, oprócz kamery filmowej na szesnastomilimetrową taśmę znajdowało się także 16 innych pamiątek z lotu, m.in. pas Neila Armstronga, światła użytkowe i klucz awaryjny z lądownika Eagle.

Jak stwierdził Allan Needell, kurator działu historii podboju kosmosu w waszyngtońskim muzeum: „ta kamera zarejestrowała jedne z najważniejszych zdjęć XX wieku”. Wykonane nią ujęcia są „o wiele lepszej jakości” niż te, które były prezentowane w telewizji podczas transmisji historycznego wydarzenia - dodał Needell.

Neil Armstrong, będący dowódcą lotu Apollo 11, jako pierwszy opuścił moduł księżycowy „Eagle” („Orzeł”). Znaleziona w jego domu kamera zarejestrowała manewr zniżania się lądownika na powierzchnię Księżyca. Później Buzz Aldrin użył jej, aby sfilmować schodzenie swego towarzysza po drabince i zarejestrować jego słynny „one small step”, wbicie amerykańskiej flagi oraz poruszanie się obu astronautów po powierzchni Srebrnego Globu. Najprawdopodobniej to właśnie z tego urządzenia pochodzi słynne „selfie” Armstronga, którego sylwetka odbiła się hełmie Aldrina.

Zarówno kamera, jak i reszta rzeczy znalezionych w domu w Ohio miała zostać zniszczona. Pierwotnie przewidywano bowiem, że pozostaną one w module, który podczas powrotu na Ziemię rozbił się o powierzchnię Księżyca. Uczestnicy wyprawy postanowili jednak „wziąć ze sobą kilka pamiątek”.

Po powrocie do modułu dowodzenia Armstrong na pytania Michaela Collinsa o zabraną torbę stwierdził, że są to „tylko śmieci, które postanowili zabrać - części modułu i inne drobiazgi”.

Jak twierdzi kurator waszyngtońskiego muzeum, zabieranie przez astronautów różnych pamiątek z misji nie jest niczym dziwnym, jest to dość powszechne zachowanie.

Wszystkie odnalezione elementy z historycznej misji Apollo 11 zostały przekazane waszyngtońskiemu muzeum i obecnie są eksponowane na czasowej wystawie w Narodowym Muzeum Lotnictwa i Przestrzeni Kosmicznej (National Air and Space Museum).

Te artykuły również mogą Cię zainteresować:
Znajdujące się w portalu artykuły nie zawsze prezentują opinie zgodne ze stanowiskiem całej redakcji. Zachęcamy do dyskusji nad treścią przeczytanych artykułów, by to zrobić wystarczy podać swój nick i wysłać komentarz. O naszych artykułach możesz także porozmawiać na naszym forum. Możesz także napisać własny artykuł i wysłać go na adres naszej redakcji.

3 komentarze

  1. kTn pisze:

    Pamiątki? Prawidłowa nazwa to „kradzież w miejscu pracy”.

  2. Sylwia Szyc pisze:

    Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, który nie ukradł długopisu czy karteczek biurowych z pracy. Armstrong miał inny kaliber swoich „narzędzi pracy” 🙂

  3. michau pisze:

    Z jednej strony kradzież to zawsze kradzież, jednak z drugiej strony rzeczy miały ulec zniszczeniu, więc w sumie po prostu je przygarnął... Inna rzecz, że fantów nie sprzedał (a warte są teraz pewnie z milion dolców), tylko przechowywał jako pamiątki.

Zostaw własny komentarz